Rozdział 1
Zakładając, że Bóg istnieje stworzył świat, ale czemu to zrobił?. Może, nie chciał być już sam?. Zrobił to z nudów?. Grając z sobą samym przez całą wieczność w róże gry. Lecz były one schematyczne, po jakimś czasie znał już wszelkie wyniki we wszelkich grach, jakie przychodziły mu do głowy. A więc spróbował czegoś nowego stworzył grę, w której wynik nie będzie pewny a każde zakończenie inne. Stworzył życie i Bóg był jedynym sędzią, pomagali mu pomocnicy czuwających nad regułami. Lecz zawszę przychodzi czas, gdy sędziowanie się nudzi i każdy sędzia ma ochotę zagrać sam..
Noc jest tak jasna, księżyc rzuca swój blask na zieloną łąkę. Boże te gwiazdy są tak wspaniałe, odzwierciedlają przeszłość wszechświata. Pomimo otaczającego mnie piękna czuje smutek, brak czegoś. Lecz czego?.- Nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Leżał długo na zielonej trawie podziwiając piękno konstelacji niebios, letnia ciepła noc pozwalała na to.
Usłyszał cichy szmer trawy. Ktoś się zbliżał. Jego wyczulone zmysły odczuwały czyjąś obecność. Był to człowiek. Poczuł różany zapach słodki niczym miód. Delikatność tego dźwięku i cudowna woń rozchodząca się powoli w jego głowie uświadomił mu, że to kobieta. Cudowna woń była coraz bardziej odczuwalna wypełniała jego umysł.
-Odejść czy też zostać?- Zadawał sobie pytanie w myślach.
Ciekawość go zatrzymała chciał zobaczyć tą istotę. Skrzydła na jego plecach znikły. Nie chciał jej przestraszyć.
Szła od północy biała sylwetka poruszała się z gracją po łące. Zauważyła go i zatrzymała się w miejscu. Jak gdyby zadając sobie to samo pytanie, które on postawił sobie wcześniej, odejść?. Czy iść dalej?. I podjęła taką samą decyzje jak on, szła ku niemu. Zaintrygowało go to, myślał, że będzie się bać. Tym bardziej teraz chciał poznać ową istotę. Zbliżała się coraz bardziej niego powolnym krokiem. Jej biała suknia dotykała trawy, wydając delikatny szmer. Długie brązowe włosy spływały jej po ramionach podkreślając piękno. Z daleka widział zieleń jej oczu, nadający całej kompozycji odrobinę tajemniczości i magii.
-Kim ona jest?. Takie piękno nie mogło zrodzić się na ziemi.- Zadawał sobie to pytanie. Był całkowicie zdumiony i oczarowany doskonałością dziewczyny.
Podeszła do niego i usiadła przy nim. Uśmiechała się leciutko.
-Witaj. Piękna noc nieprawdaż?.- Powiedziała dziewczyna.- Myślałam, że tylko ja mam takie dziwaczne pomysły i spaceruje nocą.
-Tak, piękna.- Odparł z lekko zdumionym głosem, tak jak gdyby przerażała go bezpośredniość dziewczyny i odwaga, z jaką podchodzi do nieznajomych.
-Podziwiam gwiazdy, w lecie są najpiękniejsze.- Dodał już odważniejszym głosem. Uśmiechną się przymykając oczy.
- Jak masz na imię.- Zapytał.
- Moje imię jest nieważne. A twoje?
Nie wiedział, co odpowiedzieć, nazywano go Then. Ale czy powinien wymawiać to imię.
-Mam na imię Adam.– Odpowiedział po chwili zamyślenia.
-Adam to piękne imię, zapewne nadane ku chwale pierwszego człowieka?
-Tak.- Odparł pewnie.
Położyła się na łące obok niego.
-Masz racje gwiazdy są piękne. Która najbardziej urzeka cię pięknem?.- Zapytała.
Położył się obok niej, i pokazał palcem nisko położoną gwiazdę.
-To Araturn najpiękniejsza ze wszystkich gwiazd na niebie, do dziś była dla mnie najpiękniejsza na świecie.
-Jak to do dziś?- Zapytała z zainteresowaniem.- Znalazłeś piękniejszą?. Pokaż mi jestem ciekawa.- Rozglądała się po niebie szukając wzrokiem gwiazdy.
Przekręcił się na bok i spojrzał na nią. Dziewczyna zdziwiona odkręciła ku niemu oczy. Wpatrywał się w nią swymi brązowymi oczami, a ona w niego zielonymi.
-Która to?.. –Zaszeptała cicho.
-Patrzę na nią.- Odpowiedział niepewnym głosem bojąc się jej reakcji.
Milczała. Zbliżył swoją twarz do niej nie zamykał oczu wciąż na nią patrzył, ona robiła to samo. Pocałował ją delikatnie, odwzajemniła pieszczotę. I przytuliła się do niego. Czuł bicie jej serca, było tak bardzo mocne wręcz szalone. Leżeli tak długo bez żadnych słów patrząc w gwiazdy, przytuleni w siebie, jedynym dźwiękiem był bicie ich serc. Zamkną oczy i zasną w jej objęciach..
Obudził się rankiem. Otworzył oczy w poszukiwaniu dziewczyny. Nie był jej. Na trawie leżała kartka papieru. Podniósł ją niepewnym ruchem ręki i przeczytał. „Bądź tu dzisiejszej nocy”. W sercu poczuł radość, nigdy wcześniej nie doświadczył tego uczucia. Nigdy jeszcze nie całował kobiety.
- Musze wracać Septer będzie się niecierpliwił. Pomyślał szybko zdając sobie sprawę ze nie było go już dwa dni.
Jedna myśl i skrzydła pojawiły mu się na plecach. Odleciał. Był już kilometr nad ziemia. Wiedział, że tylko na takiej wysokości może się przenieść. Koncentrował się przez jakiś czas odnajdując myślami miejsce, do którego podążał. Znikną.
Znalazł się przed pałacem, w koło wznosił się gruby mur z pięcioma wieżami. Zamek znajdował się na skale wiszącej w powietrzu. Ruszył do niego pewnym krokiem.
Rada piętnastu powinna już się zebrać. Piętnastu najstarszych aniołów istniejących do tej pory. Gdy Bóg znikną, otrzymali jego obowiązki. Nie pamiętał Boga został stworzony dwieście trzydzieści lat po jego odejściu, a sto pięćdziesiąt po odejściu archaniołów. Rada piętnastu podejmował wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące ludzi i ich wiary. Sprawiali również wszelkie cuda na ziemi. Musieli sprawiać pozory ze Bóg jest i dawać nadzieje na leprze jutro. Tak to tłumaczyli wszystkim. Choć tak naprawdę zdawał sobie sprawę, że tu już nie chodzi dobro ludzi, chodziło tu o zaspokojenie żądzy władzy i czucie potęgi. To oni strzegli porządku prawa i karali za łamanie zasad. Nie mieli jednak takiej potęgi jak bóg czy choćby archaniołowie jego pierwsi pomocnicy. Nie byli wszystko widoczni. On sam dziś złamał jedna z najważniejszych zasad. Rozmawiał z człowiekiem bez pozwolenia rady. Ale nikt go nie widział i wiele sobie z tego nie robił. Wiedział również, że i dzisiejszej nocy złamie zasady. Podejrzewał, że moc rady jest tak ograniczona jak jego własna. W dokonywaniu wielkich cudów muszą działać wspólnie, łącząc mistyczną moc, która została im nadana.
Przechodził przez szeroki korytarz do sali zgromadzeń. Z za kolumny, którą właśnie mijał wyłoniła się ręka i złapała go za ramię. Odkręcił się.
-Jesteś coraz mniej szybki i bystry. –Powiedział białowłosy mężczyzna.- Witaj Then.- Dodał uśmiechając się.
-Witaj Septer.- Uścisnęli sobie dłonie.
-Nawet miecza już przy sobie nie nosisz. Czyżbyś zapomniał jak się go używa?.- Drażnił się z nim po przyjacielsku.
