A i uwaga, tekst zawiera wulgaryzm (tak jeden). Zaznaczam na różowo, bo to wulgaryzm lekkiej wagi, na ch... Właściwie to tylko 8 letnie dziecko uważa to za brzydkie słowo, ale przezorny, zawsze ubezpieczony

LOLPiotr wyleciał z szynku i wylądował tuż przed schodkami. Zabolało. Dwóch osiłków zaśmiało się pogardliwie i wróciło do ciepłego wnętrza. Zabrali mu pięć rubli, wszystko co zostało z wygranej na konnych wyścigach. Chyba nie powinien drzeć się w niebogłosy, że jest królem zakładów i stawiać kolejkę wszystkim przy ladzie. Nauczka będzie na całe życie, dobrze, że piwa zdążył się napić.
LOL Wstał z ziemi i otrzepał tanią marynarkę.
LOL - Uznam to za pożyczkę na wysoki procent – rzucił dla zasady w stronę drzwi i pokierował się do domu.
LOLCo za parszywy dzień, mógł trzymać gębę na kłódkę. Albo chociaż spróbować się bronić. Razem byli pewnie ze cztery razy ciężsi, ale drobny młodzieniec miał niedaleko szklaną butelkę. Już sobie wyobraził jak wywijał taką bronią i powalał napastników. Szkło, krew i on, ostatni obrońca sprawiedliwości. To nic, że swojej. Zrobiło mu się trochę lepiej.
LOLNawet nie zauważył jak szybko budynki zmarniały. Stały tu w większości zniszczone, co najwyżej piętrowe kamieniczki z cegieł lub domy z drewna. Tylko niektóre miały jako taki dach. Piotrowi zrobiło się żal mieszkających tu ludzi, nie na to pewnie liczyli, gdy uciekali ze wsi. Sam był synem weterynarza, żyło mu się nienajgorzej.
LOL Prawie się przewrócił na czymś śliskim. Nie widział co to było, wyczuć też nie mógł, bo zapachy zlewały się w jeden odór. Nagle pies przebiegł mu przed nogami, coś trzymał w pysku. Mógł mieć wściekliznę – przeszło młodzieńcowi przez myśl.
LOLPoczuł, że był obserwowany. Czyjaś para oczu mogła się ukryć w oknie, w ciemnym zaułku, albo nawet na tylko częściowo zadaszonym strychu. Nie powinien tędy przechodzić, w ogóle jak tu trafił? Jedno piwo, a zakręciło mu w głowie. Nie uszedł jeszcze zbyt daleko, postanowił zawrócić. Sporo by dał, za choć odrobinę światła. Księżyc majaczył tylko gdzieś za chmurami.
LOL Wtedy, jakby przywołane jego myślami, pojawiło się światło. Delikatnie pulsowało, miało kolor błękitny. Źródło było gdzieś z boku ulicy, między kamienicami. Co to mogło być? Żarówka? W takim miejscu? Piotr słyszał o tym elektrycznym cudeńku, podobno ktoś w Markach oświetlił nimi fabrykę. Ale czy jaśniały one na niebiesko?
LOL Nie podobało mu się to, już wcześniej czuł lekki niepokój, teraz nogi drżały przy każdym kroku. Miejsce, z którego dochodziło światło starał się ominąć szerokim łukiem. Jeszcze chwila i powinien zobaczyć co rzucało ten blask.
LOL Nagle duża, świecąca kula wystrzeliła na środek ulicy i rozbłysła jeszcze mocniej, tym razem na biało. Mimo, że oświetliła całą ulicę, nie raziła w oczy. Piotr przestraszył się, ledwie powstrzymał zapędy pęcherza. Jedna połowa chciała uciekać czym prędzej, drugą powstrzymywała ciekawość.
LOLPo krótkiej chwili blask zgasł, a w jego miejscu pojawił się lewitujący człowiek. Był półprzezroczysty, otaczała go poświata oraz cieniutka, błękitna sieć.
LOLMłodzieniec niedowierzał. Widział ducha. Jeszcze tego mu dzisiaj brakowało, spotkania z zaświatami.
LOL - Dotknij sieci – usłyszał w głowie. – Proszę.
LOL Piotr cofnął się. Zwariował. Oszalał. Wszystko było tak nierealne, że nie mogło być prawdziwe.
LOL - Nie mąć mi w głowie! – krzyknął.
LOL - Dotknij sieci. Szybko.
LOL Młodzieniec posłuchał się, chciał żeby cała sytuacja jak najszybciej się skończyła. Podbiegł i machnął ręką w miejscu gdzie była sieć. Rozwiała się jak dym, bez najmniejszego oporu.
LOL - Dziękuję – powiedział duch.
LOL Cała sceneria zgasła, jak za dotknięciem różdżki. Ponowna ciemność zdawała się być teraz straszniejsza niż to co się działo przed chwilą. Jedynie delikatny, lekko połyskujący zarys ducha poleciał gdzieś w powietrze, w końcu znikając za zabudowaniami.
LOL - Cholera, zabiję smarkacza. – Silny, męski głos rozerwał ciszę.
LOL Piotr miał tak rozedrgane nerwy, że niemal podskoczył w miejscu. Zobaczył sylwetki dwóch ludzi. Szli w jego stronę.
LOL - Co… Co tutaj się stało? – wydukał.
LOL - Czekaj, on to widział – rzucił drugi głos, jakby nieco delikatniejszy.
LOL - To wcale lepiej mu nie wróży.
LOL Piotr od razu ruszył do ucieczki. Biegł naprawdę szybko, jakby gonił go sam diabeł. Nagle świadomość skupiła się na przewiercanej przez kulę prawej nodze. Ułamek sekundy i doszedł do niego huk wystrzału. Krzyknął, przewrócił się. Spróbował wstać, ale noga odmawiała posłuszeństwa. Ból dopiero teraz dał o sobie znać.
LOLPostrzelili go. Dlaczego? Co takiego zrobił?
LOL - Postradałeś rozum? - zapytał drugi głos. – Strzelać do ludzi po nocy. Mogłeś go zabić.
LOL - Chyba za mało mi ufasz – mruknął pierwszy i schował rewolwer do kabury.
LOL Co Piotr mógł zrobić? Krzyczeć? Wołać pomoc? Na pewno są tu jacyś ludzie, przecież był w jednym z najbardziej zatłoczonych miast Europy. Tylko kto wyjdzie z domu, gdy na zewnątrz strzelano?
LOL- Boże, żeby tylko mnie nie zabili – wyszeptał.
LOLPodeszli pod niego. Obaj byli wysocy, jeden mocniej zbudowany. Młodzieniec trzymając się za krwawiącą nogę, spróbował zobaczyć ich twarze. Dałby głowę, że jeden się uśmiechał.
LOL - No widzisz, żyje – powiedział większy.
LOL - Musimy go zabrać ze sobą.
LOL - Co?
LOL - Musimy. Chyba pamiętasz co szef o takich mówił.
LOL Chwila ciszy. Większy westchnął zrezygnowany. Zdjął pasek ze spodni i pochylił się nad poszkodowanym. Obejrzał pobieżnie miejsce postrzału.
LOL - No, chłopczyku. – Zrobił ucisk ponad raną. Piotr syknął z bólu. Mężczyzna wyciągnął nóż z kieszeni i wyciął dziurkę w pasie. - Masz dzisiaj wyjątkowego pecha. To był mój ulubiony pasek.