Do boju:P
Zielone oczy, a może szmaragdowe spoglądały w dal. Przy świetle wyglądały jak świeża, młoda trawka. Uszy lekko odstające wychwytywały odgłos spadających kropel. Deszcz bębnił w parapet. Noc ustępowała powoli. W pokoju byłem ja i ona. Tak samo cudna jak niegdyś. Ten sam ciepły uśmiech sprawiał, że pragnąłem. Pożądałem dzięki niej każdy dzień.
- Kochanie odejść od komputera wreszcie.- Zabrzmiał ciepły kobiecy głos.
- Jeszcze tylko dokończę ten akapit. –Próbowałem zdobyć parę minut. Jakbym mógł moich bohaterów tak pozostawić w tą deszczową noc. Jednak moja ukochana usiadła na biurku pomiędzy mną a monitorem. Spojrzała na mnie ja na nicponia.
- Misiek
- Nie miśkuj. Tylko wracamy do łóżka – Powiedziała nad wyraz rozbawiona. Musiałem chyba zrobić gniewną minę. Jednak, kto by odmówił tak pięknej kobiecie. Dłonią pogładziłem jej satynową koszule.
- Satyna – mruknąłem cicho. Po chwili na podłodze widać był jedną parę stóp zmierzających do sypialni. Jak się domyślasz, niosłem moją królewnę do łóżka. Jej małe, zgrabne nogi oplotły mnie w pół. Położyłem ją na łóżku spojrzałem w jej rządne przygody oczy.
- Mało Ci jeszcze? – Zaśmiałem się
- Ano mało, mało....Jeszcze...
- A czego tak Ci mało? – Pochyliłem się nad nią
- Ciebie...Jeszcze...Jeszcze – szepnęła mi ciepło do ucha. Rozbawiła mnie, bo mówiła dziecięcym głosem. Takich jak mają maluch próbując matkę naciągnąć na kolejnego cukierka. Uśmiechnąłem się.
- O tak, właśnie to w tobie kocham.
- Co takiego? – Zdziwiłem się na jej słowa i spojrzałem wnikliwie na moją piękną szatynową Panią o czekoladowych oczach.
- Ten uśmiech głuptasie.
Odsunąłem się od niej położyłem na plecach tuż obok niej. Ułożyła głowę na mojej klatce, a ja mrużąc oczy cofnąłem się do tamtych dni. Do tych, o których kobiety nie chcą wiedzieć. Tych dni, kiedy mężczyzna, choć kocha to rani.
Kiedyś to właśnie Bóg podał mnie próbie. Mówiłem sobie, że to tylko ten jeden raz chce poczuć jak to jest być mężczyzną. Prawda była inna poczułem jak to jest być draniem.
- Zdradziłem – szepnąłem w konfesjonale kilka dni przed powrotem mojej kochanej Uli – Bóg podał mnie próbie, a ja przegrałem.
- życie to nie gra. W grze możesz dać pauzę, zagrać znów i przegrać. A życie to taki kredyt. Dostajemy go będąc mali. Niewiedzą, co mamy – korzystamy. Będąc młodzi zdajemy sobie sprawę, że jest coś takiego jak śmierć, kalectwo i potępienie. Lecz mimo to dalej korzystamy. Gdy przychodzi choroba, cierpienie, kiedy źle wybierzemy to nasza wiara chwieje się. A gdy jesteśmy już starzy to czasem jedyne, co robimy to czekamy na śmieć. Zamiast korzystać. Ty nie przegrałeś. Chłopcze po prostu źle wybrałeś.
- Wybór – powiedziałem kpiąco – a dany nam był przy narodzinach. Czy pytano się mnie? Jaki to ja miałem wybór, gdy ojciec bił matkę i mnie. Jaki?! – żal z serca przelał się i zamoczył nie tylko suche usta, które wygaszały ten temat. Lecz również wiarę, życie, a może i nawet Boga. Boga, które my chrześcijanie wyidealizowaliśmy. – Kim jest Bóg?
- Ojcem. – Powiedział kapłan
- Czyim?
- Moim, twoim.. Po prostu każdego.
- Prawdziwy ojciec...
- Tak prawdziwy
- Prawdziwy ojciec proszę księdza. Nie bije własnego dziecka. Nie pozwala na zrobienie z siebie alkoholika.
- Chłopcze twój ojciec miał wybór tak samo jak ty. Ty tak samo jak on źle wybrałeś. Twoja przewaga polega na świadomości.
- A po cóż mi świadomość, gdy zdradziłem tą, co kochałem.
- Zrobiłeś to, ale nie specjalnie. Jeśli chcesz opowiedz mi o tym. Będzie zapewnie lżej na sercu Ci.
- Ula wyjechała na szkolenie na pół roku. To była szansa na awans. Ona marzyła o tym...- przełknąłem ślinę –Kumple zrobili dla mnie imprezę. Miał być to męski wieczór. Wie ksiądz. Piwko, telewizor, męcz. Ale była tam ona. Miała jakieś osiemnaście lat. Poszedłem do kuchni po popcorn, bo się skończył. A tam ona, w mini spódniczce na stołku próbowała coś sięgnąć z góry. Przytrzymałem ją, dziewczyna spokojnie zdjęła jakąś puszkę z ciastkami. Spódniczka była opięta, idealnie podkreślała jej kobiece kształty. Bluzka z dekoltem, prawie wszystko na wierzchu. Pomogłem jej zejść... Ale proszę księdza ja nie widziałem swojej Uli od pięciu miesięcy. Ksiądz rozumie popęd... – Mówiąc ostatnie słowa próbowałem się usprawiedliwić, a ostatnie wyraz powiedziałem o wiele ciszej.
- Co było dalej?
- Wszyscy wyszli przed północą. Miałem ją zawieść do domu. Zaczęła się do mnie zalecać, a może to ja ją podrywałem. Nie pamiętam. Obudziłem się rano przy niej. Oboje nadzy. Musiałem i byłem tego świadomy.
- Czemu tak uważasz?
- Bo rankiem zrobiliśmy to jeszcze raz. Spotykałem się z nią. Kochałem się z nią do szaleństwa, ale...
- Tak?
- To był jednie popęd. Moja Ula wraca za kilka dni. Nie wiem, co mam zrobić jak jej to powiedzieć. – Powoli zacząłem dramatyzować.
- Spokojnie. Wracając do domu odpowiedz sobie na jedne pytanie.
- Jakie?
- Czy nadal ją kochasz?
Odpowiesz przyszła nie od razu. To nie filmy gdzie rozmowa z duchownym pomaga i wszystko staje się czyste i klarowne. Wróciłem do domu położyłem się na łóżku i zaczęłam rozważasz.
- Jeśli ją kocham to, dlaczego zdradziłem? Czy jestem draniem?...
Wiele pytań i jeszcze trochę dni by móc rozważyć wszystko. Zachowałem się jak drań. Nie powiedziałem jej. Usłuchałem rady brata.
- Czego oczy nie widzą temu sercu nie żal...- Szepnąłem słowa Barta
- Misiek mówiłeś coś? – Ula podniosła głowę i spojrzała na mnie. Zdałem sobie sprawę, że powiedziałem to nagłos. Zasmucony cicho powiedziałem do jej uszka.
- Tak, że nie dbam o Ciebie - Spoglądała na mnie badawczo.
- Nie mam, co się dziwić. Za mało Ci mówię jak bardzo Cię kocham. Jesteś moją muzą maleńka – Cmoknąłem ją w czoło.
- Kochany głuptasek – Zaśmiała się jak zadowolone dziecko i wtuliła mocno we mnie. Przymrużyła oczy, potarła jej dłonią kilka razy. Kiedy powiek zrobiły się ciężkie zamknęła je, a niedługo po tym usnęła.
- Widzisz kochana ciągle jesteś dzieckiem. Tak mało do szczęścia Ci potrzeba. Jednego drania, co nie wart był nigdy nawet jednego twojego spojrzenia. Ale gdyby nie twoja dziewczęcość nigdy nie pokochałbym Cię. Mały urwis, co nawet nie był zły, że kawę na Ciebie wylałem. Tylko numer mi swojego telefonu podałaś i tak czule uśmiechnęłaś się do mnie.
Spojrzałem na nią i szepnąłem cicho:
- śpij mój aniołku.
Nie obudził jej budzik czy krzyk z ulicy, lecz mój całus. Myślisz, że to okapany pomysł? że jestem cham, bo nie pozwoliłem jej dalej spać. Mylisz się. Obudziłem ją, bo pod nosem zaczęła stygnąć jajecznica. Na małym przenośnym stoliku stała ciepła kawa z dużą ilością mleka, jajecznica, grzanki i róża. Biała to podkreślę. Przetarła dłońmi oczy i spojrzała na różę.
- Nadzieja?
- Na to, że wytrzymasz ze mną kolejny dzień.
- Głuptas
Po tych słowach pocałowała mnie czule i jak to ona delikatnie ssała moją wargę. Jajecznica i tak wystygła, a dlaczego? No cóż, zaznacie te momenty, kiedy mężczyzna i kobieta... No, a potem się znajduje dzieci w kapuście.
- Dla tych zielonych oczu zrobiłabym wszystko. Nawet dała się jeszcze raz poparzyć i nie tylko.
- Kotku, co się nie robi by zdobyć tak cudną kobietę, jaką ty jesteś.
- O wypraszam sobie
Spojrzałem na nią zdziwiony. Moja dłoń delikatnie błądziła po jej pośladku, a co jakiś czas ściskałem jej nagie ciałko.
- Co takiego zrobiłem? - a w myślach dodałem – I zrozum to człeku kobiety.
- To ja Ciebie poderwałam i nawet się nie kłuć łobuzie mój!
Usiadła na mnie i spoglądała. Te spojrzenie pokazało mi, że ona wie. Tak czułem, bo oczy zdradzają nasz myśli. Jej ocena pokazał mi jej słowa, których nigdy nie powiedziała:
- Wybaczam, bo kocham
Pewnie myślisz, że było po sprawie. Kilka dni po tym spotkałem tą osiemnastolatkę. Wracałem wraz z Uleńką i Arturem z bankietu. Artur to szef mojej ukochanej. Jedne, o co mogłem modlić się, to by przeszła obojętnie.
- Witaj Haneczko – odezwała się szatynka
- Ano witaj siostro, a ten przystojniak obok Ciebie. Kto to Ulu?
Myślałem, że padnę tam na zawał. Moje usta przyjął rybkę (rozwarte usta) i nie mogłem wydobyć słowa.
- Zapaść się pod ziemie. Czapkę niewidkę kupić na wyprzedaży... – Myślałem gorączkowo.
- Mój men – Powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Urszula.
- No to poległem. W biedronce widziałem promocję szpadli. Chyba już pójdę kopać grób.- Myślałem panicznie bojąc się prawdy.
- Kochanie przedstaw się, a nie tak milczysz
- Michał – Wybąkałem ledwo
- Ach te Michały – zaśmiała się Hanka i ruszyła wolnym krokiem wzdłuż ulicy.
- Skarbie – Spojrzałem na nią.
- Nie teraz. Teraz zadzwoń i zamów taksówkę Arturowi.
- Ulo. On też mam prawo wiedzieć – odezwał się Artur. – Michał jesteś kwita za swoją żoną.
Artur machnął ręką na nadjeżdżającą taksówkę i znikł gdzieś w szarości ulicy i oparów. Milczałem.
- Michał?
- Tak? – Powiedziałem z opóźnieniem.
- Nic się nie zmieniło
- Nic?!
- Jesteśmy kwita.
- A to cholera jakaś gra? 1:1 Remis!
- Ciszej – szepnęła ciepło.
- A czego tu się wstydzić. To tylko puszczenie się z własnym szefem! A co tam w końcu remis! To ja nie spałem, tęskniłem, błagałem o wybaczenie, a ty?!
- Zrobiłam to samo...
- Co?! To, co innego.
- Ta, bo to kop w twoje ego. Bo facet może inną przelecieć, a kobieta zawsze musi być wierna!
Spojrzałem na nią zasmucony. Nie zauważyłem, że moja królewna z siedemnastolatki stała się kobietą. To czas ją zmienił, tak samo jak mnie.
- Powiedź jedno- Spojrzała na mnie badawczo.
- Kochasz mnie?
- Tak mocno nie kochałam Cię jeszcze nigdy.
- Wracajmy do domu.
Ruszyliśmy w stronę do domu, a ja tuląc ją myślałem nad moim życiem. U progu domu postawiłem zmienić fabułę mej powieści. Tak by pokazać jak niedomówienia mogą poróżnić człowieka. A nad tym wszystkim unosi się miłość. Czasem smakuje jak wyborny trufle, a czasem jak spleśniały słoik dżemu. Dobrze, że tym razem pleść nie sięgnęła aż po samo dno.
Re: Zieleń mego ciała
3Ogólnie fajne. Wytowrzyłaś jakiś rodzaj języka literackiego, który frapuje. Tylko doszlifuj go trochę, no i po co ta kursywa?
znalazłem kilka błędów:
trochę dziwaczne zdanie
chyba "odejdź"
wystarczy "jak mógłbym", na końcu znak zapytania.
chyba "żądne", o ile mnie pamięć nie myli.
"Takim, jaki mają maluchy, gdy próbują..." brzmi lepiej:)
"Odsunąłem się od niej i położyłem na plecach" wystarczy. W ogóle trochę za często powtarzasz niektóre wyrazy. Płynność czytania na tym cierpi.
No i jeszcze te przecinki.
Może na razie tyle. Mocne 4 według mnie. Pozdrawiam:)

znalazłem kilka błędów:
martttyna pisze:
Pożądałem dzięki niej każdy dzień.
trochę dziwaczne zdanie
martttyna pisze:
- Kochanie odejść od komputera wreszcie.
chyba "odejdź"
martttyna pisze:
Jakbym mógł moich bohaterów tak pozostawić w tą deszczową noc.
wystarczy "jak mógłbym", na końcu znak zapytania.
martttyna pisze:
rządne przygody oczy.
chyba "żądne", o ile mnie pamięć nie myli.
martttyna pisze:
Rozbawiła mnie, bo mówiła dziecięcym głosem. Takich jak mają maluch próbując matkę naciągnąć na kolejnego cukierka.
"Takim, jaki mają maluchy, gdy próbują..." brzmi lepiej:)
martttyna pisze:
Odsunąłem się od niej położyłem na plecach tuż obok niej.
"Odsunąłem się od niej i położyłem na plecach" wystarczy. W ogóle trochę za często powtarzasz niektóre wyrazy. Płynność czytania na tym cierpi.
No i jeszcze te przecinki.
Może na razie tyle. Mocne 4 według mnie. Pozdrawiam:)
4
Przeczytałam dwa razy. Powiem szczerze, że po pierwszym razie nie wywarło na mnie dobrego wrażenia. Wprawdzie początek mi się jeszcze podobał, rozmowa z księdzem chociażby (szczególnie stwierdzenie, że to tylko w filmach po rozmowie z duchownym wszystko staje się jasne).
Ale potem jakoś... jak dla mnie, ostatnie sceny to akcja tak popędziła, jakby Ci było śpieszno, by wreszcie skończyć to opowiadanie.
