Nowy, kolejny początek (fantastyka)

1
Miało być zabawniejsze, ale jedyna postać z imieniem postanowiła się zbuntować.

---
Cisza była rzadkością w sali zebrać i Sekretarz z własnego doświadczenia wiedział, że był to moment na złapanie oddechu przed wielkim finałem. Najlepiej jak potrafił, ukrył westchnienie, zerknął na Lucyfera ponad szkłami okularów. Nie potrzebował wyraźnej wizji, by wiedzieć, że uśmiech, który otrzyma w odpowiedzi, będzie jedynie zwiastunem migreny. Przyłożył pióro do kartki i czekał na nieunikniony chaos. Lucyfer odchrząknął i tonem dobrodusznej naiwności, zapytał:
— Skoro problem dotyczy nas wszystkich, to czy nie powinniśmy wszyscy współpracować, by go rozwiązać?
Wybuchłe zamieszanie było równie nieuniknione jak ostatnia lawina. Kakofonia wrzasków i przekleństw ogłuszyła Sekretarza i szybko przemieniła się w szum. Czas zwolnił. Chaos wydawał się dziwnie spokojny w swojej znajomości. Szum krwi dzwoniącej w uszach, własny oddech, tak głośny pomimo otoczenia i tępy ból zasiedziałych mięśni. Może to był właśnie na wykorzystanie tego zaległego urlopu na odwiedzenie na nowo otwartych gorących źródeł? Pozostało mu jeszcze trochę lat na tym świecie, a czy jest sens spędzać je w bólu?
Błyskawica przeskoczyła nagle pod kopułą, uciszając zgiełk. Królowa, ostrym i równie grzmiącym głosem, wydała rozkazy, a sekretarz, bez zbędnej myśli, notował.
---
Sekretarz wziął głęboki oddech, wyprostował się i zapukał. Poprawił okulary i mankiety prostej koszuli, i nie przejmując się brakiem odpowiedzi, otworzył drzwi.
— Książę, jej wysokość przysłała mnie do pomocy — oznajmił, pobieżnie rozglądając się po tymczasowym gabinecie.
Świeczniki już dawno się wypaliły, a jedynym źródłem światła były unoszące się świetliki. Ciężkie zasłony wyglądały na niedbale zaciągnięte, choć nadchodzący wieczór i tak nie pomógłby z oświetleniem. Kominek przygasał, pomimo tego pokój wydawał się zbyt ciepły dla sekretarza, co było częstym, choć podejrzanym zjawiskiem w obecności Lucyfera. Książę opierał głowę na dłoni, wpatrzony w dokumenty niedbale rozłożone na stole. Westchnął.
— Dziękuję. Administrator miasta i mój sekretarz przygotowali wstępny plan odbudowy miasta w moim, ale od tego czasu otrzymałem dodatkowe raporty szkód, które nie wiem jak pododawać. Przeklęte liczby — dodał już ciszej. Lucyfer przetarł oczy, zmęczony i sfrustrowany.
Sekretarz podszedł bliżej by przyjrzeć się dokumentom, niezaskoczony problemem księcia. Odkąd go poznał, rachunki sprawiały mu trudności, choć sekretarz starał się być zrozumiały dla niewychowanego w królestwie księcia. Powoli pokiwał głową z namysłem.
— Co z negocjacjami z naszymi nowymi sojusznikami, książę?
Lucyfer nabrał powietrza i powoli je wypuścił.
— Niewiele konkretnej pomocy, sami też ponieśli ogromne szkody w trakcie wojny. Zaoferowali wiedzę, która mogłabym nam pomóc, ale tego też nie wiem jak umieścić w raporcie — zaśmiał się krótko, odrzucając głowę do tyłu i zasłonił oczy ramieniem. — Naprawdę może to nam pomóc, zwłaszcza z żywnością, ale… musiałbym współpracować z wiedźmami, a nie wiem czy będą chciały współpracować ze mną. Ostatecznie, nie ma nic pewnego w tej sprawie.
Świetliki przygasły, a sekretarz nie był w stanie niczego przeczytać w mroku.
— Które dokumenty dotyczą twojego miasta, książę? Zajmę się rachunkami, a w międzyczasie prosiłbym o uporządkowanie dokumentów z negocjacji i zalecałbym skupić się na benefitach tej wiedzy. — Sekretarz poprawił okulary i odchrząknął. — I gdybym mógł, to prosiłbym o rozjaśnienie pokoju, obawiam się, że nie potrafię pracować w ciemności.
---
Sekretarz stęknął i nareszcie podniósł znad dokumentów, i rozmasował obolały kark. Świetliki zebrały się pod sufitem, skąd oświetlały cały gabinet, jaśniej niż gdyby był to środek dnia, choć sekretarz był pewien, że środek nocy był bliżej niż dalej. Lucyfer pochylał się nad swoją częścią papierów, wyjątkowo skupiony. Wyglądał na mniej sfrustrowanego, ale dużo bardziej zmęczonego. Nagle westchnął, odłożył trzymany dokument i czarne pióro. Schował twarz w dłoniach, prawie kładąc się na stole.
— Teraz i litery zaczynają dla mnie tańczyć — burknął do siebie.
Sekretarz poprawił zsuwające się okulary, ale nie pomogło mu to z poprawieniem wyraźności własnego pisma.
— Książę, jestem pewien, że — zdusił ziewnięcie. — Jestem pewien, że to, co przygotowałeś, będzie wystarczające na jutrzejsze, dzisiejsze zebranie.
Świetliki przygasły do przyjemnego półmroku, a Lucyfer wyprostował się na swoim krześle, choć wciąż nie wydawał się świadomy słów sekretarza, pochłonięty własnymi myślami. Przed nim pojawiła się kula czerwonego światła, wielkości pięści, dookoła której krążyło dwanaście mniejszych sfer. Sekretarz był pewien, że symbolizowały coś większego, coś, czego nie był w stanie pojąć ani zrozumieć, ale coś, co wiedział, że Lucyfer potrafił zrozumieć.
— Tak łatwo mógłbym zmienić was los, ale nawet najmniejsza zmiana dla mnie była dla was katastrofalna — westchnął i uśmiechnął się uspokajająco do sekretarza. — Niedługo brzask, a zebranie rozpocznie się, gdy słońce będzie blisko zenitu. Idź odpocząć.
Zasłony były wciąż zaciągnięte, a w pokoju nie było zegara, mimo to sekretarz nie zapytał skąd to wiedział. Do tej pory książę zawsze prawidłowo określał czas.
---
Sekretarz, owinięty szczelnie płaszczem i szalem, szedł przez świeży śnieg, przeklinając. Nie tylko zaspał na zebranie, ale by skrócić sobie drogę wybrał najkrótszą, ale też i najmniej uczęszczaną ścieżkę, a przez to — nieodśnieżoną. Przeklął imiona kilku członków, którzy nie mogli przestać trajkotać o swoich nieszczęściach i doznanych niesprawiedliwościach, jak gdyby królowa nie… Nagle poczuł na twarzy coś cudownie ciepłego i musiał zamknąć oczy. Ignorując łzawienie oczu, rozejrzał się i próbował odnaleźć źródło. Nic, z wyjątkiem oślepiającego śniegu. Tknięty przeczuciem, spojrzał w górę, w niebo. Otarł łzy, próbując zrozumieć, co widzi. Chmury, które wiecznie spowijają miasto, przerzedziły się? Czy te błękitny skrawki, które mógł dostrzec gdzieniegdzie to… niebo? A to światło, to ciepło to było słońce? Zaczął płakać, wyciągać twarz do tego tak dawno niewidzianego światła. Obawiał się, że chmury nigdy ich nie opuszczą, na zawsze spowijając królestwo w cieniach i zimnie. Może, pozwolił sobie na szybkie marzenie, uda nam się przetrwać tę zamieć.
---
Lucyfer krytycznie obserwował stolicę z okna swojego tymczasowego gabinetu. Omiótł spojrzeniem mieszkańców, wpierw zaskoczonych, a następnie cieszących się przebłyskami słońca. Sam nie potrafił odnaleźć w sobie tej radości, nie, gdy promienie podkreślały jedynie zniszczenia. Uszkodzone budynki, ślady walk i pożarów, w oddali widoczne domy, wciąż nieodkopane po ostatnich lawinach, a jeszcze dalej — pasmo gór, otaczające miasto. Oraz cały śnieg i lód, pokrywający szczyty.
— Gdy dwunasta planeta obiegnie słońce, całe to miasto będzie zalane — wyszeptał, nie odrywając spojrzenia.
Nie mógł pozbyć się myśli, że gdyby tylko wiedział więcej wcześniej, może gdyby zrobił więcej, to królestwo nie byłoby na skraju zniszczenia. A może… to właśnie jego pomoc, jego przybycie, pogorszyło ich już kiepską sytuację? Może to wszystko to była… jego wina?
— A czy czwarta planeta nie zdąży obiec słońca co najmniej sto razy w tym czasie? — zapytała królowa, przyglądając się mu ze spokojem. Lucyfer drgnął, zapomniawszy o jej obecności.
— Sto to dość duże niedopowiedzenie — odpowiedział z wahaniem. Powoli zasunął zasłony. Niedawno to liczył, ale nie mógł przypomnieć sobie dokładnej liczby, ale sto to było zdecydowanie za mało. Może coś bliżej tysiąca?
— Sto lat powinno wystarczyć na posprzątanie obecnego bałaganu — prychnęła. — Czy jesteś chociaż tutaj przez sto lat?
— Prawie? Siódma planeta jest już całkiem blisko pozycji, w której była, gdy się urodziłaś — urwał i uśmiechnął się słabo. — Czyli… na ten moment to nam wystarczy?
— Tak. Na ten moment to nam wystarczy, by przeżyć.
Pewnego dnia dowiem się jak moje postacie się nazywają. Kiedyś.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

