Drób

1
Ot, kwiecista powiastka-pierdziastka. Zapraszam do czytania.





Równa szachownica z wyżłobionych w marmurze i granicie wielkich kloców tworzyła piękne ściany zamku. Piętrzyły się one ponad okalające królestwo dęby, jakby unaoczniając przechodzącym wieśniakom swoją dla nich niedostępność. Ze szczytu budowli spoglądały ku dołowi obronne wieże, usiane mężnymi dzierżycielami stali.

Każdy, kto przechodził opodal niebosiężnej budowli, czuł jej doniosłość i swoją małość. Każde spojrzenie ku jej wierzchołkowi rodziło zachwyt i zazdrość do ludzi, którym przyszło żyć wśród złota i z dostojeństwem.

Słońce prażyło u grzbietu nieba, kiedy chłop przerwał rąbanie drew i zaczął wpatrywać się w piękny zamek. Jak zawsze, kiedy to czynił, popuszczał wodze młodzieńczej wyobraźni. Zagłębiał się w świat swoich marzeń, gdzie walcząc mężnie jako cny rycerz króla czynami swymi zbliżał się ku sławie i ślicznej księżniczce.

Tak, pomyślał, oto jest cel mojego życia, będący dla innych głupią dziecięcą mrzonką. Przejść przez wrota zamku, zasłynąć w jego wnętrzu jako szlachetny wojownik i stać się mężem księżniczki. Wyrwę się z pęt tego szarego życia, dopnę swego!

Rzucona przezeń siekiera wpiła się w surowy kołek, przepoławiając usadowione nań drwa. Wyrwał ją i piorunem dokończył rąbanie. Przy każdym ruchu pod jego skórą tańczyły silne mięśnie, znające się dobrze z ciężką wiejską robotą.

Serce jego było szalone i swoim chybkim biciem rysowało się na kształtnej piersi. Miał długie włosy o barwie świtania, które okalały przepiękną zdrową twarz. Pod krzaczastymi brwiami świdrowało wyzywające spojrzenie, łające swoją ostrością wszelką niesprawiedliwość. Poruszał się zgrabnie i silnie, miał posągowo wyrzeźbione ciało, którego piękno zawdzięczał swojej miłości do rzęsistego ruchu.

Nieraz mu się zdarzyło zniknąć w morzu zboża i wylegując się na nagrzanej słońcem ziemi wpatrywać się w sunące po niebie chmury. Widział w ich kształtach ściskającego miecz siebie, obejmującego czule niewypowiedzianie piękną księżniczkę z tym samym błyskiem w oku, co on.

Szarość otaczającego życia była dla niego nie do zniesienia. Okraszał je radosnymi tułaczkami ku zachodzącemu słońcu, pięknymi marzeniami i swoją twórczością. Klecił rymowanki już jako dziecko, odkąd po raz pierwszy dojrzał niezwykłość motyla, a z czasem zaczął tworzyć piękne wiersze, dorównujące wspaniałością piosenkom królewskich grajków.



- Ach, ojcze, litości! - zawyła księżniczka, odrzucając w kąt swojej błyszczącej komnaty jedwabne szaty – Chcę normalne ubranie!

- Jesteś córką króla, toteż będziesz się ubierać jak należy. Do zobaczenia na dole – rzekł włodarz głosem nieznoszącym sprzeciwu i ruszył ku drzwiom.

- Tak jest, królu! - wrzasnęła ze złością tak, że jej krzyk odbijał się po ścianach bogato zdobionej komnaty, póki władca nie wyszedł.



Była to śmigła dziewczyna ze złocistymi, wiecznie splątanymi włosami (których szczerze nienawidziła). Jej zdrowy - zdaniem ojca pojawiającym się zawsze wtedy, kiedy nie trzeba - uśmiech upiększał otoczenie, gdy w pełnej krasie promieniował na jej twarzy. Miała piękne, pełne skier młodzieńczego szaleństwa ciekawskie oczy, które wiecznie szukały powodów do śmiechu. Ruchliwsze od niej były tylko jej myśli, stale się mnożące i wypełniające swą niezwykłością rozmarzoną głowę.

Kiedy zamek zapadał w sen, wymykała się ze swojej komnaty i tak cicho, jak to możliwe, szła do piwnicy. W pomieszczeniu z najwspanialszymi winami świata znajdowała drzwi, do których klucze ukradła niegdyś śpiącemu służącemu. Przystawała przed nimi, nastawiała uszu i upewniwszy się, że nikt nic nie wie o jej wyjściu, otwierała je. Skrzypiały denerwująco i po chwili ukazywały jej lepszy świat.

Oplatały ją wówczas wonności natury, a krajobraz życia przed nią zachęcał swoim pięknem, aby ku niemu ruszyła. Nie opierała się nigdy; wbiegała na ziemię łysą, usianą trawą bądź śniegiem i kluczyła tam, gdzie prowadziło ją szalejące serce i zadowolony nos. Zawsze rozstawała się z tym pięknem niechętnie i dopiero za którymś z kolei wewnętrznym nakazem.



Księżniczka podeszła do otwartego okna, oparła swoje smukłe ręce na stojącej przy nim szafce, a do ziejącej gniewem twarzy przyłożyła piękne, choć niezbyt zadbane dłonie. Rzuciła okiem na rozciągający się u dołu kraj szarości. Zapragnęła w nim żyć, przecinać złociste łąki, kąpać się w bystrym potoku i wraz z prostymi wieśniakami wykpiwać królewskie życie.

Po jej maślanej twarzy spłynęła łza smutku. Przebiegła chyżo po zgrabnym nosie i zeskoczyła z jego czubka na cisową szafkę, gdzie się rozprysła. Tak jej było źle w tej wypucowanej komnacie! Tak okropne było tulenie się do usługujących dziewek! Tak denerwowało ją przykładne zachowywanie się przy stole!

Wyobraziła sobie, jak na zawsze opuszcza dwukolorowe mury tego wiezienia jej duszy. Opatuliła ją wonność smażonego chleba i polnych kwiatów. W mroku zamkniętych oczu pojawił się obraz dokuczających jej chłopców i pierwszego pocałunku, kształtowanego w myślach od dziecięcych lat.

Z jej wielkiego niebieskiego oka wyskoczyła łza radości, która spłynęła po twarzy jakby dumniej od swojej poprzedniczki. Księżniczka wpadła na pomysł. Pisnęła ze szczęścia i wskoczyła w jedwabne szaty, wyjątkowo nie narzekając na ich wygląd.



