Trochę czasu już minęło od mojej rejestracji, ale jakoś nie mogłem znależć czasu i ochoty na naskrobanie czegoś, dopiero dzisiaj.
------------------------------------------------------------------------------------
Trochę brutalne, ale takie właśnie ma być.
------------------------------------------------------------------------------------
Wielka pięść zmiażdżyła i tak już krwawiący nos młodzieńca. Kiedy tylko jego głowa opadła bezwładnie na klatkę piersiową, ponowne uderzenie w brzuch wygięło całe ciało przywiązane do małego krzesełka, przynajmniej na tyle, na ile pozwalały mocne więzy na nadgarstkach i kostkach. W pustym, ciemnym magazynie zapadła głucha cisza. Wielki mężczyzna, który tuż przed chwilą maltretował bezwładnego młodzieńca, teraz wkładał mu w zakrwawione usta papierosa. Po chwili wokół rozbrzmiał odgłos zapalanej zapalniczki. Płomień zbliżył się powoli do papierosa. Nad, teraz podniesioną twarzą rozpłynął się szary, ledwo widoczny dymek.
— Zapal sobie fajka — niski męski głos muskularnego faceta przerwał głuchą ciszę panującą w magazynie. — co ci zostało… Pan Capotti przyjedzie za chwilę i dobrze ci radzę, zachowuj się, to może obędzie się bez niepotrzebnego bólu. — w tym momencie rozbrzmiał zgrzyt pordzewiałych zawiasów, a na ziemi, pod krzesłem i nogami mężczyzny pojawił się jasny prostokąt. Po chwili pojawił się na nim cień. Rósł z każdym kolejnym uderzeniem obcasa o betonową podłogę. Umięśniony oprawca młodzieńca stanął obok krzesełka. Nagle systematyczne kroki ustały. Stał przed nimi dość niewysoki, siwy mężczyzna. Na nosie miał okulary z wielkimi, kwadratowymi szkłami w czarnej oprawce. Wziął głęboki oddech i nachylił się, zrównując wzrok z oczami chłopaka.
— Więc to ty chciałeś okiwać Capottiego? — patrzył przez chwilę na zaciągającego się papierosem młodzieńca. Nagle dłonią oprawioną w czarną, skórzaną rękawiczkę wyrwał mu z ust papierosa i zaciskając lekko żółte zęby zmiażdżył go o jedną z dłoni przywiązanych do krzesła. Rozległ się wrzask bezskutecznie próbującego wyrwać się z krzesła chłopaka.
— I CO?! Fajnie?! Ty kupo gówna, szumowino jedna! — wrzeszczał teraz wgniatając w ranę już filtr. Wyprostował się wyrzucając szczątki papierosa. Ponownie wziął głęboki oddech. Otarł ślinę z brody. Na dłoni pozostało wściekle czerwone wgłębienie. Chłopak syczał z bólu kiwając delikatnie głową. Capotti odsunął się na dwa kroki, wyciągnął zza czarnego płaszcza pistolet i wycelował w twarz chłopaka.
— Pozdrów aniołki. — mówiąc to pociągnął za spust. W magazynie rozległ się strzał. łuska spadła na ziemię odbijając się kilka razy. Schował broń z powrotem za pazuchę. — Pojedź z chłopakami do doków i zatopcie to ścierwo. — rozkazał dla mężczyny i rzucił okiem na martwe ciało, po czym odwrócił się i wyszedł szybkim krokiem nie zamykając za sobą drzwi.
Na zewnątrz padał śnieg. Capotti szybko wszedł do czarnej limuzyny. Gdy tylko zamknął drzwi, samochód ruszył w kierunku miasta. Na pokrytym śniegiem palcu pozostała tylko mała ciężarówka, z której wybiegło kilku mężczyzn kierujących się do magazynu.
Limuzyna pędziła przez opustoszałe nocą miasto. Capotti siedział z rozpiętym płaszczem wpatrując się w szybę. Po kilkunastu minutach, kiedy przejechali centrum i znaleźli się na przedmieściach samochód zwolnił, by w końcu zatrzymać się przed jednym z domów. Wszystkie światła były pozapalane, a za oknami widać było mnóstwo ruszających się sylwetek kobiet, mężczyzn i dzieci. Już tu, na podjeździe słuchać było muzykę i głośne rozmowy. Mafioso poprawił kołnierz płaszcza i ruszył w kierunku drzwi.
— Kochanie, już jesteś — szeroko uśmiechnięta brunetka podeszła do niego, gdy tylko wszedł do domu. Wszędzie kręciły się dzieci i dorośli. — długo cię nie było.
— Miałem kilka spraw do załatwienia, ale teraz już jestem tylko twój. — na jego twarzy wymalował się uśmiech, przytulił żonę i po zdjęciu płaszcza ruszył do sąsiednich pokoi. Co chwila przytulał dzieci i witał się z dorosłymi gośćmi.
—Wujku, patrz co dostałam od cioci! — mała blondynka pokazała mu ściskany w dłoni, piękny, srebrny medalik, otworzyła go, a wewnątrz Capotti zobaczył dwa zdjęcia - swoje, a jednyj ścaince i jego żony na drugiej, na odwrocie widiniał napis: "Od kochającego wójka i cioci, dal Jennifer".
— Piękny, pamiętaj aby nie zgubić, bo ciocia będzie zła. — uśmiechnął się jeszcze szerzej. Wstał i wszedł do salonu, gdzie ludzie rozmawiali trzymając w dłoniach szklani w alkoholem, lub papierosy. Już po chwili wmieszał się w tłum, wdając się w rozmowę z jednym z gości. Teraz jego śmiech zasilił te już rozbrzmiewające w całym domu.
3
Eeeeeeeeeeeeeeeee.......................
Od czego by tu zacząć?
Błędy? Rzuciło mi się w oczy kilka literówek i interpukcyjnych, co nie oznacza, że innych nie ma.
Troche za często powtarzasz słowo "młodzieniec". Mogłeś je zastąpić innym słowem np. "smarkacz" albo "gówniarz", co znakomicie by oddało stosunek gangsterów do "młodzieńca". Byłoby też nieźle gdybys dodał jakiś epitet np. "pier****ny gównierz". Stworzył byś lepszy klimat.
Trochę to przykrótkie. Sama egzekucja to za mało. Osobiście odczółem lekki niedosyt z powodu braku podania przez ciebie powodu egzekucji.
A tak ogólnie to całkiem nieźle. Podobał mi się moment z upadającą łuską, prawie słyszałem tę ciszę, która nastała po wystrzle. Brawo.
Pozdrawiam.
Od czego by tu zacząć?
Błędy? Rzuciło mi się w oczy kilka literówek i interpukcyjnych, co nie oznacza, że innych nie ma.
Troche za często powtarzasz słowo "młodzieniec". Mogłeś je zastąpić innym słowem np. "smarkacz" albo "gówniarz", co znakomicie by oddało stosunek gangsterów do "młodzieńca". Byłoby też nieźle gdybys dodał jakiś epitet np. "pier****ny gównierz". Stworzył byś lepszy klimat.
Trochę to przykrótkie. Sama egzekucja to za mało. Osobiście odczółem lekki niedosyt z powodu braku podania przez ciebie powodu egzekucji.
A tak ogólnie to całkiem nieźle. Podobał mi się moment z upadającą łuską, prawie słyszałem tę ciszę, która nastała po wystrzle. Brawo.
Pozdrawiam.
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)
„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.
"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)