Cicho prawie wszędzie

1
Wrzucam inny wariant wstępu do tego samego opowiadania ( po sporej modyfikacji początku fabuły) które wrzuciłem trochę wcześniej. Bardziej przyłożyłem się do opisów, może tak jest lepiej (mi się wydaje, że tak). Długi fragment to nie jest, dlatego mam nadzieję, że nie zabierze wam z żywota zbyt wielu cennych minut.

A i uwaga, tekst zawiera wulgaryzm (tak jeden). Zaznaczam na różowo, bo to wulgaryzm lekkiej wagi, na ch... Właściwie to tylko 8 letnie dziecko uważa to za brzydkie słowo, ale przezorny, zawsze ubezpieczony :P


LOLPiotr wyleciał z szynku i wylądował tuż przed schodkami. Zabolało. Dwóch osiłków zaśmiało się pogardliwie i wróciło do ciepłego wnętrza. Zabrali mu pięć rubli, wszystko co zostało z wygranej na konnych wyścigach. Chyba nie powinien drzeć się w niebogłosy, że jest królem zakładów i stawiać kolejkę wszystkim przy ladzie. Nauczka będzie na całe życie, dobrze, że piwa zdążył się napić.
LOL Wstał z ziemi i otrzepał tanią marynarkę.
LOL - Uznam to za pożyczkę na wysoki procent – rzucił dla zasady w stronę drzwi i pokierował się do domu.
LOLCo za parszywy dzień, mógł trzymać gębę na kłódkę. Albo chociaż spróbować się bronić. Razem byli pewnie ze cztery razy ciężsi, ale drobny młodzieniec miał niedaleko szklaną butelkę. Już sobie wyobraził jak wywijał taką bronią i powalał napastników. Szkło, krew i on, ostatni obrońca sprawiedliwości. To nic, że swojej. Zrobiło mu się trochę lepiej.
LOLNawet nie zauważył jak szybko budynki zmarniały. Stały tu w większości zniszczone, co najwyżej piętrowe kamieniczki z cegieł lub domy z drewna. Tylko niektóre miały jako taki dach. Piotrowi zrobiło się żal mieszkających tu ludzi, nie na to pewnie liczyli, gdy uciekali ze wsi. Sam był synem weterynarza, żyło mu się nienajgorzej.
LOL Prawie się przewrócił na czymś śliskim. Nie widział co to było, wyczuć też nie mógł, bo zapachy zlewały się w jeden odór. Nagle pies przebiegł mu przed nogami, coś trzymał w pysku. Mógł mieć wściekliznę – przeszło młodzieńcowi przez myśl.
LOLPoczuł, że był obserwowany. Czyjaś para oczu mogła się ukryć w oknie, w ciemnym zaułku, albo nawet na tylko częściowo zadaszonym strychu. Nie powinien tędy przechodzić, w ogóle jak tu trafił? Jedno piwo, a zakręciło mu w głowie. Nie uszedł jeszcze zbyt daleko, postanowił zawrócić. Sporo by dał, za choć odrobinę światła. Księżyc majaczył tylko gdzieś za chmurami.
LOL Wtedy, jakby przywołane jego myślami, pojawiło się światło. Delikatnie pulsowało, miało kolor błękitny. Źródło było gdzieś z boku ulicy, między kamienicami. Co to mogło być? Żarówka? W takim miejscu? Piotr słyszał o tym elektrycznym cudeńku, podobno ktoś w Markach oświetlił nimi fabrykę. Ale czy jaśniały one na niebiesko?
LOL Nie podobało mu się to, już wcześniej czuł lekki niepokój, teraz nogi drżały przy każdym kroku. Miejsce, z którego dochodziło światło starał się ominąć szerokim łukiem. Jeszcze chwila i powinien zobaczyć co rzucało ten blask.
LOL Nagle duża, świecąca kula wystrzeliła na środek ulicy i rozbłysła jeszcze mocniej, tym razem na biało. Mimo, że oświetliła całą ulicę, nie raziła w oczy. Piotr przestraszył się, ledwie powstrzymał zapędy pęcherza. Jedna połowa chciała uciekać czym prędzej, drugą powstrzymywała ciekawość.
LOLPo krótkiej chwili blask zgasł, a w jego miejscu pojawił się lewitujący człowiek. Był półprzezroczysty, otaczała go poświata oraz cieniutka, błękitna sieć.
LOLMłodzieniec niedowierzał. Widział ducha. Jeszcze tego mu dzisiaj brakowało, spotkania z zaświatami.
