Zajrzałam do tego tekstu ze względu na bitwę, w której teraz bierzesz udział. Uświadomiłam sobie, że chociaż Twoje komentarze widziała pod jakimiś 90% tekstów, jakie tu czytałam, to ani jednego Twojego utworu wcześniej nie znalazłam
A teraz słowo o samej miniaturze.
Pierwsze czytanie: "O rany, co za bełkot... Albo się po prostu nie wyspałam..."
I chyba jednak prawdą było to drugie zdanie.
Po drugim przeczytaniu co nieco zaczęło do mnie docierać, ale przede wszystkim: zaciekawiło mnie.
Sporo błędów (niestety mocno utrudniających zrozumienie - i tak niełatwego tekstu), ale to już moi poprzednicy wymienili i wiem, że są efektem wrzucenia utworu "na gorąco".
Sama treść... W początku nadal się gubię. Pierwszego akapitu zupełnie nie rozumiem - przyznaję się bez bicia. Dalej stopniowo coraz lepiej. Nie powiem, że czuję emocje, pod wpływem których to pisałeś, ale jakoś sam tekst po prostu "czuję".
Podoba mi się zakończenie i pointa.
Na pewno wyszło Ci coś intrygującego i mam nadzieję, że odpowiadającego temu, co wtedy - pod wpływem emocji - chciałeś napisać.
Łatwiej by mi było skomentować prostą przygodówkę, ale takie zamyślenie się nad miniaturką też daje sporo przyjemności.
Pozdrawiam,
Ada.