Zeznanie

1
Cześć użytkowniku. Dzisiaj prezentuje Ci miniaturkę, którą udało mi się skleić, w zasadzie, na poczekaniu. Tak, łamanie wszelako okrojonych zasad jest równoznaczne z publikacją tego samego dnia. Znając jednak życie, zatraci się ona wbita w resztę dokumentów tekstowych, w folderze… Aa, przecież nieważne w jakim miejscu przechowuję to wszystko. Uśmiecham się do Ciebie i proszę, byś zrobił to samo w trakcie czytania, jeśli się go podejmiesz. Życzę miłej nocy/ dnia jeśli dopiero się obudziłeś.



Do pierwszych czytelników: zdaję sobie sprawę, że jest przed dwudziestą, dlatego wybaczcie, że napominam o dniu, kiedy zbliża się noc. Pamiętajcie jednak – jutro wstanie słońce, a to kolejny powód do radości. Trzymajcie się cieplutko!








Zeznanie





Praktycznie nigdy nie zastanawiał się, jak to wszystko będzie wyglądało od tej strony. Teoretyka wymagała przystopowania, wręcz kipiała hasłami: ZATRZYMAJ SIĘ, PRZECZYTAJ ULOTKĘ WISZĄCĄ NA SŁUPIE. Ale czy tak naprawdę ktoś troszczył się o to, żeby przynajmniej przyczepić ją zachowując odpowiedni kąt? Zupełnie jak w reklamach; wszystko wydaje się być cacy, świetne, wręcz GENIALNIE spreparowane. Śmiej się, w rzeczy samej… każdy element to nakreślony pisakiem to tylko fragment, do którego przyczepiona jest plakietka ze słowem „tylko ci się wydaje”. I podobnie jak w tysiącach spotów – marnie się kończy. Nazwiesz to chińszczyzna? Znaczy, chińską robotą? A proszę bardzo!



Wasyl nie liczył na GAME OVER. Nawet o tym nie myślał. Skupiał się na bezcennej chwili wyciszenia, prowokującej do upojenia się kilkoma fantazjami, opatentowanymi przez światowej sławy motywatorów. Kilku nawet znał. Z kilkoma miał przyjemność. Zeszłej niedzieli zetknął się z takim jednym… zachęcał go do uwierzenia w siebie, do podniesienia dzieła swojego życia, które – rzekomo – upadło kilka chwil temu, pod jego stopy. Wasyl nie odróżniał chwili od godziny, minuty, czy nawet sekundy. Zresztą, skoro NIEDZIELNY MOTYWATOR napomniał o tym czymś, co jest gniecione przez zewnętrzną stronę zielonego buciora, pewnie wyrządził temu wystarczającą krzywdę i wkrótce umrze. A potem zajmie się tym czymś, jedna z miejscowych firm sprzątających. Wszak to nie jego działka.



Działka… Boże jak to śmiesznie brzmi! Nie, Wasyl nigdy nie ćpał. Nie ukrywam jednak, że kilkakrotnie, jeszcze w czasach szkolnych, przyłapano go z chłopakami… takimi wręcz BOBAMI MARLEYAMI współczesności, schowanego w szkolnej ubikacji. Seksu nie uprawiali, to jest pewne jak jutrzejsze słońce. Chociaż… mógłbym się zastanowić, Pan i Pani podobnie. Za kilka godzin, podobno, ma gruchnąć silna ulewa.

Wiem, wiem. To nie jest śmieszne. I zdaje sobie sprawę, w całym wymiarze tego wydarzenia.

A propos, mam wspomnieć o wymiarach Wasyla? To może wyprosimy Panią z tej sali? Pan w niebieskim przyniesie popielniczki, cygara i szklankę schłodzonej whisky; atmosfera się rozluźni i przejdziemy do szczerych wyznań?

Cóż za impulsywna damulka! Niechże ją Pan weźmie pod rękę i wyprowadzi, nie nadaje się do pracy w policji.



I zostaliśmy sami. Widzisz, nie chciałem przy nich wspominać, ale ten cały wypadek, zgon Wasyla i ja – świadek składający zeznania… nie istniejemy. Tego naprawdę nie ma. Powtarzam: nie istniejemy. Możesz to łączyć z MATRIXEM, pozwolę ci nawet sprawdzić tył mojej głowy; a nuż, może trafisz na jakieś zagłębienie i dobierzesz najwłaściwszą wersję interpretacji. Tylko pamiętaj: polecam tę, za sprawą której przetrwasz. Bo uwierz mi, w dzisiejszym świecie trudno jest przetrwać bez wpierdalania sobie do umysłu, błędnego obrazu tragicznych sytuacji, które zaistniały, żeby zrujnować ci życie.



Nie zapomnij zamknąć drzwi, kiedy będziesz wychodził…

3
Bardzo trudna sprawa z taką miniaturą.

Zdajesz sobie świetnie sprawę, że (prawdopodobnie) nikt, oprócz Ciebie samego nie zinterpretuje jej odautorsko. Nikt nie domyśli się, co naprawdę skłoniło Cię do napisania trzech akapitów, pozornie bez większego sensu. Ja lubię sobie pokopać w tekście. Łatwe mnie męczy :-) Chętnie więc nad nim pomyślę, bo jest polem do zaczepienia haczyków. To nie jest powierzchowny tekst i za to go lubię. Warsztatowo zbyt pośpieszny - stąd literówki i błędy składniowe. Ponieważ napisałeś, że gorący, weź go jeszcze na szlifierkę, gdy się ochłodzi wieczorem.

A jutro ma padać. Podobno :-D
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

4
Nazwiesz to chińszczyzna?


Zdecydowanie! Ten tekst to dla mnie chińszczyzna. Przeczytałem pierwszy akapit dwa razy i nic nie zrozumiałem. Moja to wina, czy autora?



Pozdrawiam.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

5
każdy element to nakreślony pisakiem to tylko fragment
Coś tu nie gra
zachęcał go do uwierzenia w siebie
W sensie: Wasyl motywatora czy motywator Wasyla?


Zgodzę się z brodą kota i śmiało możecie mnie nazwać ignorantem. Zupełnie nie rozumiem, ani słowo nie wpadło mi w pamięć, nie zapisało się jako część jakiejś całości. Dla mnie ten tekst mógłby być równie dobrze efektem walenia twarzą w klawiaturę albo skopiowanym kilkanaście razy "Lorem ipsum...".
To coś jak modlitwa, której nauczyłem się na odczepnego w drugiej klasie podstawówki, żeby pani się nie czepiała. Widzę słowa, ale one nic mi nie mówią, nie mają znaczenia, sensu. Bełkot

Przepraszam, że komentuję, ale skoro przeczytałem, to wylewam swoje odczucia

Trzymaj się!

7
Czytałem Twój tekst już jakiś czas temu i nie zdążyłem skomentować, więc pozwolę sobie teraz, gdy wyciągnięto go z czeluści zapomnienia.

teoretyka - przyznam szczerze, nie znam tego słowa. Sprawdziłem w słownikach internetowych, bo jestem poza domem i też nie znalazłem (ale to akurat nie upewniło mnie, że słowo to nie istnieje). Jako dopełniacz l.poj. rzeczownika teoteryk - zgoda. W znaczeniu, którego się domyślam, że chciałeś użyć, wydaje mi się że bardziej pasowałoby słowo teoria. (teoretyka zdaje mi się być kalką francuskiego teoretique, ale że grzebię odrobinkę w postmodernizmie, nie jestem pewien czy moje czepianie się jest uzasadnione)
każdy element to nakreślony pisakiem to tylko fragment, do którego przyczepiona jest plakietka ze słowem „tylko ci się wydaje”
.

Masz do wyboru:

każdy element nakreślony pisakiem to tylko fragment, do którego przyczepiona jest plakietka ze słowem „tylko ci się wydaje”.
lub
każdy element to nakreślony pisakiem fragment, do którego przyczepiona jest plakietka ze słowem „tylko ci się wydaje”.
Zeszłej niedzieli zetknął się z takim jednym… zachęcał go do uwierzenia w siebie, do podniesienia dzieła swojego życia, które – rzekomo – upadło kilka chwil temu, pod jego stopy.
To zdanie jest niejednoznaczne. Nie da się stwierdzić kto - czy taki jeden, czy Wasyl, zachęcał interlokutora do podniesienia dzieła życia.
Zresztą, skoro NIEDZIELNY MOTYWATOR napomniał o tym czymś, co jest gniecione przez zewnętrzną stronę zielonego buciora, pewnie wyrządził temu wystarczającą krzywdę i wkrótce umrze.
Podobnie tu - choć w tym przypadku z większym prawdopodobieństwem i z kontekstu można domyślać się, że chodzi o "to coś".
Nie ukrywam jednak, że kilkakrotnie, jeszcze w czasach szkolnych, przyłapano go z chłopakami takimi wręcz BOBAMI MARLEYAMI współczesności, schowanego w szkolnej ubikacji.
Jako przeciwnik nadużywania wielokropków uważam, że zaznaczone wtrącenie lepiej wydzielić przecinkami (słabiej), myślnikami (mocniej) lub nawiasami (najmocniej, choć niezbyt ładnie jak na tekst literacki). Obecny zapis jest po prostu błędny. Podobnie jak tu:
Śmiej się, w rzeczy samejkażdy element to nakreślony
I zdaje sobie sprawę, w całym wymiarze tego wydarzenia.
Brzmi nieszczególnie. Proponowałbym w każdym wymiarze (jeśli wymiar potraktujemy w rozumieniu "znaczenie, zakres lub aspekt czegoś")
Możesz to łączyć z MATRIXEM, pozwolę ci nawet sprawdzić tył mojej głowy; a nuż, może trafisz na jakieś zagłębienie i dobierzesz najwłaściwszą wersję interpretacji.
Zaznaczone wyrazy są homonimami, więc należałoby wybrać jeden z nich, a drugi wyrzucić.
Bo uwierz mi, w dzisiejszym świecie trudno jest przetrwać bez wpierdalania sobie do umysłu, błędnego obrazu tragicznych sytuacji, które zaistniały, żeby zrujnować ci życie.

Byłoby to bardzo przewrotne, autoironiczne, dające do myślenia i dobrze napisane zdanie gdyby nie wulgaryzm, wrzucony z dupy, jakby bez zastanowienia. Zepsuło to cały efekt.

Podsumowując. Widać, że podczas pisania pozwoliłeś, by tekst niósł Ciebie - jest jakby zapisem ciągu myślowego, trochę paranoidalnym, pełnym dygresji. Przyznam, było to chwilami męczące, lecz takie teksty nie są po to, żeby się łatwo je czytało. Gdy czytałem Twój shorcik po raz pierwszy zdał mi się całkowitym bełkotem, dopiero teraz zadałem sobie odrobinę trudu, by wgryźć się w tekst. W międzyczasie podczas pisania miniaturki natrafiłem na pewien cytat, który bardzo pasuje mi w tym przypadku.
Dekonstrukcyjna „różnia" (differérance) jest założeniem głoszącym, że „zrozumienie sensu tekstu jest w nieskończoność odwlekane przez samego interpretatora w toku badań rozlicznych aspektów tego tekstu", nie istnieje przeto obiektywne znaczenie tekstu, nie można też wydobyć prawdziwej interpretacji. Mówiąc inaczej: słynne pytanie „Co poeta miał na myśli?" — traci sens, stąd Ernest Gellner postmodernistyczną teorię komunikacji międzypodmiotowej określa „pesymistycznym i niejasnym dumaniem nad Niedostępnością Innego i Jego Znaczeń". Każde odczytanie tekstu jest w tym samym stopniu interpretacją co dezinterpretacją, naturalną konsekwencją tego jest twierdzenie, że nie ma żadnych powodów, aby wartościować różnorodne interpretacje, choćby były jawnymi dezinterpretacjami.
twierdzi Mariusz Agnosiewicz w tekście W obronie nauki i racjonalności

Pozostaje się z nim zgodzić. Każdy otrzymuje z tekstu taką interpretację na jaką sobie zasłużył. Natomiast autor może się starać, że posłużę się terminem U.Eco, programować interpretacje na kilku poziomach, lecz nigdy nie ma pewności, czy uda mu się zawrzeć wszystkie (a raczej nikłe są na to szanse) i czy akurat tez zaprogramowane zostaną przez interpretatora odczytane.

Tekst wymaga poważnego szlifowania stylistycznego. Jest jeszcze dość niezdarny pod tym względem. Bo wątpię, z lektury Twoich komentarzy, żebyś nie przykładał wagi do jakości zdań, do estetycznej i znaczeniowej strony "zdaniotwórstwa". Tu - niestety - zawiniło pospieszne wrzucenie tekstu na forum. Wystarczyło odczekać jeden dzień i oszlifować tekst. Mógł być całkiem dobry, a wyszedł średni.
Ostatnio zmieniony ndz 12 lip 2009, 12:00 przez Maladrill, łącznie zmieniany 1 raz.

8
Maladrill pisze:Tu - niestety - zawiniło pospieszne wrzucenie tekstu na forum.
Zdecydowanie masz rację. Maladrill, dzięki serdeczne.

Wczoraj, kiedy podsumowywałem tekst czegoś mi brakowało. Był to ten komentarz. Dokładnie takie słowa. Strasznie mi się podoba ostra krytyka, która na końcu zostaje doprawiona czymś tak słodkim. Bo dla mnie to są ciepłe słowa.

Maladrill: Bardzo mnie cieszy, że mimo ostrych słów znalazłeś dla siebie pozytywy tej krytyki.
Ostatnio zmieniony ndz 12 lip 2009, 12:04 przez Edd, łącznie zmieniany 2 razy.

9
Dołączyłem do grona czytających ten tekst. Efekt? Nic nie zrozumiałem. No, może nic to grube stwierdzenie, ale przesłanie miniatury jest tak nikłe dla mnie, że po prostu go nie widzę. Zawiązanie tekstu też jakoś mi umknęło. Plusem jest zabawa słowem, używanie homonimu (tutaj działka), do rozbudowania tekstu.

Co do mankamentów (poza tymi wspomnieniami) to w pierwszym zdaniu brakuje mi podmiotu, przez co, na starcie tekst staje się odległy, zdystansowany.

Zdania, takie jak to:
To nie jest śmieszne. I zdaje sobie sprawę, w całym wymiarze tego wydarzenia.
wydają mi się zdjęte z dwóch innych: związku frazeologicznego (w pełnym tego słowa znaczeniu) i z mowy potocznej (wydarzenie dużego wymiaru/kalibru). Przy czym związek stworzony przez ciebie jest zły z prostej przyczyny: sprawę można sobie zdawać z czegoś. Nie w czymś.

Podsumowując nie mogę stwierdzić, że mi się nie podobało - bo zwyczajnie tego nie zrozumiałem.

10
Martinius pisze:Podsumowując nie mogę stwierdzić, że mi się nie podobało - bo zwyczajnie tego nie zrozumiałem.
Tekst był pisany w przypływie emocji. Emocje w trakcie pisania są złe - wystarczy kubeł zimnej, lodowatej wręcz wody i wszytko gotowe. Teraz o tym wiem. Ważne jest to, że każdego dnia mam okazję przyjąć nową lekcję. Mam ja i mamy my :D

Dziękuję Ci serdecznie, Marti.

