Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

1
UWAGA, TREŚCI POWSZECHNIE UWAŻANE ZA WULGARNE I OBSCENICZNE!
Pierwsza strona, początek powieści.
Dzisiejszej nocy, jak zresztą niemal każdej, prawie namacalnie czuje jej bezsilność i paraliżujący strach, a wspomnienie jej rozczłonkowanego, niewinnego ciała i świadomość, że już na zawsze będzie tylko jego, jak zwykle powoduje u niego orgazm. Tak silny, że choćby nawet chciał, nie może kontrolować spermy tryskającej z siłą wybuchu bomby atomowej zalewającej jego nogi, kołdrę i prześcieradło. Głośny ryk szczytowania wydobywający się z jego gardła zapiera mu dech w piersiach, a świat zaczyna mu wirować przed oczami. Nie żałował niczego. Choć minęło trochę czasu, niemal każdej nocy na nowo rozkoszuje się jej delikatnością, a jeszcze bardziej jej bezbronnością. Żywe wspomnienie, które zdaje się nigdy nie gasnąć, gdy w myślach raz po raz rytmicznym, brutalnym ruchem wchodzi w nią głębiej, tak gwałtownie i z taką desperacją, jak gdyby jej pochwa była tym, co ma go utrzymać przy życiu. Jak gdyby była ostatnim tchnieniem świeżego powietrza dla wisielca, który zdaje sobie sprawę, że już za późno na ratunek. Wisielec jednak – jak dobrze pójdzie, umrze śmiercią niemalże bezbolesną. Ona nie miała takiego szczęścia. Gdyby tylko miał znowu okazję, zrobiłby to i tysiąc razy. Jednak ona już nie żyła, a jemu został po niej tylko pamiętny zapach taniej wody toaletowej połączony z metalicznym smakiem jej krwi, no i może kilka mniej ważnych momentów z czasu spędzonego razem.
Wraca do niego prawie każdej nocy. Zazwyczaj w takiej postaci, w jakiej ją zostawił – z przestraszonymi, wybałuszonymi oczami, wołającymi o pomoc w niemym krzyku. Nie musiała krzyczeć, przecież i tak nikt by jej nie usłyszał. Najbardziej podniecało go wspomnienie tego, jak wbijał się zębami w jej ciało, odgryzając sutki i rozrywając skórę na jej spoconej szyi, podczas gdy ona walczyła niczym lwica. To, co wydarzyło się później, nie było już dla niego istotne. To, co później z nią zrobił nie miało w sobie żadnej magii, żadnego artyzmu, była to raczej praca czysto rzemieślnicza, acz niezbędna. Zasłużyła sobie na to. Gdyby tylko chciała być jego, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, mogliby żyć długo i szczęśliwie. Chociaż nie. Prędzej czy później skończyłoby się tak samo, bo nie wytrzymałby tego napięcia, nie wytrzymałby spojrzeń innych mężczyzn kierowanych w jej stronę, nie mówiąc już o tym, że mogliby z nią rozmawiać czy chcieć ją posiąść!
W obliczu śmierci człowiek myśli często o rzeczach irracjonalnych i z punktu widzenia instynktu przetrwania, nieistotnych. Przypominamy sobie wówczas, że tamta różowa sukienka założona na pierwszy dzień szkoły wcale tak dobrze nie pasowała do tamtych białych butów, a żart zasłyszany w barze pełnym podstarzałych, szukających nowych wrażeń niewiernych mężów, wcale nie był zabawny. Czy w ten sposób ludzki mózg broni się przed tym, co nieuchronne? A może właśnie tak odcina naszą świadomość końca życia? Jedno jest pewne – wola życia jest silniejsza niż wola śmierci, szczególnie śmierci wyrządzonej z rąk innych ludzi.
I tej zasady trzymała się Ana tamtego słonecznego, gorącego dnia, zaciekle wierzgając nogami, krzycząc w niebogłosy i wbijając paznokcie w możliwie każdą odkrytą część jego ciała. W jej przypadku wola życia jednak nie wystarczyła. Śmierć, która przyszła do niej była długa, przeraźliwa, i to, co uderzało najbardziej – samotna.

Jeszcze bez tytułu (thriller)

2
Najpierw trochę uwag warsztatowych, na dole będą ogólne.

Przydałoby się powalczyć z zaimkami. Nie da się od nich oczywiście uciec zupełnie, nie ma zresztą potrzeby, ale w wielu zdaniach tych jej/jego/niego jest po prostu za wiele. Dla przykładu na samym początku.
PoletteOrtiz pisze: (sob 24 wrz 2022, 11:35) Dzisiejszej nocy, jak zresztą niemal każdej, prawie namacalnie czuje jej bezsilność i paraliżujący strach, a wspomnienie jej rozczłonkowanego, niewinnego ciała i świadomość, że już na zawsze będzie tylko jego, jak zwykle powoduje u niego orgazm. Tak silny, że choćby nawet chciał, nie może kontrolować spermy tryskającej z siłą wybuchu bomby atomowej zalewającej jego nogi, kołdrę i prześcieradło. Głośny ryk szczytowania wydobywający się z jego gardła zapiera mu dech w piersiach, a świat zaczyna mu wirować przed oczami. Nie żałował niczego. Choć minęło trochę czasu, niemal każdej nocy na nowo rozkoszuje się jej delikatnością, a jeszcze bardziej jej bezbronnością.
Część zaimków można spokojnie zostawić domyślności czytelnika. Np. łatwo się domyślimy, że sperma zalewa jego nogi, a ryk wydobywa się z jego gardła, bo wcześniej mamy info, że to on ma orgazm. Gdyby było inaczej - byłaby tam osoba trzecia i ona by się darła, należałoby to podkreślić. Ale tak to spokojnie możemy zaimki odpuścić. Tak samo drugiej "jej" w pierwszym zdaniu też spokojnie można wyrzucić. Przepatrz tekst pod tym względem, poczytaj go na głos.
Nadmiar zaimków nie jest wprawdzie jakimś potwornym błędem, ale nadaje tekstowi takiego trochę nieporadnego brzmienia.
PoletteOrtiz pisze: (sob 24 wrz 2022, 11:35) Tak silny, że choćby nawet chciał, nie może kontrolować spermy tryskającej z siłą wybuchu bomby atomowej zalewającej jego nogi, kołdrę i prześcieradło.
W moim odczuciu pogrubiony fragment opisu nadaje mu komicznego brzmienia. Porównywanie wytrysku do bomby atomowej pasuje mi raczej do kabaretu niż mocnego, naturalistycznego opisu praktyk seksualnych zaburzonego człowieka.
PoletteOrtiz pisze: (sob 24 wrz 2022, 11:35) W obliczu śmierci człowiek myśli często o rzeczach irracjonalnych i z punktu widzenia instynktu przetrwania, nieistotnych. Przypominamy sobie wówczas, że tamta różowa sukienka założona na pierwszy dzień szkoły wcale tak dobrze nie pasowała do tamtych białych butów, a żart zasłyszany w barze pełnym podstarzałych, szukających nowych wrażeń niewiernych mężów, wcale nie był zabawny. Czy w ten sposób ludzki mózg broni się przed tym, co nieuchronne?
Trochę nie rozumiem, po co tu ta wstawka. Nie wiemy, czy Ana miała takie myśli, wiemy tylko, że się broniła. Dotychczas narracja jest blisko bohatera, a tu nagle jakieś filozofowania, których on raczej w tej chwili nie ma co snuć. Nie pasuje mi ten fragment.
PoletteOrtiz pisze: (sob 24 wrz 2022, 11:35) śmierci wyrządzonej z rąk innych ludzi.
Śmierci się nie "wyrządza". Wyrządza się krzywdę. Tutaj starczy "śmierci z rąk innych ludzi".

Patrząc na warsztat (przynajmniej jego wycinek tutaj) tak całościowo, moim zdaniem jest całkiem dobrze. Są pewne rzeczy do doszlifowania, ale nic, co wydawałoby się trudne do opanowania. Trochę walki z zaimkami, może trochę więcej ostrożności przy doborze porównań czy frazeologizmów... Ale ogólnie spoko. Oczywiście na tym fragmencie nie da się stwierdzić, jak budujesz bohaterów i fabułę, ale warsztatowe podstawy są.

Za wiele nie powiem o pomyśle na otwarcie, bo zwyczajnie nie siedzę w takich gore klimatach, nie czytuję thrillerów itd. Podejrzewam, że takie mocne otwarcie może być plusem dla fanów gatunku, we mnie wzbudziło takie "meh, idziemy w szokowanie na start, no trudno". Ja bym nie czytała dalej, ale to, jak sądzę, nie wina otwierającej sceny, tylko mojego widzimisia.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej pracy,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Jeszcze bez tytułu (thriller)

3
Adrianna pisze: (sob 24 wrz 2022, 13:36) Część zaimków można spokojnie zostawić domyślności czytelnika. Np. łatwo się domyślimy, że sperma zalewa jego nogi, a ryk wydobywa się z jego gardła, bo wcześniej mamy info, że to on ma orgazm. Gdyby było inaczej - byłaby tam osoba trzecia i ona by się darła, należałoby to podkreślić. Ale tak to spokojnie możemy zaimki odpuścić. Tak samo drugiej "jej" w pierwszym zdaniu też spokojnie można wyrzucić. Przepatrz tekst pod tym względem, poczytaj go na głos.
Nadmiar zaimków nie jest wprawdzie jakimś potwornym błędem, ale nadaje tekstowi takiego trochę nieporadnego brzmienia.
Adrianno, dziękuję za te uwagi, przyjrzałam się tekstowi i faktycznie można zauważyć sporą ilość zaimków, ustosunkuje się do tego w treści.

Dodano po 1 minucie 13 sekundach:
Adrianna pisze: (sob 24 wrz 2022, 13:36) W moim odczuciu pogrubiony fragment opisu nadaje mu komicznego brzmienia. Porównywanie wytrysku do bomby atomowej pasuje mi raczej do kabaretu niż mocnego, naturalistycznego opisu praktyk seksualnych zaburzonego człowieka.
Zgodzę się, przesadziłam nieco z tym porównaniem :)

Dodano po 2 minutach 13 sekundach:
Adrianna pisze: (sob 24 wrz 2022, 13:36) Część zaimków można spokojnie zostawić domyślności czytelnika. Np. łatwo się domyślimy, że sperma zalewa jego nogi, a ryk wydobywa się z jego gardła, bo wcześniej mamy info, że to on ma orgazm.
Wydźwięk tego zdania ma uświadomić czytelnikowi, jak bardzo bohater jest skrzywiony, że tak przeraźliwe rzeczy jak brutalny gwałt i morderstwo powodują u niego tak silny orgazm.

Dodano po 1 minucie 46 sekundach:
Adrianna pisze: (sob 24 wrz 2022, 13:36) Za wiele nie powiem o pomyśle na otwarcie, bo zwyczajnie nie siedzę w takich gore klimatach, nie czytuję thrillerów itd. Podejrzewam, że takie mocne otwarcie może być plusem dla fanów gatunku, we mnie wzbudziło takie "meh, idziemy w szokowanie na start, no trudno". Ja bym nie czytała dalej, ale to, jak sądzę, nie wina otwierającej sceny, tylko mojego widzimisia.
Zgadza się, ma to wzbudzać w czytelnikach szok i obrzydzenie, taki jest zamysł. Sama jestem fanką thrillerów i takie sceny dają mi nadzieję, na to, że książka będzie mocna.

Dodano po 47 sekundach:
Adrianna pisze: (sob 24 wrz 2022, 13:36) Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej pracy,
Dziękuję!

Pozdrawiam ciepło,
Polette

Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

4
Adrianna, wyczerpała temat. Potwierdzę tylko, że tekst cierpi na zaawansowaną "zaimkozę" oraz zawiera niezrozumiały przeskok do wodnistych rozmyślań. Nie podszedł. „Głośny ryk szczytowania” -- pasuje bardziej do wilkołaka. ;) Zauważam również tendencję do zbytniego upychania zdań, jak na przykład: „Przypominamy sobie wówczas, że tamta różowa sukienka założona na pierwszy dzień szkoły wcale tak dobrze nie pasowała do tamtych białych butów, a żart zasłyszany w barze pełnym podstarzałych, szukających nowych wrażeń niewiernych mężów, wcale nie był zabawny.” -- spięte, aż pęka w szwach. Jak już wspominałem, za krótkie.

Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

5
Max pisze: (ndz 25 wrz 2022, 05:36) Adrianna, wyczerpała temat. Potwierdzę tylko, że tekst cierpi na zaawansowaną "zaimkozę" oraz zawiera niezrozumiały przeskok do wodnistych rozmyślań. Nie podszedł. „Głośny ryk szczytowania” -- pasuje bardziej do wilkołaka. Zauważam również tendencję do zbytniego upychania zdań, jak na przykład: „Przypominamy sobie wówczas, że tamta różowa sukienka założona na pierwszy dzień szkoły wcale tak dobrze nie pasowała do tamtych białych butów, a żart zasłyszany w barze pełnym podstarzałych, szukających nowych wrażeń niewiernych mężów, wcale nie był zabawny.” -- spięte, aż pęka w szwach. Jak już wspominałem, za krótkie.
Hej Max, dziękuję za opinię. Już wzięłam te poprawki pod uwagę.

P.

Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

6
Rozumiem, że celem tej pierwszej strony było zaciekawienie i zaszokowanie czytelnika, ale zastanawiam się, czy nie odsłoniłaś za szybko zbyt wielu kart. Jako odbiorca tekstu miałam wrażenie, że autor trochę za bardzo się stara mnie poruszyć, zniesmaczyć. Czasem mniej znaczy więcej.
Po przeczytaniu pierwszego zdania (które swoją drogą wydaje mi się trochę rozwleczone) i w ogóle pierwszego akapitu, miałam poczucie, że zaczynam czytać sadomasochistyczny erotyk. Dopiero potem zorientowałam się, że to w zamyśle będzie thriller. Pojawienie się orgazmu już w pierwszym zdaniu też jakoś mnie zniechęciło do kontynuacji. Zdecydowanie zgadzam się też z poprzednimi komentarzami co do "bomby atomowej" :)
Moim zdaniem dużo lepszy efekt dałoby zamienienie drugiego akapitu z pierwszym albo w ogóle pozbycie się pierwszego (przynajmniej do zdania "niczego nie żałował"). Pierwsze zdanie drugiego akapitu jest bardziej tajemnicze, zaciekawiłoby mnie. Zaraz po nim mamy fajny opis, który faktycznie trochę szokuje, ale pozostawia jeszcze pole do snucia domysłów (kim jest ta "ona", kim jest morderca). A kiedy pojawiają się domysły, chce się czytać dalej :)

Pozdrawiam i trzymam kciuki za całość :)

Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

7
Nie sztuką jest napisać jak najbardziej szokująco i bezpośrednio, opierając się o najniższe instynkty, nie zostawiwszy niczego dla wyobraźni.

Zastanawiam się też, dla jakiego odbiorcy jest ta literatura? Może pełni podobną rolę jak ta najbardziej hard pornografia?

Przychodzi mi na myśl, bardzo młody sfrustrowany mężczyzna, którego kobiety odrzucają seksualnie i upokarzają notorycznie.

Może tego typu twórczość pomoże takiemu czytelnikowi odreagować swoje "stresy" i nie przenosić ich nigdzie więcej, jeśli tak to dobrze, ale, być może zachęci go do urzeczywistnienia swoich coraz bardziej mrocznych fantazji?

Zapewne to zależy, w czyje ręce taka twórczość trafi.

Aczkolwiek ani thrillerem, ani tym bardziej kryminałem, bym tego nie nazwała.

Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

8
Aha, czyli protagonistą ma być potwór?

Zastanawiam się, jak chcesz przyciągnąć czytelnika do tekstu. Czy czytelnik ma lubić protagonistę, identyfikować się z nim, kibicować mu? Chyba nie. A zatem nienawidzić go? Czekać, aż poniesie klęskę?

Nie wytykam tu wady utworu: nikt nie powiedział, że nie można zrobić głównego bohatera bestią i są przecież przykłady dzieł, gdzie tak właśnie jest. Niemniej jest to ryzykowne zagranie.

Teraz o tekście.

Całość poszła na opis, ale ten opis ma sens, bo buduje charakterystykę postaci.

Nie do końca rozumiem ostatnie dwa akapity. Wygląda na to, że narrator gwałtownie przeskoczył z patrzenia z perspektywy mordercy nekrofila uprawiającego seks ze swoją dawno już martwą ofiarą na patrzenie z perspektywy tejże ofiary, brutalnie mordowanej. Wywołało to u mnie zgrzyt. W pierwszej chwili było mi trudno nadążyć za tekstem. Ja rozumiem, że taki miał być zabieg artystyczny, ale on konfuduje czytelnika. Czytam przedostatni paragraf z założeniem, że narrator siedzi w duszy potwora i opisuje jego kolejny gwałt na rozkładającym się trupie, podczas gdy tak nie jest. Muszę się zatrzymać, wrócić, przeczytać jeszcze raz, zrozumieć, co się tu stało. Utrudnia to odbiór. Wiem: istnieją dzieła z założenia trudne w odbiorze, które trzeba czytać po jednej linijce na 5 minut i bez przerwy się cofać, w szczególności do takich dzieł należeć będą rozmaite poezje, ale odnoszę wrażenie, że ta powieść do tego rodzaju dzieł nie ma należeć.

Nadto ostatnie dwa akapity wydają mi się być sprzeczne. Czy mordowana Ana uciekała myślami do różowej sukienki i swego niedawnego flirtowania z dziadami, jak sugeruje przedostatni akapit? Czy też może przeżywała męki bolesnej i samotnej śmierci, istniał w jej świadomości tylko morderca, jej ból oraz jej rozpaczliwa, beznadziejna walka? Wydaje mi się, że możliwe jest tylko jedno albo drugie.

Nie znam się za bardzo na reakcjach człowieka w sytuacjach ekstremalnych, dlatego mogę napisać bzdurę. Niemniej wydaje mi się, że:
- Jak najbardziej zdarza się, że człowiek w sytuacji beznadziejnej wycofuje się wgłąb siebie, nie w pełni czuje ból i nie w pełni jest świadomy tego, co się wokół niego dzieje - to byłyby pewnie myśli o różowej sukience - ale wtedy mdleje lub stoi jak słup soli, zmrożony zagrożeniem, ale nie walczy;
- Z kolei rozpaczliwa walka to jest wyrzut adrenaliny, świadomość skupia się wyłącznie na wrogu, człowiek nie czuje bólu, na pewno nie ma wspomnień z przeszłości. Jego siła jest wtedy zwielokrotniona - w sumie mogłoby to zaskoczyć naszą bestię, prawdopodobne jest, że nasz morderca nie wyszedłby bez szwanku z tej konfrontacji, nawet, jeśli w ogólności był dużo silniejszy od swej żony/kochanki - ALE adrenalina z kolei zabiera precyzję ruchów, w większości przypadków wywołuje także bezmyślność, dlatego ktoś jako tako doświadczony / wytrenowany może, paradoksalnie, łatwiej pokonać przeciwnika w takim szale niż gdyby przeciwnik był w normalnym stanie.

Przy czym przedostatni akapit napisany jest tak, jakby Ana świadomie dostrzegała ironię, że w takiej sytuacji przypomina jej się różowa sukienka. Też nie jestem pewny, czy to ma sens.

Stąd opis stanu Any nie wydaje mi się być zbyt wiarygodny.

Styl tekstu okej, ale bez szczególnego polotu.

Zdania takie, jak te poniższe nie wydają mi się zbyt szczęśliwe:
Głośny ryk szczytowania wydobywający się z jego gardła zapiera mu dech w piersiach, a świat zaczyna mu wirować przed oczami.
Choć minęło trochę czasu, niemal każdej nocy na nowo rozkoszuje się jej delikatnością, a jeszcze bardziej jej bezbronnością.
Nie są to błędy poważne, może nawet w ogóle nie są to błędy, a raczej pewne niewyrobienie. Możliwości poprawy nie zasugeruję, bo byłoby to na zasadzie wiódł ślepy kulawego. Niestety, zdaje mi się, że wykrycie takich nieporadności wymaga mniejszego wyrobienia, niż samemu ich unikanie.
spermy tryskającej z siłą wybuchu bomby atomowej
To wydaje mi się być nieco kiczowate.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Jeszcze bez tytułu (thriller) 18+

9
Bardzo intrygujący opis tej człowieczej kreatury. Zgadzam się z innymi w temacie niefortunnego porównania, ale to przecież nic poważnego. Uważam jednak, że trzeci akapit jest troszkę oderwany od reszty. Na twoim miejscu bym go usunął, lub rozwinął tak, aby wprowadzić konkretne odwołanie z życia ofiary. Ciekawi mnie, jaki kształt przybrałaby powieść z takim początkiem. Planujesz ją rozwinąć?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”