Twierdza

1
Witam, jak pisałem w wątku powitalnym oto początek powieści, którą zacząłem pisać kilka lat temu, a ostatnio znalazłem ją na dysku. Poza paroma schematami myślę, że zawarłem w niej kilka ciekawych pomysłów i chciałbym wiedzieć, czy powinienem ją kontynuować. Będę wdzięczny za wszelkie uwagi, zwłaszcza dotyczące fabuły.

Twierdza
Tom I
Wstęp

Przez wiele wieków mieszkańcy Hellumu żyli w szczęściu, dostatku i spokoju. Kraina ta, położona na ogromnym półwyspie, wysuniętym najdalej na północ ogromnego kontynentu Fernland, była odcięta od reszty świata lodową pustynią. Tutaj jednak zawsze panował łagodny klimat, a działo się tak dzięki potężnemu magicznemu berłu, zwanemu przez mieszkańców Różdżką. Stworzyli je wiele wieków temu potężni magowi, a generowało ono silne pole magiczne, które otaczało Hellum niewidzialną barierą, wewnątrz której zawsze panowało ciepło.
Ciepło przyciągało różne złe istoty - gobliny i wilki śnieżne, które od wieków zamieszkiwały północ, wiele razy przekraczały barierę i atakowały przygraniczne wioski. Zawsze jednak były odpierane, gdyż nigdy nie zaatakowały większą liczbą i były słabo zorganizowane. Niemniej jednak w obronie przed nimi Hellum utrzymywał stałą armię, do której powoływani byli najodważniejsi mężczyźni. W końcu ataki ustały i w Hellumie nastał spokój.
W ostatnich jednak latach coś dziwnego stało się ze "światem zewnętrznym", jak Hellumczycy określali wszystko, co znajdowało się poza barierą. Ze wschodu nadeszły wielkie mrozy, jakich nawet w tym rejonie nie znano. Różdżka powstrzymała je, lecz powróciły gobliny, w jeszcze większej sile niż poprzednio, plądrując wioski i zabijając mieszkańców. Teraz działały jeszcze bardziej zdecydowanie i z większą koordynacją, jakby miały jednego, wspólnego pana. Armia Hellumu radziła sobie jakoś z goblinami, jednak ze wschodu nadciągnęło jeszcze większe niebezpieczeństwo - armia istot, jakich dotychczas nie znano, a które zdawały się być w zmowie z goblinami. Istoty te zwykle działały w nocy, a zwano je wampirami, gdyż uwielbiały ludzką krew. Były jednak inteligentniejsze od goblinów i walczyły długimi, cienkimi szpadami.
W Hellumie pojawiły się pogłoski o wielkiej, czarnej wieży, daleko na wschodzie, z której to zło pochodzi. Lęk ogarnął wszystkich mieszkańców i już tylko berło dodawało im nadziei...
Prolog

