Gra o duszę

1
Dobra, tu chyba powinny znaleźć się słowa od autora? Pomysł zrodził się pod prysznicem(zapewne nietypowe miejsce). Cóż mogę więcej powiedzieć? życzę miłego czytania.

PS Nie odpowiadam za jego wartości moralne<opętańczy śmiech>

No to lecimy z tym koksem :twisted:







Uciekał ciemnymi uliczkami przed policją. Tym razem mu się nie udało i nie zdążył uciec. Był jednym z najlepszych zabójców do wynajęcia. Ryzyko zawodowe pomyślał ironicznie. Oparł się o ścianę, łapczywie łapiąc oddech. Nie miał już siły biec. Płuca paliły go niemiłosiernie. To koniec, pomyślał, słysząc syreny policyjne i ujadanie psów, które zapewne go tropiły. Upadł na kolana, myśląc, że powinien zrobić to już dawno. Zaczął się modlić, prosząc o wybaczenie swoich grzechów.



***



Stał oparty nonszalancko o jedną z marmurowych kolumn, przyglądając się ze znudzeniem swojemu rozmówcy.

- No to co robimy?- zapytał z roztargnieniem, owijając wokół długiego palca pasmo czarnych włosów.

- Nie wiem... może po prostu mi go oddaj?- zapytał z wyczuwalną nutką nadziei w głosie.

Na ustach Lucyfera wykwitł drwiący uśmiech, ukazując rząd równych, ostrych zębów. Pokręcił głową z niedowierzaniem.

- Drwisz ze mnie? Chyba nie sądzisz, że go ci oddam tak po prostu... Chociaż po twojej minie sądzę, że mówiłeś poważnie.

- Mógłbyś mi go oddać, i tak macie tam na dole ich za dużo. - spojrzał na niego z wyrzutem.

- Gabrielu, Gabrielu... Kiedy wreszcie zrozumiesz, że ja nie lubię oddawać, ani tym bardziej przegrywać. Zarówno ja, jak i ty dobrze wiemy, że to nie jest jakiś zwykły śmiertelnik. Zabił tylu ludzi, że nie jeden seryjny morderca by pozazdrościł, a wy sądzicie, że można mu to tak darować? - zapytał, unosząc jedna brew i przyglądając się z zainteresowaniem towarzyszowi.

- Prosił o wybaczenie. Każdy ma prawo popełniać błędy i dostać drugą szansę. Tak więc... - zaczął mówić Gabriel.

- Daruj sobie. - przerwał mu ostro Lucyfer, odrzucając niedbałym ruchem ręki włosy, wbijając w niego spojrzenie swoich czerwonych oczu - Ani ty, ani ja nie chcemy go oddać drugiemu. Co powiesz na partię pokera? Jeśli ja wygram... - przerwał, patrząc znacząco na anioła - dostanę go i wezmę ze sobą, a jeśli ty... - spojrzał na niego przekornie, a ogniki rozbawienia zatańczyły mu w oczach - dacie mu uciec przed jego przeznaczeniem: śmiercią i potępieniem. A potem zostawicie go tam na dole, wśród jego pobratymców, wierząc, że nawróci się na drogę wiary i będzie pobożny. A tak naprawdę wróci do poprzednich zajęć. - zakończył zadowolony swój wywód, uśmiechając się ironicznie i patrząc z wyczekiwaniem na rozmówcę.

- Jak śmiesz wątpić w nasze wybory, ty... - mówił wściekły Gabriel, cały czerwony ze złości.

- Tak, tak...Wiem. - przerwał ponownie znudzonym głosem Król Piekieł - Więc gramy w tego pokera?

- To jest niemoralne, ty jesteś niemoralny. - powiedział wzburzony Sługa Boży.

- Uznam to za komplement. Jednak, skoro nie podoba ci się mój pomysł, to może masz lepszy? - spojrzał na niego drwiąco, już lekko zniecierpliwiony.

- No nie wiem... - odpowiedział trochę zmieszany Gabriel.

- Więc postanowione. - Powiedział Lucyfer, uśmiechając się zadowolony.

Anioł spojrzał na niego niepewnie i pokiwał niechętnie głową na znak zgody. Uśmiech rozmówcy poszerzył się jeszcze bardziej i ruszyli ku jedynemu w tej sali stołowi, stojącego po środku. Diabeł zasiadł na miejscu Boga, cały promieniejąc ze szczęścia i mamrocąc pod nosem, że jego marzenia się spełniają. Gabriel zasiadł obok niego, spojrzał z powątpiewaniem na diabła, unosząc oczy ku górze, prosząc Najwyższego o cierpliwość. Lucyfer wyciągnął z czarnych połów szat talię kart i zaczął rozdawać. Anioł podniósł niepewnie swoje karty. Wymienił trzy z nich. Spojrzał z wyczekiwaniem na diabła. Ten tylko uśmiechnął się niewinnie i zapytał:

- Gotowy?

Gabriel wstrzymując oddech pokiwał głową i wyłożył karty na stół. Miał dwie pary. Spojrzał na karty towarzysza i zbladł. Miał fula.

- Wygrałem - stwierdził, uśmiechając się jak dziecko, które właśnie dostało cukierka.

- Oszukiwałeś! - huknął wściekły anioł.

- Pomyślmy... - diabeł udał, że się zastanawia, po czym uśmiechnął się niewinnie. - Sądzę... że to całkiem prawdopodobne.

- Ty... - zaczął wściekły Sługa Boży, Którego Właśnie Ograł Pan Piekieł.

- Tak, tak... Chyba wiem co masz na myśli, ale teraz mi wybacz, muszę cię opuścić. Nagli praca, rozumiesz. – uśmiechnął się znacząco. - Jeśli masz ochotę możemy skończyć tę rozmowę kiedy indziej.

- Ty, ty... - zaczął na powrót wściekły anioł, ale po diable został już tylko czarny dym.

Jęknął bezradnie, po czym opadł na fotel i zakrył twarz dłońmi.



***



Usłyszał strzał. Potem następny i następny. Fala za falą bólu wypełniała go, a potem była już tylko ciemność. Czuł się jak w próżni. Otworzył powoli oczy, do tej pory kurczowo zaciskane, niepewny co zobaczy. Klęczał na czarnej podłodze z marmuru, a nad nim stała ubrana w czarne szaty postać, przyglądając mu się z zainteresowaniem. Lucyfer uśmiechnął się szeroko, widząc, że jego gość wreszcie otworzył oczy. Zabójca spojrzał na niego z bojaźnią, po czym spytał niepewnie:

- Kim jesteś?

- Mam wiele imion.

- Szatan.

- Mów mi tato... *



KONIEC





* Ten końcowy dialog jest z filmu "Adwokat diabła".
"Nie kocham człowieka, kocham trawiący go ogień."

Nikos Kazantzakis

2
Poczatek i zgrzyt:


Uciekał ciemnymi uliczkami przed policją. Tym razem mu się nie udało i nie zdążył uciec.


Trzeba bylo dac kropke po "udalo" a reszte wywalic. Zreszta w ogole to jakies dziwne zdanie.


zabójców do wynajęcia


Do wynajecia wydaje sie zbedne, wyglada zreszta jak chlopiec do wynajecia. Jesli jest jednym z najlepszych zabojcow, to juz to mi mowi, ze raczej nie jest psycholem, tylko maszyna do zabijania ktora dostaje full kasy za wyrywanie chwastow.




Ryzyko zawodowe pomyślał ironicznie.


A moze jakis przecinek, myslnik?


łapczywie łapiąc


Ble ...


Płuca paliły go niemiłosiernie.


Kiedys sama uzywalam tego slowa dosc czesto, jednak teraz wiem, ze nie wolno tego robic zbyt czesto (najlepiej w ogole) - zmien.


i ujadanie psów, które zapewne go tropiły.


... i ujadanie psów tropiących.


słysząc, myśląc, prosząc


Kluje w oczy.



----

Podsumowanie: jak na razie banal - i to banalnie wielki. Banalna postac, banalnie przedstawiona, banalna akcja i styl. PS: spotkanie z policja, nie jest chwila, w ktorej zawodowi zabojcy nagle sie nawracaja ... Zobaczmy co dalej ...

----



Srodek pominmy, bo za duzo gadania a i bledow nie chce mi sie wypisywac. Najlepiej widac je na opisach.


Fala za falą bólu wypełniała go


Paskudnie ... Zmien.


Czuł się jak w próżni.


W prozni to by mu cialo eksplodowalo. Chyba chodzilo Ci o cos innego ...


Otworzył powoli oczy, do tej pory kurczowo zaciskane,


Niepewnie otworzyl oczy. I wystarczy.


Klęczał na czarnej podłodze z marmuru, a nad nim stała ubrana w czarne szaty postać, przyglądając mu się z zainteresowaniem.


Kleczal na ciemnej, marmurowej podlodze. Ble ble ble, koniec caly do zmiany. Zero klimatu. A cytat z filmu (swietny) ubierz w jeden, lub dwa opisy.



Srednio - 2/6



Dodane po 19 sekundach:



PS: najpierw sie przedstawiamy w odpowiednim dziale.

Dodane po 6 minutach:

Ogólnie: temat fajny - ale wykonanie paskudne. Tyle. Pozdrawiam

3
wygląda na to, że przyczepię się do tego samego zdania, ale inaczej...


Tym razem mu się nie udało i nie zdążył uciec.


skoro mu się nie udało i nie zdążył to nie możesz pisać, że oparł się, myśli i w ogóle. To zdanie odnosi się do rzeczy dokonanej.

Napisz, że tym razem mu się nie uda - będzie ok.


o wybaczenie swoich grzechów.


wiesz, domyślamy się, że chodzi ci o jego grzechy, a nie grzechy jego znajomych...


Zabił tylu ludzi, że nie jeden seryjny morderca by pozazdrościł,


zła kolejność. to zdanie "nie brzmi" pozazdrościłby mu nie jeden seryjny morderca



Ogólnie: mi się podoba. Od zawsze wiadomo, że wszystko zależy od hazardu. Trochę płytkie, ale fajne.

popracuj nad opisami



pozdroowki 8)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

4
O.K., w takim razie przyszła kolej na mnie :)

No więc mogę przyczepić się już tylko do jednego zdania, ponieważ reszta została skrupulatnie wytknięta przez moje poprzedniczki :D :


Uśmiech rozmówcy poszerzył się jeszcze bardziej i ruszyli ku jedynemu w tej sali stołowi, stojącego po środku


niegramatycznie. Powinno być: ruszyli ku stołowi stojącemu po środku sali. Reszta jest zbędna.



Opowiadanie nawet mi sie podobało, choć nie jest dopracowane i nie przedstawia sobą nic nowego. Pomysł jest fajny, choć powinnaś wyjaśnić, dlaczego anioł chciał ocalić właśnie tego mordercę. Jeżeli wg niego każdy zasługuje na drugą szansę, to dlaczego nie próbuje uratować innych ludzi, którzy zeszli na złą drogę? - sytuacja, którą opisałaś nie wygląda na zwyczajną, taką, do której szatan się już przyzwyczaił, stąd wnioskuję, że nie zdarzała się często



W każdym razie pozdrawiam :*
"But I'm on the outside, I'm looking in

I can see through you, see your true collors

Cause inside you're ugly, You're ugly like me

I can see through you, see to the real you.."

5
a mi się nie podoba za polszczyznę. W treśc się nie wczytywałam, fatalna gramatyka i interpunkcja odwracała całkowicie moją uwagę ;D
And if you go,

I wanna go with you

And if you die,

I wanna die with you,,,





Take your hand and walk away
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron