Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

1
Uwaga! Opowiadanie zawiera domieszkę horroru i treści nieodpowiednie dla niepełnoletnich.

On/ to/ ty
Budzisz się. Najpierw czujesz, że jest zimno, a dopiero później otwierasz oczy. Wcale nie przestaje być ciemno. Nagle słyszysz dziwny dźwięk – jakby szuranie – i już wiesz, że nie jesteś tu sam. Skóra cierpnie ci na karku.

Spokojnie, może to tylko szczur. Skąd akurat on przyszedł do twojej głowy – pojęcia nie masz. Masz jednak nadzieję: Może nie jest niczym większym i bardziej groźnym. Strachy, zaproszone do umysłu przez dawno obejrzane horrory, zaczęły ożywać przed twoimi oczami. Zdecydowanie próbowałeś je przegonić myślą, że przecież nigdy nie były prawdziwe.

Niewiele to dało. Znów widziałeś tylko ciemność. Jeszcze zastanawiałeś się, czy poruszyć się, czy lepiej udawać nieprzytomnego…? Autor szelestów mógł się ciebie przestraszyć i uciec w kąt lub zaatakować – tak kalkulowałeś. Z drugiej strony to coś mogło być padlinożercą, a więc połakomiłoby się spróbować nieruchomego od dłuższego czasu cielska… Na dokładkę śmierdziałeś trupem, jakbyś nie używał mydła od wielu tygodni.

Wspomnienie o mydle poruszyło coś w twoim umyśle. Coś drgnęło w ciele, kiedy niewyraźny obraz jasnych, kobiecych oczu i równie przyjaznego śmiechu pojawił się pomiędzy innymi myślami. Próbowałeś się uchwycić go, by wybudzić z tego dziwnego stanu. Pomimo pozornej jasności umysłu, wiedziałeś, że coś tu nie gra. Czegoś istotnego brakowało…

Znów się spiąłeś, odkrywając, czemu ci tak zimno. Jesteś nagi i mokry od zimnego potu. Nie, nie, nie potu – śluzu.… Pokrywa całą skórę i to on cuchnie trupem. Cuchnie tak okropnie, że chcesz się przewrócić na bok, po czym zwrócić śniadanie. Ale nie możesz.

Próbujesz się szarpać, co na twardym blacie w uchwycie więzów jest raczej głupim pomysłem. Jednak próbujesz, nim nagły szelest – tym razem przypominający głośny szum silnika wentylatora – nie zwraca twojej uwagi.

Przełykasz ślinę, nagle zamarły, bo zdałeś sobie sprawę, że TO się do ciebie zbliża. Próbujesz jeszcze zgadnąć… Próbujesz się modlić, bo z logicznych rozważań wynikają ci tylko dwie rzeczy – obie równie przerażające: maszyna lub człowiek. Właściwie wychodzi na to samo – stwierdzasz. Nim zdążysz wpaść na coś więcej, czujesz zimny, twardy dotyk i już jest za późno na myślenie. Opadasz unieruchomiony na płaszczyznę. I już nie czujesz ciała, chłodu, siebie…

Lecz nim opadną powieki, wyczuwasz jeszcze ulotny aromat kwiatowego mydła.
Ona i jej sny
Gosia budzi się, zrywając od razu do siadu. Nie pamięta żadnego ze snów, lecz wie, że coś musiało jej się przyśnić. Być może nawet krzyczała, bo czuje drapanie w gardle.

W jej mieszkaniu nie ma nikogo żywego poza bakteriami czy kilkoma molami żywnościowymi. Ewentualnie gdzieś może pałętać się jakiś karaluch lub pająk, które uniknęły zabicia albo wyniesienia przez właścicielkę podczas jednej z sesji intensywnego sprzątania. Ostatnio zrobiła taką czystkę dwa dni temu.

Dziewczyna spogląda w stronę okna i marszczy brwi zaniepokojona, bo jest pewna, że zaciągnęła poprzedniego wieczoru zasłony. Teraz zaś światło ma do pokonania jedynie materiał cienkiej, białej firanki. Wie, że to dlatego się obudziła, bo przecież nie ma jeszcze dziesiątej. Ona przed dziesiątą nie wstaje, chyba że musi iść do urzędu czy szpitala. Dzisiaj nie musi, więc wszystko powinno być jak zwykle…

Nie jest.

Pod skórą rozrasta się dziwaczna sensacja – jakby jej wnętrze oblazły pełzające robale. Wzdryga się. Nie lubi poczucia zagrożenia, a teraz czuje jego lepką obecność. Będzie musiała wziąć długi prysznic, kiedy już wszystko wróci do normy.

Nie wie, co ją czeka, ale z pewnością nie będzie to nic miłego. Ktokolwiek odsłonił jej zasłony, będzie musiał zostać skonfrontowany. W końcu naruszył jej teren. I co z tego, że jest piękny wiosenny poranek…?

Ostatecznie decyduje się wyłuskać spośród czarnej pościeli. Lubi czarny kolor. Ładnie kontrastuje z białym. Gosia nie widzi powodu, by na świecie istniało więcej kolorów – nie przepada za nimi – dlatego jej mieszkanie przypomina szachownicę: Czarna pościel i biała koszula nocna, ciemne meble – jasne ściany, biały dywan na onyksowych płytkach… Kiedyś miała prawdziwą szachownicę na podłodze, ale odkryła, że z białych kwadratów naprawdę ciężko całkowicie zmyć zaschniętą krew, a dywan ostatecznie jest łatwiej wymienić.

Zakłada na stopy baleriny, które zawsze trzyma koło łóżka. Nie uznaje hałasowania obuwiem. Sięga po leżący na wezgłowiu szlafrok i zakrywa biel koszuli z szelestem. Jeszcze tylko zwiąże włosy w ciasny kok za pomocą satynowej wstążki, a będzie mogła pokazać się intruzowi. O ile ten nadal na nią czeka…

Gotowe! – myśli, patrząc w lustrze na szczupłą osóbkę, po czym prostuje się jeszcze bardziej, by stawić czoło światu. Nawet pozwala sobie na delikatny – sprawiający mylne wrażenie niemal nieświadomego – uśmiech.

Kiedy przekracza próg sypialni, wyczuwa aromat róż, lilii i…

…jej głowa upada na ozdobione ceramiką podłoże. Toczy się, plamiąc czerń podłogi i biel dywanu. Otwarte oczy jeszcze rejestrują różnice kolorów, a w ostatniej sekundzie w gasnącym mózgu pojawia się myśl o dziecięcej zgadywance:

Co to jest?: Czarne, białe, czarne, białe… bęc!
Pamięć i niepamięć
Otwieram oczy. Pierwsze, co przypominam sobie, to moje imię. Nie jest jakieś specjalne: Hiri.

Starsi twierdzą, że oznacza światło odbite na falującej wodzie, lecz na naszej planecie nie widziano żadnego zbiornika wodnego od czasów upadku Pierwszego Miasta. Była za to ewra – ciecz ciemniejsza od brunatnego gruntu oraz równie matowa. Ewra, która syczy i wybucha – nawet w wilgotnym powietrzu.

Skąd się wzięła? Nie mamy pojęcia. Powiadają tylko, że przez nią na naszej planecie nie da się utrzymać skupionej wody. Ewra gwałtownymi reakcjami i dziwacznym przyciąganiem zmusza ją do ciągłego rozproszenia. Najbardziej zdumiewające jest, że udało nam się przystosować.

My, Elenici, mamy swoją technologię, która pozwala nam zbierać wodę na bieżące potrzeby w wyizolowanych fizycznie i magnetycznie zbiornikach; zwierzęta nauczyły się czerpać wodę z innych stworzeń – roślin bądź nas, a rośliny…? One są najbardziej zdumiewające. Potrafią wyrosnąć bezpośrednio w każdym nieco zacienionym miejscu niemal znikąd!

Wracam myślami ze wspomnień do teraźniejszości, od razu uświadamiając sobie własną bezsilność. Zamknięty w szczelnej kapsule czekam, aż urządzenia usuną ewrę z naszego domu. Ktoś bardzo bezmyślnie zablokował wejście w otwartej pozycji, przez co delikatne, wypłowiałe od słońca anadry poruszają się na wietrze. Ten sam powiew wpycha do zadbanego, wygładzonego wnętrza pył, gorąc oraz nieszczęsną ewrę.

Patrząc, jak metalowy chwytacz zasysa maź do pojemnika, a następnie sprawnie przetacza go do mikrokapsułek, które blokuje uszczelnionym wieczkiem, próbuję się skupić na wspomnieniach sprzed przebudzenia.

Ku mojemu przerażeniu nie jestem w stanie nic przywołać. Nawet wizerunki najbliższych są jakieś takie niezbyt wyraźne. Za to widzę obce mi postacie i kształty.

Spoglądam więc na siebie, by odszukać jakiekolwiek wyjaśnienie zagadki: Co tu się wydarzyło?! Moje ubranie jest typowo ciemne, a skóra ma zwykły blado-szary kolor. Jedynym nowym elementem jest jego wilgoć. Materiał zdaje się być nasiąknięty wodą. Co naturalnie jest niemożliwe. Nikt nie używa jej do czyszczenia czegokolwiek. Jest zbyt drogocenna dla życia.

Unoszę trochę moje liczne ramiona i próbuję wyczuć rurkowatym językiem, czym jest tajemnicza ciecz na moim izolatorze. To nic toksycznego, bo byłbym martwy. Nie jest też żrąca, nie ma charakterystycznego smaku… Tylko ulotny zapach… Coś, jak aromat roztaczany przez kopulujące intensywnie anadary…? Ale nie do końca.

Zafascynowany nową zagadką, oddaję się zamyśleniu, zamiast zwracać szczególną uwagę na otoczenie. Nie zauważam niczego niepokojącego, skupiony na próbie dopasowania aromatów.

Gdzieś po drodze w moim umyśle pojawiają się dziwne skojarzenia i określenia. Wiem, że jedno nazywa się różą, a drugie lilją, ale skąd…? Nie mam pojęcia. Jestem pewny, że nigdy ich nie widziałem na własne oczy. Może wymyśliłem je sobie? Teraz jednak przypominają mi bardziej wspomnienie niż wyobrażenie… co jest dziwnie zastanawiające.

Nie zauważam, kiedy zapada wokół mnie ciemność, jakby dom pochłonęła fala ewry. Myślę tylko o problemie. Nawet gdy przestaję widzieć siebie w ciemności, po prostu uciekam w głębiny umysłu i wyobrażeń, bardziej i bardziej… aż zostaje mi tylko to jedno wspomnienie nowego, dziwnego aromatu.
Projekt APHAGAN
Mężczyzna w białym kitlu – czterdziestoletni neurobiolog Stephan Simelnow – przeklął siarczyście, kiedy wszystkie parametry badanych obiektów ponownie wypłaszczyły swoje wykresy.

– Znowu nic? – zapytał współczująco drugi z czterdziestolatków, jedynych w zespole projektu APHAGAN i aktualnie też jedynych obecnych w ich laboratorium.

– Nie mam pojęcia, co robimy źle, Bert – przyznał ten pierwszy, generując wydruk parametrów próby do raportu. – Już prawie ich mieliśmy! Impuls magnetyczny wzbudził wszystkie trzy mózgi do tego stopnia, że pojawiła się typowa dla śnienia aktywność nerwów. Jednak tylko po jednym w danym momencie… Ale przepływ między nimi był!

Spojrzał z zamyśleniem na pomieszczenie, gdzie w trzech komorach na stołach operacyjnych leżały przymocowane do nich ciała. Dwójka – kobieta i mężczyzna – wyglądali bardzo typowo, pomijając bandaże otaczające ich głowy, sprzęt utrzymujący ich przy życiu w głębokiej śpiączce farmakologicznej oraz tysiące kabelków wychodzących spod opatrunków i biegnących w różnych kierunkach.

To trzecie ciało było tym zaskakującym elementem. Utrzymywane w wilgotnej atmosferze komory przypominało bardziej bezgłowego trupa powleczonego czymś śliskim. O ile trupy posiadają cztery bezstope nogi oraz długie, giętkie, czułko-palce…? – dokładnie czterdzieści trzy elastyczne wypustki, rozciągające się maksymalnie na około pół metra. Istota nie miała oczu, ani wyodrębnionej wyraźnie struktury, która mogłaby je zastępować. Wyglądało na to, że widziała swoimi rękami albo poprzez specyficzne komórki szarej skóry. Na pewno nie całej, gdyż oryginalnie większość z niej pokryta była gumową substancją, która nie przepuszczała żadnych płynów czy promieniowania…

Bert Thomson zahałasował na swoim stanowisku, wrzucając do odpowiednich pojemników zużyte igły i szkło z cowieczornego pobierania próbek, a tym samym przerywając zamyślenie Simelnowa.

– Nie przejmuj się, Stephan, coś w końcu wymyślicie z Cyprianem. Udało się wam przecież dojść tak daleko! – skomentował radośnie. – Wszystkie obiekty żyją, mimo naszych obaw. Nawet ta… – machnął ręką w kierunku nieprzytomnej kobiety – …psychopatka. Skąd oni ją wzięli? Z psychiatryka dla obłąkanych?

Prychnęli obaj, przypominając sobie kłopoty, które spowodowała swoim przypadkowym wybudzeniem ze śpiączki. Prawie wydłubała Ji Susu oczy i zepsuła połowę sprzętu we własnej komorze, zanim Galinsky zdołał wstrzyknąć jej coś na wystarczająco mocnego, by dało się ją znów unieruchomić, a później na nowo uśpić.

– Hm... Nie mam pojęcia. Nie było tego w aktach. Ale Cyprian jest naprawdę dobry w radzeniu sobie z psychopatkami. Widać, że ma doświadczenie... – Simelnow zażartował odrobinę złośliwie.

– Oj!, nie bądź zazdrosny... Tobie kiedyś też uda się opanowanie tej sztuki. W końcu to nie tak, że nasza kochana doktor Lily Ishaah tylko jego zaprasza na prywatne rozmowy przy winie – podkreślił Bert z sugestywnym spojrzeniem, po czym zaśmiał się na skwaszoną minę współpracownika.

Nikt o zdrowych zmysłach nie wplątałby się w romans ze wspomnianą. Pomijając nawet fakt, że dzięki bezlitosnej bezwzględności wywalczyła sobie stanowisko naczelnej dyrektor do spraw eksperymentów nad obiektami pozaziemskimi i składała raporty z ich prac rządowi oraz tajnym służbom, to jej kochankowie mieli niezdrową tendencję do ulegania tragicznym wypadkom albo znikania bez śladu. Poza tym każdy z jej byłych nie ważył się powiedzieć złego słowa o niej, nawet długo po rozstaniu, co już samo w sobie wyglądało podejrzanie.

– Wiesz, co ciśnie mi się na usta, w tym momencie – skomentował Stephan do podchodzącego i ściągającego rękawiczki kolegi. – Powiedzmy więc, że wolę ją podziwiać na odległość. Moją miłością jest nauka i pozostańmy przy tym.

Thomson zaśmiał się ponownie, jeszcze bardziej donośnie, nie zważając, że dźwięk ten rozniósł się po całym pomieszczeniu w raczej nieprzyjemny sposób. Wyrzucił zużyty lateks do kosza obok biurka.

– No, dobra. Odpuszczam ci dzisiaj. Jest koniec tygodnia i każdy z nas zasługuje na chwilę oddechu od – machnął ręką w kierunku toczącego się eksperymentu – tego wszystkiego. Kto by pomyślał na studiach, że przyjdzie mu badać kosmitę.

– Na pewno nie Komosov – zauważył neurobiolog zgryźliwie na temat ich astrobiologa, wyłączając aparat do generacji impulsów, a urządzenia pomiarowe przeprowadzając w stan czuwania. – Wczoraj zmarnowałem dwie godziny na pisanie sprawozdań... za niego! Dwie godziny!, Bert, żeby przerobić mój piękny, szczegółowy raport w streszczenie zjadliwe dla laików, ale nadal brzmiące mądrze. Wiem, że eksperyment skierował się bardziej ku moim obszarom zainteresowań, bo ktoś uznał radośnie, że będziemy w stanie podpiąć się pod mózg tej istoty i sczytać jej pamięć, lecz bez przesady! To nadal głównie jego działka! Tak samo jak papierologia dla góry. Chyba czytać ze zrozumieniem i pisać umie. Czy może ja wymagam za wiele od człowieka na stanowisku?

Australijski analityk tylko poklepał Simelnowa współczująco po ramieniu. Już w pierwszym tygodniu prac przekonali się, że ich tajemniczy, mitycznie genialny i godny zaufania kierownik projektu okazał się zwykłym pozerem, jadącym tak naprawdę na pracy innych. Nie miał żadnego pojęcia, co robić i jak. Wszyscy w ich grupie zastanawiali się, jakim cudem Komosov zaszedł tak daleko w karierze naukowej. Ba!, jak skończył choćby pierwsze studia? Z drugiej strony naprawdę miał nieposzlakowaną reputację u przełożonych i nigdy niczego nie sypnął do mediów. Może to zdecydowało...?

Stephan jeszcze raz upewnił się, że cały sprzęt jest odpowiednio ustawiony, zamki magnetyczne komór zablokowane przez system, a aparatura podtrzymująca działa prawidłowo. Ostatnie zerknięcie na parametry życiowe każdego z obiektów i można było opuścić laboratorium. Odbił swoją kartę na panelu sterującym, by się wylogować, po czym ruszył do wyjścia. Thomson dosłownie dreptał mu po piętach w drodze ku grubym metalowym drzwiom.

– Ale szczerze... Cyprian i Ishaah? Nie mam pojęcia, jak on z nią wytrzymuje! Psychopatyczna osobowość i znikający po wszystkim bez śladu kochanek – to jedno. Ale sypianie z nią w jednym łóżku? Kiedyś spotkałem go rano – kontynuował niezrażony wyraźnym zniesmaczeniem kolegi – wracającego ewidentnie od niej, bo śmierdzącego jak jakaś... pieprzona kwiaciarnia! Wciskał mi taki kit, że to niby to tylko jego nowe mydło, że dostał zły przydział i że przesadzam. Aha! Jakbyśmy wszyscy nie wiedzieli, że tylko ona uwielbia mocne, kwiatowe perfumy! Któregoś razu siedziałem za nią na spotkaniu z jakąś grupką urzędasów i myślałem, że zemdleję...

Dopiero zamknięcie drzwi za naukowcami odcięło nieustającą paplaninę mężczyzny. Automatyczna wentylacja zatrzymała się, a światła i monitory przygasły. Zapanowała względna cisza.

I tylko aromat lilii i róż unosił się w powietrzu – tym mocniejszy, im bliżej do pomieszczenia eksperymentu, gdzie leżały trzy unieruchomione ciała.
𝓡𝓲

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

2
Ciężka lektura. Zbudowałem w wyobraźni cztery miejsca, jedno po drugim, w tym trzy rychło zniszczone. W rezultacie miałem kłopot, aby wejść w powieść i nie wiedziałem o czym czytam. Taka konstrukcja męczy, poszczególne części musiałyby być bardziej rozwleczone. Potem przeglądałem wybiórczo tekst, żeby w ogóle cokolwiek załapać. Chyba nie o to chodziło. Stylistycznie mam tylko jeden zarzut -- skłonność to formułowania opasłych, źle brzmiących zdań (których nie da się czytać), zwłaszcza w narracji dialogowej:
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) – Na pewno nie Komosov – zauważył neurobiolog zgryźliwie na temat ich astrobiologa, wyłączając aparat do generacji impulsów, a urządzenia pomiarowe przeprowadzając w stan czuwania.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Pomijając nawet fakt, że dzięki bezlitosnej bezwzględności wywalczyła sobie stanowisko naczelnej dyrektor do spraw eksperymentów nad obiektami pozaziemskimi i składała raporty z ich prac rządowi oraz tajnym służbom, to jej kochankowie mieli niezdrową tendencję do ulegania tragicznym wypadkom albo znikania bez śladu.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) – Wiesz, co ciśnie mi się na usta, w tym momencie – skomentował Stephan do podchodzącego i ściągającego rękawiczki kolegi.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

3
To jest zamknięte opowiadanie, prawda? Czy coś źle zrozumiałam? Jako takie je analizuję. Jeśli coś pomyliłam, to coś skoryguję ewentualnie, biorąc pod uwagę inną perspektywę.

Tekst jest bardzo przegadany. Napięcie i atmosfera ginie w... budowaniu napięcia i atmosfery właśnie. Widać, że próbujesz grać detalem, stopniowo budować emocje bohaterów itd., ale to się tak rozciąga, że na etapie analizowania satynowej gumki do włosów człowiek (w sensie: ja :P ) już dawno nie pamięta, że tam się coś strasznego czaiło. A potem cyk, trup/ciemność i po sprawie. Ani mnie ci bohaterowie nie interesują, żebym się zmartwiła ich losem, ani nastrój nie sprawia, że na rękach pojawia się gęsia skóra, więc w efekcie wychodzi trochę nużąco.

Warsztat na takim bazowym poziomie jak najbardziej poprawny, ale jak się zagłębić w niektóre porównania, metafory, bardziej pokomplikowane zdania, to wychodzi momentami utrata kontroli. Widać, że chcesz przekazać na raz dużo, do tego barwnie, klimatycznie itd. A czasem nie zaszkodzi troszczę uprościć.
Poniżej trochę wyrywkowa łapanka (na tym fragmencie z obcym jakoś nie mogłam skupić uwagi, więc już przeleciałam wzrokiem).
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Na dokładkę śmierdziałeś trupem, jakbyś nie używał mydła od wielu tygodni.
Chyba nie do końca udane porównanie. Smród trupa a smród niemytego ciała, to jednak dwie różne bajki.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Znów się spiąłeś, odkrywając, czemu ci tak zimno. Jesteś nagi i mokry od zimnego potu. Nie, nie, nie potu – śluzu.… Pokrywa całą skórę i to on cuchnie trupem. Cuchnie tak okropnie, że chcesz się przewrócić na bok, po czym zwrócić śniadanie. Ale nie możesz.

Próbujesz się szarpać, co na twardym blacie w uchwycie więzów jest raczej głupim pomysłem.
Jakoś tego nie kupuję, że ktoś rozwlekle rozkminia szczury, oglądane horrory, mydło, kobiece oczy, a dopiero potem się orientuje, że jest nagi, pokryty śluzem i przywiązany do stołu.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Opadasz unieruchomiony na płaszczyznę.
Co? Jak to "opadasz"? Przecie on jest cały czas leży na płask na stole.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Lecz nim opadną powieki, wyczuwasz jeszcze ulotny aromat kwiatowego mydła.
Jakby powieki opadły, to też jeszcze mógłby wyczuć. Może jednak coś o utracie świadomości, o śmierci czy cokolwiek. Tak to trochę związek logiczny ucieka.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Pod skórą rozrasta się dziwaczna sensacja – jakby jej wnętrze oblazły pełzające robale.
"dziwaczna sensacja" brzmi dość nieporadnie. Jakby autor nie wiedział, jak opisać to, co ma na myśli.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) parametry badanych obiektów ponownie wypłaszczyły swoje wykresy.
Parametry wypłaszczyły swoje wykresy? Koślawiec. Raczej "Wypłaszczyły się wykresy parametrów"
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) – Znowu nic? – zapytał współczująco drugi z czterdziestolatków, jedynych w zespole projektu APHAGAN i aktualnie też jedynych obecnych w ich laboratorium.
Strasznie zagmatwana ta atrybucja. Czy to w tym miejscu akurat takie ważne, że to jedyni czterdziestolatkowie w zespole i jedyni czterdziestolatkowie w laboratorium?
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) przypominało bardziej bezgłowego trupa powleczonego czymś śliskim. O ile trupy posiadają cztery bezstope nogi oraz długie, giętkie, czułko-palce…? – dokładnie czterdzieści trzy elastyczne wypustki, rozciągające się maksymalnie na około pół metra. Istota nie miała oczu, ani wyodrębnionej wyraźnie struktury, która mogłaby je zastępować.
Nie wiem, po co to porównanie do trupa (jak rozumiem, w domyśle ludzkiego), gdy dalej cały opis jest o tym, że nijak to trupa nie przypomina. Wygląda, jakby autor w trakcie pisania zmienił zdanie.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Wiem, że eksperyment skierował się bardziej ku moim obszarom zainteresowań, bo ktoś uznał radośnie, że będziemy w stanie podpiąć się pod mózg tej istoty i sczytać jej pamięć, lecz bez przesady!
Ten fragment dialogu brzmi totalnie nienaturalnie. Nie jak rozmowa dwóch gości, którzy tkwią w tym projekcie, tylko jak celowy odautorski infodump wciśnięty dla czytelnika.

I jeszcze może kilka wyjaśnień, o co mi chodzi z tym przegadaniem.

Na początku łapanki zwróciłam uwagę na to, że gość strasznie późno się orientuje, że jest przywiązany do stołu. I ok, to nie musi być pierwsza konstatacja po przebudzeniu. Ale jednak cztery akapity pomiędzy wprowadzeniem poczucia strachu i tego, że coś jest nie tak, a skapowaniem się o było nie było nietypowej i dramatycznej sytuacji to trochę dużo. Rozumiem, że poniższy fragment był potrzebny autorowi, by wcisnąć w ten obrazek tę kobietę, ale IMO to już zupełnie rozmyło napięcie:
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Wspomnienie o mydle poruszyło coś w twoim umyśle. Coś drgnęło w ciele, kiedy niewyraźny obraz jasnych, kobiecych oczu i równie przyjaznego śmiechu pojawił się pomiędzy innymi myślami. Próbowałeś się uchwycić go, by wybudzić z tego dziwnego stanu. Pomimo pozornej jasności umysłu, wiedziałeś, że coś tu nie gra. Czegoś istotnego brakowało…
We fragmentach dotyczących psychopatycznej dziewczyny z jednej strony fajnie, że grasz szczegółem, jej obsesjami itd., ale na przykład w poniższym kawałku jest moim zdaniem akapit za dużo. Skoro "wstążka i pokażemy się intruzowi", to nagle odsuwanie kamery i oglądanie sylwetki bohaterki jest niepotrzebne.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Zakłada na stopy baleriny, które zawsze trzyma koło łóżka. Nie uznaje hałasowania obuwiem. Sięga po leżący na wezgłowiu szlafrok i zakrywa biel koszuli z szelestem. Jeszcze tylko zwiąże włosy w ciasny kok za pomocą satynowej wstążki, a będzie mogła pokazać się intruzowi. O ile ten nadal na nią czeka…

Gotowe! – myśli, patrząc w lustrze na szczupłą osóbkę, po czym prostuje się jeszcze bardziej, by stawić czoło światu. Nawet pozwala sobie na delikatny – sprawiający mylne wrażenie niemal nieświadomego – uśmiech.
We fragmentach z obcym wykłady o wodzie nie służą kompletnie niczemu. Niestety. Może to i ciekawy koncept, ale w kontekście opowiadania nie ma znaczenia, a długość tekstu nie za bardzo pozwala czytelnikowi w niego wsiąknąć. Więc też taki trochę zapychacz...

Ogólnie mam wrażenie, że masz w tym opowiadaniu kilka punktów zaczepienia do różnych tekstów, ale jako całość to się nie za bardzo broni. Nie angażuje, finalnie nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Ani człowiek (w sensie ja :P ) nie kibicuje tej pachnącej liliami, ani jej ofiarom, ani naukowcom, ani nie wie, do czego w zasadzie chcą dojść w badaniach, bo tylko dostajemy jakieś ogólniki o snach, pamięci obcego i czymś tam... Za dużo wszystkiego.

Mam nadzieję, że coś z moich uwag Ci się przyda. Życzę powodzenia w dalszej pracy :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

4
Na moje wyczucie, tekst jest fragmentem większej całości, wprowadzeniem w znacznie bardziej rozbudowaną akcję.
Początek ciężko się czyta. Pierwszy fragment dotyczy dość nieokreślonych, mało sprecyzowanych wrażeń z pogranicza snu i jawy.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Nagle słyszysz dziwny dźwięk – jakby szuranie – i już wiesz, że nie jesteś tu sam. Skóra cierpnie ci na karku.

Spokojnie, może to tylko szczur. Skąd akurat on przyszedł do twojej głowy – pojęcia nie masz.
No właśnie. Oraz: niestety. Bohater, o którym wiemy tyle tylko, ze mu zimno i ścierpł (ze strachu?), snuje sobie rozważania — może to szczur, może nie szczur, może coś znacznie gorszego, może połakomiłoby się to coś na jakieś cielsko (jakie? Czyje? - z kontekstu nie wynika, że musi to być ciało tegoż bohatera) - jak rozumiem, nieokreśloność ma budować nastrój grozy, lecz w moim odczuciu wcale go nie buduje. Może gdyby bohater po przebudzeniu i stwierdzeniu, ze mu zimno, szybciej przekonał się również, że jest "na twardym blacie, w uchwycie więzów", byłoby to lepszym zawiązaniem akcji — sam siebie raczej do tego blatu nie przymocował, więc sytuacja jest groźna.
Nie jestem zwolenniczką opinii, ze pierwsze zdanie decyduje o tym, czy czytelnik zechce czytać dalej — to stwierdzenie tyleż efektowne, co nieprawdziwe, lecz jednak parę konkretów ułatwia nawiązanie więzi z bohaterem albo bohaterami o wiele bardziej skutecznie, niż przebłyski albo skojarzenia, które mogą przytrafić się w zasadzie każdemu — a to jasne kobiece oczy, a to uśmiech, a to wspomnienie oglądanych niegdyś horrorów...
No i jednak człowiek w sytuacji zagrożenia, nawet niewielkiego (ten szczur!) reaguje obronnie, czyli chce skulic się, wstać, uciekać — to działanie odruchowe, nawet na granicy snu czy w stanach odurzenia, więc Twój bohater powinien znacznie szybciej odkryć, że został unieruchomiony.
Poza tym:
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Znów się spiąłeś, odkrywając, czemu ci tak zimno. Jesteś nagi i mokry od zimnego potu. Nie, nie, nie potu – śluzu.…
Konsystencję śluzu wyczuwa się dotykiem, nie słuchem. Może jeszcze wzrok mógłby dopomóc, ale tam akurat panowała ciemność. W jaki sposób facet unieruchomiony na blacie odkrył śluz? Żeby chociaż zacisnął palce i stwierdził, że są lepkie, że kleją się od czegoś, co jemu wydaje się śluzem...
O różnicy pomiędzy zapachem nieboszczyka i niemytego ciała pisała już Adrianna i ja się z tym zgadzam.

W drugim fragmencie jest lepiej, przynajmniej mamy garść informacji, które pozwalają wyobrazić sobie bohaterkę i jej otoczenie. Chociaż i tutaj zdarzają się niejasności.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) …jej głowa upada na ozdobione ceramiką podłoże. Toczy się, plamiąc czerń podłogi i biel dywanu.
Ktoś zdekapitował dziewczynę? Mam jednak wrażenie, ze w laboratorium badawczym lezy ona w komorze jako ciało kompletne, chociaż z bandażem na głowie. Przyszytej?

Fragment o kosmicie wydaje mi się w dużym stopniu napisany na potrzeby "ziemskiego" punktu widzenia. Jak tu:
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Ewra gwałtownymi reakcjami i dziwacznym przyciąganiem zmusza ją do ciągłego rozproszenia. Najbardziej zdumiewające jest, że udało nam się przystosować.
. Czy dla nas, mieszkańców Ziemi, zdumiewające jest to, że udało nam się przystosować do atmosfery, która składa się z 78 % azotu i 21% tlenu? Może i tak, jeśli zastanawiamy się nad ewolucją życia na naszej planecie, lecz na ogół nie przywiązujemy do tego wagi. Charakterystyka ojczystej planety oraz właściwości ewry wydają mi się sprawami, które raczej nie zaprzątałyby umysłu kosmity schwytanego i poddawanego dziwnym eksperymentom (co innego własne ciało!). Jest to, oczywiście, ciekawe, jako prezentacja świata, z którego pochodzi Hiri, lecz w dłuższym tekście z pewnością znalazłoby się miejsce bardziej odpowiednie, żeby o tym napisać.

No i część ostatnia.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) – Znowu nic? – zapytał współczująco drugi z czterdziestolatków, jedynych w zespole projektu APHAGAN i aktualnie też jedynych obecnych w ich laboratorium.
. Naprawdę wiek badaczy ma aż takie znaczenie w eksperymencie, ze trzeba go tak podkreślać na samym początku, pomijając nawet imię, nazwisko oraz specjalizację drugiego eksperymentatora?
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) To trzecie ciało było tym zaskakującym elementem.
Zaskakującym dla kogo? Przecież nie dla badaczy, którzy mieli czas i okazję, żeby oswoić się z sytuacją, a nie ma tam "zewnętrznego" obserwatora, typu dziennikarz. Niezwykłym elementem brzmiałoby lepiej, gdyż, jak wynika z dalszej części, badanie kosmitów nie było nawet w tym laboratorium rutyną.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) każdy z nas zasługuje na chwilę oddechu od – machnął ręką w kierunku toczącego się eksperymentu – tego wszystkiego.
Eksperyment to ciąg zdarzeń oraz procesów rozłożonych w czasie, niekiedy długotrwałych, więc nie da się machnąć ręką w jego stronę, tak samo, jak nie da się tego zrobić w przypadku np. przemiany materii. Można machnąć w kierunku kapsuł czy komór z ciałami.

I to z grubsza tyle. Jest w Twoim tekście trochę mankamentów językowych, ale już nie będę ich tutaj cytować.

Pomysł na fabułę wydaje mi się ciekawy. Zwróciło moją uwagę zróżnicowanie narracji: drugoosobowej w przypadku mężczyzny, trzecioosobowej w przypadku dziewczyny i pierwszoosobowej, kiedy kosmita mówi o sobie. Zwłaszcza to ostatnie dobrze rokuje, bo któż opowie lepiej o właściwościach przybysza z obcej planety, niż on sam? Natomiast narracja w drugiej osobie — cóż, nie jest łatwa i udaje się zazwyczaj tylko w krótkich formach, ale — zobaczymy, jak dalej poprowadzisz ten wątek.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

5
Z całego opowiadania zrozumiałem, że pierwsze trzy części to sny pojmanych (w tym jednego kosmity i psychopatki), podpiętych pod aparaturę. Nie wyłowiłem po co, chyba żeby sczytać myśli. Taki tytułowy eksperyment. Całościowo średnie, nie ruszyło mnie, styl na początku kuleje, później już coraz lepiej. Ogólnie? Meh. Taka moja ocena. Powodzenia i pozdrawiam.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

6
Przynajmniej na początku, bo nie wiem, jak dalej, masz problem z formułowaniem zdań, język kuleje, jest niedostosowany do tego gatunku, niestosowny dobór szczegółów opisywanych, a także kiepskie jest budowanie napięcia, momentami raczej jest komicznie niż na serio poważne, a budowanie napięcia, gdzie jak gdzie, ale w horrorach powinno być opanowane do perfekcji.
Za dużo wątków wrzucanych na raz, lepiej dopracować jeden (porządnie i ciekawie rozwinąć) niż czynić to wszystko jednym wielkim grochem z kapustą, gdzie nie przywiązujemy się do żadnego z bohaterów i mało nas oni obchodzą, a wręcz nużą, bo dużo wątków, które zainteresują i wciągną to już wyższa szkoła jazdy.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

7
Może i jestem mało wybredny, ale mnie się tam podobało. Opowiadanie ma potencjał. Chętnie dowiedziałbym się więcej o tej całej "ewrze", elenitach i intensywnie kopulujących anadarach. Doceniam też ciekawy zabieg z narracją w pierwszym fragmencie.
''So shalt thou feed on Death, that feeds on men,
And Death once dead, there’s no more dying then.'' W. S.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

8
Czytałem i zastanawiałem się, czy będzie jakaś akcja i straszny moment. Trzy pierwsze fragmenty bez większych emocji, czy przekazu. Ostatni prawdopodobnie tytułowy" Eksperyment" opis pogadanki dwóch naukowców w laboratorium, gdzie do końca nie wiem, czy przeprowadzali eksperyment nad kosmitą, czy trzema osobami. Coś w stylu " Z Archiwum X" Liczyłem na coś bardziej żywszego i straszniejszego chociaż w końcówce. Ogólnie mogło by być ciekawsze, choć nie jest źle napisane z wyjątkiem niektórych zdań, ale nie będę powtórnie cytował poprzedników.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

9
Styl bardzo ładny, moze nawet nieco zbyt wyszukany, jak na mój gust, ale pewnie przesadzam.

Absolutny drobiazg:
Poza tym każdy z jej byłych nie ważył się powiedzieć złego słowa o niej, nawet długo po rozstaniu, co już samo w sobie wyglądało podejrzanie.
ŻADEN z jej byłych moim zdaniem.

Zastrzegam, że komentuję przed przeczytaniem przedpiśców. Zastanawiam sie, o co tu chodzi, i przyznaję, że nie wiem. Czy ja jestem jakiś niekumaty, czy aż tak dobrze ukryłaś zagadkę? Przypuszczam, że jak przeczytam pozostałe komentarze, to może tam będzie, o co chodzi - i wtedy stwierdzę, że no tak oczywiście :)

Moje obecne rozumienie fabuły:

(W miarę oczywiste):
- Neurobiolodzy robią wątpliwe etycznie eksperymetny na dwóch ludziach i jednym kosmicie
- Eksperymenty polegają na przeszczepianiu myśli i wspomnień
- Jeden z naukowców, niejaka dr Lily Ishaah, jest masową morderczynią
(Zaczyna się wątpliwie):
- Kosmita w jakiś sposób nawiązał z tą Ishaah kontakt? Był świadkiem jej zbrodni?
- Podczas eksperymentu przekazuje więc pamięć o nich pozostałym dwóm królikom doświadczalnym?
- Alternatywnie: Ishaah zdobyła króliki doświadczalne poprzez niemal zabijanie losowych ludzi (może technologia z twojego świata pozwoli na przyszycie odciętej głowy??) - chociaz nie tak losowych, bo tę kobietę wybrała chyba specjalnie jako sobie podobną - kosmita więc nieświadomie tłumaczy tamtym dwóm, co się z nimi stało
(Ale to bzdura, bo):
- Nie tłumaczy zapachu perfum Ishaah w labolatorium! - ewidentnie musiałem coś przeoczyć

Nie wiem, może uznasz za interesujące, jak czytelnik próbuje głowić się nad twoim tekstem, dlatego komentuję.

Dodano po 7 minutach 47 sekundach:
A wróć, jednak jak widzę nikt wyżej też nie wie, o co chodzi.

Stąd pytanie, czy to ma być zamknięta całość (jak przypuszczam?), czy tylko część?

Jeśli całość: Traktuję ten tekst (popraw mnie, jeśli się mylę), jako klasyczną łamigłówkę dla czytelnika: ukryte są tu poszlaki, na podstawie których czytelnik powinien wydedukować, co się tu tak naprawdę dzieje.

Że mnie się nie udalo tego zrozumieć, to jeszcze o niczym nie świadczy. Ale, zdaje się, nikomu innemu też się nie udało.

Zatem albo my za głupi albo jednak coś tu źle zrobiłaś :)
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

10
gaazkam, dziękuję za komentarz i próbę rozwikłania zagadki, pomimo moich niedociągnięć warsztatowych. :)
gaazkam pisze: (pn 20 lut 2023, 21:28)Stąd pytanie, czy to ma być zamknięta całość (jak przypuszczam?), czy tylko część?
Oryginalnie tak – ta konkretna historia miała pozostać zamkniętą całością. Masz też rację w podejściu do niej jako do łamigłówki. Prawdę mówiąc, jesteś bardzo, bardzo blisko rozwiązania. Szczerze przyznaję się do porażki jako autorka tekstu, skoro nikt nie wywęszył tak oczywistej (przynajmniej dla mnie) sprawy. Niektórzy – podobnie do Ciebie – zwrócili uwagę na ten element, ale nie połączyli wszystkich kropek. Mam wrażenie, że bardziej pokazać tego nie mogłam, bez powiedzenia wprost, co jest grane. Widać jednak nie dość odsłoniłam te karty... Moja wina ewidentnie, że nie umiałam poprowadzić czytelnika wystarczająco.

Natomiast nie zdradzę tutaj, co to jest, skoro sami nie dotarliście do rozwiązania, ponieważ po wielu, wielu rozmowach w prywatnych wiadomościach przekonałam się do pomysłu rozbudowania tego opowiadania do formy większej objętościowo i pełniejszej. Tym samym nie będę spojlerować, żeby nie psuć przyjemności rozwikływania zagadki podanej w nowym, przystępniejszym (mam nadzieję) opakowaniu. ;)

Jeszcze raz serdecznie dziękuję wszystkim, którzy pochylili się nad moim tekstem i podzielili wskazówkami.
Zapewniam, że Wasz czas nie poszedł na marne. Pracuję, by pisać lepiej i nie popełniać wskazanych mi błędów. Kiedy poczuję się na siłach, zaatakuję ten pomysł ponownie. :)
𝓡𝓲

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

11
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) kiedy niewyraźny obraz jasnych, kobiecych oczu i równie przyjaznego śmiechu
Coś tu nie zagrało. Forma "równie przyjaznego śmiechu", gdy przed tym stoi "obraz jasnych, kobiecych oczu" nie pasuje.

Hiri, Elenici, ewra, anadry, aphagan - miałem nadzieję na jakieś drugie dno w tych nazwach i przeglądałem bazy internetu w ich poszukiwaniu, ale niestety z rozczarowaniem nie znalazłem nic konkretnego, co mogłoby sugerować jakaś głębię (nie wliczając odczuć autora bo tego należą do niego) związaną z ich nadawaniem. Trochę szkoda, ale moze nie poświęciłem na to tyle czasu, żeby do czegoś się dokopać.

Czwarta część dosyć odstaje od pozostałych i jest utrzymana w znacznie bardziej "trywialnym" z braku lepszego określenia, stylu. Trochę mi to przeszkadzało po całkiem interesujących trzech częściach. Być może naukowcy mieli być chwilową przerwą bez polotu - momentem dla ekspozycji. Wyszli z tego opowiadania najsłabiej.

Jeżeli to zamknięta całość to brakuje jakiejś myśli przewodniej i zamknięcia. Jeżeli będzie więcej to chętnie ponownie się zagłębię i zobaczę w jakim kierunku to zmierza.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

12
Zbuntowana SI, rzeczywiście – coś w przytoczonym fragmencie namieszałam. :ups: Dzięki za zwrócenie uwagi.
Zbuntowana SI pisze: (ndz 28 maja 2023, 11:59) Hiri, Elenici, ewra, anadry, aphagan - miałem nadzieję na jakieś drugie dno w tych nazwach i przeglądałem bazy internetu w ich poszukiwaniu, (...).
Jeśli chodzi o pierwsze cztery, to strzałem jak kulą w płot było szukanie ich po sieci. Specjalnie dobrałam nazwy, które się nie wiążą z niczym ziemskim, bo i jaka logika nazywać "po ziemsku" obcego oraz elementy jego świata? To tak jakby oczekiwać, że my nazywamy swój świat słowami lub znakami symbolicznymi dla nigdy nie spotkanych kosmitów.
Oczywiście przypadkowa zbieżność może się zdarzyć, ale podszywanie każdej obcej nazwy własnej ziemskim znaczeniem (zwłaszcza gdy w historii nie ma wątku bytów lub sił nadprzyrodzonych, które doprowadzają do takiego stanu rzeczy) według mnie prowadzi do odrealniania opowiadanej historii. Bo rozgryzanie symboliki nazw odciąga czytelnika od fabuły i przypomina, że za tym wszystkim jest autor oraz jego zamysł.

Natomiast skoro przeczesywałeś sieć w poszukiwaniu znaczenia słowa "aphagan", to się dziwię, że nie znalazłeś niczego interesującego już na pierwszej stronie wyników z wyszukiwarki. Jasne, nie jest to popularna nazwa jednej rzeczy i nie dostajesz od razu gotowca w postaci zbiorczego artykułu na Wikipedii, ale ma trzy główne znaczenia, które ładnie łączą się z motywami w tej historii. A jedno z nich nawet nawiązuje do polskiego folkloru...
Zbuntowana SI pisze: (ndz 28 maja 2023, 11:59) Czwarta część dosyć odstaje od pozostałych i jest utrzymana w znacznie bardziej "trywialnym" z braku lepszego określenia, stylu. Trochę mi to przeszkadzało po całkiem interesujących trzech częściach. Być może naukowcy mieli być chwilową przerwą bez polotu - momentem dla ekspozycji. Wyszli z tego opowiadania najsłabiej.
I znów okazuje się, że co czytelnik, to inne zdanie... ;) Cieszę się, że moje eksperymenty z narracją przypadły Ci do gustu, bo to zawsze miło, gdy pomysł zostanie doceniony. :D
Jednak jakby nie patrzeć, ten "trywialny" styl jakoś tak okazuje się bardziej lubiany... :hm: Ale może wina za ten stan rzeczy leży bardziej w moim braku umiejętności, słabościach warsztatu oraz małej objętości, ograniczającej wątki w pierwszych trzech fragmentach...?

I tak, planuję rozbudować ten pomysł, przede wszystkim pod względem fabuły oraz objętości tekstu (by dać przestrzeń na lepsze rozpisanie wątków), więc prawdopodobnie zamieszczę tutaj kilka fragmentów i będziesz miał okazję do dokonania porównań.

Zaś myśl przewodnią i puentę opowiadanie posiada. Po prostu – jak wspominałam wyżej – poległam przy ich odpowiednim zaszyciu w utworze. :ups: Podobnie jak z zagadką. Być może rozpisanie szerzej również ten problem rozwiąże.

Dzięki serdeczne za komentarz! :)
𝓡𝓲

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

13
Kupuje pomysł i zgodzę się, że w tej formie spełnia się to jako fajne zamknięte opowiadanie. Mam nawet przebłyski, że czytałam kiedyś podobne opowiadanie (za Chiny nie przypomnę sobie skąd) że kosmici próbowali telepatycznie zawładnąć człowiekiem, a skończyło się na zamianie umysłów i fajnej rozbieżności kultur... W każdym razie tam pierwszą sceną było to, jak człowiek budzi się, widzi kosmitę, który w zrozumiały sposób pyta się zaciekawiony czy dobrze się czuje i wszystko ok (sądząc że rozmawia z kolegą naukowcem), a ten wybudzony odruchowo go zabija narzędziem leżącym na stole i dopiero odkrywa, że sam wygląda jak kosmita.
Generalnie jak znajdę te historię to chętnie pokazałbym ci jak to zgrabnie zawarł odkrywanie zmienionej perspektywy- bo w tym tkwi twój problem w pierwszych częściach. Zdecydowanie nie udało ci się osiągnąć efektu "śni ci się coś i wydaje się równocześnie prawdziwe, bo nie wiesz że to sen, ale powoli odkrywasz jego rzeczywistość". Kiedy w pierwszym fragmencie, w drugim akapicie piszesz
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Spokojnie, może to tylko szczur.
Zakładam że jest bardzo mała szansa, że ktoś z czytelników ma udomowionego szczura i faktycznie nie zauważy w tym nic dziwnego. Mnie myśl o szczurze by w ogóle nie "uspokaja". Za to próbuję się domyślić: w jakich okolicznościach ma się dziać akcja, żeby szczur szurający koło miejsca gdzie śpisz, byłby czymś normalnym. Jeżeli chcesz żeby to było niegroźne źródło dźwięków, to może jakieś gałęzie za oknem, albo woda w rurach kaloryferów?
Generalnie, jeżeli obudziłabym się i byłoby mi zimno i ciemno, to zanim pomyślałabym o potworach, to zastanawiałabym się czy wiem gdzie jestem. Opis jest niespójny i abstrakcyjny, chociaż nie aż tak, żeby wiarygodnie odzwierciedlać to co naprawdę pomyślałby człowiek w takiej sytuacji. Nie pozwala jasno wprowadzić wrażenia, że wciągasz czytelnika w obecność w akcji, bo nie podąża założonymi przez ciebie ścieżkami myślowymi - Wiem co mówię, próbowałam czegoś takiego, brzmi jak fajny pomysł "wyobraź sobie że..." ale w momencie kiedy zaczynasz narzucać do jakich wniosków dokładnie powinien dojść czytelnik, to czar pryska.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Znów widziałeś tylko ciemność. Jeszcze zastanawiałeś się,
Tu utrzymaj pierwotny czas, jakby to była sugestia hipnotyczna: "dalej widzisz tylko ciemność. Zastanawiasz się czy..." Bez "tak kalkulujesz". I raczej że ruchem, mógłbyś spłoszyć włamywacza (ale to tylko taki mój pomysł).
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Wspomnienie o mydle poruszyło coś w twoim umyśle. Coś drgnęło w ciele,
tu wstaw o zapachu- tak naprawdę zapach (który jest większą częścią tego co potocznie uważa sie za smak) - jest bardzo silnie powiązany ze skojarzeniami i pamięcią. Jak w Rararuj - przenoszą nas do wspomnień. Bardzo by tu pasowała wstawka o tych różach i liliach, żeby lepiej przeprowadzić ten moment.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Próbowałeś się uchwycić go
zamiast "go", daj "tej wizji/ myśli/ skojarzenia..." Chociaż
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) by wybudzić z tego dziwnego stanu
to bez sensu i brzmi nielogicznie. W sensie: kto by tak pomyślał, że tak właśnie zrobi, żeby się obudzić. Zapytaj kilka osób co by zrobili, gdyby obudzili się w nocy i nie mogli się ruszać (paraliż przysenny, chociaż tutaj nie jest dobrze opowiedziany, tak żebym w pierwszej kolejności o nim pomyślała- ale poczytaj sobie relacje tego zjawiska i fajnie byłoby je wykorzystać): Większość próbuje wołać o pomoc i orientuje się że ma problemy z mówieniem, oraz nie może głęboko nabrać powietrza. - Tak bym wpisała.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Cuchnie tak okropnie, że chcesz się przewrócić na bok, po czym zwrócić śniadanie.
"że robi ci się niedobrze, mdli cię i czujesz jak wywracający się żołądek, zbiera cię na wymioty." (propozycja)
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) co na twardym blacie w uchwycie więzów jest raczej głupim pomysłem
nie dopóki o tym nie wiesz ale szyk tego zdania jest taki... pretensjonalny
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Jednak próbujesz, nim nagły szelest – tym razem przypominający głośny szum silnika wentylatora – nie zwraca twojej uwagi. Przełykasz ślinę, nagle zamarły, bo zdałeś sobie sprawę, że TO się do ciebie zbliża.
tu też, ale możnaby zmienić szyk "Gdy nadal próbujesz, nagły szelest zwraca twoją uwagę i tym razem przypomina głośny szum silnika wentylatora. Zamierasz, gdy nasłuchując, zdajesz sobie sprawę, że dźwięk się zbliża."
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) – stwierdzasz.
nie narzucaj, zaproponuj, lepiej zabrzmi - nie stwierdzaj, skoro chcesz żeby czytelnik się wczuł.
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Nim zdążysz wpaść na coś więcej,
"Nic konstruktywnego nie przychodzi ci do głowy" (sugestia)
A. A. Raven pisze: (wt 29 lis 2022, 01:35) Opadasz unieruchomiony na płaszczyznę. I już nie czujesz ciała, chłodu, siebie…
Lecz nim opadną powieki,
No opadania powiek przy zamykaniu to nie zdąży nikt "wyczuć" brzmi sztucznie. W ogóle jakoś nie rozumiem co się w tym momencie stało. Wszystkim tam odcinają głowy?

Drugi fragment jest dziwaczny ale wygląda nadal sztucznie. Jakoś go nie czuje. Szczególnie że Socjopatyczna Gosia w jednej chwili wydaje się być pedantką, w drugiej pozwala sobie by krew walała się po podłodze - jeszcze nie wiemy czemu, ale jeżeli zaprasza i pozbywa się gości, to nie brzmi to jak dobra praktyka seryjnego mordercy. Wymienianie białego dywanu brzmi jak żart osoby która nigdy naprawdę nie musiała czegoś takiego utrzymywać i robić.

Trzeci fragment - jak wcześniej zauważono, nie jest typowe nagłe rozmienianie w ten sposób ewolucji i egzystencji swojego gatunku. Bo niby w odróżnieniu od czego? Ale nie mam wskazówek jak to lepiej ująć, tylko że faktycznie brzmi, jakby ktoś się przedstawiał "kosmitom" i opowiadał skąd się wziął - jakby na życzenie czytelnika.

Czwarty spoko, wszystko wyjaśnia.

Generalnie podoba mi się pomysł na pierwszy fragment, chyba dlatego że sama miałam dwa podobne - tylko że to trudne do zrealizowania i nie wyszło ci niestety w tej wersji, jest do poprawy.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

14
Jest interesująco. Sformułowanie zdań jest nieco ech, ale na tym skupili się moi przedmówcy, a nie lubię się powtarzać.
To, co mnie za to zainteresowało bardziej to cel eksperymentu i wrażenie, że sen/wspomnienia są przeszczepiane między osobami. W sumie widziałam komentarz, że to zagadka, więc zastanawiam się czy pierwsza osoba w ciemności nie otrzymała wspomnień kosmity (który wedle opisu z czwartej części jest pokryty śluzem tak jak ta osoba). Gosia mogła otrzymać sen poprzednika, a kosmita sen Gosi, zwłaszcza, że naukowiec wspomniał, że przez chwilę byli połączeni. Jakoś. Może pierwsza osoba to nieszczęśliwy kochanek dyrektor? Przy kosmicie zastanawianie się nad swoją ewolucją wypadło dla mnie dziwnie pasujące. Skoro Hiri oznacza światło odbite od wody to krótkie zastanowienie nad wodą i jej brakiem wydaje mi się sensowne. Mogłabym mieć taką myśl tuż po przebudzeniu.

Najbardziej rażący był biały dywan i wspomnienie, że Gosia nie lubiła krwi na białych kafelkach. Przepraszam bardzo, ale od kiedy krew ze wszystkich rzeczy zmywa się lepiej z białego dywanu niż białych kafelków??
Chociaż też nie jestem pewna czy gadatliwy mężczyzna w końcu opuścił laboratorium. Przerwanie mówienia, gdy drzwi się zamykają sugeruje, że został po drugiej stronie. A może było to z perspektywy opuszczanego pokoju?

Jestem ciekawa jakby wyglądał ten tekst po poprawkach i rozwinięciu.
Pewnego dnia dowiem się jak moje postacie się nazywają. Kiedyś.

Eksperyment [fantastyka naukowa] (18+) P

15
urka, Lucy Ferros – dziękuję za komentarze. Cieszę się, że zdołałam Was zainteresować moim tekstem. :)
urka pisze: (sob 03 cze 2023, 02:32) Generalnie jak znajdę te historię to chętnie pokazałbym ci jak to zgrabnie zawarł odkrywanie zmienionej perspektywy- bo w tym tkwi twój problem w pierwszych częściach.
Bardzo chętnie podejrzę, jeśli zdołasz mi podesłać namiary na tamten utwór. :)
urka pisze: (sob 03 cze 2023, 02:32) Zakładam że jest bardzo mała szansa, że ktoś z czytelników ma udomowionego szczura i faktycznie nie zauważy w tym nic dziwnego.
Bardziej myślałam o tym, że skoro budzisz się w ciemnym miejscu, w poczuciu zagrożenia i słyszysz dźwięk, który świadczy o przemieszczaniu się czegoś, o czymś lub kimś poruszającym się, to szczur będzie najmniejszym możliwym "słyszalnym" i w miarę znanym z kultury zagrożeniem w takiej sytuacji. Bo w końcu to nieznane równie dobrze może okazać się potworem albo seryjnym mordercą. Uderzyłam w ciąg myśli typu: strach + ciemno → piwnica lub inne podziemia → szczur.

Bo dźwięk hałasującej wody w kaloryferze jest znajomy i bezpieczny. Plus wiąże się z określoną porą, sezonem. Nie jest aż tak uniwersalną rzeczą. A nie chciałam dawać punktu zaczepienia postaci w czasie. Tak, jak zaprezentowałam w czwartej części, "przebudzenie" jest wynikiem śpiączki farmakologicznej i zakłóceń w niej. Nie ma więc nic wspólnego z paraliżem sennym, a bardziej ze splątaniem i utratą pamięci (postać nie wie, ani kim jest, ani jak się nazywa, ani co działo się przed "zaśnięciem", zaś strumień świadomości skacze i plącze się). Obu stanów doświadczyłam i znam różnice pomiędzy nimi z pierwszej ręki, chociaż rozumiem też, że doświadczenia statystycznego przypadku mogą znacząco różnić się od tego jednostkowego.

Dzięki serdeczne za wszystkie wskazówki. :) Możesz mi jednak wyjaśnić szerzej, co masz na myśli, gdy piszesz:
urka pisze: (sob 03 cze 2023, 02:32) szyk tego zdania jest taki... pretensjonalny
Bo nie do końca rozumiem, co to określenie według Ciebie oznacza, a przez to – jak można ulepszyć oceniany fragment.


Lucy Ferros, pomijając, że nie do końca chodzi o sny... to jak na razie jesteś najbliżej samodzielnego połączenia kropek w całość ze wszystkich tutaj czytających. ;)
Lucy Ferros pisze: (sob 03 cze 2023, 16:49) Najbardziej rażący był biały dywan i wspomnienie, że Gosia nie lubiła krwi na białych kafelkach. Przepraszam bardzo, ale od kiedy krew ze wszystkich rzeczy zmywa się lepiej z białego dywanu niż białych kafelków??
Z tego, co się orientuję, to płytki o powierzchni antypoślizgowej (podłogówki) niekoniecznie są tak gładkie jak te glazurowane i wtedy idealne oczyszczenie takiej białej płytki może zajmować sporo czasu oraz wysiłku. Cienki dywanik wystarczy wymoczyć w zimnej wodzie lub wodzie z wodą utlenioną, a później wrzucić normalnie do pralki na niską temperaturę. I po kłopocie. A jakby zostały przebarwienia, to wymiana dywanu jest łatwiejsza oraz tańsza od skucia płytek i położenia nowych, nieprawdaż?
Lucy Ferros pisze: (sob 03 cze 2023, 16:49) Chociaż też nie jestem pewna czy gadatliwy mężczyzna w końcu opuścił laboratorium. Przerwanie mówienia, gdy drzwi się zamykają sugeruje, że został po drugiej stronie. A może było to z perspektywy opuszczanego pokoju?
Narracja ostatniej części nie śledzi naukowców, a wydarzenia w laboratorium projektu. Wydawało się mi to oczywiste dla czytającego, że zostaje w środku, a to obaj panowie wychodzą. :hm: Najwyraźniej nie dość dobrze to zobrazowałam. Pochylę się jeszcze nad wskazanym fragmentem.

Jeszcze raz: Dzięki za Wasze komentarze, uwagi i poświęcony czas. :)
𝓡𝓲
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron