Cześć. Wracam tutaj po bardzo długiej przerwie w pisaniu. Na wstępie przepraszam za tak bardzo krótki tekst, ale napisałem go w dwa dni i bardzo chciałbym się dowiedzieć, co o nim sądzicie.
Uliczka zapłonęła purpurowym światłem, rozświetlając pogrążoną w mroku okolicę. W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni. Ten wyższy rozejrzał się dookoła i wyjął z kieszeni płaszcza mapę, którą rozwinął szybkim ruchem. Przyglądał jej się długo, wreszcie podniósł głowę, wyprostował się, odchrząknął.
– Nie ma tragedii – powiedział, wsuwając pergamin za pazuchę. – Wyrzuciło nas na złej ulicy. Jak się pośpieszymy, to za kwadrans będziemy na miejscu.
– Ano – odrzekł Marcus, marszcząc czoło – Chodźmy już, lepiej nie rzucać się w oczy.
Mówiąc to, narzucili kaptury na głowy i zboczyli z drogi, skręcając w wąską uliczkę obrzeżoną zarośniętymi żywopłotami i kubłami na śmieci. Szli szybko; ich długie, sięgające ziemi peleryny łopotały jak skrzydła wielkich czarnych ptaków.
Po paru minutach skręcili w lewo, znaleźli się na wybrukowanej ulicy skąpo oświetlonej pomarańczowym światłem latarni. W oddali zamajaczył jakiś ciemny kształt, który zbliżał się powoli w ich kierunku. Zatrzymali się, utkwiwszy w nim wzrok.
– Dobrze, że jesteście – powiedział mężczyzna, wyłaniając się z ciemności. Wyglądał na bardzo podnieconego. Miał zmęczoną, poznaczoną zmarszczkami twarz. Nosił luźną flanelową pelerynę i czarny kapelusz. Spod sztywnego ronda wystawały długie siwe włosy niedbale zaczesane za uszy. W kościstej dłoni trzymał laskę, lecz nie opierał się na niej. – Zaczynałem powoli się niepokoić.
– Najmocniej cię przepraszam, Henryku – odpowiedział Rufus. – Teleportacja nawaliła…
– Och tak, nie szkodzi, nie szkodzi. Czyste powietrze dobrze mi zrobiło. Będzie jeszcze czas na rozmowy… Omulum zaraz się zaczyna.
Ruszyli żwawym krokiem w jednym kierunku, ramię w ramię, otuleni czernią nocy. Przez krótki czas rozmawiali o ciężkich czasach, które nieubłaganie nadchodziły, o dzisiejszej nocy, tak bardzo ważnej, wszak wzdrygali się na samą myśl, co mogła ona ze sobą przynieść…
Po paru minutach byli już na miejscu.
– To tutaj – powiedział Henryk pokazując palcem na potężny dwupiętrowy budynek ciągnący się prawie przez całą ulicę. Wilgotne ściany pokrywały glony, a rdza zjadała barierki na balkonach, które przechylone pod niebezpiecznym kontem wyglądały, jakby się miały zaraz zawalić. Tuż nad drzwiami wisiała przekrzywiona stara tabliczka, na której wytarte litery układały się w słowa: Craford Street.
Omulum
3Pierwsze zdanie brzmi, jakby to cała ulica (bruk czy co tam jest) się rozjarzyła. Potem wychodzi na to, że to w uliczce rozbłysło na moment światło i tyle. Trochę mi się te dwa zdania nie skleiły.Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Uliczka zapłonęła purpurowym światłem, rozświetlając pogrążoną w mroku okolicę. W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni.
"Zboczyć z drogi" działa raczej, gdy się jakąś drogą podąża i się nagle z niej schodzi, skręca. Oni tu się po prostu pojawili, postali i ruszyli w jakąś tam uliczkę. To "zboczenie z drogi" tu nie gra. Starczy, że skręcili w wąską uliczkę i tyle.
Trochę za blisko siebie te słówka.Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Mówiąc to, narzucili kaptury na głowy i zboczyli z drogi, skręcając w wąską uliczkę obrzeżoną zarośniętymi żywopłotami i kubłami na śmieci. Szli szybko; ich długie, sięgające ziemi peleryny łopotały jak skrzydła wielkich czarnych ptaków.