Okazuje się, że kobiety to siostry, wychodzi na jaw zdrada Uli, małżeństwo kłóci się, a potem godzi i wyznaje wielką miłość, w miedzy czasie Hanka znika, tak samo nagle, jak się pojawiła, zresztą Artur również. W tej scenie momentami już nie orientowałam się, kto co do kogo mówi, czy bohater myśli, czy wypowiada to na głos (niepotrzebnie jego myśli zapisywałaś od myślników, zamiast w cudzysłowach, to bardzo myliło), kto jest przy tym obecny, a kto już poszedł... To stwierdzenie Artura o zdradzie Uli przemknęło gdzieś niemal niezauważone, między niedojrzałymi stwierdzeniami "to mój men" itp. Jak zobaczyłam, że Ula z Michałem sie kłócą, wróciłam o te parę linijek w górę i dopiero zorientowałam się, co właśnie powiedział Artur.
Poza tym, cóż za nielogiczność. Ula i Hanka to siostry, tak? Ula i Michał to małżeństwo. Michał poznał Ulę, gdy ta miała siedemnaście lat ("Nie zauważyłem, że moja królewna z siedemnastolatki..."), a teraz Ula jest teraz już dorosłą kobietą, więc minęło kilka lat. I przez cały ten czas Hanka nie wiedziała, że jej siostra ma męża?!!! Oficjalnie nigdy go nie poznała, ani on jej?!
...
No, ale potem przeczytałam drugi raz, w poszukiwaniu błędów, które za pierwszym razem przewijały mi się przed oczami. Opowiadanie wywarło już lepsze wrażenie (bo wiedziałam, o co chodzi?). Ale i tak ta ostatnia scena... Czy ludzie tak mówią o zdradzie? Na środku ulicy, wymienią parę wzburzonych zdań, a zaraz wszystko jest w porządku? Jeśli bardzo kochają, to tak, ale skoro tak bardzo kochają, to nie odgrywają się na partnerze (podczas, gdy wcześniej było wyrażone wzrokiem "wybaczam, bo kocham")
Mam jeszcze parę innych uwag, m.in. zachowanie Uli, która w krótkim czasie z Oj-Ty-Ty-Głuptasku-Ty-Mój (o zdradzie męża już wiedząc) zmieniła się w zimną sukę Puściłam-Się-Z-Innym-żeby-Ci-Zrobić-Na-Złość-Kochanie O_o
Ech, dobra, nie będę Cię już męczyć. Fabuła sama w sobie jest dobra i ciekawa, bylebyś ją dopracowała. A podejrzewam, że Cię na to stać, wiec wymagam
Ale teraz moja ulubiona część - błędy.
Kilka literówek, ale zbyt rzucających się w oczy, bo wychodziły całkiem inne słowa, np:
Błędy stylistyczne tudzież inne:
Interpunkcja.
Leży i kwiczy.
Naprawdę powinnaś zapoznać się dokładnie z zasadami i/lub zwracać na tą większą uwagę. To czasem kompletnie zmienia brzmienie i intonację zdania.
Już mówiłam, że miałam czasem problemy z połapaniem sie, kto mówi. Jak np tu:
A tutaj, to juz w ogole nie wiedzialam, co mialas na mysli:
I na koniec, soczysty ortograf:
Uf, to by bylo na tyle, az mi klawiatura wysiadla, jak widac xD
Opowiadanie pod wzgledem tresci i tematyki dobre, ale wymaga porzadnego dopracowania. Mam nadzieje, ze dalam Ci przyslowiowego "kopa w dupe" i wezmiesz sie do roboty, bo naprawde masz potencjal i powinnas go rozwijac.
Pozdrawiam!
Ale potem jakoś... jak dla mnie, ostatnie sceny to akcja tak popędziła, jakby Ci było śpieszno, by wreszcie skończyć to opowiadanie.