11
Emocje w trakcie pisania są złe
Ależ absolutnie nie! Ja podtrzymam swoją opinię. Mnie tekst zaciekawił. Chociaż nie dowiem się prawdopodobnie nigdy dlaczego powstał, emocje w nim powodują, że trudno przestać myśleć o motywach, a także słowach-kluczach, które w nim tkwią. Jest do korekty - to pewne, ale dla mnie jest dobry, bo inny.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

12
Zgadzam się z Grą. Emocje to podstawa. Ponadto działają dwojako: to nimi malujesz obrazy i są jednym z największych motywatorów pisania.

13
Gra pisze:Mnie tekst zaciekawił. Chociaż nie dowiem się prawdopodobnie nigdy dlaczego powstał, emocje w nim powodują, że trudno przestać myśleć o motywach, a także słowach-kluczach, które w nim tkwią. Jest do korekty - to pewne, ale dla mnie jest dobry, bo inny.
Gra, kierujesz do mnie przemiłe słowa. Jestem dozgonnie wdzięczny za ciepło, które tutaj wznieciłaś. Dzięki :D
Maladrill pisze:Emocje to podstawa. Ponadto działają dwojako: to nimi malujesz obrazy i są jednym z największych motywatorów pisania.
Z tą motywacją masz całkowitą rację - emocje to doskonały środek. Tak właśnie działa Tony Robbins, ale mniejsza o to. Strasznie lubię rozmowy na takie i pokrewne tematy, ale o tym nie tutaj. Pomyślę nad założeniem jakiegoś konkretnego wątku. Będzie bardziej przemyślany niż ten dzisiejszy z cyklu "Propozycje mouinta odnośnie działania forum" :D
Maladrill wykonałeś dla mnie kawał doskonałej roboty - dziękuję :D

Chcę jeszcze raz podziękować następującym użytkownikom: Martinius (słynny - jak dla mnie - Łowca Baboli :D) - szczere dzięki Marti za to, że w ogóle chciało Ci się poświęcić chwilę; Bin - miałeś rację, rzeczywiście "coś tu nie gra"; broda kota - krótko, ale konstruktywnie; padaPada - zapewniam, że kolejny tekst na pewno zrozumiesz lepiej.

Jeśli kogoś pominąłem, to nie jestem godzien tej osoby.

A tak w ogóle mam ochotę wszystkich Was ucałować za to, że najzwyczajniej w świecie wzbudziliście w sobie chęć zaglądnięcia i skreślenia kilku słów! Jeszcze raz dziękuję :D

14
Oj widzę, że dużo ludzi z forum chyba harlequiny czyta... bełkot, nie rozumiem, bla bla bla... Bardzo przyjemna miniatura, nie ma tam zawiłej treści, jest jedynie znak zapytania między fikcją a rzeczywistością.
Ten tekst (bez względu na motywy powstania, nic nie sugeruje) wygląda nieco jak terapia, trauma wyrzucona na papier i dodatkowo wyparta jakoby nigdy się nie zdarzyła. Takie mam skojarzenia, oczywiście moje skojarzenia nigdy nie są normalne.

Tekst baaaardzo na tak, a za flagowe zdanie tego utworu uważam to:

"Bo uwierz mi, w dzisiejszym świecie trudno jest przetrwać bez wpierdalania sobie do umysłu, błędnego obrazu tragicznych sytuacji, które zaistniały, żeby zrujnować ci życie."

Cudo.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

15
Zauważyłeś fragment, na którym powinien zatrzymać się każdy czytelnik, to było moim głównym zamiarem. Pomniejszych nawet nie pamiętam, jakoś mi umknęło.

Dzięki, że mimo tak starego tekstu chciało Ci się zaglądnąć i napisać kilka słów od siebie!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”