Karol wyłączył komputer i rozprostował zesztywniałe plecy. Na dzisiaj wystarczy. Wygląda na to, że wyrobi się z projektem na czas. Przetarł zaczerwienione oczy. Co to dzisiaj jeszcze?... Szybko w myślach przejrzał listę. Pralka. Zakupy. Umówić Marcina do dentysty. Rachunek za prąd. Coś jeszcze... Imieniny babci? Nie, to dopiero jutro. Nie mógł pozbyć się myśli, że o czymś zapomniał. Ano tak, chciał dziś syna wyciągnąć na rowery. Ostatnio coraz trudniej było namówić go do wyjścia z domu. Ani to jeszcze nastolatek, ani już dziecko. Jeszcze dylemat „obiadowy”. Trudno, zamówią dziś pizzę.
– Marcin, ruszaj się, bo nam słońce zajdzie.
– No i co z tego? Mamy światła, możemy wracać po ciemku... W tej dziurze i tak nie ma co podziwiać.
– Dzisiaj przyda ci się słońce. Proszę, to dla ciebie.
Wręczył synowi niedużą paczkę. W środku była pachnąca nowością i naszpikowana elektroniką nowoczesna lustrzanka.
– O, kurczaczku...
– Jak wrócimy, to masz przeczytać dokładnie instrukcje. Teraz jest przygotowana do użycia. Funkcje ma podobne do mojej, poradzisz sobie. Chodźmy.
– Dzięki, tato, superowa jest.
– No jak leziesz? Patrz pod nogi. Zdaje się, że powinienem dać ci ją trochę wcześniej. Na nowe zęby dla ciebie nas chwilowo nie stać...
Rowery mieli świetne. Szybko zostawili za sobą miasteczko wygrzewające się leniwie jak kot w sobotnim, czerwcowym słońcu. Zieleń, choć trochę już nadgryziona upałem, dawała odpocząć zmęczonym oczom. Krew przyspieszyła, a mięśnie przypomniały sobie, że potrafią więcej. Pęd powietrza zdmuchiwał z nich znużenie jak kurz. Na postoju Karol wyciągnął swój aparat i wszedł na łąkę. Marcin też z zapałem zabrał się do pstrykania, ale bardziej z zachwytu nad technologią niż nad czymkolwiek innym. Po powrocie i pochłonięciu zamówionego obiadu zrzucali do domowego archiwum zrobione fotografie.
– Tato, a właściwie co cię kręci w zdjęciach, na których nikogo nie ma?
– Hm... Chyba żeby nie zapomnieć, że wszędzie wokół nas są cuda. Widzisz, oko uzbrojone potrafi „wyłapać” ten mikrokosmos, którego istnienia na co dzień nie zauważasz. Tak jak oko uzbrojone w teleskop potrafi zobaczyć makrokosmos.
Chłopiec, wypróbowując zoom swojej nowej maszyny, pochylił się nad szklanką zimnego soku porzeczkowego, na której skropliła się woda.
Karol otwierał coraz starsze foldery ze zgromadzonymi zbiorami małych i dużych cudów. Fraktalne struktury drzew. Efemeryczne wnętrza kwiatów. Kolorowe ziarnka szarego na pozór piasku. Mroźne krajobrazy monochromatyczne z ich nietrwałą geometrią kryształków lodu. Krajobrazy wysycone barwami. Dziwaczne owady jak mieszkańcy innych planet, wyjęci prosto z „Dzienników gwiazdowych” albo „Cyberiady”. Wschody i zachody słońca przyłapanego na gorącym uczynku.
– A te jakby smocze łuski to co?
– Szyszka sosnowa. – Zaśmiał się Karol.
– Ale czad. Nigdy mi tego nie pokazywałeś.
– Bo nigdy nie pytałeś.
– A to?
– Ślad grafitu na papierze.
– O rany, czuję się jakbym był mrówką.
Trochę jesteś – pomyślał tata ze smutkiem – tyle jeszcze przed tobą niebezpieczeństw.
– Widzisz, ludzie od zawsze marzyli o panowaniu nad czasem – tłumaczył dalej. – Fotografia pozwala w pewnym sensie na podróż w czasie.
– Ale tylko do tyłu – próbował się mądrzyć Marcin.
– Trochę tak, możesz zobaczyć coś, czego już nie ma. Możesz „zatrzymać” coś w ruchu i obejrzeć dokładniej. Możesz zrobić sobie taką notatkę z chwili ważnej dla ciebie i wracać do niej. Możesz obrazem przekazać jakąś wiadomość. Reporterzy czasem potrafią zrobić takie zdjęcie, że połowę pisania artykułu mają z głowy. Zdjęcia natury czasem pomagają mi w pracy. Przyroda wspaniale inspiruje. Pamiętasz, jak opowiadałem ci o Gaudim? Kiedyś cię zabiorę do Barcelony.
Na monitorze pojawiły się zdjęcia parku Guell i monumentalnych wież Sagrada Familia.
– Mama zawsze chciała tam pojechać... – wyrwało się chłopcu w zamyśleniu.
– Może stamtąd, gdzie teraz jest lepiej widać? – odpowiedział mężczyzna ze ściśniętym gardłem.
– A skąd wiesz, gdzie jest? – odburknął tamten, wiedząc doskonale, że sprawia ojcu przykrość.
Ręka Karola zawahała się na chwilę nad klawiaturą. Otworzył zdjęcia z ostatnich wakacji. Jeszcze w komplecie.
– Widzisz, ludzie wierzą albo nie wierzą w życie pozagrobowe. Są też tacy, którzy udają, że nie wierzą. Ale nikt nie może zaprzeczyć temu, że życie to trwanie w czasie. Mama, dopóki jest w naszej pamięci, w neuronach naszych mózgów, nie odeszła całkiem. Jeśli wyrzucisz kogoś z pamięci, to jakby dla
ciebie umarł, choć ma się dobrze.
– Jasne, jasne. A czas oczywiście leczy rany. – Głos Marcina stał się szorstki i buńczuczny.
– A żebyś wiedział. I najlepsze, co możemy zrobić, to nie użalać się, że nam ją zabrano, ale dziękować, że ją dostaliśmy choć na tyle, bo dobrze wiesz, jaka była niezwykła. I wcale nie mówię, że to będzie łatwe.
Zapadła cisza. Gęsta od wywołanych emocji. Przed oczami przesuwały się ułożone w nieskazitelnym porządku kolejne zdjęcia. Gwiazdka. Jakieś rozdanie świadectw. Czyjeś wesele. Czyjeś urodziny. Przedszkole. Pierwszy dzień w domu.
I trwali tak, pozując na twardzieli, co nigdy nie płaczą, ale poczuli też ulgę. Ojciec, że wreszcie mogli w ten sposób porozmawiać. Syn, choć nie umiałby wyrazić tego słowami, po raz kolejny upewnił się, że ma się na kim oprzeć i nie będzie musiał sam nieść tego ciężaru.
Ciężaru tęsknoty bezbrzeżnej, bezgranicznej i dojmującej.
Tęsknoty za kobietą ich życia.
Tęsknoty, która całkiem nie zniknie, ale może kiedyś zblaknie, straci na wadze, pozwoli podnieść zgięty kark, złapać oddech i żyć prawie normalnie.
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
2Fajny krótki i treściwy kawałek. Według mnie dobrze napisany choć nie jestem ekspertem. Jedyne co mi jakoś nie pasuje to fragment:
"– Mama zawsze chciała tam pojechać... – wyrwało się chłopcu w zamyśleniu"
"W zamyśleniu" to dziwnie brzmi wystarczyło by same "wyrwało się chłopcu"
Reszta bez zastrzeżeń. Brawo ty.
"– Mama zawsze chciała tam pojechać... – wyrwało się chłopcu w zamyśleniu"
"W zamyśleniu" to dziwnie brzmi wystarczyło by same "wyrwało się chłopcu"
Reszta bez zastrzeżeń. Brawo ty.
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
3Nieźle jest. Trzeba będzie trochę podłubać przy detalach, ale ogólnie to dobry fragment. Jeśli chcesz, pogmeram później w szczegółach. Na razie tylko podkreślę coś, co mi się bardzo spodobało:
Pisz, pisz. Dobrze idzie.
Bardzo sugestywne!
Pisz, pisz. Dobrze idzie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
4Dzięki za dobre słowo.
Oczywiście, jeśli nie szkoda Ci czasu, chętnie dowiedziałabym się, co można ulepszyć. Jednak obecność na tym forum już uświadomiła mi jak dużo pracy musiałabym włożyć
a) żeby podnieść umiejętności
b) żeby zdobyte umiejętności sensownie wykorzystać
A ja chyba na to nie mam odwagi i czasu. Czyli po trosze "odpuściłam sobie". Widocznie to nie była miłość do pisarstwa ale romans
.
Więc po co wrzuciłam ten fragment? Ano może ktoś przeczytawszy zamyśli się. Odkurzy stare zdjęcia, przeżyje raz jeszcze maleńką podróż w Czasie, z którym tak często walczymy a tak rzadko się zaprzyjaźniamy.
Wybaczcie mi to...
Oczywiście, jeśli nie szkoda Ci czasu, chętnie dowiedziałabym się, co można ulepszyć. Jednak obecność na tym forum już uświadomiła mi jak dużo pracy musiałabym włożyć
a) żeby podnieść umiejętności
b) żeby zdobyte umiejętności sensownie wykorzystać
A ja chyba na to nie mam odwagi i czasu. Czyli po trosze "odpuściłam sobie". Widocznie to nie była miłość do pisarstwa ale romans
Więc po co wrzuciłam ten fragment? Ano może ktoś przeczytawszy zamyśli się. Odkurzy stare zdjęcia, przeżyje raz jeszcze maleńką podróż w Czasie, z którym tak często walczymy a tak rzadko się zaprzyjaźniamy.
Wybaczcie mi to...
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
5Dodam jeszcze, że inspiracją do napisania tego kawałka są zdjęcia autorstwa Pana-Od-Rysunków (Jacek Kata)
Jeśli potrzebujecie przeskoczyć na chwilę do innego wymiaru, obejrzeć efemeryczne wnętrza kwiatów, kolorowe ziarnka szarego na pozór piasku, to polecam jego Instagram, (mam nadzieję, że to dozwolona forma reklamy) tylko trzeba pogrzebać w starych postach.
Jeśli potrzebujecie przeskoczyć na chwilę do innego wymiaru, obejrzeć efemeryczne wnętrza kwiatów, kolorowe ziarnka szarego na pozór piasku, to polecam jego Instagram, (mam nadzieję, że to dozwolona forma reklamy) tylko trzeba pogrzebać w starych postach.
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
6Moim zdaniem tekst jest bardzo charakterystyczny dla ciebie 
Od strony formalnej bardzo dobrze napisany, modulo absolutne drobiazgi. Lekkie zgrzyty miałem przy języku młodego - czy słusznie, nie wiem - niewykluczone, że to ja nie umiem odróżnić, jak młody mógłby, a jak nie mógłby się wypowiedzieć. No ale cringe przy robieniu dialogów młodzieży jest niemal nie do uniknięcia, trudno wymagać cudów.
Większe wątpliwości mam do treści. Jak poprzednio, tak i teraz odnoszę wrażenie, że poruszasz rzeczywiście głębokie i poważne problemy, ale... trochę nie starcza ci mądrości. Tekst sprawia wrażenie, jakby założeniem autora była próba nauczania czytelników głębokich prawd, przekazywania w formie przypowieści odkrywczych filozofii, itp. Niestety, treść nie dochodzi do tego ambitnego ideału. Jest to mieszanka tez może i prawdziwych i ważnych, ale jednak dość banalnych, z twierdzeniami, które można poddać w wątpliwość.
Stąd finalnym wrażeniem jest jednak 'meh'... nie dlatego, że tekst jest zły - bo nie jest - tylko dlatego, że próbował obiecać więcej, niż jest w stanie dać. Gdyby nie to, że tekst rozbudza apetyt na naprawdę poruszające, dające do myślenia, zaprzątające głowę na następne miesiące głębokie mądrości, prawdopodobnie moje finalne wrażenie byłoby dużo lepsze.
Ale szanuję za ambicje i poszukiwanie głębi i mądrości, co jest rzadką postawą w naszym świecie

Od strony formalnej bardzo dobrze napisany, modulo absolutne drobiazgi. Lekkie zgrzyty miałem przy języku młodego - czy słusznie, nie wiem - niewykluczone, że to ja nie umiem odróżnić, jak młody mógłby, a jak nie mógłby się wypowiedzieć. No ale cringe przy robieniu dialogów młodzieży jest niemal nie do uniknięcia, trudno wymagać cudów.
Większe wątpliwości mam do treści. Jak poprzednio, tak i teraz odnoszę wrażenie, że poruszasz rzeczywiście głębokie i poważne problemy, ale... trochę nie starcza ci mądrości. Tekst sprawia wrażenie, jakby założeniem autora była próba nauczania czytelników głębokich prawd, przekazywania w formie przypowieści odkrywczych filozofii, itp. Niestety, treść nie dochodzi do tego ambitnego ideału. Jest to mieszanka tez może i prawdziwych i ważnych, ale jednak dość banalnych, z twierdzeniami, które można poddać w wątpliwość.
Stąd finalnym wrażeniem jest jednak 'meh'... nie dlatego, że tekst jest zły - bo nie jest - tylko dlatego, że próbował obiecać więcej, niż jest w stanie dać. Gdyby nie to, że tekst rozbudza apetyt na naprawdę poruszające, dające do myślenia, zaprzątające głowę na następne miesiące głębokie mądrości, prawdopodobnie moje finalne wrażenie byłoby dużo lepsze.
Ale szanuję za ambicje i poszukiwanie głębi i mądrości, co jest rzadką postawą w naszym świecie

Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
7No to ja też sobie odpuszczę. Jeśli kiedyś zdecydujesz się wrócić, to pogadamy. Rękopisy nie płoną, a Wery jest wieczne!Soma pisze: (czw 09 lut 2023, 17:35) A ja chyba na to nie mam odwagi i czasu. Czyli po trosze "odpuściłam sobie". Widocznie to nie była miłość do pisarstwa ale romans

To jest bardzo ciekawa uwaga. W którym momencie widzisz obietnicę? W moim odczuciu najsłabiej wyszło podsumowanie, trzy ostatnie wersy. Gdyby je wyrzucić, to opowieść nic nie straci, a nawet zyska. Bo według mnie, ten tekst właśnie nie obiecuje (i dobrze, że nie), tylko to podsumowanie go obciąża.gaazkam pisze: (wt 14 lut 2023, 13:28) nie dlatego, że tekst jest zły - bo nie jest - tylko dlatego, że próbował obiecać więcej, niż jest w stanie dać.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Fotografia (rozdział ze zbioru "Kolorowe pióra i inne niewiersze") + obyczaj
8Nie wiem. Nie umiem wskazać konkretnego miejsca. Mogę tylko powtórzyć to, co napisałem wyżej: Odnoszę wrażenie, że tekst był pomyslany jako przypowieść do głębokich, trudnych, poruszających, niebanalnych przemyśleń i prawd. Odbieram ten tekst jako własnie próbę przekazania takich przemyśleń i prawd.Thana pisze: (sob 18 lut 2023, 16:45) To jest bardzo ciekawa uwaga. W którym momencie widzisz obietnicę? W moim odczuciu najsłabiej wyszło podsumowanie, trzy ostatnie wersy. Gdyby je wyrzucić, to opowieść nic nie straci, a nawet zyska. Bo według mnie, ten tekst właśnie nie obiecuje (i dobrze, że nie), tylko to podsumowanie go obciąża.
A zatem, gdyby to się udało, to powinienem mieć przez następny miesiąc głowę zajętą tym własnie tekstem i przemyśleniami z niego płynącymi.
Tak nie będzie, ten tekst, mimo że interesujący, raczej wyleci mi z głowy szybko, a to ze względu na banalność zawartych w nich przemysleń. Stąd kończę go z poczuciem niedosytu i pewnego rozczarowania.
Jest to tylko moje wrażenie jako czytelnika. Nie umiem wskazać, które konkretnie fragmenty ani które zabiegi stylistyczne takie wrażenie we mnie wywołują. Bardzo możliwe, że zupełnie błednie odbieram intencje autorki. Bardzo możliwe, że dostrzegam pewien zachwyt nad własną mądrością tam, gdzie go zupełnie nie ma. Jeżeli inni nie odbierają tego tekstu tak samo, no to należy zrobić konkluzję, że problem jest w moim odbiorze, a nie w samym tekście i wykreślić to, co napisałem wyżej.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)