Lamia pisze: (śr 29 wrz 2021, 17:03)
Jeśli chodzi o ów fragment, a dokładnie miejsce, gdzie opisałam dialog... to cóż, jeśli by napisał to ktoś, kto nie nosi ksywki "Lamia", na pewno zgarnąłby oklaski,
Nie doceniasz tego forum. Oklaski za tekst w
Tuwrzuciu są zjawiskiem bardziej egzotycznym, niż śnieg na pustyni w skwarne południe :wink:
A jeśli chodzi o porównanie do Olgi Tokarczuk: cóż, liczba wszelkich "zabiegów" formalnych, jakie mogą zastosować pisarze, jest jednak dość ograniczona - łatwo się o tym przekonać, biorąc do ręki choćby jakiś podręcznik teorii literatury. Ale rezultaty, jakie osiągną różni pisarze stosujący te same zabiegi, nie będą identyczne. To jest, niestety, smutny aspekt pisania - użycie tych samych narzędzi nie gwarantuje automatycznie osiągnięcia tego samego poziomu wykonawstwa. Dlatego tyle się tu pisze o ćwiczeniu warsztatu.
Z Twoim funkcjonowaniem na Wery wiąże się jeden problem: nie przyjmujesz krytyki. A tymczasem
Tuwrzuć jest miejscem, gdzie wrzuca się tekst nie po to, żeby zebrać pochwały, lecz żeby sprawdzić, jak na niego reagują czytelnicy. Jeśli sypną pochwałami, to wspaniale, jeśli nie - cóż, chyba jednak warto przemyśleć ich uwagi. Nie obrażając się, nie wypisując złośliwości i nie sugerując komentatorom, że są zbyt mało inteligentni, żeby zrozumieć to, co napisałaś. Argumenty
ad personam są fatalnym sposobem obrony.
Przechodząc do tekstu: zastosowałaś w nim dwa sposoby prowadzenia narracji i dwa rodzaje zapisu. Pierwszy akapit zapisany jest kursywą, mamy w nim narrację w pierwszej osobie, narratorką jest kobieta/dziewczyna. Reszta tekstu zapisana jest antykwą, zmienia się też osoba prowadząca narrację - jest to mężczyzna/chłopak.
Użycie kursywy i zmiana narratora od razu wskazują, że pomiędzy tymi dwiema częściami tekstu nie ma prostej ciągłości. Nie mówią natomiast, jaki związek je łączy. W tekście literackim po kursywę sięga się z wielu przyczyn: można tak zaznaczyć cytat (fragment listu, pamiętnika, kroniki, innego dokumentu), można zasugerować monolog wewnętrzny (chociaż lepiej nie), albo nawet wyodrębnić wątek rozgrywający się w innym miejscu i czasie, niż ten pierwszoplanowy. Możliwości jest sporo i z użycia kursywy w pierwszym akapicie absolutnie nie wynika, że jest to tekst, który został napisany przez bohatera dalszej części. Ty tak sobie założyłaś, ale ten związek trzeba dopiero pokazać. Najwyraźniej zrobiłaś to niezbyt sprawnie, skoro niektórzy czytelnicy nie rozpoznali od razu tej zależności. Gdybyś do fragmentu, w którym narratorem jest Rafał, dorzuciła na początku - na przykład po zdaniu -
...Te, na moich oczach, przeistaczały się w znaki, które nazywamy różnie. Litery, liczby, głoski, litery, słowa, zdania....
choćby jedno zdanie będące kontynuacją opowieści Noelle, nie byłoby problemu, oba fragmenty zostałyby wyraźnie ze sobą połączone. Czytelnik od razu by wiedział, że kursywą wyróżnione zostało dzieło drugiego narratora. Gdybyś jednak uznała, że taki zabieg to nadmierna łopatologia, niegodna twórcy o wyższych ambicjach, to stwierdziłabym, że lepiej czytelnika za rękę jak dziecko przez początek tekstu przeprowadzić, niż potem zarzucać mu, że jest niewydolny umysłowo. Mamy tu bowiem właśnie sam początek opowieści, zalążek historii, o jej bohaterach, fabule i strukturze wiemy jedynie tyle, co wynika z kilku zdań - i jeśli czytelnik, istota kapryśna, zatnie się na dwóch pierwszych akapitach, to dalej nie pójdzie. A może szkoda byłoby go stracić.
Natomiast w przypadku różnych błędów czy potknięć językowych sytuacja nie jest jednoznaczna. Owszem, bohater może być grafomanem, piszącym opowiadania albo powieści językiem (stylem) nieudolnym. Lepiej jednak, żeby to dotyczyło tylko jego własnej twórczości, czyli tekstu w tekście. Ja zresztą tego fragmentu o Noelle nie odbieram jako grafomanii. W narracji pierwszoosobowej w tekście głównym język narratora może odzwierciedlać potoczny sposób mówienia, właściwy dla jego środowiska, ale wtedy powinien odtwarzać możliwie wiele cech tej odmiany środowiskowej (slang młodzieżowy, żargon zawodowy, itp.). Jeśli błędy pojawiają się od czasu do czasu, to tu, to tam, bez wyraźnie określonego powodu, wtedy wiadomo, że to raczej autor, a nie narrator ma kłopoty z właściwym posługiwaniem się tworzywem literackim.
Co podsuwam pod rozwagę.