LOL - Dotknij sieci – usłyszał w głowie. – Proszę.
LOL Piotr cofnął się. Zwariował. Oszalał. Wszystko było tak nierealne, że nie mogło być prawdziwe.
LOL - Nie mąć mi w głowie! – krzyknął.
LOL - Dotknij sieci. Szybko.
LOL Młodzieniec posłuchał się, chciał żeby cała sytuacja jak najszybciej się skończyła. Podbiegł i machnął ręką w miejscu gdzie była sieć. Rozwiała się jak dym, bez najmniejszego oporu.
LOL - Dziękuję – powiedział duch.
LOL Cała sceneria zgasła, jak za dotknięciem różdżki. Ponowna ciemność zdawała się być teraz straszniejsza niż to co się działo przed chwilą. Jedynie delikatny, lekko połyskujący zarys ducha poleciał gdzieś w powietrze, w końcu znikając za zabudowaniami.
LOL - Cholera, zabiję smarkacza. – Silny, męski głos rozerwał ciszę.
LOL Piotr miał tak rozedrgane nerwy, że niemal podskoczył w miejscu. Zobaczył sylwetki dwóch ludzi. Szli w jego stronę.
LOL - Co… Co tutaj się stało? – wydukał.
LOL - Czekaj, on to widział – rzucił drugi głos, jakby nieco delikatniejszy.
LOL - To wcale lepiej mu nie wróży.
LOL Piotr od razu ruszył do ucieczki. Biegł naprawdę szybko, jakby gonił go sam diabeł. Nagle świadomość skupiła się na przewiercanej przez kulę prawej nodze. Ułamek sekundy i doszedł do niego huk wystrzału. Krzyknął, przewrócił się. Spróbował wstać, ale noga odmawiała posłuszeństwa. Ból dopiero teraz dał o sobie znać.
LOLPostrzelili go. Dlaczego? Co takiego zrobił?
LOL - Postradałeś rozum? - zapytał drugi głos. – Strzelać do ludzi po nocy. Mogłeś go zabić.
LOL - Chyba za mało mi ufasz – mruknął pierwszy i schował rewolwer do kabury.
LOL Co Piotr mógł zrobić? Krzyczeć? Wołać pomoc? Na pewno są tu jacyś ludzie, przecież był w jednym z najbardziej zatłoczonych miast Europy. Tylko kto wyjdzie z domu, gdy na zewnątrz strzelano?
LOL- Boże, żeby tylko mnie nie zabili – wyszeptał.
LOLPodeszli pod niego. Obaj byli wysocy, jeden mocniej zbudowany. Młodzieniec trzymając się za krwawiącą nogę, spróbował zobaczyć ich twarze. Dałby głowę, że jeden się uśmiechał.
LOL - No widzisz, żyje – powiedział większy.
LOL - Musimy go zabrać ze sobą.
LOL - Co?
LOL - Musimy. Chyba pamiętasz co szef o takich mówił.
LOL Chwila ciszy. Większy westchnął zrezygnowany. Zdjął pasek ze spodni i pochylił się nad poszkodowanym. Obejrzał pobieżnie miejsce postrzału.
LOL - No, chłopczyku. – Zrobił ucisk ponad raną. Piotr syknął z bólu. Mężczyzna wyciągnął nóż z kieszeni i wyciął dziurkę w pasie. - Masz dzisiaj wyjątkowego pecha. To był mój ulubiony pasek.
Ostatnio zmieniony czw 08 gru 2011, 11:59 przez MTszewski, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Budujesz powoli napięcie, to ciekawe. Twój bohater staje się w trakcie akcji coraz bardziej wyrazisty. Podoba mi się np. "odgryzanie się" rzeczywistości. To początek, więc trudno osądzać zamysł fabularny, ona dopiero przebija skorupkę jak pisklę. Dynamiczne dialogi to plus (o poprawności później)
Nawet nie zauważył jak szybko budynki zmarniały. Stały tu w większości zniszczone, co najwyżej piętrowe kamieniczki z cegieł lub domy z drewna. Tylko niektóre miały jako taki dach. Piotrowi zrobiło się żal mieszkających tu ludzi, nie na to pewnie liczyli, gdy uciekali ze wsi.
zamiast zauważył - (teraz właśnie zauważył? przedtem nie widział?) lesze byłoby chyba uświadomił sobie.
co to jest "jako taki dach" ?
Piotrowi zrobiło się żal mieszkających tu ludzi - spróbuj zrobić takie ćwiczenie: zamiast pisać, że mu żal, opisz tak, żeby czytający odczuł żal Piotra (poszukaj "opowieści", np. dachy niewprawnie, ale pracowicie łatane)