Okazuje się, że kobiety to siostry, wychodzi na jaw zdrada Uli, małżeństwo kłóci się, a potem godzi i wyznaje wielką miłość, w miedzy czasie Hanka znika, tak samo nagle, jak się pojawiła, zresztą Artur również. W tej scenie momentami już nie orientowałam się, kto co do kogo mówi, czy bohater myśli, czy wypowiada to na głos (niepotrzebnie jego myśli zapisywałaś od myślników, zamiast w cudzysłowach, to bardzo myliło), kto jest przy tym obecny, a kto już poszedł... To stwierdzenie Artura o zdradzie Uli przemknęło gdzieś niemal niezauważone, między niedojrzałymi stwierdzeniami "to mój men" itp. Jak zobaczyłam, że Ula z Michałem sie kłócą, wróciłam o te parę linijek w górę i dopiero zorientowałam się, co właśnie powiedział Artur.
Poza tym, cóż za nielogiczność. Ula i Hanka to siostry, tak? Ula i Michał to małżeństwo. Michał poznał Ulę, gdy ta miała siedemnaście lat ("Nie zauważyłem, że moja królewna z siedemnastolatki..."), a teraz Ula jest teraz już dorosłą kobietą, więc minęło kilka lat. I przez cały ten czas Hanka nie wiedziała, że jej siostra ma męża?!!! Oficjalnie nigdy go nie poznała, ani on jej?!
...
No, ale potem przeczytałam drugi raz, w poszukiwaniu błędów, które za pierwszym razem przewijały mi się przed oczami. Opowiadanie wywarło już lepsze wrażenie (bo wiedziałam, o co chodzi?). Ale i tak ta ostatnia scena... Czy ludzie tak mówią o zdradzie? Na środku ulicy, wymienią parę wzburzonych zdań, a zaraz wszystko jest w porządku? Jeśli bardzo kochają, to tak, ale skoro tak bardzo kochają, to nie odgrywają się na partnerze (podczas, gdy wcześniej było wyrażone wzrokiem "wybaczam, bo kocham")
Mam jeszcze parę innych uwag, m.in. zachowanie Uli, która w krótkim czasie z Oj-Ty-Ty-Głuptasku-Ty-Mój (o zdradzie męża już wiedząc) zmieniła się w zimną sukę Puściłam-Się-Z-Innym-żeby-Ci-Zrobić-Na-Złość-Kochanie O_o
Ech, dobra, nie będę Cię już męczyć. Fabuła sama w sobie jest dobra i ciekawa, bylebyś ją dopracowała. A podejrzewam, że Cię na to stać, wiec wymagam

Ale teraz moja ulubiona część - błędy.
Kilka literówek, ale zbyt rzucających się w oczy, bo wychodziły całkiem inne słowa, np:
MeczPiwko, telewizor, męcz.
OklepanyMyślisz, że to okapany pomysł?
Może i zaznamy xD Ale w tym zdaniu powinno być "znacie".No cóż, zaznacie te momenty, kiedy mężczyzna i kobieta...
Powiedz- Powiedź jedno
PleśńDobrze, że tym razem pleść nie sięgnęła aż po samo dno.
Nie wiedzącNiewiedzą, co mamy – korzystamy.
śmierćA gdy jesteśmy już starzy to czasem jedyne, co robimy to czekamy na śmieć.
Wygłaszałyżal z serca przelał się i zamoczył nie tylko suche usta, które wygaszały ten temat.
NaszeTak czułem, bo oczy zdradzają nasz myśli
Jak już, to "przyjęły". Ale w ogóle powinno być po prostu, że usta się rozwarły albo przyjęły kształt pyszczka ryby czy cokolwiek, byleby zmienić to kiepskie określenie i tę wstawkę w nawiasie O_OMoje usta przyjął rybkę (rozwarte usta) i nie mogłem wydobyć słowa.
MaOn też mam prawo wiedzieć
ZeMichał jesteś kwita za swoją żoną.
ZacząłemWróciłem do domu położyłem się na łóżku i zaczęłam rozważasz.
Błędy stylistyczne tudzież inne:
Tą, którą kochałem- A po cóż mi świadomość, gdy zdradziłem tą, co kochałem.
Swą dłoniąPrzymrużyła oczy, potarła jej dłonią kilka razy
O mateczko! A po co tu ten dziwny szyk przestawny?! Zapewniam Cię, że księża to też ludzie i mówią normalnie xD "Będzie ci pewnie lżej na sercu"Będzie zapewnie lżej na sercu Ci
Też szyk przestawny. "Tylko numer swojego telefonu mi podałaś"Tylko numer mi swojego telefonu podałaś
Chyba "o moim życiu". "Nad" to można np rozmyślać.a ja tuląc ją myślałem nad moim życiem.
Interpunkcja.
Leży i kwiczy.
Naprawdę powinnaś zapoznać się dokładnie z zasadami i/lub zwracać na tą większą uwagę. To czasem kompletnie zmienia brzmienie i intonację zdania.
"Ty nie przegrałeś, chłopcze. Po prostu źle wybrałeś."Ty nie przegrałeś. Chłopcze po prostu źle wybrałeś.
"Prawdziwy ojciec, proszę księdza, nie bije własnego dziecka."- Prawdziwy ojciec proszę księdza. Nie bije własnego dziecka.
"- Ojcem – powiedział kapłan". Często robisz błędy w zapisie dialogów. Też radzę zapoznać się z zasadami.- Ojcem. – Powiedział kapłan
Niepotrzebny enter, powinno być w jednej linijce, skoro to kontynuacja wypowiedzi tej samej osoby. Zabrzmiało jakby to "kochasz mnie?" powiedziała już druga osoba.- Powiedź jedno- Spojrzała na mnie badawczo.
- Kochasz mnie?
Już mówiłam, że miałam czasem problemy z połapaniem sie, kto mówi. Jak np tu:
Na początku byłam przekonana, że "misiek" powiedziała kobieta, więc potem musiałam zmienic wyobrażenie tej sceny, które powstało w mojej głowie, czyli plynnosc i przyjemnosc czytania zostala zaburzona To jest znęcanie sie nad czytelnikiem! xD (mam nadzieję, ze dobrze wyrazilam, o co mi chodzilo).Jednak moja ukochana usiadła na biurku pomiędzy mną a monitorem. Spojrzała na mnie ja na nicponia.
- Misiek
- Nie miśkuj. Tylko wracamy do łóżka – Powiedziała
A tutaj, to juz w ogole nie wiedzialam, co mialas na mysli:
O_OJej ocena pokazał mi jej słowa
I na koniec, soczysty ortograf:
kłóć!- To ja Ciebie poderwałam i nawet się nie kłuć łobuzie mój!
Uf, to by bylo na tyle, az mi klawiatura wysiadla, jak widac xD
Opowiadanie pod wzgledem tresci i tematyki dobre, ale wymaga porzadnego dopracowania. Mam nadzieje, ze dalam Ci przyslowiowego "kopa w dupe" i wezmiesz sie do roboty, bo naprawde masz potencjal i powinnas go rozwijac.
Pozdrawiam!

5
Pomysł: 3
Czemu wszystkie Twoje opowiadania opierają się ciągle na miłości, na związkach i wszystkim co z tym związane? Moim zdaniem to niedobrze, nie można się tak szufladkować, trzeba się rozwijać też w innych kierunkach. Na dodatek temat, który sobie obrałaś za priorytet należy do tematów, z których bardzo, bardzo trudno wyciągnąć coś oryginalnego. Mimo, że jest nawet w porządku to w głowie wciąż ciąży myśl w stylu "To już było. Było setki razy". Poza tym Obywatelka ujęła wszystko dosyć zgrabnie. Trochę nielogiczności, zbyt chaotyczna ostatnia scena.
Styl: 3+
Nie jest źle, ale może być znacznie lepiej. Szczególnie ta ostatnia scena jest zdecydowanie źle poprowadzona, a dialogi tam strasznie sztuczne.
Schematyczność: 2
Ekhm... chyba nie muszę się wypowiadać.
Błędy: 2+
Masa, niestety... Obywatelka chyba wymieniła większość. Rozśmieszyły mnie dwa czy trzy zdania w stylu Yody (o jednym Obywatelka nawet wspomniała chyba). No i przyczepię się do pierwszego zdania:
Ocena ogólna: 3
Wyświechtany pomysł, masa błędów, styl ma pewne braki, ale ogólnie nie jest najgorzej. Jestem na tak.
Pozdrawiam.
Czemu wszystkie Twoje opowiadania opierają się ciągle na miłości, na związkach i wszystkim co z tym związane? Moim zdaniem to niedobrze, nie można się tak szufladkować, trzeba się rozwijać też w innych kierunkach. Na dodatek temat, który sobie obrałaś za priorytet należy do tematów, z których bardzo, bardzo trudno wyciągnąć coś oryginalnego. Mimo, że jest nawet w porządku to w głowie wciąż ciąży myśl w stylu "To już było. Było setki razy". Poza tym Obywatelka ujęła wszystko dosyć zgrabnie. Trochę nielogiczności, zbyt chaotyczna ostatnia scena.
Styl: 3+
Nie jest źle, ale może być znacznie lepiej. Szczególnie ta ostatnia scena jest zdecydowanie źle poprowadzona, a dialogi tam strasznie sztuczne.
Schematyczność: 2
Ekhm... chyba nie muszę się wypowiadać.
Błędy: 2+
Masa, niestety... Obywatelka chyba wymieniła większość. Rozśmieszyły mnie dwa czy trzy zdania w stylu Yody (o jednym Obywatelka nawet wspomniała chyba). No i przyczepię się do pierwszego zdania:
strasznie kuleje moim zdaniem, a jak kiedyś powiedziała mi Porcelina - pierwsze zdanie jest istotneZielone oczy, a może szmaragdowe spoglądały w dal.
Ocena ogólna: 3
Wyświechtany pomysł, masa błędów, styl ma pewne braki, ale ogólnie nie jest najgorzej. Jestem na tak.
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
6
Pomysł: 4-
Zdrada i rewanż, hmm... Ciekawe podejście do tematu.
Styl: 3+
Byłby lepszy gdyby nie literówki i czasem spotykany dziwny szyk wyrazów w zdaniach. Ale jest ok, da się przyzwyczajić.
Schematyczność: 3
Mam wrażenie, że w dziedzinie utworów o miłości było juz wszstko, ale czy "oko za oko"?
Błędy: 2+
Dużo za dużo, ale są to głównie literówki, innych się jakoś nie dopatrzyłem zbyt wielu.
Ogólnie: 3
Mogłoby być lepiej. Mi też ostatnia rozmowa wydała się być nieco zamotana. Po kilku chwilach nie wiedziałem nawet kto z kim rozmawia
Jestem na tak.
Pozdrawiam.
Zdrada i rewanż, hmm... Ciekawe podejście do tematu.
Styl: 3+
Byłby lepszy gdyby nie literówki i czasem spotykany dziwny szyk wyrazów w zdaniach. Ale jest ok, da się przyzwyczajić.
Schematyczność: 3
Mam wrażenie, że w dziedzinie utworów o miłości było juz wszstko, ale czy "oko za oko"?
Błędy: 2+
Dużo za dużo, ale są to głównie literówki, innych się jakoś nie dopatrzyłem zbyt wielu.
Ogólnie: 3
Mogłoby być lepiej. Mi też ostatnia rozmowa wydała się być nieco zamotana. Po kilku chwilach nie wiedziałem nawet kto z kim rozmawia

Jestem na tak.
Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)