NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT
9 maja 1945
Na widok niemieckiej flagi wirującej, zdawać by się mogło, nad dachami świata, Richard Baer przystanął i wyprężył dumnie pierś z orłem Wehrmachtu. Gdzieś z oddali doszedł go świst hamującego pociągu, kilka komend i wystrzałów. Ostatnia dostawa świń.
Szedł miarowym krokiem przez plac obozu w Auschwitz, od czasu do czasu wbijając jakiemuś Polaczkowi kolbę karabinu w brzuch. Ot tak, dla formalności. Myślami był setki kilometrów stąd.
„Stalin, po kilku pozornych zwycięstwach poczuł się zbyt pewnie i postanowił wywołać wilka z lasu. Jego armia mleczarzy i dzieci wtargnęła do Niemiec, rzucając się z kamieniami na czołgi, widłami usiłując wywalczyć sobie chwałę. Niemiecka wygrana była więc tylko kwestią czasu. Owszem – myślał Baer, odbierając pozdrowienia od kilku oficerów pogrążonych w dyskusji. – zaliczyliśmy kilka potknięć przez tę dzikość i zaciekłość właściwą wszystkim Słowianom, ale szybko się podnieśliśmy. I tak, 8 maja nastąpiło to, co nastąpić musiało. Naród niemiecki przekroczył granice Panteonu. Naród niemiecki stał się Panem Świata.”
- Herr Komendant! Proszę zaczekać! List z Berlina!
Młody porucznik Hans Hossler podbiegł i stuknął obcasami. Starał się zachować oficjalny wyraz twarzy, ale przekrzywiona czapka i błyszczące oczy mówiły same za siebie. Mimo że nie wydano jeszcze formalnego ogłoszenia, wieści o zwycięstwie rozprzestrzeniały się błyskawicznie.
- Czy domyślasz się, co jest w tym liście, Hossler?
- Rozkazy od dowództwa, komendancie.
- Rozkazy dotyczące czego?
- Tego, co nas czeka, komendancie.
- A co nas czeka?
- Nowy, wspaniały świat.
Baer pokiwał głową z aprobatą i wrócił do gabinetu.
Rozkładając list, poczuł zapach świeżego jeszcze tuszu.
„Komendanci!
Dnia wczorajszego, to jest 8 maja 1945 roku Związek Radziecki podpisał bezwarunkową kapitulację przed Naczelnym Dowództwem Niemieckich Sił Zbrojnych, zgadzając się na każde żądanie wysunięte ze strony niemieckiej.
Każdy z Was, poświęcając się, by wyniszczyć Sowietów, jedyne realne zagrożenie dla III Rzeszy, stał się kamieniem fasady budującej nową rzeczywistość. Już tylko kilka kroków dzieli nas od wypełnienia powołania, jakim jest rządzenie światem; od pozyskania należnej nam przestrzeni życiowej i poddanych. Aby to osiągnąć, oczekiwać się od was będzie jeszcze większej determinacji, dyscypliny i wierności zasadom nazizmu. Bądźcie bez litości! Bądźcie silni i brutalni!
Spis planów, wprowadzanych w życie od początku wojny, a przeznaczonych do ostatecznego zrealizowania do 2 września 1945 roku.
1. Doprowadzenie do zupełnego rozwiązania kwestii żydowskiej.
2. Zlikwidowanie polskiej inteligencji, wojska i każdej żywej siły, mogącej stawiać opór; poddanie zabiegowi sterylizacji 90 na 100 polskich kobiet w celu biologicznej zagłady narodu polskiego.
3. Utworzenie obozów we Francji, Rosji i Norwegii, mających zapoczątkować sieć obozów koncentracyjnych dla przedstawicieli niższych ras na całym świecie.
4. W krajach okupowanych:
- definitywne zakazanie rozpowszechniana literatury, muzyki i sztuki innej niż niemieckiej
- wprowadzenie jednoklasowej, powszechnej oświaty, z przedmiotami: Czytanie; Pisanie; Liczenie; Potęga i historia państwa niemieckiego.
5. Kontynuowanie eksperymentów medycznych nad zagadnieniami genetyki, skutkami głodu i skutecznością kontrowersyjnych lekarstw, z wykorzystaniem zasobów obozów koncentracyjnych.”
Baer rozciągnął usta w uśmiechu. Tak, Hansie Hossler, masz rację. Czeka nas nowy, wspaniały świat.
Po wklejeniu zaszły w tekście pewne zmiany - zjedzono akapity, dorobiono wolną linijkę... no, tak tylko informuję, żeby nie było, że to moje niedbalstwo.
Miłego czytania!
2
Lubię czytać alternatywę historyczną, patrzeć, jak autorzy postrzegają pewne sprawy, jak prowadzą rozwiązania niektórych - zaiste - skomplikowanych kwestii. W twoim tekście pokazujesz styl, i tyle, co mi się w ogóle tu podobało, ponieważ zarys tekstu (miniatura bardziej niż opowiadanie) przypomina bardziej konspekt czegoś większego. W ten oto sposób mam trzy rzeczy: bohatera, rozkaz, przekaz odczytany. Ten pierwszy jest potrzebny, drugie raczej mało przydatne natomiast trzecie zbędne. Gdybym przeczytał "rozkaz" gdzieś w myślach bohatera, zobaczył, co on o tym myśli, jak to wszystko interpretuje, otrzymał do tego rzut na otaczającą go rzeczywistość, poczuł bym zadowolenie. Ale tak nie jest.
Z rzeczy technicznych:
Podsumowując - widać dobry warsztat, ale tekst jest słabo skonstruowany.
Z rzeczy technicznych:
czym dla ciebie są w tym zdaniu owe "dachy świata"? Nie potrafiłem sobie wyobrazić żadnego budynku, który pozwoliłby mi rozwinąć tę metaforę w coś sensownego. Może coś mi umknęło.Na widok niemieckiej flagi wirującej, zdawać by się mogło, nad dachami świata,
orłem Wermachtu - warto byłoby tu dodać, że to odznaczenie jest.Richard Baer przystanął i wyprężył dumnie pierś z orłem Wehrmachtu.
W świetle całej sceny, ten dialog pokazuje, że porucznik zna rozkazy. Co jest niemożliwe, z punktu widzenia szczebla dowodzenia. Jeśli rozkazy są skierowane do konkretnej osoby (w tym przypadku wyższego szarżą Baera) nie mógłby znać treści przed samym Baerem, tym samym odpowiedzieć na jego pytanie. Drugi błąd, na tej samej płaszczyźnie polega na tym, że nie pytałby młodszego szarżą, czego dotyczy rozkaz. Oczywiście, sprawa wyglądałaby inaczej gdyby rozkaz został przekazany słownie przez zobligowanego do tego porucznika na mocy depeszy lub w formie listownej.Młody porucznik Hans Hossler podbiegł i stuknął obcasami. Starał się zachować oficjalny wyraz twarzy, ale przekrzywiona czapka i błyszczące oczy mówiły same za siebie. Mimo że nie wydano jeszcze formalnego ogłoszenia, wieści o zwycięstwie rozprzestrzeniały się błyskawicznie.
- Czy domyślasz się, co jest w tym liście, Hossler?
- Rozkazy od dowództwa, komendancie.
- Rozkazy dotyczące czego?
- Tego, co nas czeka, komendancie.
- A co nas czeka?
Podsumowując - widać dobry warsztat, ale tekst jest słabo skonstruowany.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
3
"W twoim tekście pokazujesz styl, i tyle, co mi się w ogóle tu podobało"
Heaven. I'm in heaven...
Dachy świata, czyli ogólne zabudowania, krajobraz, horyzont. Nielogicznie wyszło?
Orzeł Wehrmachtu, o ile dobrze mi się wydaje, to nie odznaczenie, a symbol przynależności do nazistowskiej armii, tak jak czerwona gwiazda do radzieckiej.
Hossler nie zna rozkazów, jako że ich jeszcze oficjalnie nie wydano, ale może domyślać się ich treści. Podobnie Baer.
A dialog miał obrazować zabawę pierwszego drugim. Baer Hosslera prowokuje, drażni się z nim. Może chce sprawdzić, ile żołnierze zdążyli wywęszyć? Albo po prostu uśmiechnąć się pod nosem?
Chyba rzeczywiście przedstawiłam sprawę niejasno – mam z tym problem. Dla mnie, jako autorki, wszystko jest oczywiste i czasami zapominam przedstawić czytelnikowi kilka ważnych faktów…
Bardzo dziękuję za czas i ocenę.
Popracuję nad tą formą rozkazu.
Heaven. I'm in heaven...
Dachy świata, czyli ogólne zabudowania, krajobraz, horyzont. Nielogicznie wyszło?
Orzeł Wehrmachtu, o ile dobrze mi się wydaje, to nie odznaczenie, a symbol przynależności do nazistowskiej armii, tak jak czerwona gwiazda do radzieckiej.
Hossler nie zna rozkazów, jako że ich jeszcze oficjalnie nie wydano, ale może domyślać się ich treści. Podobnie Baer.
A dialog miał obrazować zabawę pierwszego drugim. Baer Hosslera prowokuje, drażni się z nim. Może chce sprawdzić, ile żołnierze zdążyli wywęszyć? Albo po prostu uśmiechnąć się pod nosem?
Chyba rzeczywiście przedstawiłam sprawę niejasno – mam z tym problem. Dla mnie, jako autorki, wszystko jest oczywiste i czasami zapominam przedstawić czytelnikowi kilka ważnych faktów…
Bardzo dziękuję za czas i ocenę.
Popracuję nad tą formą rozkazu.
4
Ja dla odmiany nie mogę sobie wyobrazić tej wirującej flagi… nie wiedzieć dlaczego, kiedy myślę o wirowaniu, mam przed oczami pralkę i to nijak mi pasuje do tworzonego obrazu.Na widok niemieckiej flagi wirującej, zdawać by się mogło,
Opowiadanie sobie samemu zdarzeń w ten sposób jest mocno nienaturalne. Bohater opisuje je, jakby dopiero w tym momencie się o nich dowiadywał. Jeśli chce się przekazać informacje o zdarzeniach, spoza miejsca i czasu akcji, najlepiej wpleść je w narrację lub ‘zatrudnić’ innego bohatera, któremu moglibyśmy je przekazać, a czytelnik dowie się o nich niejako przy okazji.„Stalin, po kilku pozornych zwycięstwach poczuł się zbyt pewnie i postanowił wywołać wilka z lasu. Jego armia mleczarzy i dzieci wtargnęła do Niemiec, rzucając się z kamieniami na czołgi, widłami usiłując wywalczyć sobie chwałę. Niemiecka wygrana była więc tylko kwestią czasu. Owszem – myślał Baer, odbierając pozdrowienia od kilku oficerów pogrążonych w dyskusji. – zaliczyliśmy kilka potknięć przez tę dzikość i zaciekłość właściwą wszystkim Słowianom, ale szybko się podnieśliśmy. I tak, 8 maja nastąpiło to, co nastąpić musiało. Naród niemiecki przekroczył granice Panteonu. Naród niemiecki stał się Panem Świata.”
Mam wrażenie, że w jak najkrótszej formie starałaś się zawrzeć całą swoją wizję alternatywnej historii i wyszło konspektowo, ot, jakiś tam oficer dostaje jakiś tam list i w nim wszystko czarno na białym wyłożone, jak to Hitler podbił świat. Za bardzo się spieszyłaś, nie dając dojść do głosu twojej własnej historii.
Piszesz zgrabnie, w tekście nic nie zgrzyta, nie spowalnia, jednak odrobinę to zbyt skondensowane.
Pozdrawiam,
eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.