- Ha, ha! Nie uciekniesz mi!

Biegł za spłoszoną sarną, nurkującą co chwila w gęstwinie liściastych gałęzi i zżynającą kopytami wysokie trawy. Kiedy przerażone zwierzątko zaczęło zwalniać, by nie zderzyć się z żadnym z dojrzałych drzew, kiedy chłopak był już blisko niego, bliżej niż kiedykolwiek, wyścig dobiegł końca. Noga młodzieńca ugrzęzła w lisiej norze; upadł. Przeturlał się po chropowatej, usianej twardymi szyszkami ziemi, zderzył się z niemałym bukiem i przywołał deszcz orzechów. Kiedy doszedł do siebie i wypluł parę owoców, krzyknął za niknącą w oddali wesołą sarną: Jeszcze cię złapię! Kiedy jego głos ucichł, zwierzę spoiło się z rozpostartymi ramionami krzewów.



Szła po błyszczącej podłodze, tupocąc cicho swoimi smukłymi bucikami. U kącików jej ust pełgał radosny uśmiech, piękne piersi tańczyły pod schludną szatą.

- Och, córko! – rzekł do niej król, wychodząc nagle z korytarza i stając naprzeciw – Zdejmij tę niepoważną minę i chodź wreszcie do sali przyjęć. Goście już czekają.

Z dobrze zagraną pokorą, która zdumiała ojca, ruszyła ku wielkim bukowym drzwiom.



świat przyoblekał się w mrok, ptaki milkły, rzeka zaczynała szumieć bardziej zdecydowanie, a jej szelestowi wtórowała jedynie muzyka świerszczy. Tu i ówdzie zbudzony puchacz zeskakiwał z gałęzi i zaczynał krążyć nad drzewami, szukając soczystych myszy.

Drzwi piwnicy zamku zaskrzypiały, odegnały od siebie przestraszone żaby. Księżniczka wyszła na dwór, zamknęła oczy i zaczęła radować się przepięknym zapachem natury. Dotknęła swojej kieszeni; w jej wnętrzu zabrzęczały złote monety, dzięki którym miała zamiar ruszyć daleko w świat. Zaczęła iść przed siebie. Zatrzymała się na chwilę, jakby chcąc zrezygnować. Spojrzała w tył na straszny o tej porze ogromny zamek, siedlisko jej dawnego życia. łzy nabiegły jej do oczu. Trwała tak, myśląc, aż w końcu puściła się biegiem w kierunku, który wskazało jej wyzwolone serce- ku nieznanym lasom i niezwykłej przyszłości.



Cóż to za ciepła noc! – pomyślał wieśniak, zrzucając z siebie kolejny cienki koc. Podszedł do okna. Widok na idący spać bór, odziany w kuszącą czerń nocy, wyzwolił w nim chęć zaznania przygody. Wzuł skórzane buty i ruszył ku drzewom. W biegu zdjął z drewutni koszulę i narzucił ją na siebie.



Strasznie tutaj, myślała księżniczka, przedzierając się przez wysokie trawy łąki, przecinanej nierzadko przez obślizgłe żaby. Zaczęła żałować swojego czynu, lecz nieustannie kluczyła w zieleni ku widocznemu oczyma wyobraźni pięknemu życiu.

- Ach! – krzyknęła nagle, ujrzawszy majaczącą w mroku postać. Postać także się wystraszyła; podskoczyła nerwowo, ale po chwili przemówiła doń ciepłym męskim głosem

- Nie bój się, dziewczyno! Zapewniam cię, że znalazłem się tutaj przypadkowo; nie śledziłem cię, nie zrobię ci krzywdy!

Zaczął się do niej zbliżać. Choć była wystraszona, kierowana jakąś siłą wyższą stała w miejscu, czekając, aż nieznajomy podejdzie.

Los, wiedzący dobrze, co musi się wydarzyć, był niecierpliwy. Wysłał między podnieconą dwójkę gromadkę świetlików, która ukazała ich piękne twarze.

Przywarli do siebie w uścisku miłości. Smakując jego usta, przypomniała sobie swój dziecięcy sen. Całowała w nim nieznajomego młodzieńca w lesie opodal królestwa.

Dziękuję ci, Boże. Dziękuję za to, że uczyniłeś mnie zdecydowanym i rozmarzonym, za rzeźbiące myśli – pomyślał wieśniak, karmiąc ręce delikatnością jej smukłych pleców.

Niespodzianie nad nimi pojawiła się burza. Jej krople mieszały się z potem ich kochających się ciał.

Opad ustał. Jej rączka znikła w jego dłoni, ruszyli ku zagęszczającemu się lasowi. Mech zabawnie skwierczał, kiedy po nim kroczyli, a wszystko wokół było przyobleczone pięknem.
Ostatnio zmieniony sob 15 kwie 2006, 19:44 przez broda kota, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Równa szachownica z wyżłobionych w marmurze i granicie wielkich kloców
Czy nie zgrabniej brzmiałoby to zdanie bez tego "z"? ("Równa szachownica wyżłobionych...") - zastanów się nad tym, to taka moja mala rada:)


Po jej maślanej twarzy spłynęła łza smutku
maślana twarz nie kojarzy mi się raczej z niczym pięknym... a królewna, w Twoim zamyśle, miała być chyba piękna...


Niespodzianie nad nimi pojawiła się burza.
burza może się rozpętać, ale nie pojawić...


Każdy, kto przechodził opodal niebosiężnej budowli, czuł jej doniosłość i swoją małość. Każde spojrzenie ku jej wierzchołkowi...
powtórzenie - dwa razy "każdy", może przydałoby się za którymś razem użyć innego słowa, by nadać tekstowi zręczności?:)



No dobrze, troszkę sie poprzyczepiałam, ale są to jedynie małe błędy, które nie psują zbytnio tego, jakże pięknego, fragmentu:)

Tak, podobało mi się bardzo, naprawdę:)

Zastanawia mnie tylko jedno - skąd tytuł: "Drób"?

bardzo chętnie dowiedziałabym się jak dalej potoczyły się losy dwójki kochanków:)



życzę Ci wielu podobnych i może nawet lepszych (da się?:P) utworów!! :):)

pozdr:*

3
Czy nie zgrabniej brzmiałoby to zdanie bez tego "z"?


Zgrabniej, ale nie wiem, czy poprawniej.




maślana twarz nie kojarzy mi się raczej z niczym pięknym...


Ach, wylegują się na łące krasule, trawa w ich mordach świeci w słońcu niby jaja jamnika. Rodzą one mleko, z którego zadowolone z życia obwiesie zrobią przepyszne masło, płynące po chlebie niczym krople deszczu po szybie.

Moim zdaniem 'maślana twarz' jest w najlepszym porządku :)




burza może się rozpętać, ale nie pojawić...


Burza nie może się pojawić - ale w tekście naukowym bądź w gazecie. W opowiadaniu może sie pojawiać, ile chce, tak samo, jak drzewa mogą płakać liśćmi, miast je zrzucać z siebie. Myślę, że wszystko jest w porządku.




powtórzenie - dwa razy "każdy", może przydałoby się za którymś razem użyć innego słowa, by nadać tekstowi zręczności?


A może. Lecz mnie to nie razi. Jeśli porazi innych, poprawię.




Tak, podobało mi się bardzo, naprawdę


Dziękuję ślicznie. Kocham Cię.


Zastanawia mnie tylko jedno - skąd tytuł: "Drób"?


To pierwsze słowo, jakie mi przyszło do głowy.


bardzo chętnie dowiedziałabym się jak dalej potoczyły się losy dwójki kochanków


Chyba nijak. Myślę, że nie będzie ciągu dalszego.


życzę Ci wielu podobnych i może nawet lepszych (da się?Razz)


Da się, choć trudno w to uwierzyć. Pokażę to, wstawiając tutaj swoje następne dzieło.

Szczerze dziękuję za ocenę i czekam na następne.

4
To i ja sie wtrace. Tekst podobal mi sie srednio, ale nie ze wzgledu na to, ze jest kiepski, tylko po prostu nie lubie sredniowiecznego stylu i sredniowiecznej mowy. Jakos to do mnie nie trafia. A jak slysze slowa: wlodarz, cny itd, to mi sie na drgawki zbiera. Do tego ta stylizacja (zamierzona, czy nie?) ... :) No, ale nie o tym mialam :)



Wyjasnijmy sprawe burzy: mloda ma racje, pojawic sie nie moze. Pojawienie sie sugeruje cos naglego, a to, ze idzie burza, widac wczesniej.



Do tekstu:


Równa szachownica z wyżłobionych w marmurze i granicie wielkich kloców tworzyła piękne ściany zamku.


Pod wzgledem stylistycznym, jak i interpunkcyjnym, to zdanie jest fatalne. Poza tym, zbyt duzo przymiotnikow.


Piętrzyły się one ponad okalające królestwo dęby, jakby unaoczniając przechodzącym wieśniakom swoją dla nich niedostępność.


To samo. Poza tym co to znaczy "jakby unaoczniając"? Albo to robily, albo nie. Nie byly zdecydowane?


Ze szczytu budowli spoglądały ku dołowi obronne wieże,


Wieze nie spogladaja. Tym bardziej jesli sa obronne ;)


usiane mężnymi dzierżycielami stali.


A nie lepiej: usiane mężnymi wojownikami/obroncami? Dzierzycielem stali moze byc tez kowal.


doniosłość


Wznioslosc/wynioslosc


zachwyt i zazdrość do ludzi, którym przyszło żyć wśród złota i z dostojeństwem.


Zachwyt do ludzi i zazdrosc do ludzi? Poza tym przemodeluj to zdanie. Cale. "Do ludzi" nie pasuje.


grzbietu nieba


To niebo ma grzbiet? A z ktorej strony?


młodzieńczej wyobraźni.


Mlodzienczy chlop? Jesli nie, to przemodeluj zdanie.


Zagłębiał się w świat swoich marzeń, gdzie walcząc mężnie jako cny rycerz króla czynami swymi zbliżał się ku sławie i ślicznej księżniczce.


A to mi sie podoba. Tylko nie cny a zacny i wywal swoich. No i przecinki, bo wychodzi mamalyga z tatalyga.


Tak, pomyślał, oto jest cel mojego życia, będący dla innych głupią dziecięcą mrzonką. Przejść przez wrota zamku, zasłynąć w jego wnętrzu jako szlachetny wojownik i stać się mężem księżniczki.


To ja mu juz, nie czytaja dalszego kawalka, mowie: zmien sobie cel chlopie. Jezeli byly to tylko marzenia, ok. Ale jesli to jest jego cel, to sorry, moze zapomniec. Nikt chlopa do zamku nie wpusci zeby sie gzil z ksiezniczka.


Rzucona przezeń siekiera wpiła się w surowy kołek, przepoławiając usadowione nań drwa.


Pytanie: rabalas kiedys drzewo?


Przy każdym ruchu pod jego skórą tańczyły silne mięśnie, znające się dobrze z ciężką wiejską robotą.


O maaaaj. Dajmy spokoj takim metaforom. Moze jeszcze z nimi na piwo chodzily?


Serce jego było szalone i swoim chybkim biciem rysowało się na kształtnej piersi.




Ogladalas maske? Bo mi sie tylko tak to serce kojarzy. Jak serce moze sie rysowac na ksztaltnej piersi? Poza tym najpierw wyglad, potem odczucia, ale o tym w nastepnym punkcie.


Miał długie włosy o barwie świtania, które okalały przepiękną zdrową twarz.


No wlasnie, to teraz wiem, ze byl to piekny chlop. No niestety, mi sie chlop juz wczesniej wydal podejrzany, a to ze wzgledu na brudne lachy, wasy i brode, no i ten odor. Nie bylo tego? Hmm ... A ja tak go widzialam. Najpierw wyglad, potem dusza, bo wychodza komiczne sytuacje (ofkors nie zawsze, ale tutaj jak najbardziej).


Pod krzaczastymi brwiami świdrowało wyzywające spojrzenie, łające swoją ostrością wszelką niesprawiedliwość. Poruszał się zgrabnie i silnie, miał posągowo wyrzeźbione ciało, którego piękno zawdzięczał swojej miłości do rzęsistego ruchu.


Toz to Chuck Norris, a nie zwykly, prosty chlop z mazur. A moze Janosik?



Ok, dalej mi sie nie chce :) Jest IMO srednio, ale innym moze sie podobac :) Pozdrawiam



PS: mojego tekstu nie musisz tak rozbierac, juz to zrobili na innym forum, wiec dziekuje :)

[/quote]

5
Wyjasnijmy sprawe burzy: mloda ma racje, pojawic sie nie moze. Pojawienie sie sugeruje cos naglego, a to, ze idzie burza, widac wczesniej.


Tak, szczególnie wtedy, gdy idzie sie nocą po lesie, patrząć nieustannie przed siebie.




Pod wzgledem stylistycznym, jak i interpunkcyjnym, to zdanie jest fatalne. Poza tym, zbyt duzo przymiotnikow.


Wskaż mi jakiś brak przecinka, bo zapewne taki masz na myśli.




To samo. Poza tym co to znaczy "jakby unaoczniając"? Albo to robily, albo nie. Nie byly zdecydowane?


A cholera je tam wie. Zdanie jest w porządku.




Wieze nie spogladaja. Tym bardziej jesli sa obronne


Wieże nie spoglądają, nie rzuca się na coś okiem i nie jest się w kropce (no bo jak można się zmieścić w kropce ? ). Nie przesadzaj. To pełen przenośni tekst, toteż spoglądające wieże nie są niczym złym. Inna sprawa, gdyby pojawiły sie one w opowiadaniu pisanym przeciętnym jezykiem, wyzutym z porównań i przenośni.


A nie lepiej: usiane mężnymi wojownikami/obroncami? Dzierzycielem stali moze byc tez kowal.


Ale kowali nie wpuszczają na wieże obronne. Mówią, że śmierdzi od nich potem i że mają brzydkie, puszczające się córki.




Wznioslosc/wynioslosc


Albo doniosłość.


Zachwyt do ludzi i zazdrosc do ludzi? Poza tym przemodeluj to zdanie. Cale. "Do ludzi" nie pasuje.


Tu masz poniekąd rację. Jest w omawianym zdaniu dwuznaczność. Chodziło mi zachwyt w ogóle, a w stosunku do ludzi jedynie o zazdrość.


To niebo ma grzbiet? A z ktorej strony?


Z każdej, jeśli się na nie spojrzy okiem marzyciela. Czepiasz się. Och, przepraszam, nie czepiasz- w końcu mnie nie dotykasz, toteż jest to fizycznie niemożliwe; czepia to się rzep psiego ogona. Zatem mówisz głupstwa.




Mlodzienczy chlop? Jesli nie, to przemodeluj zdanie.


Chłop to drobny rolnik bądź - w języku potocznym - dorosły mężczyzna. Miałem na myśli pierwsze znaczenie (czego można się łatwo domyślić; przecież cały tekst składa się z wyszukanych słów, nie ma w nim żadnych wyrazów potocznych ), toteż wszystko jest w porządku. Istnieją młodzi drobni rolnicy.


A to mi sie podoba. Tylko nie cny a zacny i wywal swoich. No i przecinki, bo wychodzi mamalyga z tatalyga.


Jeśli już, to przecinek. Jeden. Po "króla". Zresztą wydaje mi się, że nie jest konieczny.


To ja mu juz, nie czytaja dalszego kawalka, mowie: zmien sobie cel chlopie. Jezeli byly to tylko marzenia, ok. Ale jesli to jest jego cel, to sorry, moze zapomniec. Nikt chlopa do zamku nie wpusci zeby sie gzil z ksiezniczka.


Znowu przesada. To popieprzony świat, w którym znaduje się dwukolorowy zamek, a prawa nimi rządzące znam tylko ja, jego stwórca. Chłopina mógł się dostać do królestwa dzięki, powiedzmy, zarżnięciu smoka.


Pytanie: rabalas kiedys drzewo?


Tak. Całkiem przyjemna robota.

Myślisz, że każde drwa to chędożone w rzyć, grube jak Flip i Flap razem wzięci kloce, których nie idzie przepołowić rzuconą siekierą ? źle myślisz.




O maaaaj. Dajmy spokoj takim metaforom. Moze jeszcze z nimi na piwo chodzily?


Nie, to grzeczne mięśnie


Ogladalas maske? Bo mi sie tylko tak to serce kojarzy. Jak serce moze sie rysowac na ksztaltnej piersi?


Najzwyczajniej. No, pod warunkiem że ma sie tak krasne i wielkie balony jak białogłowa z twojego awatara. Można dostrzec bijące serce; wystarczy chwilę popatrzeć na pierś człowieka, który nie jest walem.


No wlasnie, to teraz wiem, ze byl to piekny chlop. No niestety, mi sie chlop juz wczesniej wydal podejrzany, a to ze wzgledu na brudne lachy, wasy i brode, no i ten odor.


Jak napisałem, chłop to drobny robotnik rolny. Istnieją schludni chłopi.


Najpierw wyglad, potem dusza, bo wychodza komiczne sytuacje (ofkors nie zawsze, ale tutaj jak najbardziej).


Ciekawa uwaga. Nie wiem, jak sie ma do mojej powiastki; zaraz zerknę, może masz racje (choć wątpie, do czego przyczynił się ogrom wypisanych przez Ciebie głupstw :) )


Toz to Chuck Norris, a nie zwykly, prosty chlop z mazur. A moze Janosik?


Nie.







Dziękuję Ci za krytykę. Moim zdaniem jest ona przesadzona, ale chciałbym takich wiecej- a nuż znajdę wśród głupotek perełkę, dzięki której zacznę pisać lepiej ? Oby.



Pozdrawiam.

6
Uwielbiam to. Wygadana, przekonana o swojej nieomylnosci ...



To lecimy z Toba kolezanko:


Tak, szczególnie wtedy, gdy idzie sie nocą po lesie, patrząć nieustannie przed siebie.


To jest tylko i wylacznie Twoj blad. Braki w slownictwie/wiedzy etc. Burza pojawic sie nie moze. Burza sie rozpetuje. Pojawic to sie moze przeblysk na niebie, a nie cala burza, ktora jest zjawiskiem o niebo bardziej zlozonym.


Wskaż mi jakiś brak przecinka, bo zapewne taki masz na myśli.


A chocby: kloców, tworzyła


A cholera je tam wie. Zdanie jest w porządku.


Geniusz po prostu! I do tego zadufany w sobie i swoim geniuszu. To ja Ci mowie, ze nie jest w porzadku.


nie rzuca się na coś okiem i nie jest się w kropce


Wieze nie spogladaja - mowie Ci raz jeszcze. To, ze sobie tak wymyslilas (a przy okazji odnosisz sie do utrwalonych w jezyku zwrotow) nie znaczy, ze jest to poprawne.


Ale kowali nie wpuszczają na wieże obronne.


