Jest to próba połączenia Wiedźmina( średniowieczne fantasy) ze Spawnem( Walka Boga z szatanem). Proszę o poprawę błędów, których raczej się nie ustrzegłem:)
Na dworze panował mrok. Dwie zakapturzone postacie wędrowały wąską, miejską uliczką. Przybyły do miasta niedawno, i jak zwykle w takich przypadkach, powoli stąpając w stronę karczmy. Jednak nie. Historia ta nie zacznie się od wizyty w karczmie.
- Nie, Yandren. Wszystkie takie kiczowate opowieści rozpoczynają się w karczmach i kończą szczęśliwie. Zróbmy to szybko i bez zbędnych ceregieli. Do karczmy udamy się, kiedy już będzie po wszystkim - głos był zimny i beznamiętny. Towarzysz pokiwał tylko głową i dwie postacie zniknęły gdzieś pośród ciemnych, pustych ulic.
***
Strażnik więzienia drzemał sobie w najlepsze, jak zwykle próbując jakoś skrócić sobie nudną pracę. Jednak mocne stukanie wyrwało go z błogiego stanu i ruszył powoli w stronę drzwi żeby sprawdzić, kto przerwał jego drzemkę. Przez wizjer zobaczył dwóch rycerzy, trzymających więźnia. Otworzył ciężkie, metalowe drzwi, wpuszczając ich do środka.
- Daj szybko jakieś klucze i przygotuj coś do picia – powiedział jeden z rycerzy, wyraźnie podekscytowany. Strażnik szybko podał mu klucz i obydwoje weszli za następne drzwi, gdzie znajdowały się cele. Gdy wrócili, na stole stała butelka wina i trzy kubki wypełnione tym trunkiem. Obydwoje usiedli przy małym, drewnianym stole i wypili duszkiem zawartość kubków.
- Opowiadaj Borin, co też takiego zmajstrował ten gość – strażnik ponaglił rycerza, widząc, że ten wlewa sobie znów wina.
- Erwak, ty zacznij. Mieszkałeś kiedyś w Yolis i lepiej znasz historię tego, że tak powiem, błędnego rycerz.
- No dobrze - westchnął, zdejmując normandzki hełm.
- Nie powiem, że ta historia jest bardzo interesująca, ale w sumie i tak nie mamy nic do robo...
- Do rzeczy! Opowiadaj o tej szatańskiej dziewczynie, nie wspominając o bzdetach – wykrzyczał, zdenerwowany Borin, który widocznie również nie znał całej historii.
- Dobra, uspokój się. W Yolis żyła pewna dziewczyna. Była bardzo piękna, mówiło się, że jest nawet jedną z tych wysłanych przez Boga istot w celu destrukcji zła. Odrzucała wielu zalotników, poświęcając swoje serce księciu, co bardzo często głosiła. A, że pochodziła z biednej rodziny, to książę nie mógł za nią wyjść i dlatego żyła ciągłymi mirażami. Nasz niefortunny rycerz, który teraz siedzi w celi, był jednym z jej największych wielbicieli. Jako wzorowy szlachcic nie miał on zamiaru wywierać presji na biednej kobiecie, więc zaprzyjaźnił się z nią i wysłuchiwał ciągle historii o jej miłości, opowiadanej z wielkim patosem. Książę, nie wytrzymywał już, bo naprawdę, bardzo,chciał ją nadziać na swego rumaka, jednak nie mógł się ożenić z biedną chłopką, więc rzekł jej tak: „ Ofiaruj mi tysiąc srebrnych monet, a spełnię twoje wszelkie marzenia”.
- Tysiąc srebrnych monet? – Spytał, z niedowierzaniem, strażnik.
- Nieźle to, skubaniec, wykombinował. Jej rodzina na pewno nie zarabiała więcej niż tysiąc miedziaków rocznie, czyli sto sztuk srebra. Jeśli jeszcze odliczyć od tego podatki i niezbędne wydatki, to wychodzi czarno na białym, że nazbieranie żądanej przed księcia kwoty jest niemożliwe. – Wtrącił się Borin.
- Dziewka jednak wyruszyła, w poszukiwaniu pracy, do pobliskiego miasta – Kontynuował opowieść Erwak – Wiadomo było, że do ciężkiej pracy fizycznej się nie nadaje, a szydełkowaniem raczej by dużo nie zarobiła.
- Jeśli była taka ładna to mogła dziurkę wypożyczać – Znów odezwał się, Borin.
- Otóż,to. W końcu skończyły jej się pieniądze i nie miała nawet za co wrócić do swego miasta. Po drodze było dużo zbójów, więc pieszy powrót nie wchodził w rachubę, a nikt nie podwiózłby jej za darmo, widząc, że ma w naturze dużo do zaoferowania. W końcu jakiś bogacz ofiarował czterysta srebrnych monet za jej cnotę. Nazbierać prawie połowę sumy w jedną noc, niezły wynik. Tłumaczyła sobie, że to poświęcenie, które musi uczynić dla księcia.
- Zawsze mówiłem, że śluby to głupota, ponieważ kobiety są debilne i robią rzeczy, które ciężko facetowi pojąć. Nadają się do zabawy, ale na dłuższy okres, nie ma sensu się z nimi wiązać – Trzeci już raz przerwał, Borin.
- Jednak burdele nie narzekają na mało klientów, więc nie wywyższaj nas. Faceci, to takie same świnie, a może nawet gorsze, tylko nie potrafisz obiektywnie na to spojrzeć – Zabrał głos strażnik.
- Nie znam faceta, który sprzedawałby się jednej kobiecie, żeby nazbierać pieniądze na zabawę z drugą. Zasrany feminista się znalazł. Pokarz lepiej, co ci sterczy między nogami - Głos rycerza był nieco wzburzony.
- Jeśli jesteś zbyt głupi na obiektywizm, to już nie moja wina. Miej pretensje, do kogo innego.
- Cisza! – Krzyknął Erwak i nalał sobie kolejną szklankę wina. Pozostała dwójka spoglądała na niego w milczeniu, więc kontynuował opowieść.
- Jak zapewne wiecie, puszczała się dalej, za większe lub mniejsze sumy, zależnie od zamożności klienta. Logiczne jednak było, że wieść ta szybko rozejdzie się do sąsiedniego królestwa. Książe odebrałby nagrodę i skazał ją na śmierć za sprzedawanie ciała, lub wymyśliłby coś, że powinna zapłacić od tego jakiś horrendalny podatek, a jeśli nie to na stos.
Na szczęście do tego wszystkiego nie doszło. Nasz nieszczęsny rycerz, któremu na imię było Todor, był wiodącą postacią w dalszych wydarzeniach. Słyszał o niej także te historię, więc jego serce nieźle na tym ucierpiało. Pech chciał w dodatku, że zobaczył ją kiedyś, jak kurwiła się w krzakach, kiedy przebywał w mieście.
- To musiało być niezłe spotkanie – zarechotał strażnik.
- Todor opuścił miasto. Był romantykiem, więc zaczął błądzić bezcelowo po lasach, próbując ogarnąć negatywne uczucia.
- Ja dokończę – wtrącił się znów Borin – W czasie tych przechadzek, rycerz napotkał karetę, w której akurat przejeżdżał książę, przez chwilą znaleźliśmy martwe ciała, jego pięciu, ochroniarzy oraz księcia, który był nieźle zmasakrowany. Todor siedział koło ich ciał, czekając aż ktoś go znajdzie, wtrąci do lochu i skaże na śmierć, nie chciał nawet stawiać oporu. Jutro czeka go sąd i egzekucja, wszystkie zeznania zebraliśmy na miejscu.
- Niezła historia, książę zabity przez własnego rycerza. Na pewno wieść niedługo się rozejdzie po całym kraju - Podsumował strażnik.
- Na nas już pora – rzekł Erwak, kończąc szklankę wina i wstając od stołu. Po chwili w pokoju była już jedna osoba i tylko unosząca się w powietrzu woń wina oraz nie posprzątane kubki, zdradzały obecność gości. Strażnik drzemał sobie dalej, gdy nagle znów zbudziło go pukanie do drzwi. Tym razem, widząc przez wizjer dwie zakapturzone postacie, był lekko wystraszony.
- Czego chcecie przebierańcy!? – Krzyknął po otworzeniu drzwi. Chciał ukryć swój strach, odważną wypowiedzią. Jednak nagle zauważył, że spada na dół. Podłoga była cała zakrwawiona, próbował się poruszyć, ale wtedy zobaczył, że jego ciało właśnie upada na ziemię, tuż obok niego.
- Buty mi się od tego będą kleić – Stwierdził, jeden z mężczyzn w kapturze.
- Nie narzekaj, Woran. Przecież wiesz, co się zaraz stanie – odpowiedział mu drugi.
Obydwoje zabrali klucze i przeszli przez stalowe drzwi, za którymi znajdowały się cele. Więzienie nie było duże, widać przestępców szybko skazywano na stracenie, znajdowało się w nim zaledwie dwanaście cel. Tylko pięć z nich było zajętych. Todor siedział na kamiennej posadzce, nie interesując się przybyszami. Wiedział, że to nie czas na jego egzekucję, a ostatnie chwile życia chciał spędzić na rozmowie z Bogiem. Przerwał medytację, gdy usłyszał, że jeden z więźniów zaczyna wydzierać się w niebogłosy.
- Jednak szatan postanowił przyjść i sam zakończyć mój żywot – pomyślał, widząc, jak z rąk dwóch przybyszów wydobywa się ogień, palący po kolei wszystkich więźniów. Przeraźliwe wrzaski i odór palonego mięsa unosił się w powietrzu. Todor powstrzymał jednak wymioty, chciał z godnością przyjąć śmierć, jaką dla niego zaplanowano. Jednak zamiast spalić go przez kraty, postacie otworzyły drzwi, weszły do celi i uklękły.
- Jestem Woran, a to Yandren, przybyliśmy żeby ofiarować ci nowe życie.
Todor milczał, widział tylko ich blade ręce, całe ciało było przykryte czarnym płaszczem, a głowa kapturem.
- Mylicie się, ja już zakończyłem swój żywot. Moje serce okazało się zbyt słabe żeby znieść zawód i odejdę nie mogąc przystosować się do rzeczywistości.
- Nie. Póki co, twoje życie musi płonąć – Odezwał się Yarden, a w jego dłoni zabłysnął ogień.
- Nie tak jak tamci, ty płoniesz w ogniu własnych koszmarów i lęków. Ona przyniesie ukojenie, jeżeli nie tobie, to przynajmniej innym. Jeśli, jednak, nie wytrzymujesz tego spopielania, możesz odrodzić się jak feniks lub zostać pochłoniętym przez bezdenna czeluść.
- O czym ty mówisz? I skąd tyle o mnie wiesz? – łamliwym głosem wyjąkał rycerz.
- Wybacz, ale mój kolega ujął to zbyt poetycko i niekonkretnie. Mamy pewną propozycję nie do odrzucenia. Upadły anioł pragnie byś stał się jego pośrednikiem między światami.
- Mówisz o Diable?
- Nie wiem, jak wy ludzie go nazywacie, ale wiem, że masz misję, którą musisz wypełnić.
- Zabijcie mnie, wolę być pochłoniętym przez śmierć, niż żyć jako sługa zła.
- Bóg nie jest dobrem, tak jak ci się to wydaje. Rzeczywistość jest trochę bardziej pogmatwana, niedługo zacznie się wojna i ten świat będzie jej miejscem, według zasad obydwie strony muszą wybrać ludzkiego generała. Wbrew pozorom, jesteś idealnym odzwierciedleniem szatana.
-Ja?... Jestem Bożym sługą, brzydzę się wami, nie dam się tak po prostu omamić.
- Ten sam Bóg zgasił twoje marzenia, pragnienia i nie wysłuchał żadnej z twoich rozpaczliwych modlitw. Gdy umrzesz przekonasz się, że nie ma ukojenia, staniesz się tym samym, zrozpaczonym człowiekiem, przybranym w anielskie szaty. Będziesz musiał, obserwować jakąś księżniczkę, która pierdoli się z kim popadnie, w dodatku będzie podobna do tej, którą kochasz. Boga to bawi, przydzieli ci rolę anioła stróża i będzie czerpał satysfakcję z tego, że cierpisz bardziej niż w życiu cielesnym. On jest ponad wszystko i bawi się uczuciami, które wymyślił – Tym razem głos zabrał Todor.
- Miłość zaprowadziła mnie tutaj. Bóg chce mnie u siebie, te złe rzeczy się stały, ale niedługo znajdę się w jego królestwie i nie przeszkodzicie mi w tym! – Wykrzyczał, bojowo, Todor.
- żyjesz złudzeniami, idioto. Miłość powstaje w wyniku przesadnej wiary i nadziei, pomożemy ci z tym skończyć. Pamiętaj, że jeżeli pójdziesz z nami, to w każdej chwili możesz wrócić do swego Boga. Jednak, jeśli wybierzesz śmierć… Wtedy już nie będzie odwrotu – Wyrecytował Yarden, jego słowa były zimne jak lód i ostre jak brzytwa, ku swemu zdziwieniu, Todor wyczuł jednak w nich ogromną szczerość.
- Co miałbym niby robić? – Zapytał.
- Pójść z nami i nauczyć się najczystszego i szczerego uczucia: nienawiści – Tym razem głos zabrał, Woran. Nastała cisza. Woń spalonych ciał wciąż unosiła się powietrzu, wraz z ogromnym napięciem.
- Nie. Nie sprzedam duszy diabłu. Pójdę z wami i udowodnię, że nie przekonacie mnie do swoich chorych poglądów. – Jednocześnie zaśmiali się słysząc te słowa. Nie odpowiedzieli nic i w milczeniu stąpali po kamiennych schodach, przemieszczając się w stronę wyjścia. Todor szedł tuż za nimi. świeże powietrze otrzeźwiło go trochę. Widok dwóch sługusów szatana, idących przed nim, sprawił, że postanowił się zmyć przy najbliższej możliwej okazji. Wszystkie ostatnie zdarzenia były dla niego nieprawdopodobne. Najpierw widok bezczeszczonej ukochanej, potem atak szału i okrutne morderstwo, a teraz dosłowna wędrówka do bram piekieł..
- I w jaki sposób macie mnie zamiar przenieść do diabła? – Zapytał ironicznie. Postanowił nie wierzyć tak łatwo przebierańcom, ponieważ mogli okazać się tylko magami ognia. Nie odezwali się, tylko stanęli w miejscu. Zatrzymał się tuż za nimi, zauważył, że wokoło tworzy się ognisty krąg. Zanim zdążył podjąć jakiekolwiek działanie, ogień wzbił się na wysokość głowy. Wyglądało to, jakby pożoga ogarnęła całe miasto z wyjątkiem kręgu, w którym się znajdowali. Mężczyźni zdjęli kaptury i obrócili się w stronę rycerza. Todor zrobił, ze strachu,kilka kroków do tyłu, aż poczuł na plecach bliskość ognistego kręgu. Obydwoje mieli twarze koloru popiołu. W ich oczach na próżno było szukać jakiejś części, wszystko było jednobarwną, czerwoną masą. Nagle przeraźliwy wybuch i ludzkie jęki przeżarły uszy rycerza, który padł na kolana, nie mogąc tego znieść. Po chwili wszystko ucichło i ogień zniknął.
- Rozejrzyj się wokoło. Najpotężniejszy mag ognia na tej planecie zabił siedem osób jednym czarem. Co powiesz na to? – Spytał Yarden. Todor wstał i rozejrzał się. Ogarnęło go dziwne uczucie, jakby znajdował się w innym miejscu, jednak ziemia pod nim była taka sama. Całe miasto zniknęło i otaczała ich bezkresna pustka. Pozostał tylko zapach spalenizny i resztki pyłu, dryfujące na wietrze.
- Jak mogę być wam potrzebny, skoro sami możecie zniszczyć całe miasto bez mrugnięcia okiem? – Rycerz na próżno próbował doszukiwać się logiki w postawie tych istot.
- Możemy zniszczyć ten świat bez wysiłku, możemy unicestwić wszystkie galaktyki i trwać w nicości. Jednak to Bóg nas stworzył i może unicestwić wszystkie równoległe światy wraz z niebem i piekłem, więc stoimy na straconej pozycji i weszliśmy w pewien układ. Każde z nas wybiera jednego człowieka, który stanie się naszym odzwierciedleniem. Przeznaczenie uchroni go od śmierci, jednak jego poddani będą umierać w tysiącach. Gra ma raczej charakter emocjonalny, kończy się, jeśli wybrany człowiek uzna wyższość wroga, w naszym wypadku Boga. Oczywiście zabronione jest wybieranie osób, które jasno wypowiadają się po jednej ze stron. Ty wydawałeś się bardzo pobożny, ale ostatnimi przeżyciami i czynami pokazałeś, że nadasz się idealnie, po krótkim szkoleniu- Wytłumaczył Yarden. Wszyscy stali chwilę w milczeniu. W końcu ujrzeli na niebie anioła, który leciał kilkanaście metrów nad nimi, trzymając na rękach kobietę.
- On już też wybrał – rzekł z uśmiechem na ustach, Woran.
- Widzisz Todor, ta wojna będzie dużo bardziej osobista niż myślałeś. Wiedziałem, że Bóg ją uratuje, gdy zniszczymy miasto. Pomożemy ci wygrać z miłością, a jej nienawiść do ciebie załatwi nam zwycięstwo – Wytłumaczył, Yarden.
- Podoba mi się to. Bóg będzie walczył z jej nienawiścią, a wy z moją miłością. To wszystko wydaje się takie proste, że wydaje mi się, że to sen, z którego niedługo się obudzę, lecz na razie pójdę z wami. – Odpowiedział rycerz, który całkowicie zmienił swoje nastawienie, poznając przeciwniczkę. W ciągu dalszej drogi słowa zostały zastąpione przez myśli. Todor czekał tylko na pobudkę, jednak nie zdawał sobie sprawy, że jego przyszłość zamiast pobudki szykuje mu okrutny i ciężki los, w którym nie będzie czasu na sen. Dwójka piekielnych wysłanników czerpała ogromną satysfakcję wiedząc, że niedługo rycerz zrozumie, co go czeka. Na razie szli. Szli, żeby wypełniać swoją rzeczywistość, w drodze ku przyszłości, która rysowała się w nieprawdopodobnych, trudnych do ogarnięcia przez ludzki umysł barwach.
2
Powtórzenie.Strażnik więzienia drzemał sobie w najlepsze, jak zwykle próbując jakoś skrócić sobie nudną pracę. Jednak mocne stukanie wyrwało go z błogiego stanu i ruszył powoli w stronę drzwi, żeby sprawdzić, kto przerwał jego drzemkę.
I bardziej: "stukanie do drzwi"
Powtórzenie. I...Jednak mocne stukanie wyrwało go z błogiego stanu i ruszył powoli w stronę drzwi żeby sprawdzić, kto przerwał jego drzemkę. Przez wizjer zobaczył dwóch rycerzy, trzymających więźnia. Otworzył ciężkie, metalowe drzwi, wpuszczając ich do środka.
1. Rycerze odprowadzający więźnia? Oo
2. Drzwi z metalu się jednak często w średniowieczu nie zdarzały. A tym bardziej w więzieniu.
Powtórzenia...Przez wizjer zobaczył dwóch rycerzy, trzymających więźnia. Otworzył ciężkie, metalowe drzwi, wpuszczając ich do środka.
- Daj szybko jakieś klucze i przygotuj coś do picia – powiedział jeden z rycerzy, wyraźnie podekscytowany. Strażnik szybko podał mu klucz i obydwoje weszli za następne drzwi, gdzie znajdowały się cele.
Normandzki? W twoim fantasy jest... Err... Normandia? Tak się zwał ten kraik? ;P- No dobrze - westchnął, zdejmując normandzki hełm.
Uhm. Wybacz, ale tu jest straszliwie dużo błędów, a ja nie mam kilku godzin. Ogólnie o błędach powiem dalej...
Uhm. Przeciętna dziwka (mogę chyba tak powiedzieć? ;P) nie zarabiała wiele, a nawet taka straszliwie urodziwa nie zarobiłaby, uhm, jednej dziesiątej tej sumy? Tylko idiota wydałby na nią tyle pieniędzy. Taki szczególik...W końcu jakiś bogacz ofiarował czterysta srebrnych monet za jej cnotę.
1. Pokaż!Zasrany feminista się znalazł. Pokarz lepiej
2. Nie sądzę, żeby tępawy rycerzyna znał słowo "feminista"...
1. Ksiązę!Książe odebrałby nagrodę i skazał ją na śmierć za sprzedawanie ciała, lub wymyśliłby coś, że powinna zapłacić od tego jakiś horrendalny podatek, a jeśli nie to na stos.
2. śmierć za sprzedawanie ciała. Uhm. Przepraszam, niech wytłucze wszystkie dziwki w mieście, będzie rebelia.
I czemu, na cholerę, ma dotrzymywać słowa? To plebejka przecież!
A ten rycerz to jest po prostu głupi jak kamień. Egzekucje urządza się:Jednak zamiast spalić go przez kraty, postacie otworzyły drzwi, weszły do celi i uklękły.
1. Na wolnym powietrzu.
2. Ku uciesze tłumu
3. Takie tam, ale na pewno nie w celi!
Uhm.
Pomysł: 4
świat, jak świat, ale wizja Boga i Szatana dość ciekawa

Styl: 3
Czyta się gładko, ale jest dużo błędów, które kłują w oczy. I dialogi drętwe...
Schematyczność: 4=
Upadłe anioły, wybraniec... Khe, he...
Błędy: 3-
Oj, kiepsko. Raz nie ma w ogóle przecinków, raz tłuczesz nimi jak z Kałasznikowa. Do tego kilka ortów, powtórzenia, literówki, zły zapis dialogów...
Ocena ogólna: 3+
Nie podobało mi się.
Are you man enough to hold the gun?
3
Testudos! Co takie wysokie oceny?! Musi tu wkroczyć winky. XD
Przede wszystkim nie podoba mi się już zapewnienie, że
Ech, jedziemy. <ściągnęła wodze i dała sygnał łydkami> (Może być ciekawie. <Muza wyjmuje chipsy>)
Falsus utinam vates sim! Teraz to sobie możesz...) Bez obu przecinków.

A poza tym: bez przecinka między ,,ciała" i ,,lub".
Bez przecinka po ,,przechadzek".
Kropka po ,,książę".
,,PrzeD chwilą".
Bez przecinka po ,,pięciu".
To była subtelna aluzja do tego, że ,,spadanie w dół" nie jest najlepszym określeniem.
Błędy, zapisywanie dialogów - tragedia. Styl nijaki. Opisujesz rzeczy, ale ja ich nie widzę. Robisz to jakby na odwal się, czasem w ogóle nie opisujesz. Na przykład na końcu dobrze by było napisać, że przeszli przez ten spopielony obszar, popiół wbijał się w powietrze pod ich stopami, ucichły odgłosy, no kurde, cokolwiek!
Wydarzenia następują jedne po drugich i nic z tego nie wynika. Historia jest mocno wyświechtana.
Nie chce mi się już rozpisywać. Jest źle i już. Nie podoba mi się.
Pozdrawiam.
Przede wszystkim nie podoba mi się już zapewnienie, że
No ludzie, ile można czytać to samo? Jak będę chciała Wiedźmina, przeczytam dzieło Sapka, nie kolejną nędzną podróbkę.Jest to próba połączenia Wiedźmina( średniowieczne fantasy) ze Spawnem( Walka Boga z szatanem)
Ech, jedziemy. <ściągnęła wodze i dała sygnał łydkami> (Może być ciekawie. <Muza wyjmuje chipsy>)
Winno być prędzej: ,,...niedawno i - jak zwykle w takich przypadkach - powoli stąpając blabla".Przybyły do miasta niedawno, i jak zwykle w takich przypadkach, powoli stąpając w stronę karczmy.
Możnaby to napisać lepiej. Póki co jest strasznie sucho. (Masz może colę? Muszę popić.)Przybyły do miasta niedawno, i jak zwykle w takich przypadkach, powoli stąpając w stronę karczmy. Jednak nie. Historia ta nie zacznie się od wizyty w karczmie.
Powtórzenie.Strażnik więzienia drzemał sobie w najlepsze, jak zwykle próbując jakoś skrócić sobie nudną pracę. Jednak mocne stukanie wyrwało go z błogiego stanu i ruszył powoli w stronę drzwi żeby sprawdzić, kto przerwał jego drzemkę.
średniowiecze i judasz?! I może jeszcze domofon?Przez wizjer zobaczył dwóch rycerzy
Bez przecinka.zobaczył dwóch rycerzy, trzymających więźnia
RycerzA. (Nauczyć się końcówków, będzie piątków jak mrówków.)znasz historię tego, że tak powiem, błędnego rycerz.
Wcześniej nie padło ani słowo o dziewczynie. Kim jest? Weszła z nimi? Aresztowali ją? O co chodzi?- Do rzeczy! Opowiadaj o tej szatańskiej dziewczynie
Bez przecinka. (Popatrz no tylko, Kozica, kiedyś głównie wytykałam braki przecinków, teraz walą ich za dużo. Czasy się zmieniają... niedługo na wszelki wypadek będą stawiać je po każdym słowie.)wykrzyczał, zdenerwowany Borin
Bez przecinka.A, że
Miraże... jakoś mi tu nie pasują.książę nie mógł za nią wyjść i dlatego żyła ciągłymi mirażami
Bez przecinka.Książę, nie wytrzymywał już
(Cholibka... Muza, przewidziałaś to.naprawdę, bardzo,chciał

(To niehumanitarne!!!)chciał ją nadziać na swego rumaka
Bez spacji.„ Ofiaruj
Bez obu przecinków.Spytał, z niedowierzaniem, strażnik
Po co on to tłumaczy? Kumple na pewno są zorientowani, a czytelnik nie umrze, jak czegoś nie będzie wiedział. (W końcu czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.)- Nieźle to, skubaniec, wykombinował. Jej rodzina na pewno nie zarabiała więcej niż tysiąc miedziaków rocznie, czyli sto sztuk srebra.
No zgadnij.wyruszyła, w poszukiwaniu pracy, do

Może podpowiem: PRZECINEK.Znów odezwał się, Borin
Nie dość, że niepotrzebny przecinek, to jeszcze bez spacji.Otóż,to
Testudos służnie zauważył. Taki bogacz nie dałby jej pewnie nawet dwóch monet wiedząc, że dla biedaka to i tak fortuna.W końcu jakiś bogacz ofiarował czterysta srebrnych monet za jej cnotę.
Przecinek. To się nudne robi.Trzeci już raz przerwał, Borin
Za cudzołożenie groziła gruszka. Opowiedzieć o niej? To narzędzie tortur działające podobnie do parasola i nabijane kolcami, ćwiekami czy czymś takim, które umieszczało się w pochwie lub odbycie. Karało się nią za cudzołóstwo i homoseksualizm. Sympatyczne, nie?skazał ją na śmierć za sprzedawanie ciała skazał ją na śmierć za sprzedawanie ciała, lub wymyśliłby coś, że powinna zapłacić od tego jakiś horrendalny podatek, a jeśli nie to na stos
A poza tym: bez przecinka między ,,ciała" i ,,lub".
Chryste...W czasie tych przechadzek, rycerz napotkał karetę, w której akurat przejeżdżał książę, przez chwilą znaleźliśmy martwe ciała, jego pięciu, ochroniarzy oraz księcia, który był nieźle zmasakrowany.
Bez przecinka po ,,przechadzek".
Kropka po ,,książę".
,,PrzeD chwilą".
Bez przecinka po ,,pięciu".
Bez przecinka.nie posprzątane kubki, zdradzały obecność gości
Jak wyżej.Chciał ukryć swój strach, odważną wypowiedzią.
Leciał, leciał, leciał... i nagle znów pojawił się na ziemi. - Ech - mruknął. - Cholerne przenikające tekstury...Jednak nagle zauważył, że spada na dół.
To była subtelna aluzja do tego, że ,,spadanie w dół" nie jest najlepszym określeniem.
Upadł, a zaraz obok jego ciało?! o_OJednak nagle zauważył, że spada na dół. Podłoga była cała zakrwawiona, próbował się poruszyć, ale wtedy zobaczył, że jego ciało właśnie upada na ziemię, tuż obok niego.
Domyśl się.Stwierdził, jeden z mężczyzn
CiałA, głowY. Przeca jest ich dwóch.widział tylko ich blade ręce, całe ciało było przykryte czarnym płaszczem, a głowa kapturem.
Słabe, przecinek.zbyt słabe żeby znieść zawód
Bez przecinka.Jeśli, jednak, nie wytrzymujesz tego
Bezdenną.zostać pochłoniętym przez bezdenna czeluść
Totalnie nieklimatyczna i niepasująca wypowiedź.- O czym ty mówisz? I skąd tyle o mnie wiesz? – łamliwym głosem wyjąkał rycerz.
- Wybacz, ale mój kolega ujął to zbyt poetycko i niekonkretnie.
Wy, przecinek, ludzie. I chyba przecinek.Nie wiem, jak wy ludzie go nazywacie
Nie ma czegoś takiego ,,?...", jest ,,...?"Ja?...
Bez przecinka.Będziesz musiał, obserwować
Bez przecinków.Wykrzyczał, bojowo, Todor
Bez przecinka.Jednak, jeśli
Przecinek. (Zaraz zacznę bluźnić. A jak ci zrobię herbatki? TO RóB.)Tym razem głos zabrał, Woran
Głupota. W każdej chwili mogą go zabić, omamić, wykorzystać... ułatwia im robotę i tyle.Nie. Nie sprzedam duszy diabłu. Pójdę z wami i udowodnię, że nie przekonacie mnie do swoich chorych poglądów.
Bez przecinków.Widok dwóch sługusów szatana, idących przed nim, sprawił
TRóJKROPEK składa się z TRZECH kropek.piekieł..
<cedzi przez zaciśnięte do bólu zęby> Wykasujobaprzecinkiproszę.Todor zrobił, ze strachu,kilka kroków
...nie było ani rowerowych, ani samochodowych, ani nawet od długopisu.W ich oczach na próżno było szukać jakiejś części
I to ma być efekt wybuchu czegoś w rodzaju bomby? żadnych zgliszczy, płonących jeszcze roślin, ciał? Aha, rozumiem, magia. Mhm. No.Całe miasto zniknęło i otaczała ich bezkresna pustka. Pozostał tylko zapach spalenizny i resztki pyłu, dryfujące na wietrze.
... a wtedy GAME OVER.Gra ma raczej charakter emocjonalny, kończy się, jeśli wybrany człowiek uzna wyższość wroga
Błędy, zapisywanie dialogów - tragedia. Styl nijaki. Opisujesz rzeczy, ale ja ich nie widzę. Robisz to jakby na odwal się, czasem w ogóle nie opisujesz. Na przykład na końcu dobrze by było napisać, że przeszli przez ten spopielony obszar, popiół wbijał się w powietrze pod ich stopami, ucichły odgłosy, no kurde, cokolwiek!
Wydarzenia następują jedne po drugich i nic z tego nie wynika. Historia jest mocno wyświechtana.
Nie chce mi się już rozpisywać. Jest źle i już. Nie podoba mi się.
Pozdrawiam.
Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
4
Widziałem dziadostwo! Widziałem!Za cudzołożenie groziła gruszka. Opowiedzieć o niej? To narzędzie tortur działające podobnie do parasola i nabijane kolcami, ćwiekami czy czymś takim, które umieszczało się w pochwie lub odbycie. Karało się nią za cudzołóstwo i homoseksualizm. Sympatyczne, nie?
Ale "sprzedawanie się" to chyba raczej nie cudzołóstwo... Chociaż.
Cudze łoże. No, jednak, dużo tych łóż. Uhm.
Może mnie ktoś oświecić, będę wiedział na przyszłość ;D
Are you man enough to hold the gun?
5
Tak, dziwkarstwo i cudzołożenie można postawić na równi. XD
Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
6
Daruję sobie wymienianie błędów interpunkcyjnych itd bo Winky nie pobiję 
Wymienię kilka elementów, które moim zdaniem wpłynęły negatywnie na mój odbiór twojego opowiadania:
- Rycerze pili z kubków. Nie można było in dać kielichów albo pucharów? Jak zobaczyłem wyraz "kubek" skojarzyło mi się to z duralexowymi filiżankami.
- Język postaci. Chyba nie wymaga komentarza.
- Kiedy rycerze żartują sobie z tej dziewczyny i księcia, mogliby sie czasem zaśmiać, nie uważasz?
- To istniało już wtedy pojęcie feminizmu?
- Chwilami nie wiadomo kto mówi, ciężko jest rozróżnić postacie, na dodatek musiałem przeczytać całe opowiadanie żeby dowiedzieć się, kto jest głównym bohaterem.
- Zeznania?! Proces?! Coś mi się wydaje, że wtedy sąd i egzekucja odbywały się od razu, bez zabawy w udowadnianie winy.
Ale do czego ja zmierzam?
Istnieją w pisarstwie takie małe zwierzątka. Nazywają się szczegóły.
Sęk w tym, że o szczegóły trzeba dbać, bo jeśli sie o nie nie dba, to biedactwa poumierają. A wiedzieć ci trzeba, że to właśnie szczegóły tworzą klimat, podobnie jak koralowce tworzą rafę koralową.
W twoim opowiadaniu nie było za grosz klimatu. Były tylko wydarzenia i nic poza tym. Skądinąd dość ciekawe.
Kiedy czytelnik sięga po historie typu fantasy, to zapewne jest wielkim fanem takich książek, a to co w nich ceni najbardziej to właśnie ten nieszczęsny klimat.
Popracuj więc nad budowaniem odpowiedniej atmosfery. Jak już przy okazji innego komentarza wspomniałem, pisząc postaw się w roli czytelnika i przekonaj sie jak on odbierze twoje słowa.
Powodzenia i pozdrawiam.

Wymienię kilka elementów, które moim zdaniem wpłynęły negatywnie na mój odbiór twojego opowiadania:
- Rycerze pili z kubków. Nie można było in dać kielichów albo pucharów? Jak zobaczyłem wyraz "kubek" skojarzyło mi się to z duralexowymi filiżankami.
- Język postaci. Chyba nie wymaga komentarza.
- Kiedy rycerze żartują sobie z tej dziewczyny i księcia, mogliby sie czasem zaśmiać, nie uważasz?
- To istniało już wtedy pojęcie feminizmu?
- Chwilami nie wiadomo kto mówi, ciężko jest rozróżnić postacie, na dodatek musiałem przeczytać całe opowiadanie żeby dowiedzieć się, kto jest głównym bohaterem.
- Zeznania?! Proces?! Coś mi się wydaje, że wtedy sąd i egzekucja odbywały się od razu, bez zabawy w udowadnianie winy.
Ale do czego ja zmierzam?
Istnieją w pisarstwie takie małe zwierzątka. Nazywają się szczegóły.
Sęk w tym, że o szczegóły trzeba dbać, bo jeśli sie o nie nie dba, to biedactwa poumierają. A wiedzieć ci trzeba, że to właśnie szczegóły tworzą klimat, podobnie jak koralowce tworzą rafę koralową.
W twoim opowiadaniu nie było za grosz klimatu. Były tylko wydarzenia i nic poza tym. Skądinąd dość ciekawe.
Kiedy czytelnik sięga po historie typu fantasy, to zapewne jest wielkim fanem takich książek, a to co w nich ceni najbardziej to właśnie ten nieszczęsny klimat.
Popracuj więc nad budowaniem odpowiedniej atmosfery. Jak już przy okazji innego komentarza wspomniałem, pisząc postaw się w roli czytelnika i przekonaj sie jak on odbierze twoje słowa.
Powodzenia i pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)