Po paru minutach skręcili w lewo,
Czy wszyscy w tym mieście latają w kapturach i wielkich, łopoczących płaszczach?Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Chodźmy już, lepiej nie rzucać się w oczy.
Mówiąc to, narzucili kaptury na głowy i zboczyli z drogi, skręcając w wąską uliczkę obrzeżoną zarośniętymi żywopłotami i kubłami na śmieci. Szli szybko; ich długie, sięgające ziemi peleryny łopotały jak skrzydła wielkich czarnych ptaków.
Bo jak nie, to bohater, który mówi "lepiej nie rzucać się w oczy" działa, jakby przeczytał podręcznik "jak zachowywać się podejrzanie bez powodu". Wyglądanie jak najmroczniejszy, najbardziej podejrzany typ w okolicy to kiepska konspira.
Coś tu nie gra z logiką opisu moim zdaniem. Mówisz "wyglądał na podnieconego", po czym to wyglądanie opisujesz... I nie ma w nim nic, co by sugerowało wyglądanie na podnieconego. Mamy starego, zmęczonego czekaniem człowieka w jakiejś tam, mniej lub bardziej niedbałej stylówce. Gdzie to podniecenie?Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Wyglądał na bardzo podnieconego. Miał zmęczoną, poznaczoną zmarszczkami twarz. Nosił luźną flanelową pelerynę i czarny kapelusz. Spod sztywnego ronda wystawały długie siwe włosy niedbale zaczesane za uszy. W kościstej dłoni trzymał laskę, lecz nie opierał się na niej.
Tu moja uwaga może wynikać z braku kontekstu, ale na wszelki wypadek się nią podzielę. Goście idą robić coś ważnego, sądząc po zachowaniu tajemniczego itd. Czy na pewno mówiliby o tym na ulicy? Chyba że to jakiś znany termin...
Powtórzenie.Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Ruszyli żwawym krokiem w jednym kierunku, ramię w ramię, otuleni czernią nocy. Przez krótki czas rozmawiali o ciężkich czasach, które nieubłaganie nadchodziły, o dzisiejszej nocy,
To fajniej by chyba było pokazać w zachowaniach bohaterów niż wkładać w usta narratora. Na razie to niestety tworzy u mnie takie wrażenie, że bohaterowie szwendają się po mieście, a narrator usiłuje nam na siłę wcisnąć jakąś mroczną atmosferę.Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) wszak wzdrygali się na samą myśl, co mogła ona ze sobą przynieść…
Ortografia. Kątem.
Jak widać wyżej, trochę szlifowania by się przydało. Uważniejszego tworzenia opisów, może trochę oszczędności w słowach. To tak od strony czysto językowej.
Bardziej fabularnie patrząc (czy też raczej pod kątem budowania nastroju, bo tu fabuły póki co nie mamy), to przeszkadzało mi odczucie, jakby nastrój był budowany nieco na siłę. Szukamy dramatyzmu w łopoczących jak skrzydła płaszczach, w jakiejś mrocznej nocy... A tu jeszcze zwyczajnie za mało się dzieje, by ten dramatyzm był potrzebny. Może warto go odpuścić albo (jeśli jest konieczny) podkręcić innymi środkami? Na Twoim miejscu zrezygnowałabym z tych nieco wytartych obrazków płaszczy, ciemności itd., a poszukała czegoś w bohaterach. Może się wzdragają na każdy dźwięk na ulicy, może jeden się odruchowo ociąga, może któryś coś myśli? Nie wiem tego, a to mogłoby zrobić większe wrażenie niż ciemna uliczka i stary budynek.
Powodzenia w dalszej pracy

Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
Omulum
4Ponieważ to fragment chyba „ćwiczebny”? to pozwolę sobie się bardziej poprzyczepiać
Trudno coś powiedzieć do takiego krótkiego fragmentu nie wiedząc o czym to ma być. Fragmenty, które przeszkadzają, mogą mieć sens w dalszej akcji, np.;
Podobnie:
? Ale poza tym, oj, ogromny budynek na cała ulicę, to chyba nie musiał go wskazywać? Chyba, żeby wskazywał na jakąś specyficzną jego część.
Pomysł ciekawy, wykonanie do przeróbki, zwłaszcza jeśli chodzi o budowanie nastroju. Tu widzę różnice. Albo ma być tajemniczo, albo - tak przy okazji, dwóch osobników wpada sobie, teleporterem, na parapetówkę. Dzień jak co dzień.

Trudno coś powiedzieć do takiego krótkiego fragmentu nie wiedząc o czym to ma być. Fragmenty, które przeszkadzają, mogą mieć sens w dalszej akcji, np.;
Jak dla mnie, za dużo wysiłku w opisie. Czy te szczegóły są konieczne? Mnie męczą, poza tym, nie bardzo pasują do samego tekstu, bo chyba chodzi tu o akcję, o nastrój tajemnicy, a wtedy takie realistyczne szczegóły nie pasują. Chyba, że różnice w wyglądzie będą miały znaczenie później.Pawloos pisze:Miał zmęczoną, poznaczoną zmarszczkami twarz. Nosił luźną flanelową pelerynę i czarny kapelusz. Spod sztywnego ronda wystawały długie siwe włosy niedbale zaczesane za uszy. W kościstej dłoni trzymał laskę, lecz nie opierał się na niej.
Podobnie:
Nagle pojawiają się dwie osoby, nic o nich nie wiemy, a piszesz, że „wyższy”, to by trzeba coś wcześniej, że różnili się wzrostem. Poza tym, nieco ubogie to wyróżnienie postaci.Pawloos pisze:Ten wyższy rozejrzał się dookoła
Pojawili się w miejscu światła? W powietrzu?Pawloos pisze: Uliczka zapłonęła purpurowym światłem, rozświetlając pogrążoną w mroku okolicę. W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni.
Światło zgasło, jest mrok, a on ogląda mapę?Pawloos pisze:Uliczka zapłonęła purpurowym światłem, rozświetlając pogrążoną w mroku okolicę. W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni. Ten wyższy rozejrzał się dookoła i wyjął z kieszeni płaszcza mapę, którą rozwinął szybkim ruchem. Przyglądał jej się długo,
W takiej sytuacji (tajemniczej) raczej nie plotkowaliby tak sobie o „ciężkich czasach”, raczej by milczeli lub coś tam przebąkiwali, by odgonić niepokój (piszę „raczej” bo ciężko wnioskować po fragmencie). Do tego: „wszak wzdrygali się” – a skąd mamy to wiedzieć? Widzimy ich jak idą, jak rozmawiają i nagle ich wewnętrzne emocje?Pawloos pisze:Przez krótki czas rozmawiali o ciężkich czasach, które nieubłaganie nadchodziły, o dzisiejszej nocy, tak bardzo ważnej, wszak wzdrygali się na samą myśl, co mogła ona ze sobą przynieść…
Raz, że chyba nie pokazuje się palcemPawloos pisze:– To tutaj – powiedział Henryk pokazując palcem na potężny dwupiętrowy budynek ciągnący się prawie przez całą ulicę.

Pomysł ciekawy, wykonanie do przeróbki, zwłaszcza jeśli chodzi o budowanie nastroju. Tu widzę różnice. Albo ma być tajemniczo, albo - tak przy okazji, dwóch osobników wpada sobie, teleporterem, na parapetówkę. Dzień jak co dzień.

Dream dancer
Omulum
5Mam podobne wrażenia, jak Adrianna – że Twój opis nie do końca odpowiada wyobrażeniu o scenie, które masz w głowie i które chcesz opisać. Zapewne wyobraziłeś sobie jakiś miejscowy rozbłysk, ale nie to napisałeś. Tutaj jeśli cała uliczka płonie światłem (i oświetla okolicę nie wiem jak, skoro uliczka zazwyczaj ogrodzona jest budynkami, a te zasłaniają światło) i potem na jego (światła) miejscu pojawiają się dwaj mężczyźni, to… mężczyźni zajmują całą uliczkę.Uliczka zapłonęła purpurowym światłem, rozświetlając pogrążoną w mroku okolicę. W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni.
I kolejna wątpliwość: dlaczego czytelnik ma nie wiedzieć, kim jest ten wyższy mężczyzna, ale Marcus zostaje już czytelnikowi przedstawiony?Ten wyższy rozejrzał się dookoła (…) odrzekł Marcus, marszcząc czoło
Szerzej: jaki typ narracji tutaj wybierasz? Czy opowieść ma wyświetlić film w głowie czytelnika, przekazując mu tylko to, co sam by zobaczył, gdyby stał obok wydarzeń, czy też narrator ma czytelnikowi pomagać, przedstawiać postaci, komentować zdarzenia, udostępniać informacje niemożliwe do odczytania z samych wydarzeń?
Obie wersje są dobre, byle wybrać świadomie i konsekwentnie.
Podobnie, jak Adrianna mocno buntuję się przed „zbaczaniem z drogi” gdy się jeszcze żadnej nie obrało.– Chodźmy już, lepiej nie rzucać się w oczy. Mówiąc to, narzucili kaptury na głowy i zboczyli z drogi, skręcając w wąską uliczkę obrzeżoną zarośniętymi żywopłotami i kubłami na śmieci.
A po drugie strasznie dużo te postaci robią naraz. Mówiąc jedno zdanie:
- narzucili kaptury
- zboczyli z drogi
- skręcili w wąską uliczkę
Rówjnież odebrałam to jako niepotrzebne przedramatyzowanie, ewentualnie zabieg komiczny.Szli szybko; ich długie, sięgające ziemi peleryny łopotały jak skrzydła wielkich czarnych ptaków.
Peleryna raczej kojarzy się z odzieniem o konkretnym kształcie, opadającym z ramion w dość charakterystyczny, ozdobny sposób. Flanela się tak nie układa.Nosił luźną flanelową pelerynę
No właśnie. Ten sam problem, co wyżej: przed chwilą narrator nie miał pojęcia, czym jest czarny kształt wyłaniający się z ciemności, a teraz doskonale wie, o czym ten kształt myśli i czego się boi.wzdrygali się na samą myśl, co mogła ona ze sobą przynieść…
Wiadomo.przechylone pod niebezpiecznym kontem
Ogólnie?
Ciężko coś o całokształcie tekstu powiedzieć. To zaledwie scenka, nie jest napisana w jakiś charakterystyczny sposób, aby już teraz można było stwierdzić, że masz oryginalny styl albo czarujesz słowem, albo przeciwnie: że piszesz źle.
I to jest okej, bo rozumiem, że przy pisaniu w ten sposób stawiasz na fabułę, ciekawych bohaterów, realia, a nie formę. Żeby te elementy ocenić, należałoby poznać jakiś dłuższy fragment. Taki, w którym coś jednak się stanie, w którym da się poczuć napięcie wynikające z zasiewanych wątpliwości, dynamicznych zmian sytuacji, konfliktów, obaw bohaterów, a nie z rekwizytów w stylu peleryn i kapeluszy.
Poza tym niepotrzebnym łopotem peleryn i kilkoma niezręcznościami w opisie tekst póki co nie zniechęcił, więc myślę, że warto wrzucić tutaj coś więcej i zobaczyć, jak werytowarzystwo przyjmie fabułę oraz postaci.
Omulum
6Dziękuję bardzo za opinię jestem bardzo wdzięczny i zgadzam się w 100%. Właśnie też to zauważyłem a propos tej "oszczędności w słowach" że za bardzo się rozpisuje, zamiast robić tam gdzie potrzeba krótkie opisy, wychodzą okropnie długie i nudne.Adrianna pisze: (pn 23 sie 2021, 16:45) Jak widać wyżej, trochę szlifowania by się przydało. Uważniejszego tworzenia opisów, może trochę oszczędności w słowach. To tak od strony czysto językowej.
Dodano po 4 minutach 38 sekundach:
Postaram się to poprawić, bo faktycznie to zgrzyta i na przyszłość zwracać na to uwagę. A bardzo mi zależy jednak na tym, by czytelnik się wczuł w ten klimat. Super, już się dużo od Ciebie nauczyłem!Adrianna pisze: (pn 23 sie 2021, 16:45) Bardziej fabularnie patrząc (czy też raczej pod kątem budowania nastroju, bo tu fabuły póki co nie mamy), to przeszkadzało mi odczucie, jakby nastrój był budowany nieco na siłę. Szukamy dramatyzmu w łopoczących jak skrzydła płaszczach, w jakiejś mrocznej nocy... A tu jeszcze zwyczajnie za mało się dzieje, by ten dramatyzm był potrzebny. Może warto go odpuścić albo (jeśli jest konieczny) podkręcić innymi środkami? Na Twoim miejscu zrezygnowałabym z tych nieco wytartych obrazków płaszczy, ciemności itd., a poszukała czegoś w bohaterach. Może się wzdragają na każdy dźwięk na ulicy, może jeden się odruchowo ociąga, może któryś coś myśli? Nie wiem tego, a to mogłoby zrobić większe wrażenie niż ciemna uliczka i stary budynek.
Dodano po 5 minutach 36 sekundach:
To prawda, staram się mój warsztat nadrobić fabułą i bohaterami. Też nie ukrywam, że musiałem z tego tekstu co nieco wyciąć, zamienić, bo wolałbym ten pomysł zachować dla siebie, ale dzięki bardzo za cenne rady, Tobie i wszystkim komentującym i cieszę się, że wrzuciłem tutaj ten tekst, bo ogrom wiedzy z jakiej teraz skorzystam po waszych uwagach jest bezcenny. Postaram się napisać coś więcej, poprawić i od razu wrzucę.MargotNoir pisze: (wt 24 sie 2021, 19:44) Ogólnie?
Ciężko coś o całokształcie tekstu powiedzieć. To zaledwie scenka, nie jest napisana w jakiś charakterystyczny sposób, aby już teraz można było stwierdzić, że masz oryginalny styl albo czarujesz słowem, albo przeciwnie: że piszesz źle.
I to jest okej, bo rozumiem, że przy pisaniu w ten sposób stawiasz na fabułę, ciekawych bohaterów, realia, a nie formę. Żeby te elementy ocenić, należałoby poznać jakiś dłuższy fragment. Taki, w którym coś jednak się stanie, w którym da się poczuć napięcie wynikające z zasiewanych wątpliwości, dynamicznych zmian sytuacji, konfliktów, obaw bohaterów, a nie z rekwizytów w stylu peleryn i kapeluszy.
Poza tym niepotrzebnym łopotem peleryn i kilkoma niezręcznościami w opisie tekst póki co nie zniechęcił, więc myślę, że warto wrzucić tutaj coś więcej i zobaczyć, jak werytowarzystwo przyjmie fabułę oraz postaci.
Dodano po 5 minutach 2 sekundach:
Dziękuję za opinię. Czyli jednak muszę uszczuplić te opisy, popracować nad dramaturgią tekstu. Trochę się ostatnio zagubiłem w tym wszystkim, bo za wszelką cenę postawiłem na poprawność tekstu, a wyszło jak wyszło, a zapomniałem o spontaniczności, też nie ukrywam, że cały czas szukam tego swojego stylu pisania, może kiedyś go odnajdę.Medea33 pisze: (wt 24 sie 2021, 19:25) Pomysł ciekawy, wykonanie do przeróbki, zwłaszcza jeśli chodzi o budowanie nastroju. Tu widzę różnice. Albo ma być tajemniczo, albo - tak przy okazji, dwóch osobników wpada sobie, teleporterem, na parapetówkę. Dzień jak co dzień.
Omulum
7Jeśli dobrze rozumiem, powyższą kwestię wypowiada Marcus. Jeśli nie mówią chórem (jednocześnie), to coś tu nie gra. Wspólnie mówili i wspólnie narzucali kaptury?Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) – Ano – odrzekł Marcus, marszcząc czoło – Chodźmy już, lepiej nie rzucać się w oczy.
Mówiąc to, narzucili kaptury na głowy
Nawet jeśli nie brzmi to jakoś super, to nie ma tragedii. Nie rozumiem zarzutu, że nic o nich nie wiemy i trzeba czytelnikowi tłumaczyć, że jeden jest wyższy, drugi niższy. Rufus jest wyższy i po sprawie.
Wszyscy wiemy, że idą "w jednym kierunku", szczególnie, że idą: "ramię w ramię".
Gdyby najpierw pogadali o ciężkich czasach i wtedy się połapali, że się gdzieś spieszą, to ok. Tutaj Henryk urywa rozmowę, aby po chwili znów ją prowadzić...Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Będzie jeszcze czas na rozmowy… Omulum zaraz się zaczyna.