Warstwa językowa:
wniebogłosy! Nie ma słowa "niebogłosy", jest słowo niebo więc: w niebo, ale wniebogłosy

Fatalna interpunkcja. Czytaj głośno, jakbyś przemawiał do tłumu i tam, gdzie nastąpi oddech, postaw przecinek. (Sam sobie popraw - ja ci podrzucę worek niepostawionych ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, do zagospodarowania)

warstwa leksykalna:
trochę skąpo, trochę więcej niż trochę.
młodzieniec - a fe! (to dość archaiczna forma)
chciał żeby cała sytuacja jak najszybciej się skończyła
sytuacja tu brzmi "dziwolągowato"
Cała sceneria zgasła
to już słownikowe zaświaty (znaczy sceneria to z innej bajki jest)


frazeologia:
Zdjął pasek ze spodni


pasek jest od spodni,
Miejsce, z którego dochodziło światło starał się ominąć szerokim łukiem

ominąć (coś) szerokim łukiem to frazeologizm ( unikać czegoś), Ty zastosowałeś to jako związek luźny i brzmi dziwnie, sprawia wrażenie mówienia "gotowcami" frazeologicznymi

Miejsca, z którego dochodziło światło starał się ominąć szerokim łukiem = unikał miejsc oswietlonych

Podobne zjawisko w zdaniu:
Biegł naprawdę szybko, jakby gonił go sam diabeł
Diabeł to pewnie nie był, ale na razie cholera wie co i zaczynam myśleć "może naprawdę diabeł?" (bo diabeł tkwi w języku :-) )

i składnia:
Co za parszywy dzień, mógł trzymać gębę na kłódkę. Albo chociaż spróbować się bronić.
Nieumotywowane rozbicie zdań współrzędnych.
Idąc za potrzebą Autora zbudowania zdania od "albo" może taka wersja:

Co za parszywy dzień! Mógł trzymać gębę na kłódkę. Albo chociaż spróbować się bronić.

I zdania potworkowate logicznie
Wszystko było tak nierealne, że nie mogło być prawdziwe.:[/quote]

Ano nie mogło, nie mogło...
Nagle świadomość skupiła się na przewiercanej przez kulę prawej nodze
samo-świadomość skoro ona tak się skupiła... Ciekawe, co w tym czasie robił Piotr?