Księżniczka Dalia stała na balkonie i patrzyła w Księżyc. Ostatnio prawie zawsze krył się za chmurami, więc widok ten był rzadkością. Dalia zawsze lubiła światło Księżyca, było w nim coś tajemniczego i spokojnego zarazem. Gdy była małą dziewczynką uwielbiała wdrapywać się na dach zamku i obserwować nocne niebo. Jej niania opowiedziała jej kiedyś historię o ludziach z Księżyca i Dalia do dzisiaj w nią wierzyła, wyobrażając sobie ogromne księżycowe miasta i pałace o wiele wspanialsze niż te tutaj. A już na pewno wspanialsze niż zamek Hal, w którym mieszkała i w którym zawsze czuła się jak w więzieniu.
Teraz oczywiście nie wypadało jej wchodzić na zamkowy dach, miała w końcu już siedemnaście lat. Prawdopodobnie już wkrótce jej ojciec, król Temion III znajdzie dla niej odpowiedniego męża. Księżniczka westchnęła ciężko na samą myśl o tym. Znała bardzo dobrze tych wszystkich hrabiów i baronów, przychodzących na wydawane przez ojca bale. Każdy z nich patrzył na nią jak na łakomy kąsek. Uśmiechała się do nich blado, udając że nie rozumie rozmaitych aluzji, które rzucali w rozmowach. Po czym zostawiała ich samych, pełnych nadziei.
Zadrżała lekko, trochę z powodu wspomnienia, a trochę z zimna, gdyż tak wysoko wiał dość zimny wiatr. Oczywiście wszystko co najgorsze pozostawało za barierą, stworzoną przez Różdżkę. Dalia wiedziała, że gdyby nie to, państwo nigdy nie mogło by istnieć, a jednak coś sprawiało, że wewnątrz bariery czuła się jak w ogromnej klatce. Wiedziała, że za nią są ogromne lodowe pustynie i chciała kiedyś je poznać. Nie to jednak było jej pisane.
- Powinnaś wrócić do środka, robi się chłodno - usłyszała znajomy głos. Za nią stał jej brat, książę Daren. Trzymał w ręku koc. - Pewnie mnie jak zwykle nie posłuchasz, więc przynajmniej przykryj się tym - powiedział.
Wzięła od niego koc i zarzuciła sobie na ramiona.
- Dziękuję - powiedziała cicho. - To miłe, że się o mnie troszczysz, ale i tak miałam już wracać.
- Ojciec martwi się o ciebie - powiedział Daren, opierając się o poręcz balkonu. - Mówi, że jeśli nie znajdziesz sobie męża przed ukończeniem dwudziestu lat, do końca osiwieje.
- I dobrze. Siwe włosy dodają powagi - spojrzała na niego. - Kazał ci tu przyjść?
- Nie, to był mój pomysł. Wiesz, ze zawsze cię popierałem we wszystkim co robiłaś, ale z tym kielichem dzisiaj trochę przesadziłaś.
- Gdyby ciebie próbował uwieść jakiś zaśliniony, trzęsący się staruch, zachowałbyś się tak samo.
- To był margrabia Otto, któremu podlegają wszystkie południowe prowincje. Zagroził ojcu wstrzymaniem wydobycia surowców, a wiesz, że jest do tego zdolny. W obecnej sytuacji wojna domowa to najgorsze co może nas spotkać.
- Nie obchodzi mnie to. Mógłby być sobie nawet Cesarzem, dla mnie jest po prostu nie umiejącym trzymać łap przy sobie staruchem.
- Ale kielich był ładny.
Patrzyli na siebie przez chwilę w milczeniu, po czym wybuchnęli śmiechem. Przez chwilę ich śmiech wypełniał ciemności nocy, po czym znów zapadła cisza.
- Wyjeżdżasz jutro? - spytała nagle Dalia.
- Tak, trzeba przypilnować wschodniej granicy.
- To już trzeci raz w tym roku, a nie ma jeszcze kwietnia.
- Tak to teraz jest. Gobliny robią się coraz śmielsze, a jeszcze te wampiry... Wezmę oddział żołnierzy, żeby je przytemperować. Powinienem wrócić zanim nastanie maj.
- Zazdroszczę ci. Też pojechałabym bronić granic, zamiast siedzieć w tych murach - westchnęła. - Myślisz, że to co ludzie mówią, o tej Wieży... Myślisz, że to prawda?
- Nie wiem. Ojciec coraz więcej o niej myśli. Uważa, że należy zaatakować zło u źródła, a Wieża to jedyny trop jaki mamy.
- Pewnie wyśle jakąś ekspedycję, żeby to zbadać?
- Może. Ale to bardzo daleko, za barierą. A tam panują straszliwe mrozy. Byłem tam kilka razy i wierz mi - Różdżka to błogosławieństwo.
- Wiem. Ale chodźmy już do środka, bo robi się zimno.
Księżniczka rzuciła jeszcze jedno tęskne spojrzenie w stronę księżyca, po czym weszła z bratem do znienawidzonego zamku. Szli opustoszałymi korytarzami - była już noc i wszyscy goście spali w komnatach po pospiesznie zakończonym balu. Nagle Daren przystanął i zaczął nasłuchiwać.
- Coś się stało?
- Nie jestem pewien, wydaje mi się, że słyszałem brzęk tłuczonego szkła.
- Powinniśmy wezwać straże?
- Sami sprawdzimy. Chodź, to chyba było tam.
Ruszyli we wskazanym kierunku. Korytarze w Hal były wysokie i ciemne, gdyż latarnie rozstawione były rzadko. Krążenie po nich nocą przypominało przeciskanie się przez wąskie, ciemne zaułki jakiegoś podziemnego miasta, a przynajmniej tak wyobrażała to sobie Dalia, gdy była dzieckiem.
W końcu dotarli do głównej sali, gdzie jeszcze kilka godzin temu bawili się goście. Teraz panował tu półmrok i cisza. Jednak drzwi do przylegającej sali były uchylone i wpadało przez nie światło, oświetlające leżące pod nimi dwie nieruchome sylwetki strażników.
- Ktoś ich zaatakował - wyszeptał Daren wyciągając miecz. - To drzwi do sali Różdżki.
Podeszli do uchylonych drzwi i spojrzeli przez szczelinę. Dalia zamarła z przerażenia - za nimi znajdował się cały oddział goblinów i niszczył co się dało - zrywał obrazy i gobeliny, wybijał okna i przewracał meble. Różdżka zniknęła ze swojego miejsca na piedestale i nie uwalniała już mocy tak jak zwykle - w postaci delikatnej, niebieskiej mgiełki. Teraz trzymana była w łapskach jednego ze stworów, który siedział na krześle i rzucał reszcie chrapliwe rozkazy.
- Jak oni się tu dostali? - zdołała wyszeptać Dalia po kilku chwilach tego pokazu.
- To proste, ja ich tu wpuściłem - rozległ się szeleszczący głos za ich plecami. Natychmiast się odwrócili, a Daren uniósł miecz w obronnym geście. Przed nimi stał niewysoki, szczupły mężczyzna, o bladej skórze i łysej głowie. Na plecach miał karmazynowy płaszcz, który sięgał mu do stóp. Uśmiechał się, odsłaniając potężne zęby, a w ręku trzymał szpadę.
- Jesteś wampirem! - krzyknął Daren i rzucił się z mieczem na przybysza. Dalia wrzasnęła głośno, by obudzić zamek, rezultatem było jednak jedynie zwrócenie uwagi goblinów. Wybiegły z sali z Różdżką i rzuciły się na walczącego z wampirem Darena. Po chwili młody książę leżał na podłodze, przytrzymywany przez zielone, goblinie łapska. Jego miecz upadł u stóp potwora, który podniósł go i oczyścił z zielonej krwi - zanim upadł, Daren zdołał zabić dwóch napastników.
- No proszę, widzę że rycerze w tym kraju jednak potrafią walczyć. Może was nie doceniłem. Może rzeczywiście...
Urwał, bo w tej chwili rozwścieczona Dalia zaatakowała go mieczem, który zabrała jednemu z leżących strażników. Wampir zrobił szybki unik, okręcił się i uderzył ją w głowę rękojeścią miecza Darena. Księżniczka upadła i straciła przytomność. Daren na próżno szarpnął się w żelaznych objęciach goblinów.
- Myślę, że już zbyt długo tu zamarudziliśmy - zwrócił się dowódca napaści w stronę swoich podwładnych. - Czas ruszać w drogę.
Gobliny skinęły głowami. Wampir podszedł do jednego z nich, tego który trzymał Różdżkę, i położył mu ręce na głowie. Stwór zamigotał przez chwilę jasnym światłem, po czym zniknął. Wampir podchodził do każdego z goblinów i sprawiał, że kolejno znikali i prawdopodobnie pojawiali się gdzieś indziej, gdzieś daleko od zamku Hal. Jako ostatni zniknęli trzymający Darena - książę zerwał się na równe nogi, ale jakaś niewidzialna siła uderzyła w niego i przygwoździła do podłogi.
- Nieźle, co? - spytał napastnik drwiąco. - A to dopiero część mojej mocy. Nie martw się, nie zabiję cię. Musisz opowiedzieć wszystkim co tu widziałeś, żeby wiedzieli, że ze mną nie można walczyć. Powiedz im, że służę potędze, jakiej oni sobie nawet nie wyobrażają. Nie zapomnij też powiedzieć mojego imienia - brzmi ono Dejamar. Dobrze je sobie zapamiętajcie.
Daren spróbował jeszcze raz wyrwać się przygniatającej go sile. Bezskutecznie.
- Wiesz, myślę że wezmę sobie twoją siostrę. Sądzę, że mi się przyda.
W tym momencie do sali wpadli zaalarmowani hałasami żołnierze królewscy. Ale było już za późno. Zdążyli tylko zobaczyć jak potwór podchodzi do leżącej księżniczki, otacza ją swoim płaszczem i razem z nią znika. Daren zerwał się z ziemi i roztrzęsionym głosem zaczął krzyczeć imię siostry. Wiedział jednak, że nic się już teraz nie da zrobić - księżniczka została porwana, a wraz z nią berło.
Ostatnio zmieniony wt 25 lut 2014, 23:03 przez Writer, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Mogę wiedzieć, ile masz lat? Sądzę, że do matury masz jeszcze trochę czasu, prawda?

Mam kilka uwag:
Writer pisze:Ze wschodu nadeszły wielkie mrozy, jakich nawet w tym rejonie nie znano. Różdżka powstrzymała je
Nadeszły, czy je powstrzymała?
Poza tym, jakim cudem gobliny znoszą takie mrozy? I niech to nie będzie naiwne tłumaczenie "bo ciepło się ubierały".

Brakuje mi opisu goblinów. Domyślam się jedynie, że podobne są do tych z filmów "Władca Pierścieni" - chude, zielonoskóre poczwary. Jestem blisko? Po pierwsze - nie powielaj dzieł innych autorów, zwłaszcza takich, jak Tolkien, bo narazisz się na niepotrzebną krytykę. Po drugie - to co było i się podobało, nie kupi Ci czytelników. Powinieneś wymyślić coś swojego.

Berło zwane "Różdżką". Mało kreatywne, nie sądzisz?
Writer pisze:a zwano je wampirami, gdyż uwielbiały ludzką krew.
Nie widzę związku pomiędzy słowem 'wampir', a zamiłowaniem do krwi. Gdyby wampiry nie były powszechnie uznawane za krwiopijców, nie domyśliłbym się, że piją krew.
Writer pisze:walczyły długimi, cienkimi szpadami
Obowiązkowo? Wszystkie? A gdyby utraciły te szpady i miały pod stopami miecz dajmy na to, to nie wezmą, tylko dadzą się rozsiekać?
Writer pisze:Teraz oczywiście nie wypadało jej wchodzić na zamkowy dach, miała w końcu już siedemnaście lat. Prawdopodobnie już wkrótce jej ojciec, król Temion III znajdzie dla niej odpowiedniego męża.
Kurdę, ja mam 23 lata, to powinienem w piwnicy siedzieć xD
Co ma wchodzenie na dach do wieku? Zaznacz, że damie nie uchodzi w jedwabnych bucikach śmigać po brudnych, pokrytych mchem dachówkach/goncie/papie czy co tam kładli na dach tego zamku.
Siedemnaście lat... To już stara panna. Powinna być co najmniej przyobiecana jakiemuś wysoko postawionemu koleżce. Jeśli marudzi, to ojciec powinien ją dyskretnie wziąć tam, gdzie ludzi nie ma i wlać w tyłek, tylko żeby śladów nie zostawić, bo mężowi się nie spodoba. Mogłaby być młodsza.
Ojciec robi bale, żeby córcia znalazła chłopa? Nie. Rozsyła wieści, że ma córę na wydaniu i czeka na oferty królewiczów.
Writer pisze:Gdyby ciebie próbował uwieść jakiś zaśliniony, trzęsący się staruch, zachowałbyś się tak samo.
To był margrabia Otto, któremu podlegają wszystkie południowe prowincje.
Gdyby margrabia południowych prowincji mojego królestwa publicznie (!) dobierał się do mojej córki, kazałbym obciąć mu ręce, przyrządzić i jeszcze na tej samej uczcie podać do zjedzenia.
Gdyby zagroził wstrzymaniem dostaw surowców, zakułbym go w kajdany i kazał własnoręcznie razem z górnikami owe surowce wydobywać. Musiałby mieć nielichą armię, żebym liczył się z jego zdaniem.
Poza tym, jak uderzasz do księżniczki, to nie kleisz się do niej i nie pchasz łap tam gdzie nie wypada, tylko kulturalnie się zalecasz w nadziei, że jej ojciec ci ją przyobieca. Dobierać się możesz po ślubie.
Writer pisze:Wezmę oddział żołnierzy, żeby je przytemperować.
Jeden oddział? Do całej granicy? Kuso trochę. Do przełęczy i to jakiejś ciasnej może bym się porwał, ale do całej granicy wziąłbym zaczątek armii.
Writer pisze:Też pojechałabym bronić granic, zamiast siedzieć w tych murach
Kobieta w armii. Wokół kilkanaście tysięcy dorosłych mężczyzn, którzy walczą jedynie z goblinami, więc i pogwałcić nie ma co. Weź zorganizuj jakieś markietanki, bo wojacy dobiorą ci się do księżniczki, po czym zdezerterują.
Writer pisze: Daren zdołał zabić dwóch napastników.
- No proszę, widzę że rycerze w tym kraju jednak potrafią walczyć.
Dwa gobliny to trochę lichy łup. Na miejscu wampira wyśmiałbym księcia i powiedziałbym, że spodziewałem się czegoś więcej. Albo napisz, że wampir patrzył się z radością, jak książę sieka gobliny, a potem go obezwładnił.

Jeszcze jeden kwiatek:
Writer pisze:a nimi znajdował się cały oddział goblinów i niszczył co się dało
Po pierwsze - cały oddział goblinów niepostrzeżenie przeszedł sobie do sali z najcenniejszym przedmiotem w królestwie, której nota bene strzegło zaledwie dwóch strażników? I nie ma straży wewnątrz? Wampir ich wpuścił? Którędy? Czemu nikt mu w tym nie przeszkodził?
Gobliny niszczyły, co się dało? Przecież to hałas! Czemu straże się nie zleciały?

Takich kwiatków jest więcej, co czyni tekst kłopotliwym w czytaniu i mało wiarygodnym. Musisz przedstawiać prawdę, zadbać o to, by czytelnik uwierzył. Na razie Ci nie wierzę.
Sam pomysł nie jest zły, trochę odgrzewany kotlet, tylko wykonanie leży. Jeśli nie masz w rodzinie właściciela wydawnictwa, to czeka cię nad tekstem sporo pracy. Popraw te błędy logiczne, które ci wskazałem i te, które sam znajdziesz, a zapewniam cię, że będzie ich więcej.
Oprócz tego dużo czytaj, to pomaga. Nauczysz się, że w środku czy na początku powieści nie pisze się tak:
Writer pisze:Nie to jednak było jej pisane.
Dlaczego? A może, jak czytelnik, chciałbym widzieć bohaterską księżniczkę, jak nadziewa gobliny, wilki wampiry i inne takie na włócznie i robi z nich szaszłyk? Może w połowie historii będzie podążać za ukochanym na mroźne pustkowia? Może ojciec znajdzie jej w końcu fagasa, choćby i tego margrabiego, a ona stwierdzi, że nic z tego i ucieknie? Pisząc, że co innego jej pisane, zamykasz pewną furtkę i nie będziesz jej mógł otworzyć. Wszystko jest jasne na samym początku, a chodzi o to, żeby nie było. Jeśli na początku wiem, że księżniczka będzie się kisić w zamku i opędzać od amantów, to po co mam czytać dalej? Jak mnie do tego nakłonisz?
Przemyśl to.
Pozdrawiam :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

3
Bartosh16 pisze:Mogę wiedzieć, ile masz lat? Sądzę, że do matury masz jeszcze trochę czasu, prawda?
Właściwie to mam 28 lat, jestem ojcem dwójki dzieci, z których młodsze poszło w tym roku do szkoły. Dzięki za konstruktywną krytykę, uświadomiła mi to, co wiedziałem dawno - nie nadaję się na pisarza. Pozdrawiam.[/quote]

4
To jest pierwszy utwór tak? Napisałeś coś oprócz tego?
Jak dużo czytasz? Jak dużo w tym literatury fantasy?

Nie ma co załamywać rąk i wieszać pióra na kołku tylko dlatego, że jakiś bubek na forum wytknął ci błędy. Któż ich nie popełnia? Nie od razu Rzym zbudowano :)

Zamiast tego popraw, uściślij, doprecyzuj. Daj komuś do przeczytania, niech oceni. Popracuj nad tekstem, jeśli uznasz, że do niczego się nie nadaje, to trudno, przynajmniej próbowałeś.

A jak uważasz, że jedna krytyka przekreśla karierę pisarską, to jesteś w dużym błędzie :)
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

5
,
Oprócz tego dużo czytaj, to pomaga. Nauczysz się, że w środku czy na początku powieści nie pisze się tak:

Writer napisał/a:
Nie to jednak było jej pisane.
Matko Boska! Bartosh! Skąd wytrzasnąłeś tę pewność, że się nie pisze?!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Intuicja.
Na początku pada stwierdzenie: "Nie to jej było pisane".
Potem się okazuje, że jednak poszła w świat. Jako czytelnik poczułbym się oszukany, nie zaskoczony.
Co innego sytuacja, w której wiedźma z lasu nad dymiącym kotłem wypowiada przepowiednię, że "Będzie w zamczysku mrocznym tkwić, jako we więzieniu. Wolności ni radości tam nie uświadczy i takoż skona". Dziewczyna (i czytelnik, czyli na ten przykład ja) nabija sobie głowę, że księżniczce pisane siedzenie w zamku. Potem jednak się okazuje, że w zamku wybucha pożar, trzeba uciekać, bo gobliny atakują i dziewczyna - o dziwo - ucieka. Następnie tuła się po świecie i przeżywa przygody, walczy, kocha, zdradza, co tam autor wymyśli, a na koniec znajduje sobie chłopa, który więzi ją w zamku i ona tam umiera. Wtedy siedzenie w zamku jest jej pisane, ale nie odbiera możliwości przeżycia przygód w szerokim świecie.

Writer: pomysł z przepowiednią możesz wykorzystać, zrzekam się praw autorskich :)

Nataszo: wybacz, nie doprecyzowałem widocznie wystarczająco, kajam się :(
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

7
Writer pisze: Jej niania opowiedziała jej kiedyś historię o ludziach z Księżyca i Dalia do dzisiaj w nią wierzyła, wyobrażając sobie ogromne księżycowe miasta i pałace o wiele wspanialsze niż te tutaj.
Writer pisze:Teraz oczywiście nie wypadało jej wchodzić na zamkowy dach, miała w końcu już siedemnaście lat. Prawdopodobnie już wkrótce jej ojciec, król Temion III znajdzie dla niej odpowiedniego męża.
Writer pisze:Księżniczka Dalia stała na balkonie i patrzyła w Księżyc. Ostatnio prawie zawsze krył się za chmurami, więc widok ten był rzadkością. Dalia zawsze lubiła światło Księżyca, było w nim coś tajemniczego i spokojnego zarazem. Gdy była małą dziewczynką uwielbiała wdrapywać się na dach zamku i obserwować nocne niebo. Jej niania opowiedziała jej kiedyś historię o ludziach z Księżyca i Dalia do dzisiaj w nią wierzyła, wyobrażając sobie ogromne księżycowe miasta i pałace o wiele wspanialsze niż te tutaj.
Writer pisze:Armia Hellumu radziła sobie jakoś z goblinami, jednak ze wschodu nadciągnęło jeszcze większe niebezpieczeństwo - armia istot, jakich dotychczas nie znano, a które zdawały się być w zmowie z goblinami.
Dwa problemy, z którymi musisz sobie poradzić:
1. nadmiar zaimków,
2. powtórzenia.

Powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron