Rewolucja

1
Akt I

Szpital psychiatryczny. Dwa pokoiki obok siebie – między nimi biała ściana a w niej dziura wielkości średniego kamienia. Owa dziura znajduje się w dolnym, prawym rogu, wydłubana łyżką przez uprzedniego pacjenta. W pierwszym pokoju kilka krzeseł, stolik, radio w kącie, ściany lekko pochylone, sufit popękany. Na podłodze siedzi Pacjent I, zwany pogardliwie Genialnym Poetą. W drugim zaś pokoju leży na pryczy młodzieniaszek. Oprócz lichego łóżka stoi słoik z farbą i zaschniętym pędzlem.

Scena I

(Pacjent I wstaje, podchodzi do dziury, zagląda, po czym zwraca się do sąsiada)
Pacjent I
-Halo! Jest tam kto?
Młodzieniec
-Zależy kto pyta
Pacjent I (śmieje się przez dłuższą chwilę)
-Zabawny jesteś- już cię kotuś lubię. Jak cię zwą?
Młodzieniec
-pacjentami nie gadam!
Pacjent I
-No patrzcie, znalazł się zdrowy. Kim jesteś: księdzem, prawnikiem?
Młodzieniec
-Nie, pracownikiem.
Pacjent I (śmieje się głupawo)
-Zabawny jesteś.
Młodzieniec
-Nie przeszkadzaj mi w robocie
Pacjent I ( wkłada palce do dziury)
-Zobacz! Macham do ciebie ty nierobie. Jestem zdrowy! Jestem zdrowy-słyszał by kto. Od kiedy tu siedzisz?
Młodzieniec
-Ja tu pracuję!
Pacjent I
-My wszyscy tu niewinni. A teraz nie przeszkadzaj, wiersze piszę.
A tam cicho ma tu być
(Pacjent oddala się, siada na krześle. Trwa przez chwilę cisza)
-Miałeś być cicho, dlaczego mi przeszkadzasz?
Młodzieniec (wzburzony)
-Ty naprawdę jesteś wariat albo idiota! Ja nic się nie odzywałem.
Pacjent I
-Wyraźnie coś słyszałem.

Scena II

Słychać kroki. Do pokoju młodzieńca zostaje wrzucony Pacjent II. Pacjent II szlocha. Zaciekawiony Pacjent I zagląda przez dziurkę.

Pacjent I
-Widzę cię Brutusie!
Pacjent II (ucisza się, nasłuchuje przez drzwi, czy już się oddalili)
-Do Pacjenta I – Nie jestem żadnym Brutusem
Pacjent I
-I ciebie to dopadło, jaki ja jestem szczęśliwy – śmieje się
Pacjent II
-Do Młodzieńca – Co ty tu robisz? Miałem być tu sam. Wszystko mi kurna popsujesz!
Biada jak się przed kimś wygadasz.
Młodzieniec
-To jakaś pomyłka, ja miałem tu malować ściany.
(Próbuje wyjść, ale drzwi są zamknięte).
Pacjent I (śmieje się)
-Jesteś taki jak my. Bądź tak łaskaw, no i ty Brutusie i się ładnie ukłońcie przed drogimi paniami z którymi siedzę.
(Młodzieniaszek podchodzi do dziury, aby sprawdzić czy rzeczywiście po drugiej stronie są kobiety. Zamiast tego zobaczył ludzkie oko).
-Zboczeniec!!!!Podgląda mnie. Zboczeniec!!!
(Młodzieniec odskakuje)
Pacjent II
-Cicho głupku, zaraz tu przyjdą i nas nakarmią lekami.
Pacjent I
-Ja je lubię, to przecież niebieska tableteczka, wigoru ci doda
ona smak daje życiu
zapobiega memu tyciu,
siłę doda
jak zdrój żywa woda.
Kocham, kocham ludzkie włosy,
te niebiańskie w uszach głosy,
oczy rozchodzone w kącie,
eksplozji dynamitu loncie.
Wybucham siło zbrojna
krowo mleka pełna, dojna.
Tworzę! Tworzę wtenczas piękna lasy
podchodzące pod pierwsze klasy.
Pacjent II (trzymając się za głowę)
-Zamilcz! Nie znoszę poetów.
Pacjent I
-Co się stało z tymi ludźmi? Rozkosz tworzenia zastępują ciemnotą ludzkiego umysłu. Tworzą, ale jakby nie tworzyli. Nie ma składu, harmonii, filozofii, fabuły. Każdy może tworzyć dzieła. Strzeż się Brutusie!
Pacjent II
-Nie jestem żadnym kurna Brutusem, jestem politykiem.
Pacjent I (śmieje się demonicznie)
-Łżesz jak tamten.
Pacjent II
-Nie, zdobywam tu tylko żółte papiery, aby nie być odpowiedzialnym za upadek demokratyzmu.
Pacjent I
-Znowu kłamie. Młodzieńcze, czy ty to słyszysz?
Demokracja...
tak....
wolne wybory jak elekcja
polityków naturalna selekcja
rzesza mediów cmentarnych
szukających afer centralnych
praca dla każdego
jakżeby inaczej prawnie równego
bezrobocia plaga
sędziowska zepsuta waga
ślepa, zawiła, zagmatwana
ludzka myśl nawet skorumpowana
Pacjent II
-Zamilcz platfusie!!! Nic kurna nie rozumiesz. To była najlepsza polityka.
Pacjent I
-Zawsze wiedziałem, że historia jest naszym największym przekleństwem. Błazen z ciebie, nie polityk i to z żółtym papierkiem.
Młodzieniec (krzyczy)
-Ratunku! Wypuście mnie! Ja już skończyłem malowanie. Wypuście mnie!
Pacjent I
-To sprawka Brutusa, to przez niego zamknięto drzwi.
(Młodzieniaszek rzuca się na Pacjenta II. Do pokoju wpadają ubrani w kominiarki strażnicy, obezwładniają pacjentów, wstrzykują leki).

Scena III

Młodzieniec budzi się z amoku. Ze złością kopie w ścianę, jej konstrukcja jest tak krucha, że się wali. Młodzieniec wybiega. Pacjent II podchodzi do ściany, próbuje poukładać cegły

Pacjent I (śmieje się demonicznie)
-Głupiś! Tego już nie da się poskładać. Nadszedł czas nowej ery, która zakończy się jak każda rewolucja: zmianą stołków na górze a na dole cisza.
Pacjent II (rozpacza)
-A miało być tak pięknie.

2
Nie potrafię tego tworu ocenić.
Jakoś nie pociągają mnie utwory pisane w ten sposób. Są dla mnie nijakie.
Ten dodatkowo jest absurdalny, co tylko dodatkowo odstrasza.
Mnie oczywiście.
Jednak skoro przeczytałem to postanowiłem zostawić chociaż te kilka słów.
Nie wiem jak to jest z zapisem takich utworów, ale masz kilak błędów:
-pacjentami nie gadam!
Tutaj zabrakło ci chyba "Z". Poza tym po myślniku zawsze stawiamy spację.
Ogólnie nie to nie moja ulubiona lektura.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

3
bogmil pisze:ściana a w niej
ściana, a w niej
-Zależy kto pyta
Zależy, kto pyta.
bogmil pisze:-pacjentami nie gadam!
z?
bogmil pisze:-My wszyscy tu niewinni. A teraz nie przeszkadzaj, wiersze piszę.
A tam cicho ma tu być
(Pacjent oddala się, siada na krześle. Trwa przez chwilę cisza)
"A tam cicho być" tekst Bogdana Smolenia ;] kabaretowy tekst.

Druga sprawa. Pacjent I mówi: Nie przeszkadzaj, kiedy to on sam natarczywie chce nawiązać rozmowę...

Kolejna sprawa, gdzieniegdzie stawiasz myślniki, które sugerują zakończenie dialogu przez co wprowadzasz zbędny chaos.
bogmil pisze:wariat albo idiota!
Ty naprawdę jesteś wariat, ewentualnie wykrzyknik. i ewentualnie dopiero "albo idiota" ;]
-Do Młodzieńca –
Na początku myślnik wywal.
bogmil pisze:to przecież niebieska tableteczka
A nie pomyliłeś psychotropów z viagrą?

Groteska? Groteska to może i jest w 3 Scenie ;-) reszta moim zdaniem wydaje się całkiem normalna. Tzn, normalna... Uważam, że normalna, gdyż wariaci zachowują się, jak na wariatów przystało. Nie popijają sobie herbatki czy kawki. Nie ma jakiegoś surrealistycznego obrazu świata. Ale może się mylę. Tak czy owak... Złe toto nie jest. ;]
"Poszukiwacze potłuczonego fajansu"

4
Tak- miało być "Z pacjentami nie gadam" - mój błąd. Tekst Smolenia nie był przypadkowy, miał się narzucać.
PanDemonIum pisze:Pacjent I mówi: Nie przeszkadzaj, kiedy to on sam natarczywie chce nawiązać rozmowę...
w ten sposób podkreślam, że to faktycznie człowiek, który ma niepokolei w głowie.
PanDemonIum pisze:to przecież niebieska tableteczka


A nie pomyliłeś psychotropów z viagrą?

Nie, nie pomyliłam zabieg ma na celu dodanie absurdu do jego wypowiedzi. Następnym razem postaram się pisać bardziej przejrzyście. Dziękuję za komentarze i poprawki :)

5
Jeżeli oceniać tekst jako fragment sztuki teatralnej/dramatu to tak:

- Treść: Tekst podobał mi się, nawet bym przeczytała kilka scen więcej. Coś mi przypomina... Mrożka? Nie jestem pewna, nie pamiętam. Ale ten koniec o stołkach i politykach... Muszę odświeżyć pamięć. A szpital psychiatryczny jest wdzięcznym miejscem ;)


Wady: Forma!
bogmil pisze:Pacjent I
-Co się stało z tymi ludźmi? Rozkosz tworzenia zastępują ciemnotą ludzkiego umysłu. Tworzą, ale jakby nie tworzyli. Nie ma składu, harmonii, filozofii, fabuły. Każdy może tworzyć dzieła. Strzeż się Brutusie!
Pacjent II
-Nie jestem żadnym kurna Brutusem, jestem politykiem.
Pacjent I (śmieje się demonicznie)
-Łżesz jak tamten.
Pacjent II
-Nie, zdobywam tu tylko żółte papiery, aby nie być odpowiedzialnym za upadek demokratyzmu.
Pacjent I
-Znowu kłamie. Młodzieńcze, czy ty to słyszysz?
Demokracja...

Pacjent I

-Co się stało z tymi ludźmi? Rozkosz tworzenia zastępują ciemnotą ludzkiego umysłu. Tworzą, ale jakby nie tworzyli. Nie ma składu, harmonii, filozofii, fabuły. Każdy może tworzyć dzieła. Strzeż się Brutusie!

Pacjent II
-Nie jestem żadnym kurna Brutusem, jestem politykiem.

Pacjent I (śmieje się demonicznie)
-Łżesz jak tamten.

Pacjent II
-Nie, zdobywam tu tylko żółte papiery, aby nie być odpowiedzialnym za upadek demokratyzmu.

Pacjent I
-Znowu kłamie. Młodzieńcze, czy ty to słyszysz?
Demokracja...



Ja widzę różnicę, a ty?

bogmil pisze:Pacjent I
-Widzę cię Brutusie!
Pacjent II (ucisza się, nasłuchuje przez drzwi, czy już się oddalili)
-Do Pacjenta I – Nie jestem żadnym Brutusem
Pacjent I
-I ciebie to dopadło, jaki ja jestem szczęśliwy – śmieje się
Przerobiłabym to np. tak

Pacjent I
Widzę cię Brutusie!

Pacjent II
(ucisza się, nasłuchuje przez drzwi, czy już się oddalili)

Zwraca się do Pacjenta 1.

Nie jestem żadnym Brutusem.

Pacjent I
(śmiejąc się)
I ciebie to dopadło, jaki ja jestem szczęśliwy.



Ok, może nie idealnie, ale w każdym razie to, co nie jest dialogiem musi być poza nim, a nie jedno z drugim. Może awangarda pozwala na wszystko, ale mimo wszystko...

Czemu się o takie rzeczy czepiam? Bo forma w dramatach, scenariuszach itd. JEST ważna. Dajmy na to wysyłasz swoją jednoaktówkę na konkurs. Tekst jest dobry, ale jak zobaczą formę to mówi: E, amatorszczyzna, do kosza. Sama kiedyś wysłałam scenariusz na konkurs i moja praca nie miała prawa przejść wstępnej selekcji. Dopiero jak przeczytałam po raz drugi podręcznik scenopisarstwa w rozdziale format znalazłam odpowiedź: sobie dialogi naiwnie wypośrodkowałam (sic!), podczas gdy obowiązują wytyczne marginesy co do każdej kwestii czyli np. wskazówki aktorskie ok. 8,5 cm od lewego marginesu, nazwiska postaci ok 10 cm, lewy margines ok 3,5 cm itd. itp. Kilka godzin to formatowałam w wordzie, ale efekt był taki, że mój scenariusz przynajmniej wyglądał jak profesjonalny scenariusz.

6
Nie, nie. Nie. Słabe.
Przeczytaj Wariata i Zakonnicę Witkacego, przeczytaj Lot nad kukułczym gniazdem, przeczytaj Noc Walpurgi, albo kroki Komandora Jerofiejewa. Wtedy napisz swoją jednoaktówkę jeszcze raz. A jeśli już te wszystkie rzeczy przeczytałaś i dopiero potem napisałeś Rewolucję, to przerzuć się na poezję, albo zacznij haftować serwetki.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

7
Przede wszystkim to chyba nie ten dział, bo od tego są scenariusze filmowe i teatralne.

Nie znam się na dramacie. Dlatego moja ocena będzie krótka i pewnie nieprofesjonalna.

Nie podobało mi się. Tkwi w tym co prawda jakiś potencjał, ale jest tak głęboko ukryty jak dla mnie, że nie miałem ochoty się go doszukiwać.

Polityka to jeden wielki dom wariatów, nie wiem, czy trzeba go udziwniać dodatkowo pisząc ten awangardowy tekst. Dla mnie nie ma takiej potrzeby.

Przebrnąłem, nawet coś gdzieś w środku głowy chciało mnie namówić, by zastanowić się głębiej nad treścią. Uznałem jednak, że szkoda czasu.

Nie oceniam, bo się nie znam. Jestem jednak na "nie".
Dariusz S. Jasiński
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”