Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

1
Link do rozdziału dwudziestego pierwszego:
viewtopic.php?f=93&t=23789

Rozdział dwudziesty drugi - Puszka pandory.

Jestem bogatsza o kolejne wiadomości. Tym razem te z życia mojej matki, z czasów gdy chodziła do liceum. Zaraz wszystko wam opowiem, nawet wkleję tu co ważniejsze dla mnie fragmenty jej pamiętnika.
Pewnie zastanawiacie się, czy Paulina odpisała? Owszem. Napisała, że coś tak czuła, że wszystko mogło się potoczyć tak, jak się potoczyło. Jest mi bardzo wdzięczna, za przekazanie jej prawdy. Wraz z rodzicami ma zamiar pójść do sądu i wytoczyć mojej matce proces za pomówienia. Nowa wiedza nie zmieniła jednak nastawienia Pauliny względem mnie. Stwierdziła, że przyjaźni z tego nie będzie, bo podobno jestem zbyt dziecinna i egocentryczna. Było mi przykro. Nie zatrzymywałam jej. Nie była tego warta, skoro tak mnie ocenia. Dobra, przejdźmy do relacji z czytania pamiętników.

Czwartek, dziewiątego lutego.
Dzisiaj umówiłam się na czytanie pamiętników po zajęciach. Przez cały dzień nie potrafiłam się skupić na niczym innym. W szkole nie potrafiłam odpowiedzieć na pytania nauczycieli, bo zwyczajnie ich nie słyszałam. Tuż przed wyjazdem z domu na zajęcia, mój stres osiągnął apogeum. Nie pamiętam nawet, jak wyciągnęłam pamiętniki z szuflady biurka. Przez całą drogę na zajęcia czułam się, jakby moja kurtka była przezroczysta i wręcz czekałam na moment zdemaskowania mojego planu przez tatę. Do niczego takiego jednak nie doszło.

Kiedy byliśmy już u Tomka i Patrycji, fizjoterapeuta szczerze przeprosił mnie za swój wybuch złości w bibliotece i mocno przytulił. Podobało mi się to, że nie próbował się usprawiedliwiać, tylko przyznał się do winy. Na przeprosiny dostałam duży zestaw wegańskiego sushi. Czułam jednak, że z drugiej strony ta cicha, milcząca biesiada była też pretekstem, by odwlec w czasie czytanie pamiętników.
Po zakończeniu uczty nie mieliśmy już pretekstu, by unikać trudnych dla nas tematów. Usiedliśmy na miękkim dywanie, a Tomek otworzył pierwszy zeszyt.
Wyobrażałam sobie, że dzięki pamiętnikom mamy poznam jej głębokie, być może nawet skrycie wrażliwe wnętrze. Srogo się rozczarowałam. Najwyraźniej mama w pisaniu była tak samo oszczędna, jak i w mowie, bo wpisy były raczej krótkie i zwięzłe. Nie oznacza to, że nie dowiedzieliśmy się niczego ciekawego, wręcz przeciwnie. Z przerażeniem odkryliśmy, że dziadek bił mamę! Działo się to zawsze po tym,kiedy według dziadka popełniała rażące błędy w trenowaniu biegów pod jego okiem. Najwyraźniej Dyrektor Kalisz zauważył siniaki na rękach uczennicy, bo wezwał ją na konsultacje dyrektorskie:
03.09
Ten cały nawiedzony Kalisz zażyczył sobie mojej obecności na tych jego konsultacjach. Zauważył siniaki? Niemożliwe, przecież dobrze je chowam. A może przyczepi się mojej ponurej miny i braku integracji z klasą? Jakby na przekór jego obawom dziś założyłam najszerszy możliwy sweter i udawałam radosną, różową idiotkę. Jolka nawet myślała, że mam gorączkę.
Później:
Było całkiem spoko. Już na progu spodziewałam się wyrzutów albo pocieszających rozmów, ale nic takiego się nie stało. O nic nie pytał. Graliśmy tylko w warcaby. Dziwny koleś, ale przynajmniej przy nim nie musiałam niczego udawać.
14.09
Dziś jest całkiem ładna pogoda. Kalisz stwierdził, że przejdziemy się po szkolnym podwórzu. Nie ma co siedzieć w gabinecie, gdy jest takie piękne babie lato. Tak powiedział. Całkiem fajnie mi się z nim milczy. Wiedziałam jednak od początku, że nie chce ze mną milczeć, tylko kiedyś zacznie temat moich siniaków. Dlatego na poprzednich rozmowach zazwyczaj byłam czujna. Jednak nie dziś. Chyba ten spacer uśpił moją czujność i odpowiedziałam szczerze na jego pytanie. Powiedziałam, ŻE NIE JEST W PORZĄDKU. Na szczęście w porę się opamiętałam. Nie powiedziałam nic więcej, chociaż było mi głupio gdy tak patrzyłam na jego zawiedzioną minę, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Rozumie pan, prawda? Tylko tu mogę zadać to pytanie.
15.09
Może to wyrzuty sumienia, ale nie mogę przestać myśleć o wczorajszej rozmowie. Nie mogę przestać myśleć o tym, jak był mną zawiedziony, gdy w upartości milczałam. Jednak przecież nie mogę mu powiedzieć! Ojciec by mnie zabił. Przez te wyrzuty sumienia ciągle myślę o T.K. Wszędzie go widzę. O kurde, nadałam mu ksywkę.
19.09
Podczas dzisiejszego niedzielnego obiadu ojciec tonem króla i władcy oznajmił, że uważa te konsultacje dyrektorskie za nowoczesną głupotę, tak jak wszystko, co nie wywodzi się z komuny. Według niego te spotkania przeszkadzają mi w treningach biegowych i osiągnięciu moich marzeń. Moich? Chyba jego! Na pewno nie zrezygnuję ze spotkań z T.K! Na pewno nie po tym, jak wszystko sobie wyjaśniliśmy i ustaliliśmy, że powiem mu wszystko, gdy będę już gotowa. Wróciliśmy do spacerów i gry w warcaby. Jest dobrze.
30.09
Dziś to T.K był smutny. Znów spacerowaliśmy. Wyglądał tak jakby przejechał go czołg. Chyba też zapomniał o utrzymywaniu dystansu w relacjach uczeń-nauczyciel. Zwierzył mi się z tego, że przechodzą kryzys z żoną. Bezskutecznie starają się o dziecko i ta cała żonka się o to czepia. Czyżby babskie pragnienie wychowywania bachorów było ważniejsze od miłości do tak fajnego faceta, jak T.K? Ja bym nie naciskała go na potomstwo. Co mi się roi? Według Jolki to się w nim zakochałam, ale ona nic nie rozumie. To zwykła przyjacielska dojrzała więź, a te moje dzisiejsze rojenia są efektem tego, że wczoraj zbyt mocno oberwałam w głowę.
08.10
Cholerna Jolka miała rację! Miała! Chociaż wolałabym, żeby jej nie miała. Dziś T.K znów się zwierzał, a mi było go aż tak żal, że aż go pocałowałam! Naprawdę jestem idiotką! Najgorsze jednak było to, iż lekko mnie odepchnął i przeprosił. Po prostu przeprosił! Poczułam się jak mrówka wdeptana w ziemię. Od razu uciekłam.
11.10
Przez cały weekend nie byłam w stanie wstać z łóżka. Ojciec był wściekły, ale nawet nowa porcja siniaków nie zmotywowała mnie do treningów.
Dziś w szkole Jolka niemalże siłą, zaciągnęła przed drzwi gabinetu T.K Stwierdziła, że powinnam go przeprosić. No i zasadniczo to się z nią zgodziłam, tyle że potwornie się bałam!
Jednak to co zdarzyło się w środku, przekroczyło moje oczekiwania. Przytulił mnie. Mocno! Jeszcze raz przeprosił i powiedział, że chce spróbować być ze mną. Stwierdził, że nie wie, czy mnie kocha, ale przynoszę mu szczęście. Jednak wiem jedno – Ja go kocham. On mnie też pokocha.
A.N i T.K od dzisiejszego dnia są razem! To bardzo potajemny związek. T.K tak stwierdził. Niestety więcej na ten temat nie mogę napisać. Nie będę też opisywała naszych randek. Jest za duże prawdopodobieństwo, że ktoś to przeczyta.



I faktycznie, jedyny opis randki, jaki mamy, pochodzi z grudnia.

23.12
T.K dał mi prezent na święta. Wziął mnie do hoteli i zrobiliśmy TO. Jestem rozczarowana formą prezentu. Myślałam, że mój pierwszy prezent od niego będzie czymś fizycznym, namacalnym, a nie doznaniem, które mnie bolało. Nie do końca miałam na to ochotę, ale udawałam, że mam. Wiem jednak na pewno – nie będzie to moja ulubiona aktywność w życiu.
Czy już jestem dziwką? W końcu rozbijam rodzinę.


Na początku nowego roku moją mamę nie spotkało cokolwiek wartego uwagi. W sumie chyba jednak podam wam jeden przykład jej intuicji

10.02
Dziś wyjątkowo po naszej schadzce w hotelu musiałam wracać sama. Nawet mnie nie odwiózł! Musiał jechać z żoną do jakiegoś lekarza od bezpłodności. Zrozumiałam wtedy, że nigdy nie będę najważniejsza! On jej dla mnie nie zostawi. Musiałam być „fajnym” widokiem! Rycząca nastoletnia dziwka wśród padającego śniegu. Czuję, że coś się zmieni. Tylko nie wiem jeszcze co. Na razie pozostaje mi ryczeć.
08.03
Niestety już wiem co się zmieniło. Chociaż wolałabym zdechnąć niż się dowiedzieć. Dziś z okazji Dnia Kobiet dostałyśmy róże od chłopaków z klasy. Mnie wręczył ten ciapa, Maciołka, brat chłopaka Jolki. Roi sobie jakieś nadzieje względem mnie A niech sobie roi, w końcu nikt nie może wiedzieć, że jestem już zajęta. Jedynie Jolka wie. Dziś jednak nie to było najgorsze. Te badyle cuchnęły ohydnie! Zwymiotowałam prosto na buty tego łajzy. Poleciałam do kibla, zanim wychowawczyni się odezwała. A Jolka za mną. Kiedy skończyłam rzygać, chłodnym szeptem stwierdziła, że muszę zrobić test ciążowy, bo pewnie zaliczyłam wpadkę z T.K. Wyśmiałam ją, bo przecież się zabezpieczamy. Wściekła wybiegłam ze szkoły, tak jak stałam. Nie wiem, co było potem. Pierwsze co pamiętam, było to, że siedziałam na schodach pod domem Joli z testem w ręku. Nie wiem, ile tak trwałam. Jak tylko przyszła to go zrobiłam. Niestety był pozytywny. POZYTYWNY DO CHOLERY! Znów pustka w głowie. Kiedy się ocknęłam, miałam podrapane ręce, a przyjaciółka opatrywała mi rany. Potem opowiedziała mi, że sama to sobie zrobiłam. Zostałam u niej na noc. Nie miałam ochoty na nową porcję siniaków od ojca. A już na pewno nie chciałam myśleć o tym CZYMŚ we mnie.

A ja tu chyba zakończę na dziś, wybaczcie, ale nie jestem w stanie wszystkiego na spokojnie przepisać i jeszcze opisać końcówkę wizyty u Tomka. Może za tydzień będę w stanie?

Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

2
Miałam już nie komentować, ale stwierdziłam, że nie wytrzymam.
1. Intuicyjnie udało Ci się uchwycić, jak dysfunkcje przechodzą przez pokolenia. Matka Niny, która nie interesuje się ewidentnym nadużywaniem pozycji przez fizjoterapeutę, nagle zyskała szersze tło i cóż - ona też była nadużyta, więc nie wie, jak ma chronić córkę i pewnie nie wie nawet, że powinna.

2. Pomijając już etyczny aspekt czytania pamiętników, o którym wcześniej rozwodziła się Rubia, dziwi mnie jedno. Dziewczyna czyta pamiętnik własnej matki, z którą łączy ją skomplikowana relacja, co oczywiste, pełna emocji. Ale w czytaniu emocji kompletnie brak. Powinny wybuchać. Szok, współczucie, niedowierzanie, zrozumienie. Nina mogłaby płakać, nie móc usiedzieć w miejscu, zakląć - cokolwiek. Takie wyznania obcej osoby mogłyby wywołać taką reakcję, a co dopiero poznawanie historii najbliższej osoby! Tutaj nagromadzenie nieprawdopodobieństw przekracza moją dobrą wolę.

3. Jednak wspomnę o tym wymiarze etycznym. Nikomu nie starczyło elementarnej przyzwoitości, żeby chociaż poczuć wstyd za wdzieranie się w tak intymne i bolesne przeżycia. Na koniec Ninę wstyd i poczucie winy powinno wręcz palić.

Byłoby więcej uwag, ale na razie tyle.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

3
Wolha.Redna, Refleksje Niny nad zapiskami Anieli będą, bo dalsza cześć owych zapisków będzie w następnym rozdziale. (Btw będzie to przedostatni rozdział Niny )

Dodano po 18 minutach 56 sekundach:
Zamierzam potem napisać nową serię, w tym samym uniwersum, ale z totalnie główną nową bohaterką, nieco starszą od Niny, też niepełnosprawną. No i nie będzie wątków kryminalnych :)

Dodano po 4 minutach 22 sekundach:
Tylko nie wiem czy będę akurat tutaj publikować. Chyba że chcecie, ale wydaje mi się że nie chcecie xD

Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

4
LittleSara pisze: (ndz 12 lut 2023, 19:38) Tylko nie wiem czy będę akurat tutaj publikować. Chyba że chcecie, ale wydaje mi się że nie chcecie xD
Na forum ma prawo publikować każda osoba, która stosuje się do regulaminu. Pytanie do Ciebie, czy jesteś tu po to, żeby publikować, czy po to, żeby się uczyć pisać. Jeżeli to drugie, chętnie pomogę w czym będę mogła, natomiast do tej pory odniosłam wrażenie, że jednak wolisz publikować bez uczenia się na własnych błędach i na wskazówkach od obecnych tutaj bardziej doświadczonych użytkowników. Jeżeli tak, to jest sporo innych miejsc, na których nie trzeba się stresować bezlitosnymi komentarzami :P
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

5
Wolha.Redna, Na pewno do części zaleceń zastosuje się w serii o Neli (tytuł to Nela i róże przeszłości) Na pewno nie będzie bloga. Bohaterka będzie nieco starsza (23 lata) być moooże będzie wątek o nieodwzajemnionej miłości (takiej od początku do końca, nie że nagle będzie odwzajemniona ) Jeśli jednak tam nie zauważycie poprawy to... dam sobie spokój z tym forum i wrócę za parę lat :)

Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

7
No dobrze, skoro zapowiedziałam, to napiszę. Otóż: ta powieść ma formę bloga. Skoro Nina prowadzi blog, to zakłada, ze ktoś te jej zapiski czyta. Nawet na początku i końcu każdego rozdziału zwraca się bezpośrednio do obserwatorów/obserwatorek. I teraz mamy sytuację taką, ze podała do internetowej, czyli publicznej wiadomości, pełne dane swojej matki, jej kochanka, oraz fragmenty pamiętnika mówiące o skutkach tej relacji. Moja moralna ocena, dotycząca grupowego czytania, a następnie publikowania w sieci pamiętników własnej matki nie zmieniła się od poprzedniego komentarza, natomiast bardzo chciałabym zobaczyć w kolejnych rozdziałach rezultaty tego beztroskiego blogowania. Kiedy wszyscy uczniowie przesyłają sobie linki do bloga Niny, żeby poczytać, ze ich aktualna nauczycielka, będąc uczennicą, puszczała się z dyrektorem szkoły i co z tego wynikło. Chciałabym zobaczyć też reakcję matki Niny, kiedy koleżanki z pracy uświadomią jej na przerwie, co się właśnie zdarzyło i pokażą blog córki. Równie interesującą byłaby dla mnie reakcja obu panów Kaliszów, zwłaszcza Tadeusza, który chyba kompletnie nie wziął pod uwagę, ze wieść o adoptowaniu syna młodocianej kochanki zostanie upubliczniona. Cóż, dobrze mu tak. Jednak prościej byłoby z tym synem porozmawiać. Interesuje mnie tez relacja: matka Niny - starszy pan Kalisz. Przecież to, co się stało z pamiętnikami, kwalifikuje się do procesu o naruszenie dóbr osobistych. W grę wchodzi również sam Tomek - czy on przypadkiem wyraził zgodę, żeby wiedza o okolicznościach jego narodzin trafiła do domeny publicznej? I nadal będzie darzył Ninę braterskim uczuciem?
Takie są skutki wrzucania wpisów na blog. W komentarzach zwracano już Tobie kilka razy uwagę, że forma bloga mocno nie pasuje do zamierzonej fabuły. Jednak tradycyjny pamiętnik albo zwykła narracja pierwszoosobowa, bez precyzowania rodzaju tych zapisków, byłaby najbardziej sensowna. Bo przy tym blogowaniu, jeżeli trzymać się realiów funkcjonowania sieci, cala opowieść Niny powinna zakończyć się totalną awanturą wszystkich ze wszystkimi, a wcześniej — upokorzeniem Anieli, która wychodzi na najbardziej poszkodowaną i, w gruncie rzeczy, niczemu nie winną ofiarę bezmyślności byłego kochanka i śledczych zapędów córki. Chyba że Nina wyjaśni na końcu, że opisana historia nigdy się nie zdarzyła, jej bohaterowie nie istnieją, ona sama ma troskliwą i kochającą rodzinę, a wszystkie te opowieści są wynikiem popołudniowej nudy. Wysnuła je z własnej głowy. Czyli z niczego.
Radziłabym Tobie, zanim zaczniesz pisać kolejną powieść, najpierw starannie przemyśleć jej formę. Jak wynika z przypadków Niny, nie wszystkie chwyty są jednakowo dobre. No i psychologia bohaterów również domaga się przemyślenia.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Nina i czarna herbata - Rozdział dwudziesty drugi (obyczajowe, kryminał) +P

9
LittleSara pisze: (ndz 12 lut 2023, 21:22) Co do bloga, to twoja druga teoria jest najbliższa prawdy
Mam nadzieję :wink: Literatura jest wprawdzie sferą wyobraźni i umowności, a nie odwzorowaniem realnego życia w skali 1:1, lecz trudno jest te realia ignorować, zwłaszcza kiedy piszemy powieść dziejącą się "tu i teraz", w środowisku, które wszyscy znamy na co dzień. Skoro doskonale wiemy, jak w rzeczywistości funkcjonują social media, naiwnością byłoby zakładać, ze w powieści można spokojnie pominąć problemy, jakie wynikają z prowadzenia bloga albo konta na Instagramie :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”