Bardzo sie ciesze, ze teraz o tym mowisz. W ogole, to nie powinnas o tym wspomniec nawet, w koncu kazdy czytelnik powinien wiedziec co tak genialny autor chcial nam przekazac.


Albo doniosłość.


Ta budowla jest "doniosla" - brawo! Popisujesz sie, nie powiem :)


Z każdej, jeśli się na nie spojrzy okiem marzyciela.


Ja patrze okiem czytelnika, marzycielem to mozesz sobie byc do szuflady.


Zatem mówisz głupstwa.


O prosze :) A ja myslalam, ze kazdy czytelnik ma prawo do wyrazenia opinii, a jesli jemu cos nie pasuje, to powinno dac do myslenia wlasnie tobie. Najlatwiej jest powiedziec: glupstwa i nie dopusczac do siebie mysli, ze jednak nie jest sie tak genialnym jak sie sadzilo i mowila mama :D


Chłop to drobny rolnik bądź - w języku potocznym - dorosły mężczyzna.


Wow, Ty patrz, nie domyslilam sie. Dzieki za wytlumaczenie. A teraz powaznie: Zaznacz wczesniej, ze jest mlody, bo potem wychodzi komedia. Zreszta, po co ja mowie takie banaly geniuszowi?:)


Zresztą wydaje mi się, że nie jest konieczny.


I znowu Ci sie TYLKO wydaje.


a prawa nimi rządzące znam tylko ja, jego stwórca.


To szanowny stworco, trzymaj sobie ten swiat w swojej szufladzie. Jezeli Twoj swiat nie bedzie zrozumialy, ludzie beda Ci wytykali wlasnie to: niespojnosc. Kazdy swiat, musi miec solidne fundamenty, bo inaczej Ci sie rozsypie. Znowu jestes genialna, ale nie do konca.


Myślisz, że każde drwa to chędożony w rzyć, grube jak Flip i Flap razem wzięci kloce


I znowu zapominasz genialna kobietko, ze jestem tylko czytelnikiem. Jezeli Twoj Janosik rzuca do drewnianych klockow siekiera, trafia i na dodatek je przepolawia (i na milosc Boska, sa one wielkosci butelki wody mineralnej), to albo jest Norrisem, albo Supermanem. A ja sie po prostu smieje. Poza tym nie zaznaczylas jakiej one sa wielkosci, wiec DLA MNIE byly duze i ch**a mogl zrobic a nie przepolowic je.


Nie, to grzeczne mięśnie


Ciesze sie.


Można dostrzec bijące serce; wystarczy chwilę popatrzeć na człowieka, który nie jest walem.


Powiem jedno: FILOZUJESZ ;) Piszesz dla ludzi, nie dla siebie. Wiec pisz tak, zeby Cie rozumieli. Popelniasz mase bledow, na dodatek wmawiajac sobie, ze tak ma byc, zaslaniajac sie na dodatek glebia duchowa ;)


Istnieją schludni chłopi.


Schludny a taki, jakiego Ty opisalas to roznica. Twojego zapewne wzieliby na okladke jakiegos gejowskiego pisma. Na dodatek opisalas go dopiero po nazwaniu "chlopem" wiec przypominam, ze JESTEM czytelnikiem a Ty nie umiesz przekazac tego co Ci siedzi w tej malej (choc tak genialnej) glowce.


(choć wątpie, do czego przyczynił się ogrom wypisanych przez Ciebie głupstw


Najlepiej jest mowic, ze inni sa glupi bo nie zachwycaja sie Twoja praca :) Otoz powiem Ci, ze nie jestes GENIALNA i jak kazdy popelniasz bledy (a ze wiecej to inna sprawa). Powodzenia :D


Nie.


A wygladal ;)







A teraz perelka:

Da się, choć trudno w to uwierzyć. Pokażę to, wstawiając tutaj swoje następne dzieło.


I wszystko na Twoj temat jasne :) Powiem Ci szczerze, tak jak moge najbardziej: wcale nie tak trudno w to uwierzyc. NAPRAWDE! :) I dzielem nie nazywajmy srednich tekstow, chyba, ze naprawde masz na mysli "SWOJE DZIELO" - wtedy sie zgodze.



Pozdrawiam i zycze wiekszej dozy samokrytyki, przyda Ci sie, kiedy korektorzy i ludzie madrzejsi niz ja i Ty, przejada sie po Twoim tekscie. Skoro ja tyle znalazlam bledow (choc sie nie znam :P i gadam glupoty ), to POWODZENIA :)



I jeszcze przytocze Ci wypowiedz pewnej osoby (nie da sie policzyc ile razy jest to kobieta madrzejsza od Ciebie, zreszta ode mnie tez):



O, tak, tak! My tu jesteśmy wredni, źli i nieelastyczni czytelnicy, co to z lupą suną wzdłuż zdań i się czepiają drobiazgów, a przy tym wykazują się wprost koncertownym brakiem umiejętności czytania i domyślania się, co autor chciał powiedzieć.



... i ...



Podejrzewam (tu imie osoby), że popełniasz błąd, zakładając, że czytelnik wyobrazi sobie to, co Ty, na podstawie tylko poszlak bardzo mglistych. Zapewniam Cię, że nie wyobrazi sobie, ani też nie domyśli się (i przyczyną nie będzie lenistwo odbiorcy). Pewne rzeczy musisz powiedzieć, opisać, wskazać.

Zazwyczaj początkujący autorzy poruszają się w nadmiarze szczegółów i opisów nazbyt konkretnych - zamęczają czytelnika przegadaniem, dopowiadaniem szczegółów, często zbędnych. Ty jesteś po przeciwnej stronie - u Ciebie brak konkretów jest charakterystyczny.



PS: od moich cycuszkow to z daleka :D

PS2: juz tu sie nie wypowiadam, bo z betonami nie chce mi sie walczyc :) (podobnie zreszta jak z wiatrakami o garbatych nosach - ktoz to wie, co mam na mysli ... ;) )



POZDRAWIAM raz jeszcze :)

7
Powiem tak:

Po pierwsze, odniosłam wrażenie, że tekst nie był pisany twoim stylem. Nie był. Ani jedno zdanie, w przytoczonym fragmencie nie brzmi naturalnie i jest to trochę męczące (zabierałam się do przeczytania 4 razy i za każdym razem czytając:


Równa szachownica z wyżłobionych w marmurze i granicie wielkich kloców (tu powinien być przecinek) tworzyła piękne ściany zamku. Piętrzyły się one ponad okalające królestwo dęby, jakby unaoczniając przechodzącym wieśniakom swoją dla nich niedostępność. Ze szczytu budowli spoglądały ku dołowi obronne wieże, usiane mężnymi dzierżycielami stali.

Każdy, kto przechodził opodal niebosiężnej budowli, czuł jej doniosłość i swoją małość. Każde spojrzenie ku jej wierzchołkowi rodziło zachwyt i zazdrość do ludzi, którym przyszło żyć wśród złota i z dostojeństwem.
dostawałam oczopląsu.



Odczuwam, że na siłę starasz się dodać zdaniom patosu - szczerze powiem, że nie brzmi to zbyt dobrze. Chociaż znalazłam jedną perełkę, mianowicie:


świat przyoblekał się w mrok, ptaki milkły, rzeka zaczynała szumieć bardziej zdecydowanie, a jej szelestowi wtórowała jedynie muzyka świerszczy.


Jeżeli mogę, poradzę ci coś:

używaj mniej przymiotników, swoje opisy staraj się "malować", a nie na siłę przekazywać wyszukanymi metaforami - to bardzo, bardzo, bardzo męczące. Poza tym Manta i Młoda mają rację, zdecydowany brak przecinków w długich, skomplikowanych zdaniach uniemożliwia zrozumienie przekazu za pierwszym czytaniem (a w końcu o to chodzi), a burza nie może się pojawić, nawet w nocy się rozpętuje (jeżeli masz jakieś wątpliwości to gadałam z człowiekiem który redaguje teksty).



A tak z innej mańki. Nie myśl sobie, że tekst mi się nie podobał. Wręcz przeciwnie. Nie mam nic przeciwko wyszukanej formie (tylko bez przesady), szczególnie, że w dzisiejszych czasach wszystko dąży do uproszczenia.

Mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski, a twoja twórczość stanie się bardziej wartościowa.

Serdecznie pozdrawiam

8
świat przyoblekał się w mrok, ptaki milkły, rzeka zaczynała szumieć bardziej zdecydowanie, a jej szelestowi wtórowała jedynie muzyka świerszczy.


Tak, jest to ladne, aczkolwiek szum a szelst to co innego. Szum to szum, szumi woda. Szelesci folia i nie jest to na pewno dzwiek podobny. Pewnie i mozna zastosowac to w tym kontekscie, jednak nie mozna tego zastapic tak jak zrobila to nasza Kotna Broda - rzeka szumiala a szelestwoi temu wtorowala ...

9
Uwielbiam to. Wygadana, przekonana o swojej nieomylnosci ...


Po pierwsze, wygadany, a nie wygadana. Jestem facetem. Po drugie, nie jestem przekonany o swojej nieomylności. Nie wymyslaj. Równie dobrze mógłbym to napisać o Tobie, wnioskując z tych samych przesłanek.






To jest tylko i wylacznie Twoj blad. Braki w slownictwie/wiedzy etc. Burza pojawic sie nie moze. Burza sie rozpetuje. Pojawic to sie moze przeblysk na niebie, a nie cala burza, ktora jest zjawiskiem o niebo bardziej zlozonym.


Nie zgadzam się. Czemu ? Odpowiedź w mojej wcześniejszej wypowiedzi.




Geniusz po prostu! I do tego zadufany w sobie i swoim geniuszu.


Nie pieprz głupotek. Nie mam siebie za geniusza, nie jestem zadufany w sobie. Nigdzie tak nie napisałem, toteż nie wymyślaj. Swój głupi wniosek o moim zarozumialstwie wysnułaś na podstawie tego, że bronię swoich racji i uważam, że sie mylisz. Stąd, jesteś zadufaną w sobie dziewczyną, która uważa sie za geniusza (wnioskuję z tych samych przesłanek)


To ja Ci mowie, ze nie jest w porzadku.


Nie mam nic przeciwko. Tylko nie nazywaj mnie 'zafudanym w sobie geniuszem' dlatego, że i ja czynię to samo, co ty- wyrażam swoje zdanie, które jest sprzeczne ze zdaniem dyskutanta.


Wieze nie spogladaja - mowie Ci raz jeszcze. To, ze sobie tak wymyslilas (a przy okazji odnosisz sie do utrwalonych w jezyku zwrotow) nie znaczy, ze jest to poprawne.


To zwykła przenośnia. Wiele jest podobnych w każdego pisarza. Można stosować przenośnie w literaturze.

W pieśniach bardów było od groma tzw. kenningów, tj. przenośni niezrozumiałych dla przeciętnych zjadaczy chleba. Przykład takiego: nosiciel humorów stwórcy [zamiast wiatr (który przywiewa chmury, burzowe lub leciutkie, świadczące o sampoczucie boga; według pierwotnych wierzeń pogoda była oknem na jego humor <zapewne> ) ]

Skoro moja powiastka nie ukazała sie w gazecie, skoro nie nazwałem jej tekstem naukowym- wszystko jest w porządku. Wieże mogłyby w niej nawet robic kupę.

Rzekomo bezsensowne frazeologizmy mogą występować w mowie potocznej. A popieprzone przenośnie i porównania- w literaturze.




Bardzo sie ciesze, ze teraz o tym mowisz. W ogole, to nie powinnas o tym wspomniec nawet, w koncu kazdy czytelnik powinien wiedziec co tak genialny autor chcial nam przekazac.


To z kowalami było żarcikiem.

Co do tego, że każdy czytelnik powinien wiedzieć, co powinienem przekazać- bzdura. Powiedz to bardom, nierozgryzionym do dzisiaj dawnym poetom czy jeszcze komuś innemu.


Ta budowla jest "doniosla" - brawo! Popisujesz sie, nie powiem


Och.



"

doniosłość ż V, DCMs. ~ści, blm

«znaczenie, ważność»

Wydarzenie o wielkiej doniosłości.

Nie doceniać doniosłości jakiegoś faktu. "



źrodło: www.pwn.pl



Sądzisz, że budowla nie może byc ważna ?




Ja patrze okiem czytelnika, marzycielem to mozesz sobie byc do szuflady.


Do nieszuflady mogę być nim także.


O prosze. A ja myslalam, ze kazdy czytelnik ma prawo do wyrazenia opinii, a jesli jemu cos nie pasuje, to powinno dac do myslenia wlasnie tobie. Najlatwiej jest powiedziec: glupstwa i nie dopusczac do siebie mysli, ze jednak nie jest sie tak genialnym jak sie sadzilo i mowila mama


A kto nie dopuszcza do siebie myśli ? Przyznałem Ci rację aż w dwu kwestiach.

Masz prawo do wyrażania swojego zdania, a ja mam prawo do mówienia, że gadasz głupstwa, czyli wyrażania swojego zdania. Dotychczasz każdy postępuje zgodnie z prawem, toteż nie mieszaj do tego mojej mamuśki.

Bezpodstawnie nazywasz mnie zadufanym w sobie geniuszem, a kiedy ja napiszę, że piszesz głupstwa, wyskakujesz z moralizatorstwem i moją mamą. Nie wygłupiaj się. Bez zakłamania.


I znowu Ci sie TYLKO wydaje.


Możliwe.


To szanowny stworco, trzymaj sobie ten swiat w swojej szufladzie. Jezeli Twoj swiat nie bedzie zrozumialy, ludzie beda Ci wytykali wlasnie to: niespojnosc. Kazdy swiat, musi miec solidne fundamenty, bo inaczej Ci sie rozsypie. Znowu jestes genialna, ale nie do konca.


To, co zacytowałem wyżej, tyczy się ustępu mojej powiastki, w którym chłop powiedział, że celem jego życia jest zostanie rycerzem. Dlatego przesadzasz.




I znowu zapominasz genialna kobietko, ze jestem tylko czytelnikiem. Jezeli Twoj Janosik rzuca do drewnianych klockow siekiera, trafia i na dodatek je przepolawia (i na milosc Boska, sa one wielkosci butelki wody mineralnej), to albo jest Norrisem, albo Supermanem. A ja sie po prostu smieje. Poza tym nie zaznaczylas jakiej one sa wielkosci, wiec DLA MNIE byly duze i ch**a mogl zrobic a nie przepolowic je.


Nie napisałem także, że są duże. Drwa mogą być cieniutkie. I skoro mimo tej możności uważasz owo przepołowienie ich rzuconą siekierą za coś niedopuszczalnego i skrajnie śmiesznego, to czynisz głupstwo. Wynika ono z twojej niewiedzy, z nieznajomości definicji 'drew'


Powiem jedno: FILOZUJESZ Wink Piszesz dla ludzi, nie dla siebie. Wiec pisz tak, zeby Cie rozumieli. Popelniasz mase bledow, na dodatek wmawiajac sobie, ze tak ma byc, zaslaniajac sie na dodatek glebia duchowa


Nie przesadzaj z masą.

Powyższa twoja wypowiedź odnosi się do rysującego się na piersi serca. Doszedłem do wniosku, że masz rację. Serce nie może się rysować na piersi, może co najwyżej leciutko ją podnosić. I o takie podnoszenie mi chodziło. Mój błąd.


Schludny a taki, jakiego Ty opisalas to roznica. Twojego zapewne wzieliby na okladke jakiegos gejowskiego pisma. Na dodatek opisalas go dopiero po nazwaniu "chlopem" wiec przypominam, ze JESTEM czytelnikiem a Ty nie umiesz przekazac tego co Ci siedzi w tej malej (choc tak genialnej) glowce.


Twoim niesłusznym zdaniem chłop musi być starym wąsaczem, od którego śmiedzi winiaczem. Dlatego uznałaś, że chłop młody nie istnieje.

Twoje wytknięcie mi błędu wynika z niewiedzy, z nieznajomości definicji ''chłopa''. Moim zdaniem jesteś zbyt dumna, aby się do owej niewiedzy przyznać i idziesz w zaparte.

To, że jesteś nieznającym definicji 'chłopa' czytelnikiem nie znaczy, iż nie mogę pisac prawdy, bo uznasz ją za bzdurę. To, że ogół uważa, iż szkocki instrument o wkurzającym brzmieniu to kobza znaczy, że mam w tekście o szkotach pisać, że grają na kobzie, a nie na dudach ? Daj spokój.

Nie napisałem nic błędnego, a ty , opierajac sie na swojej błędnej wiedzy, wytknęłaś mi błąd. To nie stwórca ma pisać bzdury, aby go czytelnik zrozumiał, ale czytelnik ma się douczyc przy okazji czytania tekstu. Nie uważasz ?


Najlepiej jest mowic, ze inni sa glupi bo nie zachwycaja sie Twoja praca Smile Otoz powiem Ci, ze nie jestes GENIALNA i jak kazdy popelniasz bledy


Co do tego nie mam wątpliwości. I nigdy nie miałem.


(a ze wiecej to inna sprawa)


Nie więcej.




I wszystko na Twoj temat jasne Smile Powiem Ci szczerze, tak jak moge najbardziej: wcale nie tak trudno w to uwierzyc. NAPRAWDE! Smile I dzielem nie nazywajmy srednich tekstow, chyba, ze naprawde masz na mysli "SWOJE DZIELO" - wtedy sie zgodze.


Nie perełkuj. To był żart, według mnie oczywisty. Nie uważam swoich wypocin za dzieła. Ale także nia mam ich za kupy.


Pozdrawiam i zycze wiekszej dozy samokrytyki


Pozdrawiam i życzę tego samego.


Podejrzewam (tu imie osoby), że popełniasz błąd, zakładając, że czytelnik wyobrazi sobie to, co Ty, na podstawie tylko poszlak bardzo mglistych. Zapewniam Cię, że nie wyobrazi sobie, ani też nie domyśli się (i przyczyną nie będzie lenistwo odbiorcy). Pewne rzeczy musisz powiedzieć, opisać, wskazać.


To zależy od tego, co piszę. Jeśli chcę napisać zakreconą i skrajnie kwiecistą powiastke (taka jak omawiana), to nie przejmuje się tym, że inni mogą jej nie zrozumieć. Kiedy zaś piszę coś bardziej normalnego, staram sie o jasność wyrażanych myśli.


juz tu sie nie wypowiadam, bo z betonami nie chce mi sie walczyc


Szkoda. Przegrałabyś.


POZDRAWIAM


I ja pozdrawiam.











Lan, myślę, że masz rację ze zbyt dużą ilości przymiotników i ze zbyt małą przecinków. Da się naprawić.






Tak, jest to ladne, aczkolwiek szum a szelst to co innego. Szum to szum, szumi woda. Szelesci folia i nie jest to na pewno dzwiek podobny. Pewnie i mozna zastosowac to w tym kontekscie, jednak nie mozna tego zastapic tak jak zrobila to nasza Kotna Broda - rzeka szumiala a szelestwoi temu wtorowala ...


Racja.

Nie przekręcaj mojej ksywy. Nie wkurza mnie to przekręcanie samo w sobie, ale to, że przekręcasz właśnie Ty. Ty, która przeczytawszy moje zdanie, iż piszesz głupstwa, oburzyłaś i wplotłaś w dyskusję niemającą z nią związku moją mamę.

Bez zakłamania.

10
Powiem jedno: badz sobie tym co okreslas mianem "nierozgryzionym do dzisiaj dawnym poetom" tylko nie dawaj ludziom do oceniania czegos, czego i tak NIE MOGA zrozumiec :D Dziekuje za uwage, moje zdanie znasz - jestes GENIALNy ale nie do konca i zapewne przegralabym itd itp ;) dlatego ja juz "cicho sza".


Stąd, jesteś zadufaną w sobie dziewczyną, która uważa sie za geniusza (wnioskuję z tych samych przesłanek)


Nie, jestem tylko czytelnikiem, ktory wytyka Ci bledy, niescislosci i problemy. Mam do tego prawo, bo to Ty dales tekst do oceny, a nie ja. A wiesz dlaczego jestes zadufanym w sobie geniuszem (pseudo)? Zobacz dwa akapity nizej, do PS.





I nie pisz "pieprzysz glupoty".



PS:
Nie zgadzam się. Czemu ? Odpowiedź w mojej wcześniejszej wypowiedzi.


Ja Ci napisalam, mloda Ci napisala ... Nawet Lan Ci napisala, pytajac sie o zdanie redaktora ... No ale my jestesmy glupi i pieprzymy glupoty, Ty za to geniuszem przebijasz nas wszystkich.



To ostatnia moja wypowiedz w tym temacie. Dlaczego? Patrz wyzej i przepraszam, ze poprzednie postanowienie zlamalam. Po prostu nie moglam wytrzymac :)[/quote]

11
I nie pisz "pieprzysz glupoty".


Napisałem "pieprzysz głupotki". To spieszczenie czyni ten zwrot niewulgarnym, przynajmniej dla mnie. Jeśli nie dla Ciebie- przykro mi, że go użyłem.




Nie, jestem tylko czytelnikiem, ktory wytyka Ci bledy, niescislosci i problemy. Mam do tego prawo, bo to Ty dales tekst do oceny, a nie ja


Nie smiałbym mieć ci za złe tego, że wytykasz mi błędy. Ba, ja chcę, aby mi je wytykano. Rzecz w tym, że nazwałaś mnie zadufanym w sobie. I nie widzę w PS poważnego argumentu na słuszność Twoich słów. Ja uważam, że popełniłem trochę błędów, Ty- że popełniłem je ich pełno. Ja staram się uargumentować swoje zdanie, wklejam definicje z najbardziej autorytatywnego słownika internetowego, a Ty nazywasz mnie zadufanym w sobie.

Oboje mamy swoje zdania, ale to ja jestem zadufany w sobie.

W tym rzecz. Rzecz w braku obiektywizmu.



Ja Ci napisalam, mloda Ci napisala ... Nawet Lan Ci napisala, pytajac sie o zdanie redaktora ... No ale my jestesmy glupi i pieprzymy glupoty, Ty za to geniuszem przebijasz nas wszystkich


Znowu wymyślasz. Nie nazwałem z nikogo was głupim, siebie nie nazwałem geniuszem, nie napisałem, że przebijam was wszystkich. Napisałem jedynie, że pieprzysz głupotki (nie głupoty), czego zresztą żałuję. Nie rozszerzaj przesadnie tego, co powiedziałem, bez niepotrzebnej erystyki.

12
Witam ponownie,



szczerze powiem, że przeglądanie tego tematu zaczyna mnie już nudzić, dlatego chciałabym poprosić - nie wyzywajcie się wzajemnie bo po prostu zamknę temat :cry:

Naprawdę, to przykre czytać tylko, że ten, a ten jest głupi, a ta idiotka. To bez sensu, z tego co pamiętam to forum miało być czymś więcej...



pozdroowki
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

13
Witam ponownie


Strzała.




nie wyzywajcie się wzajemnie bo po prostu zamknę temat


Nie wierz w to, co napisała Manta w ostatnim poście. Nikt tu nikogo nie wyzwał.




Naprawdę, to przykre czytać tylko, że ten, a ten jest głupi, a ta idiotka.


Tak
z tego co pamiętam to forum miało być czymś więcej...


Jeśli będę się tutaj udzielać, posatram się o to, aby to forum było czymś więcej.

14
EEEEeeeeeeeeee.....





(to E, to poezja wyższych lotów :P )



Ale już całkiem poważnie.

Jak zauważyłem (i to nie dziś), podczas oceniania, osobnicy z forów zawsze w pierwszej kolejności zwracają uwage na ortografię i interpunkjcę ( poloniści normalnie), więc ja po prostu ten etap pomijam i skupiam się na tym, co dany autor chce przekazać. Aby tego dokonac, musze oczywiście przeczytac fragment lub całośc zamieszczonego tekstu do oceny. Po przeczytaniu, sprawdzam, czy wiem o czym czytałem, a nastepnie, czy zrozumiałem- na końcu, czy spodobało mi się to. Przepychanki, zaistniałe w tym temacie uważam za nierozłaczne z każdym forum, ale są na "wyrost"



To, co przeczytałem, było dobre- choć nie porywające. - to jest ocena fabuły.

To, jak zostało toto napisane, jest niesamowite.- cięzki ten język, aczkolwiek w pełni zrozumiały i uzasadniony. - to ocena użytej formy w przekazie fabuły
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

15
Jak zauważyłem (i to nie dziś), podczas oceniania, osobnicy z forów zawsze w pierwszej kolejności zwracają uwage na ortografię i interpunkjcę ( poloniści normalnie)


Słusznie czynią. Zazwyczaj użytkownik chwali sie swoim tekstem na paru stronach, toteż wytknięcie mu ortów i błedów interpunkcyjnych może być przydatne. Dzięki niemu inni będą czytać bardziej zrozumiały tekst.




To, jak zostało toto napisane, jest niesamowite.- cięzki ten język, aczkolwiek w pełni zrozumiały i uzasadniony. - to ocena użytej formy w przekazie fabuły


Moim zdaniem język jest w niektórych ustępach zbyt ciężki.



Dziękuję za ocenę, czekam na następne.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”