2
Najpierw wyrywkowo:
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Cisza była rzadkością w sali zebrać
Zebrań.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Chaos wydawał się dziwnie spokojny w swojej znajomości.
Hmmm. No nie.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Może to był właśnie na wykorzystanie tego zaległego urlopu na odwiedzenie na nowo otwartych gorących źródeł?
Czegoś brakuje w tym zdaniu. I też ta konstrukcja mnie jakoś podrażniła.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Błyskawica przeskoczyła nagle pod kopułą, uciszając zgiełk. Królowa, ostrym i równie grzmiącym głosem, wydała rozkazy, a sekretarz, bez zbędnej myśli, notował.
Przeskoczyła? Może jakoś inaczej?
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Ciężkie zasłony wyglądały na niedbale zaciągnięte, choć nadchodzący wieczór i tak nie pomógłby z oświetleniem.
Hmm. Może dałoby się prościej: chociaż i tak zbliżał się wieczór? W domyśle: światła będzie mniej (oczywista sprawa). Przy okazji zaczęłam się zastanawiać, czemu w Piekle miałby zapadać wieczór. Pory roku też tam mają? I zmianę czasu na letni? Luźne pytania.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Administrator miasta i mój sekretarz przygotowali wstępny plan odbudowy miasta w moim, ale od tego czasu otrzymałem dodatkowe raporty szkód, które nie wiem jak pododawać.
Moim...? Jakby czegoś brakowało. Dalej w didaskaliach jest dodał ciszej (w domyśle Lucyfer/książę), a następne zdanie zaczynasz znów od imienia, co mnie skonfundowało i przez chwilę nie byłam pewna, kto w takim razie mówił.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Sekretarz podszedł bliżej by przyjrzeć się dokumentom, niezaskoczony problemem księcia
Szyk. Ten niezaskoczony też mnie jakoś drażni.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Odkąd go poznał, rachunki sprawiały mu trudności, choć sekretarz starał się być zrozumiały dla niewychowanego w królestwie księcia.
Tutaj zgrzyta i z szykiem i z podmiotem. No i wyrozumiały, zamiast zrozumiały. Niewychowany też jakiś niezręczny, bo pierwsze skojarzenie to pozbawiony manier, może: wychowany poza królestwem.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Powoli pokiwał głową z namysłem.
Wybrałabym jedno -- albo powoli, albo z namysłem. Raz, że to się łączy i w znaczeniu jest podobne, a dwa, w obecnej formie zamyka czasownik w jakimś dziwnym nawiasie.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Lucyfer nabrał powietrza i powoli je wypuścił.
Czyli upadłe anioły oddychają? Ok :P
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Sekretarz stęknął i nareszcie podniósł znad dokumentów, i rozmasował obolały kark.
Podzieliłabym to zdanie.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Świetliki zebrały się pod sufitem, skąd oświetlały cały gabinet, jaśniej niż gdyby był to środek dnia, choć sekretarz był pewien, że środek nocy był bliżej niż dalej.
Był-był-był. Nie ma ognia w tym Piekle? Tylko biedne świetliki? Dużo musiało ich tam być. Czy w takim razie nie wydawały żadnych dźwięków? No chyba, że to jakieś magiczne świetliki.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) — Teraz i litery zaczynają dla mnie tańczyć — burknął do siebie.
— Teraz i litery zaczynają tańczyć mi przed oczami — burknął do siebie.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Sekretarz poprawił zsuwające się okulary, ale nie pomogło mu to z poprawieniem wyraźności własnego pisma.
Zawiłe.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) — Książę, jestem pewien, że — zdusił ziewnięcie. — Jestem pewien, że to, co przygotowałeś, będzie wystarczające na jutrzejsze, dzisiejsze zebranie.
Hm. Coś w tym zapisie dialogu jest nie tak. Zdusił ziewnięcie nie odnosi się do wypowiedzi, więc wypadałoby rozpocząć z wielkiej litery, ale też zakończyć wypowiedź kropką. Może:
— Książę, jestem pewien — zdusił ziewnięcie — że to, co przygotowałeś, będzie wystarczające na jutrzejsze, to znaczy dzisiejsze, zebranie.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Lucyfer wyprostował się na swoim krześle, choć wciąż nie wydawał się świadomy słów sekretarza, pochłonięty własnymi myślami.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Sekretarz był pewien, że symbolizowały coś większego, coś, czego nie był w stanie pojąć ani zrozumieć, ale coś, co wiedział, że Lucyfer potrafił zrozumieć.
Strasznie zawiłe. Nawet nie podejmę się uproszczenia.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) — Tak łatwo mógłbym zmienić was los, ale nawet najmniejsza zmiana dla mnie była dla was katastrofalna
— Tak łatwo mógłbym zmienić wasz los, ale nawet najmniejsza dla mnie zmiana, dla was byłaby katastrofalna ??? Trochę zgaduję.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Zasłony były wciąż zaciągnięte, a w pokoju nie było zegara, mimo to sekretarz nie zapytał skąd to wiedział.
Ponownie zawiłe.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Nie tylko zaspał na zebranie, ale by skrócić sobie drogę wybrał najkrótszą, ale też i najmniej uczęszczaną ścieżkę, a przez to — nieodśnieżoną.
Zawiłe. Zaspał czy nie zaspał, sama już nie wiem. Jeśli skracamy sobie drogę, to w domyśle wybieramy najkrótszą drogę.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Nagle poczuł na twarzy coś cudownie ciepłego i musiał zamknąć oczy. Ignorując łzawienie oczu, rozejrzał się i próbował odnaleźć źródło.
Zamknął te oczy, by zaraz się rozejrzeć? Może: przymknął na moment powieki. I czego źródło, tego ciepła?
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Czy te błękitny skrawki, które mógł dostrzec gdzieniegdzie to… niebo?
Błękitne.

I na koniec:
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) — A czy czwarta planeta nie zdąży obiec słońca co najmniej sto razy w tym czasie? (...)
— Sto to dość duże niedopowiedzenie (...) Niedawno to liczył, ale nie mógł przypomnieć sobie dokładnej liczby, ale sto to było zdecydowanie za mało. Może coś bliżej tysiąca?
— Sto lat powinno wystarczyć na posprzątanie obecnego bałaganu — prychnęła. — Czy jesteś chociaż tutaj przez sto lat?
— Prawie? Siódma planeta jest już całkiem blisko pozycji, w której była, gdy się urodziłaś
Teraz to się nie dziwię, że on sobie nie radzi z rachunkami. Ja też sobie z nimi nie radzę.

Podsumowując. Przypomniały mi się trochę stare czasy, kiedy jako nastolatka zaczytywałam się w Siewcy Wiatru :lol:
Założyłam, że akcja dzieje się w Piekle, czy też stolicy Piekła (to znaczy, że Piekło ma jakiś podział administracyjny), które zamarzło, jest nawiedzane przez kataklizmy, wspominasz też o zniszczeniach wojennych, sojuszach, wiedźmach i jakichś nie do końca udanych próbach odbudowy miasta, nad którym ciągle wiszą czarne chmury (dosłownie), ale też pojawia się promyczek nadziei (również dosłownie). Z tego wnioskuję, że jakiś pomysł masz na ten świat, ale na prezentowany fragment składają się same ogólniki, bardzo niewiele konkretów. Rozumiem też, że chciałaś przedstawić Piekło i jego władcę możliwie najbardziej prozaicznie? Trudno mi ocenić, na ile to jest spójne w tym momencie. Tak jak wskazałam wyżej, zastanawiały mnie te świetliki, brak ognia, pory dnia i kwestia oddychania.
Jeśli chodzi o styl, tworzysz bardzo zawiłe konstrukcje, starając się przekazać coś bardzo prostego. Z niektórych zdań nic istotnego nie wynika, a trzeba się mocno napracować, żeby wyłapać ich sens. Przede wszystkim skupiłabym się na upraszczaniu -- mówię z własnego doświadczenia, bo ja też z tych, co lubią zawiłe konstrukcje i bardzo, bardzo długie zdania :P
Z pozytywów: rozbawił mnie początek, w którym Lucyfer brzmi jak młody socjalista, czym wywołuje ostrą reakcję słuchaczy :lol:

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

4
Skoro @ledwo zrobiła wyliczankę-konkret, ograniczę się do ogólnego wrażenia.

Niestety, nie zrozumiałem za wiele. Od drugiego akapitu czuję, że przesuwam tylko wzrok do końca. To jak oglądanie filmu od połowy – coś się dzieje, ale nie wiem co. Musiałbym czytać wiele razy, a nie o to chodzi.

Dlaczego tak się dzieje? Myślę, że tekst jest utrzymany na wysokim poziomie abstrakcji i im dalej w las, tym większe poczucie bezwładności, a jeszcze posiekany na dobitkę. Moim zdaniem błaga o lepsze wprowadzenie. Niestety trudno ocenić, czy dalej jest ok, czy nie, bo nic nie kapuję. :ups:

Jest także sporo kwiatków, które potęgują zamieszanie:
  1. Szum krwi dzwoniącej w uszach. | Szumi, czy dzwoni?
  2. Chaos wydawał się dziwnie spokojny w swojej znajomości. | Zupełnie niezrozumiałe.
  3. tonem dobrodusznej naiwności, zapytał | Może: zapytał dobrodusznie.
Tyle chyba starczy, co by nie powtarzać.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

5
Lucy Ferros, trochę pracy i coś z tego będzie. Czasami Cię ponosi i wychodzą dziwne rzeczy. Postaram się nie powtarzać.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Błyskawica przeskoczyła nagle pod kopułą, uciszając zgiełk
Jest burza? Trzy razy sprawdzałam tekst, żeby się upewnić, ze nic mi nie umkneło. Inaczej to może być tylko magia. I błyskawice nie przeskakują, one rozbłyskują, uderzają. Rozważ jak to zmienić, bo to tylko jedno z wielu zdań, które wymaga poprawy.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Świeczniki już dawno się wypaliły,
wiesz jak wygląda świecznik, prawda? Jeśli tak, to wiesz, że wypalana się świece, a nie świeczniki.
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Administrator miasta i mój sekretarz przygotowali wstępny plan odbudowy miasta w moim, ale od
w moim czym? Odbudowy w moim imieniu?
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) unoszące się świetliki.
powinnaś trochę rozwinąć. Dla mnie świetliki to robaczki i nie dają tyle światła, żeby przy nich czytać. Jeśli są magiczne, to powinnaś to zaznaczyć.
Powtórzenia, posiadane litery i w niektórych momentach słowa oraz dziwne zdania. Wszystko to mozna wyeliminować, trzeba sprawdzić i popracować nad tekstem. Trochę trzeba popracować nad rytmem tekstu, ale to problem na później.
Treść jest wyjęta z kontekstu i próba zaciekawienia czytelników nie wyszła. Nie do końca wiadomo o co chodzi. Powinnaś też trochę doczytać o funkcjonowaniu monarchii, bo sekretarz nie zajmuje się rachunkami, od pieniędzy jest skarbnik. Nawet jeśli to Twój świat, to powinnaś dopracować szczegóły.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

6
Nie dotrwałam do końca.
Tekst ma literówki, jest prowadzony niezbyt wprawną ręką. Są powtórzenia, akcja cierpi na brak dynamiki. Jeśli są opisy to jakichś nieistotnych detali, które dodatkowo spowalniają narrację. Czuć, że tak powiem młode pióro, jeszcze niezbyt sprawne ( umówmy się, że młody nie oznacza tu wieku - dwudziestoparolatek może mieć stare pióro, a sześćdziesięciolatek młode, zależnie od tego jak nim operuje).
Lucy Ferros pisze: (ndz 04 cze 2023, 22:53) Cisza była rzadkością w sali zebrać i Sekretarz z własnego doświadczenia wiedział, że był to moment na złapanie oddechu przed wielkim finałem. [Cisza zapadała tu niezwykle rzadko. Sekretarz czuł, że wreszcie będzie miał chwilę, by złapać oddech przed wielkim finałem [jak wygląda ta sala zebrań - opisz, sala zebrań w piekle czy gdzie?]]. Najlepiej jak potrafił, ukrył westchnienie, zerknął na Lucyfera ponad szkłami okularów. [Z nad okularów spojrzał na Lucyfera] Nie potrzebował wyraźnej wizji, by wiedzieć, że uśmiech, który otrzyma w odpowiedzi, będzie jedynie zwiastunem migreny. Przyłożył pióro do kartki i czekał na nieunikniony chaos. Lucyfer odchrząknął i tonem dobrodusznej naiwności[ i z naiwnością, szczerze zapytał]

— Skoro problem dotyczy nas wszystkich, to czy nie powinniśmy wszyscy współpracować, by go rozwiązać?

[Co tu się podziało? Ten szczerze zapytał, a potem wybuchło zamieszanie? Kto wywołał zamieszanie, jak to eskalowało? Gdzie to jest pokazane?]


Wybuchłe[Powstałe] zamieszanie było równie nieuniknione jak ostatnia lawina. Kakofonia wrzasków i przekleństw ogłuszyła Sekretarza i szybko przemieniła się w szum. Czas zwolnił. Chaos wydawał się dziwnie spokojny w swojej znajomości.[Nie po raz pierwszy zapanował tu chaos]
W tych zdaniach coś nie wyszło:
Sekretarz stęknął i nareszcie podniósł znad dokumentów, i rozmasował obolały kark. [lieróka, składnia]

Cisza była rzadkością w sali zebrać i Sekretarz z własnego doświadczenia wiedział, że (...) [literówka, składnia]


— Niewiele konkretnej pomocy, sami też ponieśli ogromne szkody w trakcie wojny. Zaoferowali wiedzę, która mogłabym nam pomóc, ale tego też nie wiem jak umieścić w raporcie — zaśmiał się krótko, odrzucając głowę do tyłu i zasłonił oczy ramieniem. — Naprawdę może to nam pomóc, zwłaszcza z żywnością, ale… musiałbym współpracować z wiedźmami, a nie wiem czy będą chciały współpracować ze mną. [powtórzenia]

Świetliki przygasły do przyjemnego półmroku [ na partego może być, ale lepiej coś w tym stylu: świetliki zbladły, w sali zapanował przyjemny półmrok

Tyle, na więcej już nie mam siły.

Dodano po 6 minutach 18 sekundach:
Ps. Znad *(oczywiście razem)

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

7
Huh, byłam pewna, że już napisałam odpowiedź. Może coś źle kliknęłam i nie wysłałam.

Dziękuję za przeczytanie, odpowiedzi i wskazówki, nad czym popracować. Naprawdę to doceniam i postaram się, aby następny fragment miał chociaż odrobinę mniej błędów :D

Fragment ma przedstawiać kawałek mojego świata, ale chyba też sama zbytnio się zagubiłam w szczegółach, których jeszcze nie mam. Próbowałam pisać prościej, ale jest to dosyć trudne, gdy tworzę albo zbyt skomplikowane zdania, albo piszę w listach, których punkty mają po kilka słów. Nic po środku.

Osobiście oczekuję, że będę miała coś czytelniejszego za 10 lat :D
Pewnego dnia dowiem się jak moje postacie się nazywają. Kiedyś.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

8
Lucy Ferros pisze: (ndz 18 cze 2023, 16:12) Osobiście oczekuję, że będę miała coś czytelniejszego za 10 lat :D
To tak jak ja, z tym że już tylko 9. :)

Chciałbym tylko dodać, że masz rzadko spotykaną staranność, którą widać po tekście na pierwszy rzut: akapity i dialogi cacy, aż zdumiewają u nowicjusza. Na tej podstawie przypuszczam, że weźmiesz uwagi do serca, więc na Twoim miejscu bym nie panikował i napisał coś jeszcze (w niedalekiej przyszłości). ;)

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

9
Lucy Ferros, jeżeli planujesz pisarstwo i doskonalenie warsztatu na wiele lat, radziłabym Ci skupienie się również na sprawach związanych z fabułą i prowadzeniem akcji :) Ten tekst jest dość długi, otrzymaliśmy w nim jednak właściwie tylko prezentację świata, w którym akcja będzie się rozgrywać. Świat jest raczej typowy dla literatury fantasy: królestwo po jakimś wielkim kataklizmie (klimatycznym?), do tego wojna, silni wrogowie, niepewni sojusznicy, zamieszanie wśród rządzących... No i niepewność, czy wybrana strategia jest słuszna. Problem w tym, ze mało tu konkretów i... mało bohaterów. Nie w sensie ilościowym, oczywiście :) Ja np. chętnie bym się dowiedziała, o co toczy się wojna. O terytorium, bardzo atrakcyjne dla sąsiadów? O władzę (roszczenia dynastyczne — władcy sąsiedniego królestwa wspierają jakiegoś pretendenta do tronu)? O coś niezwykle cennego, co posiada obecna królowa? I kto właściwie będzie głównym bohaterem, takim skupiającym na sobie uwagę czytelnika, inicjującym i prowadzącym akcję? Lucyfer nie należy do "miejscowych", od razu zaznacza, ze jego możliwości, chociaż wielkie, nie muszą przynieść królestwu korzyści. Królowa jest tylko głosem i w dodatku nie mówi nic istotnego. Sekretarz? Taki skrupulatny, zmęczony urzędnik? Nie widzę tu zawiązania akcji w sensie pomysłu, co dalej (no, choćby prostego ruchu typu: kogo wyznaczyć do pertraktacji z wiedźmami?) ani osób, które mogłyby podjąć jakieś działania. Bo ze obrońcy królestwa będą walczyć do upadłego, to wynika z samej przynależności do gatunku zwanego fantasy... :) Na razie jednak mamy garść ogólników.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

10
Do czegoś przydały się te podstawy, przynajmniej akapity i dialogi będą ładnie wyglądać :D chociaż nie o to dokładnie tu chodzi, ale zawsze coś jest

Na ten moment mam problem, bo mam garść ogólników, które są dla mnie zbyt duże do ogarnięcia i garść szczegółów, które nie wiem gdzie wsadzić, a do tego brak umiejętności długoterminowego planowania. I mózg, który ma problemy z zaczynaniem robienia czegokolwiek. Ale że mnie to denerwuje, a sam ten świat prześladuje to kiedyś dopracuję :twisted: a także nie chciałam przekombinować z informacji, a chciałam coś pokazać jako dodatek do przedstawienia się na forum. Hm, to plus zbyt skomplikowane zdania lub absolutnie uproszczone punkty listy, czyli problem z wybalansowaniem, choć przyznam, że ten tutaj przyjął wyjątkową dla mnie formę. Na razie skupiam się na ułożeniu informacji, które już zapisałam i utworzeniu jakby bazy danych, by nie pamiętać wszystkiego z głowy jak piszę i mieć dokładniejszy obraz sytuacji, ale... Wiem jednocześnie za dużo i za mało. A na tym etapie czytanie poradników już nie pomaga, a ja dalej nie wiem co robię :shock:
Pewnego dnia dowiem się jak moje postacie się nazywają. Kiedyś.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

11
Ja cię kręcę, ale z was wszystkich marudy, niszczyciele dobrej zabawy xD Zrzędy - żeby nie użyć ostrzejszych słów, bo w atmosferze dworskiej nie wypada.
Może ja nie znam się na tych wszystkich literackich technikaliach, ale podobało mi się bardzo i czytałabym dalej.
Koncepcja nie do końca wyjaśniona, ale intrygująca i mam nadzieję, że złapałam i zrozumiałam wszystkie niuanse, którymi starałaś się poprowadzić obserwację. Szczególnie ujmująca jest postać Sekretarza, który kojarzy mi się ze staroświeckim major domusem, albo nauczycielem - cierpliwy i taktowny, chociaż skupiony na swoich zadaniach. Nie pozwalający sobie, by dać odczuć innym to jak jest wyczerpany, ale potrafiący jeszcze wesprzeć ich dobrym słowem.
Chociaż dla mnie "kraina", zapowiada się na zbyt bajkową i fantazyjną, to jeżeli byłoby to napisane w podobnej atmosferze, to pewnie bym się wciągnęła.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

12
Lucy Ferros pisze: (pn 19 cze 2023, 22:58) Wiem jednocześnie za dużo i za mało. A na tym etapie czytanie poradników już nie pomaga, a ja dalej nie wiem co robię :shock:
Luźna propozycja do przetestowania: zejdź z tronu wszystkowiedzącego narratora. Rozpisz świat (tyle, ile o nim w tym momencie wiesz) na postacie - każda ma swój punkt widzenia i z tego punktu widzi tylko trochę świata na swój własny sposób. Niech postacie opowiadają, nie narrator. Przy okazji one same trochę się dookreślą, a może i świat się lepiej ułoży. Pamiętaj też, że postacie muszą mieć motywację do działania i jakieś powody, żeby o czymś opowiadać. To da szansę na zawiązanie akcji.

Jeżeli ta metoda u Ciebie zadziała, to powinnaś ruszyć z kopyta, jeżeli nie - poszukamy innej.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

13
O! W sumie... Brzmi jak coś co mogłoby choć trochę pomóc, chociaż oczywiście wymaga przetestowania.
Mój obecny pomysł to było zebranie wszystkiego, co do tej pory napisałam i spróbowanie spisania pomysłów, których mam, ale jakoś średnio mi to szło (głównie, bo nie mam pojęcia od czego zacząć i perfekcjonizm pragnący ślicznych i dokładnych notatek niczym z wikipedii robi swoje).

Mi tam narzekanie nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, bardzo je doceniam i wyjątkowo poprawiło mi nastrój :D Bajkowy nastrój... Hmm... Nie umiem opisywać nastroju jednym słowem, z drugiej strony zyskują tutaj nadzieję na dalsze życie... Hmmmmm... No ale zasługują, więc niech im będzie

Dziękuję za pomysł, teraz tylko zobaczyć co z tego wyjdzie :oczka:
Pewnego dnia dowiem się jak moje postacie się nazywają. Kiedyś.

Nowy, kolejny początek (fantastyka)

14
autor: ledwo, zwrócił uwagę na wszystkie fragmenty w których ja również widzę niedociągnięcia więc nie będę się powtarzać.
Ogólnie fabuła fajna tylko tak nie bardzo wiadomo, o czym piszesz. Na początku myślałam, że o piekle. Później zwątpiłam... Gdzieś w tekście pojawił się fragmenty... Chyba to był Sekretarz, że zostało mu jeszcze trochę lat na tym świecie... To wzbudziło moje wątpliwość co do świata o którym piszesz... I się zaczęłam zastanawiać.... no i te planety? Nie bardzo zrozumiała koncepcja, jak dla mnie... Coś tu ewidentnie zgrzyta... ;)
Tyle ode mnie
„Oto, jak to robisz: siadasz przy klawiaturze i wkładasz jedno słowo po drugim, aż się skończy. To takie proste i takie trudne. ”

Neil Gaiman
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”