Weteran wojen psionicznych

1
___Bursztynowy błysk zapalniczki na krótką chwilę wynurzył zmęczoną twarz ze smolistej ciemności. Bruzdy zmarszczek rozrastały się w migotliwym, umierającym już świetle. Gaz się kończył. Płomień robił się słaby, gasł zbyt szybko. Mężczyzna ponownie zniknął w otaczającym go mroku. Ciemny żar zapalonego papierosa rozjaśniał się z każdym powolnym zaciągnięciem. Oparty o ścianę wąskiego przejścia, patrzył na oblane żółtym światłem podwórze. Wokół tylko ciężkie, przytłaczające bryły socrealistycznej zabudowy. Dzielnica robotnicza, tak samo monumentalna, jak wtedy, gdy autentycznie mieszkali w niej robotnicy. Dotarł do filtra. Kiep upadł na ziemię, dogorywając pod czarnym skórzanym butem. Wymacał wymiętoszoną paczkę w kieszeni płaszcza. Stołeczne, najtańsze. Palce po omacku ugniatały puste opakowanie, jakby w nadziei odnalezienia kolejnego papierosa.
___Weteran oparł się o zimną ścianę i spojrzał przed siebie. W przeciwległej, zanurzonej w czerni ścianie stały stare metalowe drzwi. Kilka minut temu walnął w nie trzy razy. Trzy uderzenia: dwa krótkie, jedno długie.
___„Jak zwykle bez pośpiechu”, pomyślał mężczyzna. Szklanooki nigdy nie spieszył się do klientów. Gdy jest się jedynym specjalistą w okolicy, można sobie pozwolić na takie drobne przyjemności.
___W końcu usłyszał chrobot skorodowanego metalu, chrzęst opornie ustępujących zatrzasków i zamków. Ciężkie żeliwne drzwi powoli się otworzyły. Za nimi czekała czarna, wychudzona postać zanurzona w szarobłękitnej, elektronicznej poświacie. Mrok ustąpił niezdrowej mieszance bladej łuny i gęstej czerni cieni.
___Para płonących czerwienią tęczówek dokładnie mierzyła opartego o ścianę mężczyznę.
___— Masz wyczucie Szklanooki — powiedział beztrosko do stojącej w drzwiach postaci — właśnie skończyły mi się fajki.
___Szklanooki nie podzielał jego pogody ducha. Czerwone mechaniczne błyski oczu stawały się intensywne. Wyglądały jak dwa krwiste zera, skierowane na zbliżającego się faceta w zapuszczonym płaszczu.
___— Spierdalaj! Znowu chcesz żebrzszczsz… — syntetyczny głos rozregulował się, zmieniając w kakofonię elektronicznych tonów. Para kościstych, suchych palców natychmiast sięgnęła do przełączników małej metalowej skrzyneczki wszczepionej tuż pod jabłkiem Adama. Piski i szmery wciąż dochodziły z ust Szklanookiego, gdy niezręcznie próbował przywrócić swój ludzki głos.
___Złośliwy uśmiech zawitał przez krótką chwilę na twarzy Weterana. Nie powinien się śmiać, ale to było silniejsze od niego. Czerwone zera zmierzyły go karcąco.
___— Znowu przyszedłeś żebrać łajzo? — Dokończył zdartym, chropowatym głosem. Wojskowe zamienniki zawsze były prostackie, w Strefie, tak samo jak na polu walki, i tak nie liczy się estetyka. Mężczyzna w płaszczu nie próbował nawet podjąć tematu.
___— Już Ci mówiłem. — Szklanooki nie ustępował. — Jak chcesz łaski, to idź do kościoła, jak nie masz czym płacić, to wypierdalaj!
___Weteran był nad wyraz opanowany.
___— Szklany — powiedział w końcu z ta samą beztroską i spokojem — dzisiaj przychodzę do Ciebie jako klient.
___Wymownie trącił stopą płócienny worek, który leżał tuż obok niego. Czerwone oczy obserwowały mężczyznę z zaciekawieniem. Weteran nigdy nie miał niczego na handel.
___— Stary — podjął stojący w bramie mężczyzna — jak długo się znamy? Będzie już z pięć lat. Może sześć. Tak się składa, że wiem z grubsza czego potrzebujesz.
___Schylił się i chwycił worek, który po chwili wylądował w kościstych dłoniach handlarza.
___— No dobra. Przyznam, że mnie zaskoczyłeś. — Stwierdził drwiąco Szklanooki. Metaliczne podzespoły obracały się pomiędzy długimi palcami, ocierając o wystające knykcie, by potem wrócić do płóciennego worka. Starczyło tego na kilka miesięcy przyzwoitego życia. Zaschnięte plamy da się zetrzeć, będą prawie jak nowe.
___— Nie wiedziałem, że masz to w sobie. — Szklanooki nie mógł się powstrzymać przed szyderczą uwagą. Złośliwy uśmieszek wykrzywił jego wąskie usta. Zmarszczki pokryły twarz siecią grubych bruzd.
___— To czego chcesz, moja hienko?
Ostatnio zmieniony pt 23 maja 2014, 09:28 przez Baribal, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Pobaraszkuję z tekstem :)
Baribal pisze:Ciemny żar
Jako były palacz śmiem twierdzić, iż żar papierosa bynajmniej nie jest ciemny,
Żar szluga Twojego bohatera też taki nie jest, jeśli rozjaśnia się przy zaciąganiu.
Baribal pisze:stały stare metalowe drzwi
Wybacz, ale moja wyobraźnia podsuwa mi obraz metalowych wierzei, które stoją pod ścianą i kurzą papierosa :)
Umieszczono/wbudowano/znajdowały się/...
Baribal pisze:Kiep upadł na ziemię, dogorywając pod czarnym skórzanym butem.
Dogorywanie kojarzy mi się z długą, bolesną agonią.
Tutaj lepsze byłoby określenie oznaczające szybką śmierć, czy też kres żarzenia się peta.
Baribal pisze:dzisiaj przychodzę do Ciebie jako klient.
Kiedy Szklanooki kazał tajemniczemu przybyszowi oddalić się we wzmożonym pośpiechu i zaniechać żebrania, domyśliłem się, że to koleżka o szklanym wzroku sprzedaje różne towary. Tym razem wyjątkowo nieznajomy przynosi mu worek. W jaki sposób czyni go to klientem?
Zastanowiłbym się nad użyciem słowa "kontrahent" lub "partner w interesach".
Chyba, że to wyjaśnia się w dalszej części tekstu.
Baribal pisze:— No dobra. Przyznam, że mnie zaskoczyłeś. — Stwierdził drwiąco Szklanooki. Metaliczne podzespoły obracały się pomiędzy długimi palcami, ocierając o wystające knykcie, by potem wrócić do płóciennego worka. Starczyło tego na kilka miesięcy przyzwoitego życia. Zaschnięte plamy da się zetrzeć, będą prawie jak nowe.
Podkreślone zdania są wypowiadane, czy dałeś je jako część narracji? Nie mogę tego rozpracować.