Piotr skupił się na... albo Piotr uświadomił sobie (coś z tą noga przewiercaną)... albo coś jeszcze inszego, pomyśl
Mężczyzna wyciągnął nóż z kieszeni i wyciął dziurkę w pasie.
W kontekście: wycina mu tę dziurkę w pasie, rzeźnik przebłydły?

i

- Postradałeś rozum? - zapytał drugi głos. – Strzelać do ludzi po nocy. Mogłeś go zabić.
- Chyba za mało mi ufasz – mruknął pierwszy i schował rewolwer do kabury.

Głosy uległy komicznej personifikacji.

albo
Piotr przestraszył się, ledwie powstrzymał zapędy pęcherza. Jedna połowa (czyja? pęcherza?!) chciała uciekać czym prędzej, drugą powstrzymywała ciekawość.
Pęcherz w połowie ciekawski, w połowie tchórzliwy, w dodatku z zapędami
Organy Twojego bohatera ( i jego świadomość) żyją życiem własnym?

Pisz dalej. Wiesz, co chcesz, masz pomysł. Język rzecz nabyta.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Ech, znowu te poprawki... wszystkie uwagi przyjmuję. W niektórych miejscach sam się wahałem, ale pomyślałem, a jakoś będzie, da się zrozumieć. Teraz wiem, że choć najmniejsze przeczucie zwiastuje błąd wielkości co najmniej zadłużenia Polski.

I młodzieniec archaiczny? W sumie mogłem dać wyrostek(choć też takie sobie), chłopak, młodociany przestępca czy coś takiego. Coś się z tym zrobi.

Z tymi "niebogłosami" to jakaś dziwna maniera wciskania spacji po W mi się włącza. A word piekielny tego nie pokazuje.

Reszty nie komentuję, bo nie ma co;) Rozdzielony na pół pęcherz... z czym ja na forum startuję :D

Dzięki za poświęcony czas ;) Gdzie tu jest przycisk pomogła ? A tutaj...

Pozdrawiam ;)

4
i stawiać kolejkę wszystkim przy ladzie
Stawiać kolejki.
Wstał z ziemi i otrzepał tanią marynarkę.
Niepotrzebne.
Sam był synem weterynarza, żyło mu się nienajgorzej.
Po przecinku więc lub coś w tym stylu.
Prawie się przewrócił na czymś śliskim
Musisz unikać tak krótkich zdań, jak to. Rozwijaj je, a przy okazji staraj się je bardziej obrazować, np.: Poślizgnął się na czymś i z trudem utrzymał równowagę później przecinek i lecisz z tym, że nie wiedział co spowodowało poślizg.
Nagle pies przebiegł mu przed nogami, coś trzymał w pysku
trzymając coś w pysku brzmi wg. mnie lepiej. I jeszcze to nagle mi nie pasuje(ale to zupełnie osobiste odczucie)Mógłbyś też rozwinąć te zdanie, dodać jakiej wielkości był ten pies, czy był zaniedbany, skąd przybiegł i dokąd odbiegł. Dodatkowo można też wzmocnić odczucia bohatera, niech ponarzeka na zdziczałe zwierzęta, albo coś - wtedy zdanie nie wywrze na czytelniku takiego wrażenia: przebiegł pies. Tylko pozwoli lepiej zrozumieć Piotra(strach przed psem itp).
Poczuł, że był obserwowany
Jest obserwowany - narracja toczy się w czasie teraźniejszym.
Czyjaś para oczu mogła się ukryć w oknie,
Samo ukrycie się nie jest jakieś strasznie złe. Bardziej śledzenie go wzrokiem z tego okna.
Nie uszedł jeszcze zbyt daleko,(więc/dlatego etc.) postanowił zawrócić
Wtedy, jakby przywołane jego myślami, pojawiło się światło. Delikatnie pulsowało, miało kolor błękitny. Źródło było gdzieś z boku ulicy, między kamienicami
Z tych trzech niezbyt zdań postaraj się zrobić jedno dobrze rozwinięte. Lepiej będzie się czytało.
Miejsce, z którego dochodziło światło starał się ominąć szerokim łukiem. Jeszcze chwila i powinien zobaczyć co rzucało ten blask.
Musisz poprawić pierwsze zdanie. Po jego przeczytaniu myśli się, że chce uciec od źródła światła, a tu niespodzianka, w drugim zdaniu się zbliża, żeby zobaczyć to źródło.
Piotr przestraszył się, ledwie powstrzymał zapędy pęcherza
Rozwijaj zdania! Kiedy chcesz napisać o tym, jak twój bohater jest przerażony, że zaraz jego spodnie będą mokre i zaczną wydzielać nieprzyjemny zapach, a nogi trzęsą się jak u Elvisa, to nie pisz przestraszył się - wyobraźni swojej użyć musisz pisarzu młody.
Piotr cofnął się. Zwariował. Oszalał.
Musisz pamiętać, że jako narrator trzecioosobowy jesteś wszystkowiedzący, a tymi zdaniami sprawiłeś, że bohater zwariował. Musisz dodać, że to myśli Piotra, że to on podejrzewa się o urojenia.
Dziękuję – powiedział(z ulgą/wdzięcznością) duch.
Ponowna ciemność zdawała się być teraz straszniejsza
Ciemność, która nagle zapadła, albo cokolwiek, ale nie ponowna ciemność.
poleciał gdzieś w powietrze
Masło maślane, zawsze lata się w powietrzu(pomijając promy kosmiczne).
że niemal podskoczył w miejscu
Niepotrzebne.
ruszył do ucieczki
Ruszyć można w drogę, bez pośpiechu. Do ucieczki człowiek zazwyczaj się rzuca.
przewiercanej przez kulę prawej nodze. Ułamek sekundy i doszedł do niego huk wystrzału
Noga byłaby bardziej rozrywana Kula nie przekracza prędkości dźwięku, więc najpierw usłyszałby huk, później poczuł ból.
Postradałeś rozum? - zapytał drugi głos. – Strzelać do ludzi po nocy. Mogłeś go zabić.
Ah, ten gniew w słowach drugiego.
Wołać (o) pomoc?
Pomysł nawet fajny, ale z wykonaniem kiepsko. Usiądź nad tekstem, niektóre kropki zastąp przecinkami i vice versa, poszukaj w tekście miejsc, gdzie czytelnik może być niepewny znaczenia i trochę ułatw mu zadanie. Poprawiaj, pisz, wrzucaj, poprawiaj znowu, poprawiaj innych, pisz - stosuj dużo razy, a później zanieś to, co napisałeś, do jakiegoś wydawnictwa, może się uda.

5
MTszewski pisze:Razem byli pewnie ze cztery razy ciężsi, ale drobny młodzieniec miał niedaleko szklaną butelkę.
Trochę tu namotałeś. Są to rozważania Piotra, który analizuje to, co się przed chwilą zdarzyło i mało prawdopodobne wydaje mi się, by myślał o sobie jako o "drobnym młodzieńcu". Do tego ta butelka, którą miał "niedaleko", czyli gdzie? Bardziej by pasowało w zasięgu ręki. A że nie zdążył po nią sięgnąć, to już inna sprawa...
MTszewski pisze:Nawet nie zauważył jak szybko budynki zmarniały.
Takie sformułowanie oznacza upływ czasu, ale mam wrażenie, że Tobie chodziło o to, że Piotr szybko przeszedł z jakiejś lepszej części miasta (dzielnicy?) do gorszej. W tym kontekście lepiej by zabrzmiało Nawet nie zauważył, że porządne kamienice przeszły w marne domki...albo podobnie.
MTszewski pisze:Czyjaś para oczu mogła się ukryć w oknie, w ciemnym zaułku,
Czysty surrealizm, jak na obrazie Magritte'a.
MTszewski pisze: teraz nogi drżały przy każdym kroku.
MTszewski pisze:Jedna połowa chciała uciekać czym prędzej, drugą powstrzymywała ciekawość.
MTszewski pisze:świadomość skupiła się na przewiercanej przez kulę prawej nodze.
Rzeczywiście piszesz tak, jakby różne części ciała tego chłopaka żyły własnym życiem, a świadomość też działała odrębnie.
MTszewski pisze:blask zgasł, a w jego miejscu pojawił się lewitujący człowiek. Był półprzezroczysty, otaczała go poświata oraz cieniutka, błękitna sieć.
LOLMłodzieniec niedowierzał. Widział ducha.
nie dowierzał. Czasownik!
A co do meritum - tu bym polemizowała. Bo te wszystkie zjawiska, kule, sieć, lewitacja, jakoś wcale mi do ducha nie pasują. Użyłabym raczej określenia "zjawa", jest bardziej pojemne. "Istota astralna" albo "byt astralny" też by tu pasowały. Akcja Twojego opowiadania toczy się przed 1914, sądząc po rublach, a to są czasy, kiedy spirytyzm kwitnie, owszem, i do tego ci, którzy się nim zajmują, tworzą bardzo skomplikowane systemy, w których takie pospolite duchy osób zmarłych to tylko jedna kategoria, w dodatku dość podrzędna. Duch, wiadomo, łańcuchami szczęka i potępieńczo wyje gdzieś w lochu. A tu - emanacja jakiejś istoty wyższego rzędu się zdarzyła :D
Piotr może, oczywiście, znać tylko określenie "duch", ale narrator powinien mieć bogatszy zasób terminów z branży spirytystycznej, więc w dalszym ciągu tego fragmentu mógłbyś tego ducha jednak czymś zastąpić.
Zapowiada się całkiem nieźle. Ciekawy pomysł. Chociaż jeśli chodzi o język, to podpisałabym się pod tym, co Ci już wytknięto we wcześniejszych komentarzach. Z tym, że słowo młodzieniec akurat mi nie przeszkadza, gdyż pasuje do opowieści, która rozgrywa się jakieś sto lat temu.

Natomiast jeśli chodzi o wprowadzenie do całej historii - taki początek jest jak najbardziej odpowiedni. Jeśli chodzi o samą prezentację bohatera, oczywiście, który właściwie nic jeszcze nie wie o swoich niezwykłych możliwościach i o tym, że są ludzie, którzy chcą je wykorzystać. Tylko jedno mógłbyś uzupełnić: te zdolności ujawniają się tak zupełnie niespodziewanie? Nic tego wcześniej nie zapowiadało? Wystarczyłoby zdanie albo dwa gdzieś w opisie tego spotkania z duchem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

6
@ Rubia. Dzięki za zwrócenie uwagi z duchem, trochę czytałem o co poniektórych bytach astralnych, jednak nie uznałem, że duch może być błędem. Ale nawet podsunęło to jakiś pomysł. Co do bohatera, to jeszcze po poprawkach po dwóch poprzednich komentarzach zdecydowałem się coś dodać o tym czy coś widział wcześniej czy nie.

@ zaqr. Za twoją namową połączyłem sporo zdań, rzeczywiście w opisach tak jest lepiej.

Co do tego narratora, to w zamyśle miał być on trzecioosobowy z, jak to gdzieś mówili, ograniczoną wszechwiedzą, dlatego muszę się zastanowić co do dodawania pojęć nieznanych bohaterowi.

7
MTszewski pisze:Mógł mieć wściekliznę – przeszło młodzieńcowi przez myśl.
Ja bym usunął czas przeszły. Mógł mieć - to sugeruje, że pies był spotkany kiedyś.
A bohater powinien myśleć krócej: "Może wściekły?"
MTszewski pisze:Wtedy, jakby przywołane jego myślami, pojawiło się światło. Delikatnie pulsowało, miało kolor błękitny. Źródło było gdzieś z boku ulicy, między kamienicami. Co to mogło być? Żarówka? W takim miejscu? Piotr słyszał o tym elektrycznym cudeńku, podobno ktoś w Markach oświetlił nimi fabrykę. Ale czy jaśniały one na niebiesko?
Moim skromnym zdaniem, ktoś kto nie WIDZIAŁ żarówki w życiu nie skojarzy widzianego właśnie światła z nią. Sam pomyśl - żarówka świeci w sposób totalnie odmienny od lampy gazowej, świecy, albo lampy naftowej. Na mój rozum to bohater przyrównałby światło raczej do czegoś, co zna - czyli powie, że jest kompletnie niepodobne do ciepłego blasku latarni gazowej czy cuś w tym stylu.
MTszewski pisze:Piotr przestraszył się, ledwie powstrzymał zapędy pęcherza. Jedna połowa chciała uciekać czym prędzej, drugą powstrzymywała ciekawość.
Jedna połowa owego pęcherza, jak mniemam? ;)
MTszewski pisze:Nagle pies przebiegł mu przed nogami
Nie jestem pewien, ale chyba jednak "pod nogami" albo "przebiegł przed nim".
MTszewski pisze:Nagle świadomość skupiła się na przewiercanej przez kulę prawej nodze. Ułamek sekundy i doszedł do niego huk wystrzału.
Pierwsze zdanie jest pocieszne i MUSISZ je zmodyfikować. Czy jak zarwiesz kulkę to świadomość ci się na tym skupia czy raczej czujesz jakby ci nogę urwali i drzesz się z bólu w niebogłosy? A może biegniesz kawałek dalej i dopiero potem upadasz na ziemię, kuląc się i trzymając za zranioną kończynę?

I bardzo ważna sprawa: wydaje mi się, że najpierw słyszysz huk wystrzału, a potem boli. Dźwięk porusza się całkiem szybko, zwłaszcza na małych dystansach, a chwilkę trwa przekazania do mózgu sygnału, że strasznie boli.

Jak dla mnie, wiem z doświadczenia, z paru treningów i takich tam, ze nagły ból powala człowieka na ziemię i sprawia, że zapomina się o całym świecie dookoła. Dzięki adrenalince można trochę pokuśtykać jeszcze ewentualnie, ale głównego bohatera tylko goniło jakichś dwóch typków (ducha pomijam), on nie walczył o życie - stąd adrenaliny nie byłoby aż tyle.
MTszewski pisze:- Postradałeś rozum? - zapytał drugi głos. – Strzelać do ludzi po nocy. Mogłeś go zabić.
Ja bym to zapisał z większą ilością wykrzykników i emfazą:
"Rozum żeś postradał czy jak?! - krzyknął jeden z mężczyzn. - Tak strzelać po nocy? Przecież mogłeś go zabić!"
I ewentualnie bym usunął owo "strzelanie po nocy". Wszyscy wiemy, że jest noc, a nic to nie wnosi do opowieści, bo strzelanie do ludzi celem ich zabicia niewiele się różni w nocy od strzelania do ludzi celem ich zabicia w blasku dnia. No, może ciemniej jest trosieczkę. ;)
MTszewski pisze:Zrobił ucisk ponad raną. Piotr syknął z bólu. Mężczyzna wyciągnął nóż z kieszeni i wyciął dziurkę w pasie.
Chyba raczej mężczyzna najpierw przymierzył pasek do nogi, potem wyciął dodatkową dziurkę w odpowiednim miejscu, a dopiero na końcu zrobił opaskę uciskową? Czy jednak na nodze nieszczęśnika ową dziurkę wybijał? Sadysta... ;)

Ogólnie - podobał mi się początek, pierwszy akapit. Ten z wyrzucaniem z szynku. Potem się trochę pogorszyło, głównie z racji kilku błędów stylistycznych, ale nie jest źle.

Wrzucasz za małe fragmenty tekstu żeby powiedzieć choćby słowo opinii o tym, jak radzisz sobie z fabułą, bohaterami itp.
MTszewski pisze:I młodzieniec archaiczny? W sumie mogłem dać wyrostek(choć też takie sobie), chłopak, młodociany przestępca czy coś takiego. Coś się z tym zrobi.
Na wszystkich mrocznych bogów, nie dawaj "wyrostka". Uzyj bardziej pospolitych słów: chłopak? Co jest nie tak ze słowem "chłopak"? W Internecie jest pełno słowników synonimów, jeżeli już są potrzebne.

Ducha bym zostawił - systemy okultystyczne swoją drogą, ale bohater wcale nie musi ich znać i dla niego nadal może to być jedynie duch vel widziadło vel zmora vel upiór vel ... , ale raczej nie określi tego, co nagle widzi jako "projekcja astralna".

W kwestii słownictwa - poczytaj jakąś książkę okultystyczną, skoro już piszesz o duchach? Poszukaj w necie materiałów o LD (Lucid Dreaming, świadome śnienie), sięgnij po jakąs książkę z dziedziny spirytyzmu i okultyzmu. O ile dobrze pamiętam, w "Biblii Szatana" La Veya jest cały rozdział o duchach i magii, a to tylko pierwsze dzieło, które przychodzi mi do główki. Czytaj i pisz, źle ci to wcale nie idzie. :)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

8
MTszewski pisze: i pokierował się do domu
i skierował się do domu/w stronę domu
MTszewski pisze:Stały tu w większości zniszczone, co najwyżej piętrowe kamieniczki z cegieł lub domy z drewna. Tylko niektóre miały jako taki dach. Piotrowi zrobiło się żal mieszkających tu ludzi
Pierwsze wskazanie jeszcze ok. Ale drugie do wywalenia. Wiemy już, gdzie jesteśmy
MTszewski pisze:Nagle pies przebiegł mu przed nogami, coś trzymał w pysku.
MTszewski pisze:Sam był synem weterynarza, żyło mu się nienajgorzej.
MTszewski pisze:Poczuł, że był obserwowany. Czyjaś para oczu mogła się ukryć w oknie, w ciemnym zaułku, albo nawet na tylko częściowo zadaszonym strychu. Nie powinien tędy przechodzić, w ogóle jak tu trafił? Jedno piwo, a zakręciło mu w głowie. Nie uszedł jeszcze zbyt daleko, postanowił zawrócić. Sporo by dał, za choć odrobinę światła. Księżyc majaczył tylko gdzieś za chmurami
Piszesz strasznie krótkimi, prostymi zdaniami. Od pewnego momentu wpada się w taki rytm telegramu. Piotr idzie STOP Trochę ma stracha STOP Pies przebiegł STOP Mógł być wściekły STOP.
Często też łączysz dwa króciutkie komunikaty przecinkiem. Owsze, nie trzeba wszędzie pchać spójników, ale jednak w niektórych miejscach upłynniłyby one odbiór.
MTszewski pisze:Piotr przestraszył się, ledwie powstrzymał zapędy pęcherza. Jedna połowa chciała uciekać czym prędzej, drugą powstrzymywała ciekawość.
No właśnie. I z tych Twoich skrótów w pierwszej chwili odczytałam, że połowa pęcherza chciała uciekać czym prędzej i ją z trudem powstrzymał.
[i ja się nigdy nie nauczę - nie pić i nie weryfikować równocześnie!]

Widzę, że większość innych moich uwag została już ładnie wyłożona przez poprzedników, więc ode mnie krótko.

Rysuje się jakiś klimacik i jakaś fabuła (być może nawet ciekawa). Język, niestety, trochę to przygniata. Zdania zbyt proste, monotonne.
Nie bardzo też przemówił do mnie bohater. Zwłaszcza w scenie z duchem, widmem (bo sama reakcja na opuszczenie baru na przykład całkiem fajna) - z jednej strony się cofa, myśli, że oszalał, a tu drze się "nie mąć mi w głowie", to się jednak słucha...

Zalążek, z którego coś może wyjść... Ale musisz nad tym solidnie popracować.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”