Kolejna wyżerka w hipermarkecie

1
Trochę wiekowe, ale postanowiłem zacząć właśnie od tego :)



Tak oto stanąłem przed kolejnym życiowym wyzwaniem. Tego dnia nie miało być tak łatwo, jak zazwyczaj. O tak, przybyli wszyscy najlepsi: zwycięzca z roku 2003 w MediaMarkt (ponoć był jednym z nielicznych, którzy przeżyli) Miron Kiełbaska, złoty medalista wyprzedaży w IKEA 2004 (może wydać się to mało prawdopodobne, ale sam wyniósł ponad cztery tony mebli) Zdzisław Szafot, a przede wszystkim, ciarki przeszły mi po plecach na samą myśl, dwukrotny zwycięzca europy 2001/2003 w zakupach na czas, szybki jak błyskawica (z czterokołowym wózkiem wyniósł 3/4 towaru ze sklepu w oszałamiającym czasie 1:34 min., deklasując rywali o 25 minut!) Mariusz Słoik. To, rzecz jasna, wymienieni byli najlepsi z najlepszych. Było też mnóstwo czarnych koni, głównie drobnych złodziejaszków, na których stawiali życiowi frustraci mający nadzieję, że los wreszcie się do nich uśmiechnie.

Ja sam miałem zaszczyt stanąć w pierwszym rzędzie czwórek, zaraz obok gwiazd wymienionych wcześniej. Jest to głównie zasługą wygranych mistrzostw osiedla w zjadaniu czyichś kanapek na czas. Wygrywałem je nie raz i nie dwa, a teraz stanąłem przed prawdziwym wyzwaniem - wyżerką w hipermarkecie. Jakby nie patrzeć była to moja mocna strona, więc kategoria pasowała mi jak najbardziej.

Dzień był wyjątkowo paskudny - trzydzieści stopni Celsjusza w cieniu, pot lał się ze mnie strumieniami, ba!, rzekami. Czekaliśmy przed wejściem niczym wygłodniałe bestie z nadzieją, iż w środku jest włączona klimatyzacja.

- Muszę się odlać - rzekł Mariusz Słoik - Już jestem - prawdę mówiąc, nie zauważyłem by wykonał jakiś bardziej gwałtowny ruch. Spoglądałem więc na swoje buty, czy aby nie stoję w kałuży moczu. Przy okazji zlustrowałem, że miałem sznurówki zawiązane na supły - zresztą nie tylko ja, wszyscy stojący obok Słoika mieli.

- Ty podły parszywcu... - wystękałem, ale właśnie wtedy, szlag, akurat WTEDY!, w moich uszach zadzwoniło:

'WSZYSCY BIORąCY UDZIAł ZAWODNICY PROSZENI Są O GOTOWOść'

Jedna sznurówka rozplątana.

'NA MIEJSCA'

Jeszcze chwilę! Jeszcze chwilę!

'GOTóW'

Niech to szlag!

'START!'

Rozplątałem jak najszybciej się dało i ruszyłem! Obok mnie biegł wyłącznie Zdzisław Szafot - jestem pewien, że nawet nie poczuł, w którym momencie rozerwał sznurówki. Do najszybszych jednak nie należał więc, chcąc nie chcąc, byłem na drugim miejscu. Zbliżając się do drzwi zauważyłem interesującą czerwoną plamę. Przypomniałem sobie jak jeden z organizatorów wspominał coś o tym, że wstawiono szyby pancerne. Cóż, ten jeden raz Mariusz Słoik był za szybki...

Niespodziewanie wybiłem się na prowadzenie i jako pierwszy poczułem falę orzeźwiającego chłodu. Ocuciło mi spocony umysł więc czym prędzej, nie zwalniając biegu, rozglądałem się za pierwszymi tackami z jedzeniem. Mój wygłodniały organizm pochłaniał całe otoczenie w poszukiwaniu, choćby najdrobniejszego, zapachu czegoś zjadliwego. Słyszałem już za sobą tłum głodomorów i w tym właśnie momencie dojrzałem ją! Ooo tak, kształtną, piękna, idealną, srebrną tacę. A na niej paszteciki, mniam! Ruszyłem niczym Struś Pędziwiatr i począłem pochłaniać. W międzyczasie przebiłem się przez bramki alarmowe (ponoć Szafot je wyłamał, bo nie mógł się zmieścić) i ruszyłem w prawo, wiedziony doznaniami zapachowymi. Kolejne paszteciki i następne, i znowu. Do obrzydzenia. Spiker donosił, iż sporo zawodników się wycofało. Właśnie wtedy obok mnie wyrósł Miron Kiełbaska. Tak, ta wytrwała bestia w skórze zwyczajnego człowieka. Więc to nie Słoik, to nie Szafot, lecz ten niepozorny człowieczek będzie moim głównym rywalem? Dobrze, pomyślałem, niechaj i tak będzie!

Nadszedł czas ostatecznego starcia. Kiełbaska trzymał się mocno, twarda z niego sztuka, ale już widziałem w jego oczach, że powoli wysiada. Ja miałem się całkiem nieźle i zostało mi do pokonania ostatnie pięćdziesiąt metrów z jednym przystankiem na posiłek. Nie mogłem jednak przewidzieć, iż na tej trasie nie było dobrym pomysłem za nad to się rozpędzać. Na wilgotnej nawierzchni wpadłem w poślizg, a lewa stopa wkręciła mi się w kratkę kanalika odpływowego. Wyrżnąłem w olbrzymie akwarium, upadłem na ziemię i straciłem przytomność. Gdy się obudziłem czułem wyłącznie zapach ryb. To był mój koniec.

Połamana stopa w pięćdziesięciu ośmiu miejscach nie zrosła się dobrze (w kilkunastu miejscach), przez co już nigdy nie byłem w stanie wystartować w żadnej następnej wyżerce hipermarketowej. "Taki talent się zmarnował", mawiali. Później - zapomnieli.

Prawda jest taka, że to ja powinienem był wtedy wygrać. Tylko, kto mi w to dzisiaj uwierzy?

2
O. Coś nowego. :) Z szaleństwem zakupowym (jedzeniowym?) jeszcze się nie zetknęłam. Co tu dużo mówić, nie mam wiele zastrzeżeń. Piszesz ładnie, czyta się gładko, błędów też prawie nie zauważyłam. Może przydałby się jakiś komentarz końcowy, na przykład z audycji radiowej albo czegoś podobnego, który byłby aluzją, że to głupota? Bo właściwie mało się to odczuwa. Czytając ten tekst można raczej odnieść wrażenie, że jest to utwór na cześć Wielkich Bohaterów Hipermarketów.

Nie powiem, nawet mi się spodobało. Czekam na inne Twoje prace. ;) Pozdrawiam.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

3
Pomysł: 4

Fakt nowe, ale jak dla mnie głupi temat i troszkę przykrótkawe.



Styl: 4-

Tak sobie, dziwnie sie czyta, myśli bohatera są niezbyt dobrze wkomponowane w tekst.



Schematycznosc: 5

Nie mogę się przyczepic, bo czegos takiego nigdy nie widzialem.



Błędy: 3

Trudno się ten tekst czyta, wszystko tak zlane, troszkę dziwnie niektóre zdania zbudowane i oczywscie mysli bohatera - zle wkomponowane w tekst co juz pisalem w Styl



Ogólnie: 3+

Cos nowego, ale jesli mam byc szczery, to jest glupie. Jestem na tak
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

4
Hansu pisze:Pomysł: 4

Fakt nowe, ale jak dla mnie głupi temat i troszkę przykrótkawe.


Nie lubię się rozpisywać. Przeważnie moje opowiadania są krótkie, a jeśli mam napisać coś dłuższego, to dzielę to na części. Temat jest inny, czy głupi to akurat kwestia gustu - mnie się podoba :D


Hansu pisze:Styl: 4-

Tak sobie, dziwnie sie czyta, myśli bohatera są niezbyt dobrze wkomponowane w tekst.


To 1 os. l.p., więc całe opowiadanie jest de facto myślami głównego bohatera - nie wiem więc o jakim wkomponowywaniu piszesz ^^


Hansu pisze:Schematycznosc: 5

Nie mogę się przyczepic, bo czegos takiego nigdy nie widzialem.


Dziękuję.


Hansu pisze:Błędy: 3

Trudno się ten tekst czyta, wszystko tak zlane, troszkę dziwnie niektóre zdania zbudowane i oczywscie mysli bohatera - zle wkomponowane w tekst co juz pisalem w Styl


Co rozumiesz przez "dziwnie niektóre zdania zbudowane"? Faktem jest, że tekst napisałem już kawałek czasu temu i sam wiem, że wiele mu brakuje do bycia dobrym, ale dziwnych konstrukcji - nie dostrzegłem :)


Hansu pisze:Ogólnie: 3+

Cos nowego, ale jesli mam byc szczery, to jest glupie. Jestem na tak


Dzięki za ocenkę! :)

5
Hmm... dobra. Temat trochę dziwny, ale przynajmniej oryginalny. Widać, że wczułeś się w ten text, bo pod koniec można było wyczuć nawet pewne napięcie , jeżeli czytało się nie patrząc na text, tylko na fabułę (nie zwracając uwagi na błędy czy formy zdania, ponieważ wtedy można lepiej wychwycić wątek. Później można przeczytać drugi raz, aby wychwycić błędy etc.). Ogółem nie by to toporny tekst, muszę dodać. Tylko jednego zdania nie trawię:
- Muszę się odlać - rzekł Mariusz Słoik - Już jestem - prawdę mówiąc, nie zauważyłem by wykonał jakiś bardziej gwałtowny ruch.
Coś mi tutaj nie pasi, albo to ja nie zrozumiałem tego zdania...



Ogółem było bardzo dobrze, tak na... cztery z małym minusem.
Obrazek



Wolnym jest się tylko wtedy, gdy nic nie ma się do stracenia...

6
Przykladem dziwnej konstrukcji jest zdanie, ktore wskazal Velatieren post wyzej, jesli chodzi o sam temat - faktycznie rzecz gustu, no mi sie nie podobalo, ale rzeczywiscie oryginalne ;)

Pozdrawiam
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

8
Pomysł: 3=

szczerze to mi się nie podobało



Styl: 4-

Patren ma rację, zdania są trochę... - tz. ja wiem, że to są jego myśli - ale trochę dziwne, nieprawdziwe - jak dla mnie.



Schematyczność: 6=

w życiu czegoś takiego nie widziałam



Błędy: 3

jak dla mnie czyta się strasznie trudno, sporo błędów, a tak na przyszłość:


W międzyczasie
zapamiętaj nie ma czegoś takiego jak międzyczas



Ogólnie: 3

Ogólnie to mi się nie podobało



Jestem na... tak (bo mimo wszystko, coś w tym jest - czekam na inne teksty)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

9
Aj wszystko pieknie Lan, ale...
Patren ma rację,
.

Znajdz mi tu wypowiedz Patrena, w tym temacie ;) Ok, rozumiem jestes zmeczona ;D Pozdrawiam ;)
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.

10
W międzyczasie
zapamiętaj nie ma czegoś takiego jak międzyczas

Odnotowane.


Jestem na... tak (bo mimo wszystko, coś w tym jest - czekam na inne teksty)
'kuję ^^
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”