Przydałby się nieco dokładniejszy opis Szklanookiego. Z tego tekstu wywnioskowałem, że gość ma szklane oczy i metalową skrzyneczkę pod krtanią, co oznaczało, że w pewnej części jest syntetyczny. Chciałbym, jako czytelnik, wiedzieć, czy to jest jakiś android, czy człowiek z powstawianymi sztucznymi częściami. Wzbogać jego opis, bo trudno mi było go sobie wyobrazić.

Kto jest weteranem? Piszesz to słowo z wielkiej litery, sugeruje mi to rangę, albo ksywkę, tylko czyją? Tajemniczy gość z workiem? A może Szklanooki, który gdzieś musiał stracić oczy i głos, skoro zastąpiono je syntetykami.

Ten fragment to kapkę za mało, bym mógł się wypowiedzieć. Nie wiem, czego jeszcze się spodziewać. To wstęp, toteż rad bym się dowiedzieć, co jest dalej. Szczerze? Przykro mi, ale ten wstęp mnie nie porwał. Zabrakło mi tego pieprznięcia, za przeproszeniem, na końcu, które pieści moją jaźń i każe brnąc dalej w lekturę. Kończysz wstęp w nieodpowiednim momencie, albo w nieodpowiedni sposób. Może to kwestia doboru fragmentu, a może tylko moje subiektywne wrażenie, nie wiem.