(...) Przez krótki czas rozmawiali o ciężkich czasach, które nieubłaganie nadchodziły
Szyk w kilku zdaniach jest poprzestawiany. Ładujesz wiele słów, które nic nie wnoszą, a negatywnie wpływają na odbiór tekstu.
Na Twoim miejscu nie skupiałbym się na szukaniu swojego stylu. Pisz tak, jak czujesz, a później czytaj to na głos.
Powodzenia.
Omulum
8Miałem skojarzenie z anime czytając opisy, co akurat jest pozytywne.
Scena jest krótka i właściwie nie ma w niej treści. Dwie tajemnicze osoby śpieszą się, bo teleportacja nawaliła, spotykają się z trzecią tajemniczą osobą i idą do tajemniczego budynku. W dodatku tytułowe omulum - nie wiem, co to jest. Szukałem, ale znalazłem tylko Ormulum - czyli dwunastowieczne dzieło mnicha poświęcone egzegezie biblijnej.
Przeczytałbym coś bardziej konkretnego i nie musi to być zamknięte opowiadanie, ale bardziej konkretna scena, w której ktoś robi coś po coś i jest to w miarę jasne.
Scena jest krótka i właściwie nie ma w niej treści. Dwie tajemnicze osoby śpieszą się, bo teleportacja nawaliła, spotykają się z trzecią tajemniczą osobą i idą do tajemniczego budynku. W dodatku tytułowe omulum - nie wiem, co to jest. Szukałem, ale znalazłem tylko Ormulum - czyli dwunastowieczne dzieło mnicha poświęcone egzegezie biblijnej.
Przeczytałbym coś bardziej konkretnego i nie musi to być zamknięte opowiadanie, ale bardziej konkretna scena, w której ktoś robi coś po coś i jest to w miarę jasne.
Omulum
9Przed i postawiłbym przecinek, przed tym jednak zastanowiłbym się na zmianą "na jego miejscu" np. na "zamiast niego".Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni
nie jestem pewien, czy to się jest do czegoś potrzebne
czy to po czoło nie powinno być kropki?
przed obrzeżoną chyba przecinek
średnik mi nie pasuje
przecinek przed skąpo
długie, siwe włosy, niedbale
nie wiem, co autor miał na myśli. Czy to nazwa własna? Jak nie, to mała litera
, pokazując
, ciągnący się
mnie bardziej brzmi "jakby miały się zaraz zawalić"
ogólnie ekspertem nie jestem, ale mam nadzieję, że pomogłem

Omulum
10..jeśli światło zgasło to ciężko by było ich zobaczyć. samo sformułowanie że mężczyźniPawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) W sekundę po tym światło zgasło i na jego miejscu pojawili się znikąd dwaj mężczyźni. Ten wyższy rozejrzał się dookoła i wyjął z kieszeni płaszcza mapę, którą rozwinął szybkim ruchem. Przyglądał jej się długo, wreszcie podniósł głowę, wyprostował się, odchrząknął.
pojawili się w miejsce światła jest trochę dziwne. Poza tym był mrok więc co mógł facet zobaczyć na tej mapie?Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Nosił luźną flanelową pelerynę i czarny kapelusz.
flanelowa peleryna? Peleryna to strój przeciwdeszczowy, flanela nijak mi nie pasuje.Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) barierki na balkonach, które przechylone pod niebezpiecznym kontem wyglądały, jakby się miały zaraz zawalić.
z barierką na balkonie wiele rzeczy może się stać , ale nie spotkałam zawalonej barierki:)
Najsmutniejszym aspektem dzisiejszego życia jest to, że nauka osiąga wiedzę szybciej niż społeczeństwo osiąga mądrość. http://cytatybaza.pl/autorzy/isaac-asimov.html?cid=41
Omulum
11Podobnie, jak wyżej - pierwsze zdanie mówi trochę coś innego, niż drugie.
Poza tym mamy sformułowanie "Ulica zapłonęła purpurowym światłem", a kilka zdań dale jest "uliczka oświetlona pomarańczowym światłem". To powtórzenie "[kolor] światła" trochę zgrzyta.
No i kilka pomniejszych błędów logicznych, jak np. to, że nie chcieli rzucać się w oczy, lecz ich płacze łopotały, jakby miały zbudzić ze snu połowę miasta.
Dla przykładu "zboczyli z drogi" sugeruje, jakby zmienili plany swojej wędrówki. Napisanie "zeszli z głównej ulicy" prawdopodobnie lepiej oddałoby to, co chciałeś przekazać. Ale to też już było napisane wyżej.
Poza tym mamy sformułowanie "Ulica zapłonęła purpurowym światłem", a kilka zdań dale jest "uliczka oświetlona pomarańczowym światłem". To powtórzenie "[kolor] światła" trochę zgrzyta.
No i kilka pomniejszych błędów logicznych, jak np. to, że nie chcieli rzucać się w oczy, lecz ich płacze łopotały, jakby miały zbudzić ze snu połowę miasta.
Dla przykładu "zboczyli z drogi" sugeruje, jakby zmienili plany swojej wędrówki. Napisanie "zeszli z głównej ulicy" prawdopodobnie lepiej oddałoby to, co chciałeś przekazać. Ale to też już było napisane wyżej.
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem
Katon Starszy, zwany Cenzorem
Omulum
12Ja będę oryginalna i w swoim komentarzu nie umieszcze, w odróżnieniu od większości komentujących, uwag o światłach
Ten temat został już szczegółowo omówiony
Jeżeli nie chcesz opisywać topografii miasta, to fakt czy skręcili w lewo, czy w prawo nie ma znaczenia.
Podsumowując, fajny pomysł, ale musisz go jeszcze przemyśleć. Widać, że tekst pisany na szybko. Odłóż to na jakiś czas, wróć, przeczytaj na głos, popraw co znajdziesz.
I będzie dobrze

Ten temat został już szczegółowo omówiony

Kiedy wyobraziłam sobie tę scenę, to... uśmiechnęłam się pod nosem. Dwóch gości, w zaułku, gada sobie i równocześnie narzucają kaptury na głowę. W realu wyglądałoby to komicznie. Cały mroczny nastrój prysł.
Z jednej strony krytykuję użycie czarnych ptaków, z drugiej- rozumiem koncept. Sama stosowałam takie "wytworne" porównania, które, jak się okazało, były potrzebne tylko przekonaniu, że coś to doda do treści.
Po paru minutach skręcili na wybrukowaną ulicę [...]Pawloos pisze: (ndz 22 sie 2021, 22:35) Po paru minutach skręcili w lewo, znaleźli się na wybrukowanej ulicy skąpo oświetlonej pomarańczowym światłem latarni
Jeżeli nie chcesz opisywać topografii miasta, to fakt czy skręcili w lewo, czy w prawo nie ma znaczenia.
Co do zmęczonego, podnieconego mężczyzny... Mogę odnieść się do wcześniejszego komentarza, stwierdzającego, że człowiek podniecony raczej nie wygląda na zmęczonego życiem. Chyba że bezskutecznie gonił jakiś cel erotyczny. Ale na pewno nie o to ci chodziło.
Po co to "dookoła"?
Podsumowując, fajny pomysł, ale musisz go jeszcze przemyśleć. Widać, że tekst pisany na szybko. Odłóż to na jakiś czas, wróć, przeczytaj na głos, popraw co znajdziesz.
I będzie dobrze

Z wyrazami szacunku,
Fallen
Fallen
Omulum
13"Ten wyższy rozejrzał się dookoła i wyjął z kieszeni płaszcza mapę, którą rozwinął szybkim ruchem. " A gdyby tak trochę to zmodyfikować? Np. tak: "Ten wyższy rozejrzał się, wyjął z płaszcza mapę i rozwinął ją szybkim ruchem." Dlaczego tak? Bo jeśli ktoś się rozgląda, to raczej DOOKOŁA, jeśli wyjmuje mapę Z PŁASZCZA, to raczej nie z rękawa, a z kieszeni (jeśli byłoby inaczej, wtedy trzeba by to napisać, a świadczyłoby to wówczas o jakiejś szczególnej cesze charakteru lub zachowania postaci), jeśli wyciąga MAPĘ, to wiadomo, że to ONA jest rozwijana, więc KTÓRĄ jest zbędne. To wszystko klaruje tekst, sprawia, że jest lżejszy i lepiej przyswajalny. Gdyby spróbować przerobić tak cały tekst - na pewno zyskałby na czytelności i lekkości