W mroku nocy (horror nadnaturalny) fragment

1
Wstała trochę onieśmielona tym gdzie była. Wracała myślami do wczorajszego wieczoru i świadomość z kim rozmawiała, trochę obezwładniła jej umysł. No cóż, trzeba podnieść się z kolan i ruszyć dalej.

Polując tej nocy nie poczuła w tym żadnej emocji, namiętności jaka towarzyszy Wampirowi. Różnica polegała jedynie na pięknym otoczeniu. Góry, zieleń i to powietrze, które delikatnie dotykało jej twarz. Mogłaby dziś nie polować, tylko wpatrywać się w domy gdzieś w oddali na pustkowiu pokrytym różnokolorowymi polami. światła w ich oknach przyciągały i kusiły, by zajrzeć kto w nich mieszka. Ta dziwna ciekawość sprawiła, że po drugiej ofierze postanowiła podejść do jednego takiego domu. Był wybudowany wysoko w górach, w ustronnym miejscu, pośród dzikiej natury. Czerwony spadzisty dach jak neon odróżniał się wśród zielonych traw i żółtych pól. ściany miał żółte. Dwa balkony, jeden większy, drugi mniejszy. Piętrowy budynek wcale nie wyglądał na taki duży z daleka jaki naprawdę był, gdy podeszło się bliżej. Na dachu były trzy małe okna. To przez nie chciała zajrzeć do środka. Jednak były zasłonięte białymi żaluzjami. Postanowiła wejść przez balkon. Pięknie zdobiona balustrada przyciągała wzrok. Balkon był otwarty. W środku panował półmrok. Weszła do pustego pomieszczenia. Zobaczyła duże małżeńskie łóżko z białą pościelą. Dwa stoliki po obu jego stronach. Po przeciwnej stronie okna stała szafa lustrzana, rozsuwana, a naprzeciw łóżka, niewielka nocna szafka z dużą ilością kobiecych kosmetyków. Miękki dywan przyciągał wzrok i zapraszał do położenia się na nim. Miał długie włosie w kolorze kremowym. Uchyliła drzwi, by zajrzeć na korytarz. Nikogo nie było. Na piętrze były jeszcze trzy pokoje, ale nie chciała do nich zaglądać. Jej uwagę przykuł ludzi głos w dolnej części budynku. Dwoje młodych ludzi. Kobieta i mężczyzna. Namiętna rozmowa. Minęła kolejne trzy pokoje, cicho skradając się po brązowej posadce do schodów. ściany pokryte były pomarańczową tapetą. Powoli schodziła po schodach. Schody prowadziły do dużego salonu z kominkiem po wschodniej stronie budynku i tapczanem na środku pokoju. ściany ozdobione były obrazami i zdjęciami ludzi, których ta dwójka musiała dobrze znać. Po zachodniej stronie pokoju stał fortepian, piękny czarny Steinway z otwartą nakrywą. Przed nim stało krzesło pokryte brązową skórą. Miała ochotę zbliżyć się do niego i dotknąć jego klawiszy. Powstrzymała się jednak. Oglądała resztę pokoju. Nie było tu dywanu, jedynie brązowy parkiet. Stała też meblościanka z książkami, wierzą Hi Fi i wielki telewizor przymocowany do ściany. Para młodych ludzi siedziała na tapczanie przed szklanym stolikiem. Pili czerwone wino i szeptali sobie czułe słowa. W końcu wstali. Musiała ukryć się za fortepianem. Młoda para powoli weszła po schodach kierując się w stronę sypialni.

Została sama. Usiadła na tapczanie gdzie siedziała parka. Czuła wciąż ich ciepło na delikatnym poszyciu tapczana. Miała przed sobą obraz Michelangelo przedstawiający stworzenie Adama. Czy Bóg stworzył wampiry, czy stwarzając świat myślał o nich? Czy faktycznie jest demonem, wcieleniem zła, dzieckiem szatana? Tak bardzo chciała cofnąć czas. Jej ludzka dusza cierpiała katusze i nikt nie mógł jej teraz pomóc. Nikt. Najgorsze było to, że sama w jakiś sposób przyczyniła się do tego kim teraz była. Kiedyś marzyła o tym, by być taka jak opisywano wampiry. Książki Rice, Stokera, czy filmy, były jak mantra. Wciągały ją, obłędnie. A teraz ta mantra stała się przekleństwem, wieczną udręką. Co może wiedzieć śmiertelny o duszy wampira? Jego ciągłym zmaganiu się z pragnieniem krwi. Jaka ekstaza gdy w końcu poczuje jej rozkoszny smak. Rozkosz okupiona śmiercią. Przeklęty wampir, przeklęta krew. I ta samotność. Jak Simon mógł tak długo żyć sam? Z myślą, że gdyby stworzył towarzysza życia, przeklął by go na wieki. To obłęd. Nie dziwi się, że przodkowie zasnęli wiecznym snem potępionych. Cóż można zrobić wobec tego makabrycznego wręcz istnienia wśród śmiertelnych, którzy są jedynie pokarmem? Cokolwiek by zrobiła będzie grzechem wobec duszy. Egzorcyzmy. Złudna nadzieja. Według Simona, nie jest szatanem, nie jest opętana. Więc, jak mogą pomóc? Dotykała mebli śmiertelników, chodząc po pokoju. Straciła to wszystko. Utraciła na zawsze zdolność kochania, założenia rodziny, posiadania tego wszystkiego do czego każdy człowiek został stworzony.

Czuła, że odpływa poza tą rzeczywistość w jakiej obecnie była. Przymknęła oczy, by móc poczuć ją całą sobą.

Stary cmentarz, który dobrze znała. Dziesięć lat chodziła tu, zapalając znicze. Grób. Szary kamień zdradzał swój wiek. Czarny napis: „Kochająca matka”, wywoływał w niej dreszcz. Czemu ją zostawiła, czemu nie chciała zabrać ze sobą, do świata, w którym były by razem na wieki? Cichy powiew wiatru i stukanie gałęzi. Jesień była przerażająca w tym miejscu. Co można oczekiwać po miejscu, gdzie mieszkańcami są jedynie zgniłe ciała zmarłych. Nigdy nie rozumiała sensu chodzenia w to miejsce. Czym jest? Zimnym pokładem ludzkiej rozpaczy i śmierci, której ona nigdy nie zazna. Pamiętała jej dotyk. Ciepły i bezpieczny. Ręka, która poprawiała jej zawsze potarganą fryzurę. Pocałunek, czuły dotyk matczynej miłości.

Otworzyła oczy. Zmusiła się do tego. Nie chciała dalej wspominać bólu istnienia bez niej. Patrzyła znów na obraz Michelangelo. Znów ten sam. Nic się nie zmienił. Nie poruszył się ani na milimetr. Gdyby tylko mogła być jak dawniej zwykłym śmiertelnikiem. Położyła się na tapczanie. Miękkość jaką poczuła pod sobą sprawiła, że głęboko odetchnęła. Ludzie musieli tu czasem sypiać. Czuła ich pot w tapicerce. Ktoś musiał zranić się i krew spłynęła na tapczan. Wchłaniała każdy zapach tego pokoju, zapamiętując wszystko co mogła.
Do usług



Agnieszka

2
No cóż...
Nikogo nie było. Na piętrze były jeszcze trzy pokoje, ale nie chciała do nich zaglądać. Jej uwagę przykuł ludzi głos w dolnej części budynku. Dwoje młodych ludzi. Kobieta i mężczyzna. Namiętna rozmowa. Minęła kolejne trzy pokoje (zazębienie podmiotów), cicho skradając się po brązowej posadce do schodów. ściany pokryte były pomarańczową tapetą. Powoli schodziła po schodach. Schody prowadziły do dużego salonu z kominkiem po wschodniej stronie budynku i tapczanem na środku pokoju. ściany ozdobione były obrazami i zdjęciami ludzi, których ta dwójka musiała dobrze znać. Po zachodniej stronie pokoju stał fortepian, piękny czarny Steinway z otwartą nakrywą. Przed nim stało krzesło pokryte brązową skórą. Miała ochotę zbliżyć się do niego i dotknąć jego klawiszy. Powstrzymała się jednak. Oglądała resztę pokoju. Nie było tu dywanu, (...)
Powtórzenia - makabra.
Usiadła na tapczanie gdzie siedziała parka.
Miała przed sobą obraz Michelangelo przedstawiający stworzenie Adama. Czy Bóg stworzył wampiry, czy stwarzając świat myślał o nich?
Straciła to wszystko. Utraciła na zawsze zdolność kochania, założenia rodziny, posiadania tego wszystkiego do czego każdy człowiek został stworzony.
Do tego wszędzie wysyp zaimków... Drobny przykład w jednym zdaniu.
Jej ludzka dusza cierpiała katusze i nikt nie mógł jej teraz pomóc.
Czasem dziwna interpunkcja, choćby w zdaniu "Wciągały ją, obłędnie.". Wciągały - jak? - obłędnie, więc po kija ten przecinek?

Opisujesz furę zbędnych rzeczy, i mam teraz na myśli te sprzęty domowe, te szafeczki na lewo od czegoś, na prawo od czegoś... w cholerę, wyobrażanie sobie szeregu takich rzeczy to nieprzyjemny wysiłek. Zamiast dowiedzieć się więcej o uczuciach bohaterki, poznałem wystrój chałupy.

Momentami popadasz w schematyczność. Kilka zdań podrzędnie złożonych plus zdanie krótsze. I na odwrót. I jeszcze raz. Czasem mam wrażenie, że tymi krótszymi kawałkami usiłujesz zwiększyć moc słów i przekazu. Znam tę technikę i sam praktykuję, ale w tym krótkim tekściku jakoś tak... za dużo tego. Może powinieneś się bardziej rozpisać?

Pod koniec ukazujesz dokładniej uczuciowość swojej wampirzycy. Coś tam świta, widać, że o coś Ci chodzi... ale nie oszlifowałeś skamieliny, którą wyciągnąłeś z ziemi niczyjej. Po pierwsze: temat oklepany (to jednak nie wada, bo wszystko można na swój sposób przestawić w niezwykle ciekawym świetle) i przedstawiony w standardowy sposób. Jest sobie wampirzyca, szuka sensu swojego istnienia, szuka uleczenia... ten... teges... już zapominam, co czytałem :(

Podsumowując: za dużo opisywania pierdół, za mało psychiki bohaterki. Silisz się, autorze, na szczegółową opisowość, a po jaką cholerę, pytam? Jak chcę pooglądać sprzęty domowe, to sobie pójdę do Castoramy :twisted: Styl nieco toporny i zaśmiecony. Zaimki, przyimki, powtórzenia... jakby brakowało Ci synonimów. Musisz popracować nad doborem słów ;)

Tekst nie jest beznadziejny, ale do zjawiskowych również nie należy. Przeczytałem bez wstrzymania oddechu (horror raczej to nie jest).



Dodane po 1 minutach:



ostatnio ciągle psocę, gdy trzeba ładnie zacytować... jak ktoś zrobi porządek, to wycałuję stopy, dam czekoladę i zaproszę na kolację przy świecach <patrzy na Arri i odgania męskich przedstawicieli forum>

:twisted:

<Arri edit: poprawiłam, możemy iść! Masz świece?>

3
Od jakiegoś czasu tu jestem. Mając nadzieję na naprawdę dobre i fachowe opinie ładuje teksty. Pomijam teraz te uwagi, które przydały mi się (dwie), czytając wszystkie inne dochodze do wniosku, że przysłowie "gdzie trzy osoby, tam cztery opinie", jest tu jak najbardziej na topie. Najpierw mówicie, że za mało opisu tego co jest w pomieszczeniu, teraz, że za dużo. Oczywiście wynika to z tego, że każdy orze jak może. Ja to rozumiem. Niestety przykro mi to stwierdzić, ale nie otrzymuję tu tegopo co przyszłam.



SkySlayer piszesz, że mam dużo powtórzeń. Hmm... przykład:

Nikogo nie było. Na piętrze były jeszcze trzy pokoje, ale nie chciała do nich zaglądać. Jej uwagę przykuł ludzi głos w dolnej części budynku.

Ok. Według Ciebie powinno być tak?

Nikogo nie było. Na piętrze jeszcze trzy pokoje, ale nie chciała do nich zaglądać. Jej uwagę przykuł ludzi głos w dolnej części budynku.

Potwornie to wygląda.



Czytam dużo i według tego co Wy piszecie mogła bym zganić wielu pisarzy.



Pominę te literówki i kreski, które są, jak już mówiłam wcześniej, wynikiem trudnego wklejania do tego forum.



Czego nie mogę pojąć? Tego, że mam coraz więcej czytelników. A mój korektor jest zachwycony. Czemu innym się podoba, a Wam nie?



Tak jak tu ładnie napisał Jacek Skowroński, temat wampirów nie jest wyczerpany.



Odniosę się też do wcześniejszego fragmentu.

Arrianna pytasz: "dlaczego na Boga, jego krew pachnie miętą?".

Rozumiem, że nie czytałaś niczego o wampirach, ani nie znasz się na temacie opętań.

"Miękki tapczan, ale jak zdradzał?", "gościu wisi w powietrzu, stopami nie czuje podłogi."

To wszystko jest proste dla kogoś kto czytał o wampirach.

"Ktoś biegnie przez kościół a ludzie nie zauważają tego?"

Hmm... Arrianna poczytaj "Wywiad z wampirem", "Wampir Armand"



"Chciałam zapytać już wcześniej - co z tymi imionami?

Simon, Wiktor i do tego Maciej O_o"

Trudno, żeby 150 letni wampir miał na imię Maciej, a ksiądz współczesny Simon czy Wiktor. To głupie.



"Temat jest dość wyeksploatowany a ty nie serwujesz nic świeżego."

Nie jest wyeksploatowany, tylko trzeba umieć napisać coś nowego. To tak jakby powiedzieć, że pisanie książek to już było, czy cokolwiek innego co znamy od ponad 10 lat. Tak na marginesie - ty powinnaś napisać z dużej litery z szacunku do rozmówcy. :D



Mogłabym tu jeszcze pisać i pisać, ale w końcu nie chcę nikogo obrazić. Tak więc mój korektor i współpracownicy stwierdzili, że nie ma sensu dalej wklejać tej książki we fragmentach na tym forum. Myślę, że mają rację, zresztą tak samo jak Jacek Skowroński. żeby komentować trzeba przeczytać całość i to kilka razy.

Dziękuję wszystkim za dobre chęci, tym którzy pomogli mi, bardzo dziękuję. Moja powieść jest na stronie internetowej, dostępna dla wszystkich. W szczególności dla moich czytelników, którzy męczyli mnie na okrągło o to, by tak zrobić.



Proszę o jedno, zastanówcie się nad tym ile osób i kto powinien weryfikować, gdyż nadmiar szkodzi i zabija chęci młodych ludzi. Ja nie jestem młodym twórcą. Mam na swoim koncie wielu utwórów i wiele artykułów, więc wiem jak to powinno wyglądać.



Pozdrawiam wszystkich i może jak będę miała coś małego przyjemnego dla Was wstawię tutaj, bardziej byście przeczytali niż weryfikowali, choć akurat krytyka pobudza do działania.



Miłego dnia.
Do usług



Agnieszka

4
Moja Droga.
Ok. Według Ciebie powinno być tak?

Nikogo nie było. Na piętrze jeszcze trzy pokoje, ale nie chciała do nich zaglądać.


Jeżeli widzisz tylko jedną opcję uczynienia tego fragmentu przeciętnie poprawnym, to nie wiem, o jakim doświadczeniu i wiedzy na temat pisania mówisz :)

żeby komentować trzeba przeczytać całość i to kilka razy.


To po co wklejasz fragmenty? Hah, było wkleić całość ;)

Oczywiście, że na podstawie tegoż tekściku nie oceniam ogółu historii, do której dostępu nie posiadam. Z tego kawałeczka można jedynie wyłowić styl autora, i właśnie to zrobiłem. Powiedziałem, że w opisach jest nasrane (użyłbym innego słowa, ale podaruję sobie) powtórzeniami, zaimkami, a zdania kuleją. I to widać na pierwszy rzut oka, bo czytanie momentami przypomina czkawkę.

Pozdrawiam wszystkich i może jak będę miała coś małego przyjemnego dla Was wstawię tutaj, bardziej byście przeczytali niż weryfikowali


To nie jest czytelnia.

Dla przyjemności czyta się poprawione i dopracowane dzieła, tutaj zajmujemy się robotą amatorską i wszystkimi jej aspektami. Stąd wywlekanie błędów i w Twoim wypadku (bo ten tekst klasyfikuje się do amatorszczyzny) ;)

"Temat jest dość wyeksploatowany a ty nie serwujesz nic świeżego."

Nie jest wyeksploatowany, tylko trzeba umieć napisać coś nowego.


Trzeba umieć napisać coś nowego... no właśnie ;) Ja dokładnie to Ci powiedziałem.

Mam na swoim koncie wielu utworów i wiele artykułów, więc wiem jak to powinno wyglądać.


Po pierwsze; dojrzały twórca docenia każdą (sensowną) uwagę. Jak ktoś mówi:" w cholerę masz zaimków w tym tekście", to Autor kiwa głową, i nie wyciąga legitymacji przyszłego twórcy z napisem "staż dłuższy od twojego". W tym tekście nie widzę zresztą poparcia Twojej wypowiedzi. Gdybym dosłownie nic nie wiedział o autorze(rce), stwierdziłbym, że to dzieło dwunastolatka. Przykro mi, ale takie jest moje zdanie ;) Po drugie: jeśli już, to "wiele utworów", a nie "wielu", mhm?

Odnośnie Twojego korektora - nie wiem kim jest, ale na pewno nie każdy korektor ma pojęcie o swojej pracy.

Niestety przykro mi to stwierdzić, ale nie otrzymuję tu tego po co przyszłam.


Odnosiłem przykre wrażenie, że tylko po oklaski :?

Nie wiem z kim współpracujesz, ale jeśli ci ludzie wychwalają tego typu kawałki, to nie mają bladego pojęcia o pisaniu.

Tekst jest słaby, po prostu słaby. Odważę się wyciągnąć wniosek, że reszta też... lecz przecież to tylko moje zdanie, prawda? Zdanie głupiego Sky'a, więc spuść z siebie parę Autorko i raduj się życiem, które jest przecie piękne. I publikuj gdzie chcesz ;)

Najpierw mówicie, że za mało opisu tego co jest w pomieszczeniu, teraz, że za dużo.


Nie musisz nikogo słuchać, za to z własnego doświadczenia wywnioskujesz (chyba) kiedyś, że konstruowanie zbędnych odnośników do wyobraźni czytelnika (wszystkie te sprzęty domowe i inne pierdoły, które stały się elementem dyskusji) to po prostu utrudnianie czytania i amatorszczyzna. Początkujący nastolatkowie opisują właśnie wszystkie schody, odległości między rzeczami, to, co jest na lewo od tego, i od srego, i tak dalej...

Dobra, już się nie czepiam. Wyjawiłem wszystko, co mi leży na sercu.

Dodam tylko że szanuję Twoją pracę i Twoją osobę, ale nie popieram takiej wyniosłej postawy i popierania swojego zdania tym, "że mam korektora", albo że "od 7 lat piszę opowiadania, artykuły i książki". Każdy może sobie burknąć pod nosem, że od takiego i takiego czasu pisze i tyle już ma na koncie.

Autor zawsze będzie oceniany po efekcie swojej aktualnej pracy.

Pozdrawiam serdecznie ;)

5
Nie popieram komentowania komentów, bo chodzi przecież o teksty...

I dlatego odpowiem.

Rozumiem, że nie czytałaś niczego o wampirach, ani nie znasz się na temacie opętań.
No, chyba właśnie nie rozumiesz. To znaczy, że literatura, którą tu wklejasz jest z nalepką "fachowa"?
Arrianna poczytaj "Wywiad z wampirem", "Wampir Armand"
Chętnie ale nie dziękuję. Widzisz... to jest tak, że albo piszesz dla czytelników<w domyśle: wszystkich> albo kierujesz swój tekst tylko do określonej grupy <w domyśle: piętnastoletnie wampirofanki>.

Zaznaczaj więc, moja droga, czy zwykły człowiek może to czytać czy też bez podstawowej wiedzy z zakresu wampiropierdołów nie powinien się za tekst zabierać.

Trudno, żeby 150 letni wampir miał na imię Maciej, a ksiądz współczesny Simon czy Wiktor. To głupie.
To co wypisujesz też ma mały sens. Wiktor, ok. Ale Simon? Jakby to było 150 lat temu w polskiej rzeczywistości to miałby na imię Stanisław! Nigdzie nie zaznaczyłaś, że to obcokrajowiec. Nie ma obcego akcentu ani nic w tym stylu a jako wampiroznawca zapewne wiesz, że wampir jest przywiązany do ziemi, na której zginął<nie mogą przekraczać mórz, wiadomo i są na zawsze przywiązani do ziemi, w której zostali pochowani - niektórzy nosili fiolki z ziemną ojczystą na szyi, tego u ciebie też nie ma> więc opcja "obcokrajowiec" nam odpada. O to mi mniej więcej chodziło. Zresztą wampirolegend jest pełno. To, że ty się kierujesz tym a nie innym wampirowyznaniem nie ma znaczenia. Tekst powinien być jasny - ten nie jest.


Proszę o jedno, zastanówcie się nad tym ile osób i kto powinien weryfikować, gdyż nadmiar szkodzi i zabija chęci młodych ludzi. Ja nie jestem młodym twórcą. Mam na swoim koncie wielu utwórów i wiele artykułów, więc wiem jak to powinno wyglądać.
Ależ oni się zastanawiają<czy my?>. Nadmiar szkodzi? Czytelników też? Jeśli ktoś nie zniesie krytyki wyrażonej na marnym forum, to co dopiero krytyki własnego utwory w prasie, tv czy gdzie tam chcesz. Najlepszym weryfikatorem jest każda osoba wchodząca na ten temat i na tyle wytrwała, żeby to przeczytać. Ciężko tego nie rozumieć.
Nie jest wyeksploatowany, tylko trzeba umieć napisać coś nowego.
Sky mniej więcej oddał to, co mi chodzi po głowie.



A teraz tak poważnie, pomijając całą górę.

Nie obchodzi mnie ile osób ci mówi "jaki boski tekścik, zaraz zostawię ci komenciaka". My się tu tak nie bawimy. Kółko wzajemnej adoracji stwórz gdzieś indziej. Jak tekst jest dobry, to piszę, że jest dobry jak jest taki jak ten, też piszę jak jest. Ile piszesz, dla kogo, kto ci tekst poprawia... nic mnie to nie obchodzi. Mam przed sobą kawałek twojej twórczości i tylko to świadczy o tym jak piszesz. Wydajesz, masz fanów, korektora <swoją drogą przestań mu płacić, bo jest do dupy> - dobrze dla ciebie. Jednak prawda jest taka, że ten tekst jest nieciekawy i jak dla mnie zły.

Nie chcę ci robić przykrości, takie zabawy mnie nie podniecają. Wyrażam osobistą opinię na temat tekstu. Jako osoba, która pisze już tak długo, powinnaś być już przyzwyczajona, że twoje teksty jednym się podobają innym nie. Jeśli jeszcze nie przywykłaś to:

a) współczuję i mam nadzieję, że szybko przywykniesz, bo krytyka dosięga każdego

b) dobrze dla ciebie, bo to znaczy, że do tej pory twoje teksty się wszystkim podobały.

A to jak człowiek przyjmuje krytykę świadczy o jego charakterze. Możesz sie teraz zamknąć w sobie i przekonywać swoje zranione ego, że "ludzie z WM są źli, niedobrzy i niemili" albo przemyśleć jeszcze raz wszystko to, o czym ci okropni i okrutni ludzie piszą oraz zastanowić się, czy na pewno jesteś taka nieomylna i genialna jak ci się wydaje. Nie wiem czy "bLoGasKowi koledzy, którzy kochają zostawiać ci kOmEnCiKi" mają na względzie poprawę twojego stylu oraz rozwój umiejętności. Nie wierzę, że osiągnęłaś już szczyty w pisaniu, bo to co czytam temu ewidentnie przeczy. Zejdź na chwilę z drabiny, bo mam wrażenie, że założyłaś za wysokie szpilki a jak trafisz nosem w chmurę, to jutro będzie padać!





Chyba nie mam nic więcej do powiedzenia poza tym, że ten temat powinien zostać skasowany, bo taki sam fragment <może prócz końcówki> komentowałam wczoraj.

<Arri się spieniła a na dodatek musiała rano wstać>



Temat uważam za zamknięty i czekam na dalsze teksty. Następne komenty może niech dotyczą tekstów samych w sobie.

Pozdrawiam serdecznie :)
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

6
świadomość z kim rozmawiała, trochę obezwładniła jej umysł.
Co to znaczy, że trochę obezwładniała? To jak "Była trochę w ciąży"...

I jak świadomość może obezwładniać umysł? Ja zawsze myślałam, że pierwsza jest integralną częścią tego drugiego.


nie poczuła w tym żadnej emocji, namiętności jaka towarzyszy Wampirowi.
Chyba chodziło CI o "nie czuła żadnych emocji", czy coś w ten deseń?


Różnica polegała jedynie na pięknym otoczeniu.
Różnica w czym? W tym braku emocji? Czy w polowaniu?



powietrze, które delikatnie dotykało jej twarz
twarzY [przypomnienie odmian (6 klasa podstawówki) -- Dopełniacz (Kogo? Czego?)]


Mogłaby dziś nie polować, tylko wpatrywać się w domy gdzieś w oddali na pustkowiu pokrytym różnokolorowymi polami. światła w ich oknach przyciągały i kusiły, by zajrzeć kto w nich mieszka.
Po pierwsze primo: Skoro ona jest na puskowiu, to skąd się tnam wzięły domy (chodzi mi o to, że jak jest pustkowie, to jak tam jest pusto, czyli nic nie ma, jak sama nazwa na to wskazuje, to skąd się tam wzięły te cosie (domy???))



Po drugie primo: Skoro w domach świecą się światła, czyli na dworze jest ciemno, to skąd te kolory na polach? Laska brała jakieś dragi? Czy uśmiechało się do niej jakieś UFO krążące w okolicy?



Po trzecie primo: Kto mieszka w czym? W światłach, czy w oknach?


Ta dziwna ciekawość sprawiła, że po drugiej ofierze postanowiła podejść do jednego takiego domu.
Jakiś fetysz -- chodzenie po martwych ciałach? Ciekawe, ciekawe. Lubimy perwersję :]


Był wybudowany wysoko w górach, w ustronnym miejscu, pośród dzikiej natury.
Skąd te góry? Efekt dragów? Przed chwilą było pustkowie i pola.


Czerwony spadzisty dach jak neon odróżniał się wśród zielonych traw i żółtych pól.
Primo: wyróżniał się wśród albo odróżniał się od

Secundo: od kiedy to neony stoją pośród trawy i na polach? Wiejski burdel? Niefortunne porównanie.

Tertio: znowu te kolorowe pola w środku nocy. Daj mi numer do jej dealera. Ja też chcę XD


żółtych pól. ściany miał żółte.
powtórzenie


Dwa balkony, jeden większy, drugi mniejszy.
Fakt, że jeden był większy, domyślnie implikuje, że drugi był mniejszy. Tak na chłopski rozum.


Piętrowy budynek wcale nie wyglądał na taki duży z daleka jaki naprawdę był, gdy podeszło się bliżej.
Pleonazm i tak w ogóle, to szyk jest tragiczny.


Jednak były zasłonięte białymi żaluzjami.
Jeżeli kiedykolwiek obserwowałaś cokolwiek pod światło, to powinnaś wiedzieć, że nie da się określić barwy takiego przedmiotu.


Postanowiła wejść przez balkon. Pięknie zdobiona balustrada przyciągała wzrok. Balkon był otwarty
powtórzenie


Postanowiła wejść przez balkon. Pięknie zdobiona balustrada przyciągała wzrok. Balkon był otwarty. W środku panował półmrok. Weszła do pustego pomieszczenia.
powtórzenie

Weszła do pustego pomieszczenia. Zobaczyła duże małżeńskie łóżko z białą pościelą. Dwa stoliki po obu jego stronach. Po przeciwnej stronie okna stała szafa lustrzana, rozsuwana, a naprzeciw łóżka, niewielka nocna szafka z dużą ilością kobiecych kosmetyków. Miękki dywan przyciągał wzrok i zapraszał do położenia się na nim.
Skoro pomieszczenie było puste, to skąd się tam wzięły te wszystkie przedmioty?


Miał długie włosie w kolorze kremowym.
Skoro panował tam półmrok, to skąd wiedziała, że był w kolorze kremowym?



Namiętna rozmowa.
Co to jest namiętna rozmowa? Namiętny może być pocałunek albo seks. Namiętna, bo się kłócili, bo dyskutowali zajadle, czy może są parą kochanków?


po brązowej posadce do schodów. ściany pokryte były pomarańczową tapetą.
Znowu te kolory...


po brązowej posadce do schodów. ściany pokryte były pomarańczową tapetą. Powoli schodziła po schodach. Schody prowadziły do dużego salonu z kominkiem po wschodniej stronie budynku i tapczanem na środku pokoju. ściany ozdobione były obrazami i zdjęciami ludzi, których ta dwójka musiała dobrze znać.
znowu powtórzenia



wierzą Hi Fi
chyba wieża. Poza tym, czy oni wyznają Hi Fi? Oddają hołd?


Usiadła na tapczanie gdzie siedziała parka.
PARA... Co to jest za zdrobnienie?


Para młodych ludzi
i
młoda para
powtórzenie


Para młodych ludzi siedziała na tapczanie przed szklanym stolikiem. Pili czerwone wino i szeptali sobie czułe słowa. W końcu wstali.
Dlaczego nagle zmienia się liczba z pojedynczej na mnogą?



Czy Bóg stworzył wampiry, czy stwarzając świat myślał o nich? Czy faktycznie jest demonem, wcieleniem zła, dzieckiem szatana?
Bóg jest demonem? Jak zmienia się osonba, o której mowa, to warto to ZAZNACZYć.



Jej ludzka dusza
to one mają coś ludzkiego i w dodatku duszę??


Jaka ekstaza gdy w końcu poczuje jej rozkoszny smak. Rozkosz
haaa (a'la wampire) to zdanie jest złe. Po prostu złe.


stworzył towarzysza życia,
ha, fajna zbitka dźwięcznych spółgłosek, takich świszczących


Utraciła na zawsze zdolność kochania, założenia rodziny
hmm, wycięli jej macicę?


posiadania tego wszystkiego do czego każdy człowiek został stworzony.
Ale nie każdy człowiek został stworzony do założenia rodziny- nawet biologia tak twierdzi. W końcu są geje, zakony i środki antykoncepcyjne. Bo ludzie to nie są takie maszynki kierujące się tylko instynktami, takie są zwierzęta.


Szary kamień zdradzał swój wiek.
Ale jak to? Krzyczał, że ma 120 lat, 7 miesięcy, 15 dni, 19 godzin i 21 minut plus 06 sekund? Czy szeptał na ucho? A może telepatycznie to przekazywał?


miejscu. Co można oczekiwać po miejscu,
Powtórzenia

zgniłe ciała zmarłych
Dlaczego od razu zgniłe? A jak są świeże?

Zimnym pokładem ludzkiej rozpaczy i śmierci, której ona nigdy nie zazna. Pamiętała jej dotyk.
Dotyk czeog- pokładu, śmierci czy rozpaczy?





A tak generalnie:

- ogromna ilość powtórzeń, często nawet zdanie po zdaniu

- przecinki w bardzo dziwnych miejscach, często ich brak w najbardziej oczywistych miejscach

- wiele zdań z nagłą zmianą dopełnienia, co gubi sens

- mnóstwo błędów logicznych

- no a styl... eh, a może jego brak

- związki frazeologiczne rzadko występujące w języku

- naćpana bohaterka ;) -> (implikacja, ew. wynikanie logiczne) te kolory...

Jendym słowem:

Bida z nędzą

Lipa z miodem

Złego stylu nie odpędzą



Pozdrawiamy:

Pika & Gabi (żeby nie było, że tylko Pika się czepiała i nikt na nią nie najeżdżał)



howgh! :]
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

7
W nocy horror mroku. Jezusiemaryjo, straszy.



Na samym początku uwagę zwraca interpunkcja, kulawa i pokaleczona, żebrząca o litość. Zaraz za nią opis słodkiego żółtego domku z czerwonym dachem w zielonych górach z dwoma balkonami, jednym mniejszym, drugim większym i trzema oknami, przez które aż chce się zaglądać.



Opisidło jak u Sienkiewicza, z tym, że napisane krótkimi zdaniami. To cokolwiek dziwne - czułem się, jakbym jechał motorem zrywami, nie przekraczając 30 km/h. Spokojny opis - dłuższe zdania, gwałtowna akcja - krótsze zdania. Tak to działa według mnie.



Dalej... "Miękki dywan [...] miał długie włosy w kolorze kremowym". Farbowany hipis czy co?


Jej uwagę przykuł ludzi głos w dolnej części budynku.
Może "jej uwagę głos przykuł ludzi w dolnej budynku części"?



Powtórzenia. Powtórzę. Powtórzenia. Za dużo ich. Był - była - był, ludzi - ludzi, hej! Zaraz zacznę stepować do rytmu.


ściany ozdobione były obrazami i zdjęciami ludzi, których ta dwójka musiała dobrze znać.
Nie, wcale. Powiesili sobie fotki ludzi z ulicy, albo nie! Włamali się do czyjegoś domu pod nieobecność właściciela żeby dobrze go wykorzystać. Ale ludzi ze zdjęć znają, bruderszaft z nimi wypili.


Młoda para powoli weszła po schodach kierując się w stronę sypialni.

Została sama. Usiadła na tapczanie gdzie siedziała parka
Ludzie poszli do sypialni, wampirzyca wyłoniła się zza fortepianu, ale na tapczanie wciąż siedziała parka. Czworo ich było czy kij czort?


Czy faktycznie jest demonem, wcieleniem zła, dzieckiem szatana?


Czy wampiry są demonami? Arri, co o tym sądzisz?



Dalej sentymentalne wyżale, pytania wymagające pofilozofowania, na które jednak bohaterka się nie zdobywa... Nie lubię Rice, jest zbyt emowska. Z wampirów zrobiła żałujące za każdy krok niedojdy. Dla mnie to droga zamknięta.



I jakieś to niedokończone. Bez horroru, bez emocji, studzonych milowymi opisami. Pełno powtórzeń, które rażą neon niczym, składnia czasami się zdarzy zła, styl jest przyciężki. W skali szkolnej mocne dwa.



Ale nie rozpaczaj, pisarstwa można się nauczyć. Nie pamiętam, kto to powiedział, ale już dawno gryzie piach. Przynajmniej słowa po nim pozostały.

Dodane po 38 minutach:

A tak przy okazji, to jakie wydawnictwo wypuściło Twoją książkę? Chciałbym poznać nazwę, żeby mieć łatwy start. Debiut w takiej oficynie to powinna być kaszka z mleczkiem.



Bez urazy Mleczka. Dobry z gościa satyryk. śmieszny. Bo satyryk ma wywoływać uśmiech, a horror strach. No, dobry horror.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

8
A ja będę czepliwy, GreyMoon! A co mi tam... :twisted:
GreyMoon pisze: Włamali się do czyjegoś domu pod nieobecność właściciela żeby dobrze go wykorzystać.
Nie da się wykorzystać kogoś, kogo nie ma w domu, muahah! :twisted: Wybacz Grey, mam dobry humor tego wieczoru, muszę w naszą dyskusję wprowadzić nieco uśmiechu ;)



Już chyba starczy, kochani.



Niech autorka sobie wszystko przemyśli ;)



Sky, i wszyscy, którzy to czytacie, wybaczcie. Zazębianie podmiotów jak widać trafia się nie tylko kmiotkom ;) - Grey

9
Leniwy jestem, no owszem, jestem, więc pójdę na łatwiznę.
SkySlayer pisze:Autor zawsze będzie oceniany po efekcie swojej aktualnej pracy.
Sky trafił w sedno. Oczywiście można wypracować sobie pewien kredyt zaufania u czytelników, ale bardzo wysoko oprocentowany. I potrzeba do tego wielu dobrych tekstów. Niczego więcej.


Arrianna pisze:Najlepszym weryfikatorem jest każda osoba wchodząca na ten temat i na tyle wytrwała, żeby to przeczytać.
Liwio, u nas nie dostaniesz opinii zawodowych krytyków (których zresztą kocham do szaleństwa, ale o tym przy innej okazji). Możesz za to liczyć na coś znacznie cenniejszego - szczerą wypowiedź ludzi zafascynowanych literaturą. Oni Cię nie znają, nie mają żadnego interesu w wytykaniu potknięć, mogliby w tym czasie bajerować laski, szpanować jakimś wypasionym gadżetem, mało śmiganym ciuchem albo nawiązywać kontakt z cywilizacjami pozaziemskimi. Ale oni są tutaj, przeczytali, spojrzeli w okno, starając się uporządkować wrażenia, i napisali Ci, co sądzą o tekście. Nie spodziewając się niczego w zamian.



Z zażenowaniem czytałem, że masz korektora. Nie masz! Wiesz, kiedyś miałem agentkę literacką. I już nie mam, odkąd zorientowałem się, że napis na wizytówce nie czyni z kogoś fachowca. I jakoś radzę sobie lepiej bez niej.



Zanim zniechęcisz się do nas ostatecznie, powinnaś jedno sobie uświadomić - wypowiedzi dotyczą tekstu w obecnej formie. Nikt nie wątpi, że Twoja twórczość może osiągnąć poziom drukowalności, nikt nie stawia ostatecznych wyroków.



Na koniec zdradzę Ci po cichu pewien weryfikatorski sekret <niech inni tego nie czytają>. Największą przyjemność sprawia wystawienie dobrej opinii. Odkrycie samorodka, dostrzeżenie znamion talentu, tego "czegoś", co zawodowi krytycy umieliby ładnie nazwać, a my tylko wyczuwamy. Wytykanie niedoróbek nie bawi nas. Naprawdę.



Droga koleżanko, nie przejmuj się nad miarę, staraj się raczej wyciągać wnioski, niż polemizować z czytelnikami, a będzie dobrze. Jestem tego pewien.



Trzymaj się!

10
Dawno na forum nie zaglądałem, ale z tego co pamiętam - raz na jakiś czas nawiedzała nas osoba, która nie potrafiła znieść krytyki i twierdziła, że wszyscy po kolei "się nie znamy". Otóż Droga Autorko [wolę już cały zwrot napisać z wielkiej (bo są małe i wielkie litery, o dużych nie słyszałem, ale tak wybitny twórca jak Ty, zapewne to wie, a błąd pojawił się za sprawą Korektora, tudzież innej osoby z Twojego kółka wzajemnej adoracji)] My jesteśmy czytelnikami i jeśli myślisz, że najlepiej się zna wydawca, korektor czy też inna osoba, z którą pracujesz to jesteś w błędzie. Bo to my czytelnicy kupujemy [lub też nie] książkę i my wiemy czy nam się podoba. Jeśli nam się nie podoba, a przynajmniej większej naszej części, to wiesz co to oznacza? To oznacza, że książka jest do dupy [mógłbym użyć bardziej wyszukanego słowa, ale próbuje Ci to powiedzieć dosadnie]. Skoro już wyjaśnilismy sobię tą sprawę, to proszę Cię, weź sobie nasze uwagi do serca. Jak już moi poprzednicy mówili, my tu oceniamy obiektywnie. Nie powiem nikomu, ze napisał coś dobrego, tylko dlatego żeby mu sprawić przyjemność, nie na tym polega nauka...



A tak naprawdę, to nie jestem wcale taki zły i nie gryzę =)



Pozdrawiam,

Hansu
Bliscy sąsiedzi rzadko bywają przyjaciółmi.





Tylko ci, którzy nauczyli się potęgi szczerego i bezinteresownego wkładu w życie innych, doświadczają największej radości życia - prawdziwego poczucia spełnienia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”