Czy będę mógł poznać całość opowiadania?
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

3
Dzięki za tak łaskawe obejście się z tekstem. :)
Czy będę mógł poznać całość opowiadania?
Malo prawdopodobne, doszedłem do wniosku, ze z tego fragmentu i tak nic nie wyjdzie. ;)

4
Krytyka, w moim mniemaniu, powinna być rzeczowa, a nie obraźliwa tak, żeby autor został zmotywowany do poprawienia błędów i trwałego ich wyeliminowania, a nie załamał się, kiedy efekt jego długotrwałej pracy jest przyrównywany do odrzutowej defekacji hipopotama z trzydziestosekundowego filmiku na portalu YouTube.

Dlaczego opowiadanie nie będzie dokończone? Pomysł wydaje się niegłupi. To jak pomysł na rewelacyjne ciasto, do którego musisz napisać odpowiedni przepis, żeby nie wyszedł zakalec.
Jak chcesz się dowiedzieć, czy wypiek istotnie jest smaczny, jeżeli robotę zostawiasz w połowie? Dokończ, jak będzie zakalec, to popraw przepis, a jak ciasto nie jest warte zachodu, to zabierz się za recepturę kolejnego :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

5
Jak chcesz się dowiedzieć, czy wypiek istotnie jest smaczny, jeżeli robotę zostawiasz w połowie? Dokończ, jak będzie zakalec, to popraw przepis, a jak ciasto nie jest warte zachodu, to zabierz się za recepturę kolejnego :)
Nie, nie, to nie kwestia krytyki, i tak ciesze się, ze dostaję taką krytykę. :) Jest sensowna i merytoryczna. Po prostu nie miałem pomysłu, jak to skończyć.

6
Pokaż komuś, pozbieraj opinie, wybierz najlepszą opcję (Twoim zdaniem) i zakończ to opowiadanie. Pokazywałeś komuś w ogóle ten tekst? Pytałeś, jak by to zakończył?
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

7
Na wstępie zaznaczę, że jestem dumny z tego, że przeczytałem ;) Dlaczego?
A dlatego:
Baribal pisze:Bursztynowy błysk zapalniczki na krótką chwilę wynurzył zmęczoną twarz ze smolistej ciemności. Bruzdy zmarszczek rozrastały się w migotliwym, umierającym już świetle. Gaz się kończył. Płomień robił się słaby, gasł zbyt szybko. Mężczyzna ponownie zniknął w otaczającym go mroku. Ciemny żar zapalonego papierosa rozjaśniał się z każdym powolnym zaciągnięciem. Oparty o ścianę wąskiego przejścia, patrzył na oblane żółtym światłem podwórze. Wokół tylko ciężkie, przytłaczające bryły socrealistycznej zabudowy. Dzielnica robotnicza, tak samo monumentalna, jak wtedy, gdy autentycznie mieszkali w niej robotnicy. Dotarł do filtra. Kiep upadł na ziemię, dogorywając pod czarnym skórzanym butem. Wymacał wymiętoszoną paczkę w kieszeni płaszcza. Stołeczne, najtańsze. Palce po omacku ugniatały puste opakowanie, jakby w nadziei odnalezienia kolejnego papierosa.
Masa przymiotników, która powoduje, że aż mózg boli ;) A nawet nie jestem pewien czy zaznaczyłem wszystkiego z tego fragmentu. Dalej jest podobnie. Nie wiem, jak długo piszesz, ale zwróć na to uwagę. Wielu kojarzy ten błąd z amatorami i można się na początku spalić, jeżeli choć spróbujesz by to opublikowano ;)

I ja chyba tu zakończę :) Pojawiają się jeszcze błędy logiczne, jak:
Baribal pisze: Trzy uderzenia: dwa krótkie, jedno długie.
To przerwy między uderzeniami mogą być długie lub krótkie. Mnie osobiście to sformułowanie zmyliło na tyle, że musiałem się zatrzymać.

Nie mam za wiele czasu, a ktoś może jeszcze zajmie się Twoim tekstem. O fabule nie chcę się wypowiadać, bo te przymiotniki nie dały mi szansy się skupić; ciągła dyskoteka, błyski; nie wiadomo na czym wyobraźnia ma zawiesić oko.

Mam nadzieję, ze pomogłem.

Powodzenia.

8
Pokazywałeś komuś w ogóle ten tekst?
Jak widać, po tym temacie, nie warto. :)
Nie wiem, jak długo piszesz, ale zwróć na to uwagę. Wielu kojarzy ten błąd z amatorami i można się na początku spalić, jeżeli choć spróbujesz by to opublikowano ;)
Nie no, mam w sobie na tyle samokrytyki, by wiedzieć, że to się do publikacji nie nadaje. :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”