-Ty jak widzę ciągle nosisz swój u pasa. Nie myśl, że czasy pokoju zrobiły zemnie głupca Septer.- Uśmiechną się.- Mam swój miecz, ale znalazłem lepszą metodę noszenia go.- Dodał.
-Jaką?.
Then skoncentrował się i wyciągną dłoń nad głowę. W jego ręce zmaterializował się miecz o cienkim ostrzu i zdobioną rękojeścią w kształcie głowy smoka zamiast oczu miał dziwne czerwone klejnoty.
-Niezła sztuczka przyjacielu.- Uśmiechną się ze zdziwieniem.- Musisz mnie tego nauczyć. Ale dość już tego dobrego rada piętnastu zbiera się raz na pięćdziesiąt lat. Powinniśmy już ruszać. My żołnierze mamy, chociaż prawo do obserwowania ich z bliska. A swoja droga to gdzie zniknąłeś?- Zapytał.- Nie było cię dwa ziemskie dni.- Kończąc to zdanie ruszyli korytarzem.
-Podziwiałem ziemską przyrodę.- Odrzekł.
-Masz tu wszelkie zachcianki życia, a spędzasz czas na ziemi. Nie rozumiem cię w tej kwestii. Gdy nie walczysz robisz się dziwny Piekielna Wojna zakończyła się jakieś dwieście lat temu. Brak walki ci nie służy przyjacielu i dziwaczejesz.
-Może. Dopadła mnie nuda i poszukuje czegoś nowego nieznanego.
-Ten miecz należał do Zesera największego kowala z piekielnych kuźni, tak?- Spytał Septer.
-Tak. W walce z nim złamałem swój miecz, a więc stwierdziłem, że ta zabawka mi się przyda.
-Nigdy nie pokazywałeś mi tego miecza.
-Widać myślałem, że to mało istotne.
-Teraz mamy pokój piekło robi swoje a my swoje. Zastanawiałeś się kiedyś, po co Bóg stworzył piekło?.
-Wydaje mi się, że dla zachowania równowagi i urozmaicenia życia ludzi, by nie musieli robić tylko tego, co dobre mieli wybór w życiu.
-Kiedyś tworzyliśmy jedność piekło i niebo. Rządził nami Bóg a teraz, gdy odszedł wszystko szlag trafił oni maja swoich przywódców a my swoich. Ciekawe jak długo jeszcze będzie udawało się nam załatwiać wszystkie sprawy dyplomatycznie.
-Zobaczymy Septer, na razie mamy pokój i z tego się cieszę.
-A ja nie. Brak walki mnie nudzi. Przynajmniej towarzystwa dotrzymuje mi Aster w treningu. Tobie też by się przydał mały sparing.
-Gdy będzie trzeba walczyć, to zrobię to. Po to nas stworzono.
-Tak zawsze mogliśmy trafić gorzej i zrodzić się jako śmiertelnicy za ziemi.- Zaśmiał się Septer.- Mamy szczęście.
-Tak..
Weszli na sale. Po drodze spotkali Astera. Then nie mógł się do niego przyzwyczaić. Był młokosem o niebieskich oczach i krótkich blond włosach miał zaledwie sto pięćdziesiąt lat. Ale Septer go lubił. Odczuwał tak jak gdyby opiekował się nim. Przywitali się pocałunkiem w policzek. Then uścisną mu rękę. Usiedli na miękkich fotelach w gigantycznej Sali. Było w niej około tysiąca miejsc dla wojowników. Przysługiwało im to za oddanie i służbę. Sala miała owalny kształt na środku stał stół i piętnaście krzeseł, w których siedzieli Najwyżsi, tak ich tu nazywano. Zawsze miał wrażenie, że to, że Boga niema wcale im nie przeszkadzało. Było tak jak zawsze od dwóch tysięcy lat. Krótkie przemówienie, o oświetlanej przyszłości i karach za łamanie prawa, dodawanie otuchy ludziom i walce dobra ze złem. Widział to już wiele razy i zawsze sądził, że to takie lanie wody. My wam damy przemówienie podnoszące na duchu a wy przelejcie za nas krew i dajcie nam sprawować władze. Tak naprawdę gdyby nie musiał wcale by nie walczył, ale nie miał wyjścia jak żaden z nich. Spojrzał na nadgarstki tatuaże w kształcie łańcucha. Niby zabezpieczenie przed łamaniem prawa. Niby..
Nawet za bardzo nie skupiał uwagi na przemówieniu Najwyższych. Cały czas myślał o niej. O zielonych kocich oczach, jej szybkim biciu serca. Pragną ją dziś ujrzeć.
Wyszli z sali w trójkę.
-Byłeś jakiś rozkojarzony, Then. Czemu?.- Spytał Septer z ciekawością.
2
Uf, błędów co nie miara.
Pozwólcie, iż bez znaczników quote, bo już mi się nie chce.
"Zakładając, że Bóg istnieje stworzył świat, ale czemu to zrobił?."
blablabla, te kilka słów bez należytego przecinka zmienia się w potok myśli. Spokojnie można by z tego zrobić dwa zdania, np: "Załóżmy, że Bóg istnieje i stworzył świat. Ale czemu to zrobił?"
?.
Co to za znaczek? Taki znak interpunkcyjny nie istnieje. Albo znak zapytania, albo kropka!
"Grając z sobą samym przez całą wieczność w róże gry"
różne
"Grając z sobą samym przez całą wieczność w róże gry. Lecz były one schematyczne, po jakimś czasie znał już wszelkie wyniki we wszelkich grach, jakie przychodziły mu do głowy. A więc spróbował czegoś nowego stworzył grę,"
powtórzenia
"Boże te gwiazdy są tak wspaniałe"
po "Boże" przecinek
"Pomimo otaczającego mnie piękna czuje smutek"
czuję
"podziwiając piękno konstelacji niebios"
niebo nie ma konstelacji, tylko gwiazdy je mają (tak, czepiam się ;P)
"cudowna woń rozchodząca się powoli w jego głowie uświadomił mu, że to kobieta. Cudowna woń była"
powtórzenie
"Zbliżała się coraz bardziej niego powolnym krokiem."
do niego
"Piękna noc nieprawdaż?.-"
przed nieprawdaż przecinek
?.-
O matko, to to już przesada. Wygląda jak jakaś emotka XD Naucz się interpunkcji i pamiętaj czasem o czymś takim jak spacja.
"spaceruje nocą."
spaceruję
"Odparł z lekko zdumionym głosem"
Lekko zdumionym głosem. Bez "z".
"Uśmiechną się"
Uśmiechnął
"To Araturn najpiękniejsza ze wszystkich gwiazd"
Po Araturn przecinek albo myślnik
"Dziewczyna zdziwiona odkręciła ku niemu oczy."
Odkręciła z zawiasów i może jeszcze w niego wwierciła? XD
"...ku niemu oczy. Wpatrywał się w nią swymi brązowymi oczami"
Powtórzenie
"jedynym dźwiękiem był bicie ich serc."
Było
"Nie był jej."
było
"zdając sobie sprawę ze nie było go już dwa dni."
sprawę, że
"Był już kilometr nad ziemia."
ziemią
"Znikną."
zniknął
"w koło wznosił się gruby mur"
wkoło
"Gdy Bóg znikną, otrzymali jego obowiązki."
zniknął
"Musieli sprawiać pozory ze Bóg jest"
, że
"dawać nadzieje na leprze jutro."
że jakie?! LEPSZE!
"że tu już nie chodzi dobro ludzi"
o dobro
"On sam dziś złamał jedna z najważniejszych zasad."
jedną
"Z za kolumny, którą właśnie mijał wyłoniła"
Zza. Poza tym po "mijał" przecinek
"czasy pokoju zrobiły zemnie głupca Septer"
ze mnie
"oni maja swoich przywódców a my swoich"
mają. poza tym przed "a" przecinek.
Potem (od rozmowy o mieczach) już zrobiło się nudno i nie miałam siły tego czytać tak dokładnie, tylko pobieżnie przeleciałam po zdaniach.
A teraz tzw "kfiatuszek":
. Czyżby chodził o "wszystkowidzących"/"wszystkowiedzących"?
Interpunkcja leży i kwiczy, nawet nie wiesz, że jak się postawi znak zapytania, to kropka już niepotrzebna
. Zjadasz ogonki i literki.
Styl taki sobie zwyczajny, nic specjalnego. Ale nie toporny, czyta się dosyć lekko i bez zgrzytów.
Treść: aniołki, aniołki, aniołki, miłość do śmiertelniczki... (btw, jaka odważna ta dziewoja, obściskiwać się z przed chwilą napotkanym facetem i to w lesie O_o). Aż się chce zaśpiewać "Ale to już było...". Nie wymyśliłeś nic nowego, takich tekstów, a nawet filmów, jest cała masa.
Po tym wstępie myślałam, że się szykuje jakaś Apokalipsa, płacz i zgrzytanie zębami, ale się zawiodłam.
Styl - ok, treść - nic nowego, jeden z najbardziej wyświechtanych motywów, momentami nudna.
PS:

Pozwólcie, iż bez znaczników quote, bo już mi się nie chce.
"Zakładając, że Bóg istnieje stworzył świat, ale czemu to zrobił?."
blablabla, te kilka słów bez należytego przecinka zmienia się w potok myśli. Spokojnie można by z tego zrobić dwa zdania, np: "Załóżmy, że Bóg istnieje i stworzył świat. Ale czemu to zrobił?"
?.
Co to za znaczek? Taki znak interpunkcyjny nie istnieje. Albo znak zapytania, albo kropka!
"Grając z sobą samym przez całą wieczność w róże gry"
różne
"Grając z sobą samym przez całą wieczność w róże gry. Lecz były one schematyczne, po jakimś czasie znał już wszelkie wyniki we wszelkich grach, jakie przychodziły mu do głowy. A więc spróbował czegoś nowego stworzył grę,"
powtórzenia
"Boże te gwiazdy są tak wspaniałe"
po "Boże" przecinek
"Pomimo otaczającego mnie piękna czuje smutek"
czuję
"podziwiając piękno konstelacji niebios"
niebo nie ma konstelacji, tylko gwiazdy je mają (tak, czepiam się ;P)
"cudowna woń rozchodząca się powoli w jego głowie uświadomił mu, że to kobieta. Cudowna woń była"
powtórzenie
"Zbliżała się coraz bardziej niego powolnym krokiem."
do niego
"Piękna noc nieprawdaż?.-"
przed nieprawdaż przecinek
?.-
O matko, to to już przesada. Wygląda jak jakaś emotka XD Naucz się interpunkcji i pamiętaj czasem o czymś takim jak spacja.
"spaceruje nocą."
spaceruję
"Odparł z lekko zdumionym głosem"
Lekko zdumionym głosem. Bez "z".
"Uśmiechną się"
Uśmiechnął
"To Araturn najpiękniejsza ze wszystkich gwiazd"
Po Araturn przecinek albo myślnik
"Dziewczyna zdziwiona odkręciła ku niemu oczy."
Odkręciła z zawiasów i może jeszcze w niego wwierciła? XD
"...ku niemu oczy. Wpatrywał się w nią swymi brązowymi oczami"
Powtórzenie
"jedynym dźwiękiem był bicie ich serc."
Było
"Nie był jej."
było
"zdając sobie sprawę ze nie było go już dwa dni."
sprawę, że
"Był już kilometr nad ziemia."
ziemią
"Znikną."
zniknął
"w koło wznosił się gruby mur"
wkoło
"Gdy Bóg znikną, otrzymali jego obowiązki."
zniknął
"Musieli sprawiać pozory ze Bóg jest"
, że
"dawać nadzieje na leprze jutro."
że jakie?! LEPSZE!
"że tu już nie chodzi dobro ludzi"
o dobro
"On sam dziś złamał jedna z najważniejszych zasad."
jedną
"Z za kolumny, którą właśnie mijał wyłoniła"
Zza. Poza tym po "mijał" przecinek
"czasy pokoju zrobiły zemnie głupca Septer"
ze mnie
"oni maja swoich przywódców a my swoich"
mają. poza tym przed "a" przecinek.
Potem (od rozmowy o mieczach) już zrobiło się nudno i nie miałam siły tego czytać tak dokładnie, tylko pobieżnie przeleciałam po zdaniach.
A teraz tzw "kfiatuszek":
LOLNie byli wszystko widoczni

Interpunkcja leży i kwiczy, nawet nie wiesz, że jak się postawi znak zapytania, to kropka już niepotrzebna

Styl taki sobie zwyczajny, nic specjalnego. Ale nie toporny, czyta się dosyć lekko i bez zgrzytów.
Treść: aniołki, aniołki, aniołki, miłość do śmiertelniczki... (btw, jaka odważna ta dziewoja, obściskiwać się z przed chwilą napotkanym facetem i to w lesie O_o). Aż się chce zaśpiewać "Ale to już było...". Nie wymyśliłeś nic nowego, takich tekstów, a nawet filmów, jest cała masa.
Po tym wstępie myślałam, że się szykuje jakaś Apokalipsa, płacz i zgrzytanie zębami, ale się zawiodłam.
Styl - ok, treść - nic nowego, jeden z najbardziej wyświechtanych motywów, momentami nudna.
PS:
Czyżby inspiracja obrazem Rene Magritte'a?Zamek znajdował się na skale wiszącej w powietrzu.

4
Hmmmm, chyba mam podobne odczucia jak przy weryfikacji "Trumienki".
Pomysł: 4-
Jakoś nie odczułem tej schematyczności, o której mówiła Obywatelka. Może trochę nużą te Piekielne Wojny, ale poza tym sam pomysł z odejściem Boga bardzo mi się podobał. Właściwie to mi najbardziej przypadło do gustu. Bóg po prostu odszedł i nie wiadomo kiedy wróci. Jednak jak widzę, koncentujesz się raczej na wątku miłosnym ze śmiertelniczką. Narazie wydaje mi się, że to jedynie fundamenty historii i tylko od Ciebie zależy, czy uda się ładnie rozwinąć fabułę (czyli tak samo jak w "Trumience"). Ach, i podobał mi się początkowy tekst o tym, że sędziowie chcą sami zagrać.
Styl: 3=
Muszę przyznać, że jest trochę lepiej niż w "Trumience". Mniej chaotyczności, mniej bezmyślnego gnania na przód. To dobrze, właśnie dlatego czytało mi się lepiej, ale to nie oznacza, że jest super. Styl wciąż wymaga dużego doszlifowania. Ja np. nie potrafiłem się wczuć.
Schematyczność: 3
Anioły, Piekielne Wojny, miłość do śmiertelniczki. Jednak ta rada piętnastu rządząca w Niebie już jest naprawdę fajna, stawia pod znakiem zapytania tą znakomitość Krainy Pięknych Chmurek. Ogółnie fifty-fifty.
Błędy: 2+
Obywatelka już Ci wskazała większość. Mimo to i tak trochę mniej jest niż w "Trumience", ale to dlatego, że i tekst jest krótszy. Wciąż jest bardzo słabo i musisz nad tym popracować.
Ocena ogólna: 3
Pomysł jest całkiem w porządku, styl kuleje, duża ilość błędów. Czyli podobnie jak ostatnio. ćwicz, ćwicz, ćwicz! Narazie, niestety, jestem na małe nie.
Pozdrawiam.
Pomysł: 4-
Jakoś nie odczułem tej schematyczności, o której mówiła Obywatelka. Może trochę nużą te Piekielne Wojny, ale poza tym sam pomysł z odejściem Boga bardzo mi się podobał. Właściwie to mi najbardziej przypadło do gustu. Bóg po prostu odszedł i nie wiadomo kiedy wróci. Jednak jak widzę, koncentujesz się raczej na wątku miłosnym ze śmiertelniczką. Narazie wydaje mi się, że to jedynie fundamenty historii i tylko od Ciebie zależy, czy uda się ładnie rozwinąć fabułę (czyli tak samo jak w "Trumience"). Ach, i podobał mi się początkowy tekst o tym, że sędziowie chcą sami zagrać.
Styl: 3=
Muszę przyznać, że jest trochę lepiej niż w "Trumience". Mniej chaotyczności, mniej bezmyślnego gnania na przód. To dobrze, właśnie dlatego czytało mi się lepiej, ale to nie oznacza, że jest super. Styl wciąż wymaga dużego doszlifowania. Ja np. nie potrafiłem się wczuć.
Schematyczność: 3
Anioły, Piekielne Wojny, miłość do śmiertelniczki. Jednak ta rada piętnastu rządząca w Niebie już jest naprawdę fajna, stawia pod znakiem zapytania tą znakomitość Krainy Pięknych Chmurek. Ogółnie fifty-fifty.

Błędy: 2+
Obywatelka już Ci wskazała większość. Mimo to i tak trochę mniej jest niż w "Trumience", ale to dlatego, że i tekst jest krótszy. Wciąż jest bardzo słabo i musisz nad tym popracować.
Ocena ogólna: 3
Pomysł jest całkiem w porządku, styl kuleje, duża ilość błędów. Czyli podobnie jak ostatnio. ćwicz, ćwicz, ćwicz! Narazie, niestety, jestem na małe nie.
Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
5
Hę, widzisz sądzę, że popełniłeś błąd wrzucając kilka opowiadań naraz. Lepiej by chyba było poczekać na ocenę pierwszego, a potem poprawić kolejne. W tym tekście mógłbym tylko zwiększyć ocenę za pomysł, ale nie zrobię tego bo jest nudniejsze. Styl wygląda ciekawiej, ale niewiele. Popełniasz podobne błędy jak w Trumience. Znów jestem na nie.
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.
Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
6
Pomysł: 4-
Bóg tworzy świat, następnie zwiewa (może zadanie go przerosło...), ogólnie muszę przyznać, że ciekawa koncepcja. Po wstępie (mimo iż trochę zagmatwany) myślałam, że będzie ciekawiej, rada aniołów wyszła naprawdę fajnie.
Styl: 3-
ehh, zapamiętaj: podstawy interpunkcji są bardzo ważne, nikt nie zrozumie, o co ci chodzi, jeśli źle postawisz przecinki.
Rzeczywiście lepiej się to czyta niż trumienkę, co znaczy, że następne twoje teksty też mogą być lepsze.
Schematyczność: 3+
Błędy: 2=
tragedia! Klęska i upadek języka polskiego. jak na tak niewielki fragment stanowczo za dużo błędów:
Ogólnie: 3
pomysł ok, reszta słabo. mam wrażenie, że masz kłopoty ze słownictwem. brakuje ci słów, źle odmieniasz, błędnie używasz. Czeka cię ciężka walka ze słownikiem języka polskiego. popracuj!
Jestem na... nie
Bóg tworzy świat, następnie zwiewa (może zadanie go przerosło...), ogólnie muszę przyznać, że ciekawa koncepcja. Po wstępie (mimo iż trochę zagmatwany) myślałam, że będzie ciekawiej, rada aniołów wyszła naprawdę fajnie.
Styl: 3-
ehh, zapamiętaj: podstawy interpunkcji są bardzo ważne, nikt nie zrozumie, o co ci chodzi, jeśli źle postawisz przecinki.
Rzeczywiście lepiej się to czyta niż trumienkę, co znaczy, że następne twoje teksty też mogą być lepsze.
Schematyczność: 3+
Błędy: 2=
tragedia! Klęska i upadek języka polskiego. jak na tak niewielki fragment stanowczo za dużo błędów:
czuwającypomagali mu pomocnicy czuwających nad regułami.
lepsze (wszystkie stopnie wyższe i najwyższe przymiotników przez sz!! lepszy, fajniejszy, grubszy, poprawniejszyleprze jutro.
widzącyNie byli wszystko widoczni.
Ogólnie: 3
pomysł ok, reszta słabo. mam wrażenie, że masz kłopoty ze słownictwem. brakuje ci słów, źle odmieniasz, błędnie używasz. Czeka cię ciężka walka ze słownikiem języka polskiego. popracuj!
Jestem na... nie
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec