Przystanek Teatr + 0byczaj + rozdział ze zbioru "kolorowe pióra i inne niewiersze"

16

Latest post of the previous page:

(Piszę przed przeczytaniem innych komentujących, by się nie zasugerować)

Podoba mi się.

Widać, że próbowałaś pojechać ambitniej i, moim zdaniem, wyszło całkiem okej.

Jakkolwiek wciągnęło mnie dopiero od pewnego momentu. Pierwsze dwa-trzy-cztery akapity mnie zirytowały, bo wydały mi się być nic nie wnoszącym dla całokształtu opisem, rozwadniającym tekst. Bardzo możliwe jednak, że po prostu zasugerowałem się pewnym innym tekstem, a te kilka zdań opisu na początku rzeczywiście są potrzebne. Najlepiej w ogóle zignoruj ten akapit mojego postu :)

Styl ładny i poprawny, nie natknąłem się na żadne rażące mnie błędy.

Drobiazgi:
Pasowało do jego temperamentu i śródziemnomorskiej urody, jaką otrzymał w prezencie od któregoś z pradziadków, i do całej reszty starannie wypracowanego wizerunku.
Głowy nie daję, czy mam rację: polska język, trudna język, a ja nie jestem, niestety, mistrzem naszej mowy ojczystej. Ale zdaje mi się, że ten drugi przecinek w tym zdaniu jest błędny.
Zapytany przez ledwo uchwytną chwilę skrzywił się, a potem odparł z pobłażliwym uśmiechem.
– Niektórzy twierdzą, że przy zrobieniu kariery pomaga nie tylko talent, ale i tupet. Tyle powiem. Marco nie poddawał się.
– A jak pan myśli, po co jeszcze ludziom teatr? Skoro mają telewizję, internet...
Wyraźnie brakuje myślnika i akapitu przed „Marco nie poddawał się
Tym razem Marco skłamał, bo przypadkiem wiedział, o czym to jest. Skłamał, bo czuł, że teraz jego rolą jest przede wszystkim słuchanie.
Drugie „skłamał” to wg mnie zbędne powtórzenie tego samego słowa.
Cała sztuka w tym, żeby toodkryć jeszcze gdy się leci...
toodkryć”.

Pomijając sprawy techniczne:
Był nie tylko obdarowanym. Dając drugiemu człowiekowi swój czas i uwagę, dał coś cenniejszego niż jałmużna.
Tu miałem lekki zgrzyt, ale znowu nie jestem pewien własnej oceny. Zgrzyt polega na tym, że pan Marco zdał mi się kimś zbyt… egoistycznym? niedojrzałym? może wręcz prymitywnym? by do takiego wniosku dojść. Tu jest jakby przeskok. Potrzeba by jakby dać bohaterowi nieco więcej czasu na rozwój albo chociaż pokazać, że ten wniosek urodzil się w nim z pewnym trudem. Bardzo możliwe jednak, że to ja źle odbieram protagonistę.

Skoro nie umiem się przyczepić czegoś poważnego w tekście, to może podyskutuję z zawartymi w nim ideami…
Słowo „sztuka” już nie ma tego znaczenia, co kiedyś i nie mówię tak dlatego, że jestem stary.
Coś mi się widzi, że jednak mówi tak dlatego, że jest już stary! Narzekanie na to, że obecne czasy schodzą na psy jest stare jak świat, widać już to było u Homera. Jeśli przyjąć je za dobrą monetę, jeśli wszystko się pogarsza aż od starożytności włącznie, to w jakim szambie musimy żyć obecnie?

Zawsze, od zarania dziejów była Sztuka, sztuka i dno. Dlatego:
Przed największym w mieście teatrem stała ławeczka. Na ławeczce tej – drwiąc sobie trochę z pojęcia kultury wysokiej
To, że to jest teatr, jeszcze nie znaczy, że tam się przedstawia kulturę wysoką… o czym zresztą Dziadziuś wspomina.
Nie za wiele powiem o teatrze. Tylko to, że wychodząc z teatru, człowiek powinien mieć chęć zmieniania siebie i świata na lepsze. Ot i tyle.
Jest pewien fundamentalny problem z tym podejściem. Artyści, którzy mają poczucie misji próbują, przez swoją sztukę, nauczać publiczność fundamentalnych prawd, na co był tak wielki nacisk w tym tekście. Niestety, to nie znaczy jeszcze, że artyści ci owe fundamentalne prawdy znają.

Tworzenie dobrej sztuki a nauczanie prawdziwej mądrości to są dwie różne rzeczy, choć oczywiście w życiu często się łączą. Dlatego zdarza się, że kiedy sztukę się obedrze ze sztuki i spojrzy na nią tylko z punktu widzenia zawartego w niej morału, to ujrzymy szkodliwą bzdurę. Przykładów na poparcie swoich słów podawać nie chcę, bo z konieczności każdy taki przykład sprowadziłby nas na dyskusję światopoglądową. Niemniej widać, jak różne bywają poglądy różnych artystów, dlatego też z konieczności bardzo się będzie różnić także ładunek filozoficzny zawarty w dziełach – a trudno, by wszyscy oni mieli naraz rację.
Z bólem głowy, który zadał im stary dziwak.
Kiedyś szedłem parkiem i zostałem zaczepiony przez kobietę siedzącą na ławce. Miała już siwe włosy, choć nie była jeszcze staruszką. Karmiła gołębie chlebem. Zapytała mnie: „Czy wierzy pan w Boga”?

Przypomniało mi się to natychmiast, gdy czytałem twój tekst. Kobieta ta zrobiła dokładnie to, co robić proponuje Dziadek. Zaczepiła obcego człowieka o kwestie fundamentalne. Niestety, nie wyszło jej to. Po pierwsze dlatego, że – mimo próby – nie udało jej się ukryć nerwów w głosie. Ale nawet, gdyby zdenerwowania nie okazała, to całokształt wyglądał mocno… kiczowato.

Zawahałem się, ale ostatecznie nie podjąłem z nią dyskusji. Uznałem, że prawdopodobnie jednak nie ma nic mądrego do powiedzenia. Być może byłem w błędzie, ale jakoś nie sądzę.

Kiedy się porusza takie tematy, jak kwestie fundamentalne, zawsze istnieje niestety groźba, że się wejdzie w banał. Być może jest to powiązane z tym, co pisałem wyżej: to, że ktoś uważa, że posiadł mądrość, jeszcze nie oznacza, że ją naprawdę posiadł.
Życie to mgnienie spadającej gwiazdy. Cała sztuka w tym, żeby toodkryć jeszcze gdy się leci... Gdy jeszcze nie jest za późno... Nasz czas to śmiesznie i niezauważalnie mało. Ale mimo wszystko od tego odprysku wieczności tak wiele zależy...
No właśnie. I to jest ta wielka tajemnica wszechświata? Niestety, to jest banał. Niby wszystko to prawda. Tylko co z tego wynika? Przypuszczam, że wielu ludzi jest tego świadomych, tyle że nic z tego dla ich życia nie wypływa.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Przystanek Teatr + 0byczaj + rozdział ze zbioru "kolorowe pióra i inne niewiersze"

17
Ondraszek pisze: (wt 01 lis 2022, 19:43) Dwie rzeczy mnie wybiły z rytmu: nazywasz psa małomównym. Wydaje mi się, że małomówny to ktoś kto mówi, ale rzadko, a psy, jak to psy, w ogóle nie mówią.
Mnie to akurat nie przeszkadza. Tak, bardzo możliwe, że słowo "małomówny" jest użyte poza jego ścisłym znaczeniem, ale czy to konieczne musi być wada? Opowiadanie to nie to samo, co słownik języka polskiego, pewna kreatywność może być wręcz przydatna.

Dla mnie przynajmniej znaczenie zdaje się jasne: Pies rzadko szczeka. A owszem, psy można podzielić na takie, co bez przerwy kłapią pyskiem, i na takie, których się niemal nigdy nie słyszy.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Przystanek Teatr + 0byczaj + rozdział ze zbioru "kolorowe pióra i inne niewiersze"

18
Dobrze, że wrzuciłam ten kawałek. Zainteresowanie nim przerosło moje oczekiwania.
Zarzuty o dziwo nie zabolały, może dlatego, że nie były bezpodstawne.
Utwierdziłam się w przekonaniu, że nie należy pisać o tym, czego się nie zna i udawać kogoś, kim się nie jest.

Ponieważ spodziewałam się większej "utraty krwi" to może wrzucę jeszcze rozdział o fotografii, tylko uporam się z obiadem na jutro 😜.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron