"Rzuć granatem! Ale jak?" [groteska] Mał

1
Dobre nieźle wybuchają i słono kosztują. Granaty, bo o nich mowa powodują skuteczne eksplozje jak mało która broń. Lista skutków wywołanych przez nie jest długa: rozwalenie szczelnie zamkniętych drzwi, wysadzenie pojazdu, wykopanie dołu w ogródku, wymiana dachówek. Piękne i prawdziwe! Każdy pomysł to ważny powód, by zapoczątkować stosowanie tych użytecznych i poręcznych przedmiotów. A codzienna ciekawa akcja w życiu to dodatkowa motywacja. Od czego zacząć?



Nieważne jak, byle skutecznie!



Specjaliści od rzucania granatami podkreślają, że wybór metody to kwestia drugorzędna. Ważne, żeby zadziałała. Ogólna zasada mówi: „Ważna jest praktyka”.



Wspomaganie. Istnieje wiele ulepszaczy, dla osób chcących osiągnąć ciekawszy efekt. Niektóre zawierają proch strzelniczy. Substancja ta m. in. uwalnia ośrodkowy układ wybuchowy, tzw. maxi bum – dzięki temu mamy większy promień eksplozji i więcej chęci na kolejny rzut. Inne środki są znacznie kosztowniejsze, jak np. wyrzutnik granatów w wersji Home Edition. Kosztuje dość sporo, bo około 5 tysięcy PLN, ale naprawdę warto. Uwaga! Zanim zaczniesz stosować jakikolwiek środek pomocny poradź się sapera.



Metody alternatywne. Należą do nich m. in. obliczenia toru lotu pocisku oraz praktyczna hipnoza. Efekty zaskoczyły niejednego niedowiarka.



Praca z wyobraźnią. Z czym kojarzy ci się idealny rzut granatem? Z pięknym wybuchem (filmy wojenne). Z szybkim zakończeniem problemu (podczepienie granatu pod zepsute urządzenie). Z mocnymi wrażeniami (rzucanie pod wpływem złości, lub podekscytowania). Pomyśl raczej o sposobach jak doskonale rzucić. Za każdym razem jak zamierzasz rzucić granatem wyobraź sobie zniszczenia dokonane przez twój pocisk... To ciekawe i pomocne!

2
Oj z tą groteską...

Radzę popędzić do wujka google i rzucić mu hasło. Jeżeli to nie wystarczy, to proszę zajrzeć do książki "Groteska Literacka. Od diabła w Damaszku po Becketta i Mrożka", doinformować się, przemyśleć, napisać znowu i wkleić. Chyba, że uznamy to za krótką formę ironiczną, wtedy będzie ok.



Co do samego tekstu, nie jest najlepiej. Przypominają mi się słynne, absurdalne skecze Monty Pythona. Mniemam, że zamierzałeś osiągnąć podobny efekt.

Problem polega na braku kreowania całej chorej rzeczywistości (co jest głównym wyznacznikiem groteski). Dajesz mi inforeklamę jakiegoś produktu, domyślnie służącego do zabijania, ironizujesz, przekształcasz ale to za mało.

Groteska oswaja lęk, wyśmiewa to czego się boimy, wynaturza -to fakt. Ty jednak nie pokazałeś mi realiów, nie poszerzyłeś problemu, skupiłeś się na urywku.

Nie było śmiechu przez łzy.

Pokaż mi park w którym dzieci jesienią zbierają miny zamiast liści, mamy otwierają drzwi rzucając granatami a pierwszym słowem malców jest:" napalm". Wtedy będzie to groteska.

Więcej, więcej tego i głębiej.
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

3
Ani to poradnik, ani groteska. Krótkie, nawet nie chaotyczne ni też składne. Bardzo słaby, krótki tekst.



Granaty, które opisujesz w ten sposób...
rozwalenie szczelnie zamkniętych drzwi, wysadzenie pojazdu, wykopanie dołu w ogródku, wymiana dachówek.
istnieją tylko w filmach. Nasz RG42 albo F1 nie robią takich szkód w otoczeniu, poza odłamkami. Granaty burzące, które można spotkać np. w armii są mocniejsze, ale skuteczne są tylko w małych pomieszczeniach/przy murach.


Specjaliści od rzucania granatami podkreślają, że wybór metody to kwestia drugorzędna.
Nie wiem skąd to wziąłeś, ale tutaj ZAWSZE WAżNE jest, jak rzucasz - technika (w zależności od postawy bojowej) jest najważniejsza. Widziałem, jak chłopaki cisnęli granaty ćwiczebne pod nogi.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Trudno nie zgodzić się z Martiniusem, kiedy tak ładnie i rzeczowo mówi.



Ale do rzeczy. Z polonistycznego punktu widzenia nie jest to groteska, opowiadaniem też tego nazwać nie można, a jak na poradnik, jest to dość dziwne. Postawiłeś mnie więc w bardzo trudnej sytuacji, gdyż nie wiem od czego mam zacząć i jak to traktować.



Z wrażeń ogólnych: nie wzbudziło to we mnie żadnych odczuć (poza radością, że jest takie krótkie). Dziwne zdania, jak np. to:
A codzienna ciekawa akcja w życiu to dodatkowa motywacja.


utrudniają czytanie (od "a" się zdania nie powinno zaczynać).



Pisz ironiczne opowiastki - coś mi się wydaje, że wypadłbyś w nich całkiem nieźle. Coś w tobie jest.



pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”