Chata - Fantasy (kilka przekleństw)

1
Chata


_____Śnieg przestał padać dopiero po zmroku. Mroźne podmuchy wiatru przetaczały się wzdłuż brzegu lasu, wypychając w stronę łąki masy lodowatego, pełnego śniegu powietrza. Lynn otulił się płaszczem i zacisnął palce na kolbie pistoletu. Czekała go przeprawa przez sosnowy gąszcz. Od "Chaty" dzieliło go zaledwie dziesięć minut drogi. Kiedy jednak spoglądał w głąb lasu, coś napawało go lękiem.
_____Wsłuchiwał się dokładnie w otoczenie, usiłując wyłowić jakiekolwiek dźwięki spośród wycia wiatru i chrzęstu śniegu pod butami. Cokolwiek, co dałoby mu powód, żeby rzucić się biegiem prosto przed siebie, nie zważając na hałas. Musiał jednak zachować spokój. Każdą chwilę nieuwagi mógł przepłacić życiem.
_____Zboczył z drogi i wszedł między drzewa. Czuł złość. Wściekał się, kiedy tylko przypominał sobie, dlaczego każdej nocy, odrętwiały ze strachu musi przedzierać się przez zalegający ciemnością las. Walczyć z podchodzącym do gardła i rozsadzającym klatkę piersiową sercem. Czuł, że nienawidzi Intruzów. Nienawidzi ich za strach, który wywołują w każdym mieszkańcu Osady. Za wszystkie noce spędzane na modlitwach. Za wszystkich zaginionych i ich rodziny. Za ich płacz i za samą wściekłość też.
_____Usłyszał cichy świst i tuż przed jego nosem przemknął cień. Strzała. Przerażenie poraziło jego nerwy. Ciało przeszła fala gorąca.
_____"Uciekać", przemknęło mu przez myśl i rzucił się przed siebie. W jednej chwili jego umysł oczyścił się, oddech przyspieszył, a mięśnie rozerwały oplatający je lodowy kołnierz strachu.
_____"W prawo", usłyszał gdzieś w podświadomości i natychmiast skręcił. Kolejna strzała przemknęła z tyłu głowy. Jego prawa dłoń ściskała kurczowo pistolet, mimo że intuicja podpowiadała, żeby go wyrzucił.
_____Złapał konar i skręcił ponownie, tym razem w lewo. Czuł, jak chłód parzy go w oczy. Lodowate powietrze, w zawrotnym tempie dostające się do płuc, paliło jak rozgrzany metal.
_____"Nie dam rady, nie dam rady", myślał, kiedy poczuł, że jego stopy grzęzną w coraz głębszym śniegu. "Jeszcze tylko kawałek, kawałek", krzyczał w duchu. Zamknął oczy, które natychmiast napłynęły łzami. Czuł, że przegra. Wciąż walczy, ale przegra. Chciał przeżyć - był przecież silny. To śnieg go spowalniał. To ten cholerny śnieg! Lynn przebijał się przez zaspy, teraz krępujące już uda.
_____Usłyszał huk wystrzału. Potem kolejny i kolejny. Kiedy otworzył oczy, tuż przed nim, pomiędzy drzewami zobaczył strzelców - obrońców "Chaty". Z początku nie wierzył, w to, co widział. Miał wrażenie, że to złudzenie wyczerpanego strachem umysłu. Biegł jednak dalej, odgarniając rękami śnieg. Zza pleców dochodziły go piski rozrywanych przez kule zwierząt.
_____Śnieg ustąpił, zaspy robiły się coraz płytsze. Dopadł najbliższego drzewa i upadł za jego pniem. Dyszał ciężko, z jego ust wzbijały się w powietrze kłęby pary. Rozejrzał się. Po lewej, w odległości co najmniej dwudziestu kroków, jego przyjaciel, schowany za drzewem przeładowywał broń.
_____Lynn wstał i spojrzał w las. Oddał na ślepo kilka strzałów i ruszył w stronę najbliższego obrońcy strzelca. Huczało coraz rzadziej. Ucichły też ryki Intruzów. W końcu ciszę przerywały jedynie nawoływania ludzi.
_____- Lynn! - krzyknął Jerry, dostrzegłszy przyjaciela. - Masz niezły fart, że Roy wyczaił cię między drzewami!Nie zdążyliśmy cię ostrzec, że te gady zaszyły się w pobliżu...
_____- Wielkie dzięki! - wrzasnął Lynn wściekły. Chciał dać upust emocjom. Po chwili jednak wybuchnął śmiechem.
_____Przeżył. Dał radę. Jerry śmiał się razem z nim:
_____- Żebyś ty widział, jak spierdalałeś. Boże, nigdy nie widziałem u ciebie takiego przerażenia na twarzy - Wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
_____- Chciałbym zobaczyć ciebie, spierdalającego przed stadem ludożerców! - odwarknął Lynn. - Wyglądałbyś jeszcze gorzej.
_____Napięcie powoli opadało.
_____- Mam mokre spodnie - rzucił Lynn.
_____Przyjaciel przyjrzał mu się rozbawiony.
_____- Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty". - Ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
_____Chłopak w odpowiedzi zasalutował niedbale. Ruszył w stronę kryjówki.


Z góry dzięki za wszystkie opinie :-)
Ostatnio zmieniony ndz 23 paź 2011, 22:32 przez Kucu.qu, łącznie zmieniany 2 razy.

2
Pozwolę sobie zabrac głos.

Fabularnie - podoba mi się, choć przedstawiona sytuacja wydaje się banalna.

Krótkie zdania pasują - nadają dynamiki.

Zauważyłem kilka błędów interpunkcyjnych np. niezamknięte przecinkiem wtrącenia.

Życiem się przypłaca, nie przepłaca ;)

Nie jestem jakimś szczególnym znawcą zasad j. polskiego, jednak w angielskim jest coś takiego jak left & right hand writing - chodzi o to, żeby zdania nie zaczynać zawsze od podmiotu (Lynn..., Strzelec..., Intruz...) czy orzeczenia (Pobiegł..., Czuł..., Złapał...), a raczej od np. środka zdania ( zamiast "Biegł coraz przez las, gdyż na karku oddech ścigających go Intruzów" napisać "czując na karku oddech ścigających go intruzów, biegł ile miał sił w nogach"). Może to marudzenie anglisty, ale sądzę, że wprawnie użyte, może odświeżyć i urozmaicić tekst.

No i masz plusa za przekleństwa :) sprawnie przemycone nadają realności dialogom. Poza tym są ważną częścią większości języków (choć niektórzy mogą się o to spierać)

3
Dzięki :-) Co do tej reguły z angielskiego, to zawsze uznawałem mieszanie części zdania za element stylu i robiłem to intuicyjnie. Dbałem jedynie o to, żeby nie były zbyt poplątane. Chociaż pewnie masz rację :-) Następnym sprawdzę jak to działa.

[ Dodano: Nie 09 Sty, 2011 ]
Coraz więcej prac pojawia się w dziale "Do zweryfikowania", przez co moja spada na dół... Mógłbym prosić kilka chętnych osób o komentarze? :-)

4
Mroźne podmuchy wiatru przetaczały się wzdłuż brzegu lasu, wypychając w stronę łąki masy lodowatego, pełnego śniegu powietrza.
Albo przetaczają się wzdłuż lasu, albo wiatr wieje z lasu na polanę. W parę stron wiać nie może.
Wsłuchiwał się dokładnie w otoczenie, usiłując wyłowić jakiekolwiek dźwięki spośród wycia wiatru i chrzęstu śniegu pod butami.
Wycie wiatru i chrzęst śniegu to też dźwięki.
Przerażenie poraziło jego nerwy. Ciało przeszła fala gorąca.
Jedno z dwóch zdań. Lub połączyć.
_"Nie dam rady, nie dam rady", myślał, kiedy poczuł, że jego stopy grzęzną w coraz głębszym śniegu.
"Nie dam rady, nie dam rady" powtarzał w myślach gdy nagle poczuł, że jego stopy grzęzną w coraz głębszym śniegu.
Zamknął oczy, które natychmiast napłynęły łzami.
Zamknął oczy, które natychmiast napełniły się łzami.
Z początku nie wierzył, w to, co widział.
Z początku nie wierzył w to, co widział.
- Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty". - Ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
-Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty" - ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał. - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.

Jeśli chodzi o sam tekst: nie rozumiem, dlaczego każdej nocy opuszcza on Osadę i przedziera się do tej chaty w lesie. Czy ludzie w osadzie nie byliby bezpieczniejsi? Masz drobne problemy z zapisem dialogów i przecinkami. Poza tym, piszesz ciekawie i czysto: nie przyozdabiasz niepotrzebnie tekstu opisami, porównaniami i innymi ozdobnikami. Jednocześnie z łatwością można wyobrazić sobie opisane przez ciebie sceny. To duży plus. Podobało mi się :)

5
Ebru wyczaił większość, a mi się nie chciało sięgać głębiej, niż on. Jednak:
Jego prawa dłoń ściskała kurczowo pistolet, mimo że intuicja podpowiadała, żeby go wyrzucił.
to zdanie wydaje mi się babolem po prostu. No coś w rodzaju:
- Po co ci na sawannie, tak olbrzymia maczuga, na lwa?
- Tak, na lwa. Jak go zobaczę, rzucę ją na ziemię i będzie mi lżej s...ć!
Poza tym podobało mi się.
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

7
Ebru pisze:Ebru to ONA ;)
A w dodatku poprawiając autora, wprowadziła go w błąd :)
Ebru pisze:
Kucu.qu pisze:- Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty". - Ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
-Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty" - ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał. - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
Otóż nie. Prawidłowo:
- Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie. - Skinął głową w stronę "Chaty". - Ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
Zasada wpisywania wtrąceń narratorskich w dialogach. Gdy wtrącenie to obejmuje odgłos paszczowy komentujący wcześniejszy dialog - np. powiedział, rzekł, odparł, krzyknął, wyszeptał, wycharczał, bąknął, wydyszał, westchnął - wtedy wtrącenie zaczynamy z małej litery a poprzedzająca je kwestia dialogowa niemusi się kończyć znakiem interpunkcyjnym. Natomiast gdy tej paszczowości brakuje - dialog kończy się znakiem interpunkcyjnym kończącym zdanie (kropka, pytajnik, wykrzyknik, wielokropek) zaś wtrącenie zaczynamy z wielkiej litery. "Skinął" nie jest odgłosem paszczowym.

I ode mnie.
Wsłuchiwał się dokładnie w otoczenie, usiłując wyłowić jakiekolwiek dźwięki spośród wycia wiatru i chrzęstu śniegu pod butami. Cokolwiek, co dałoby mu powód, żeby rzucić się biegiem prosto przed siebie, nie zważając na hałas.
Błędne obrazowanie. Bohater szuka w otoczeniu dźwięków, a jeśli je usłyszy, dadzą mu powód by spierniczać ile sił w nogach, nie zważając na hałas. Jaki hałas? Te dźwięki które usłyszy? Czy wycie wiatru i chrzęst śniegu?
Oczywiście wiem o co chodzi, o hałas jaki sam uczyni biegnąc. I to trzeba napisać, dookreślić, inaczej ująć.
Z początku nie wierzył, w to, co widział.
Pułapka pisania w czasie przeszłym :) Nie wierzył w to, co widział. Znaczy już tego nie widzi? Winno być: Z początku nie wierzył, w to, co widzi. Względnie: w to co zobaczył, ujrzał.
Rozgraniczyć trzeba dwie kwestie. Narracja jest w czasie przeszłym i to jest konwencja. Ale używać trzeba słów adekwatnych do sytuacji. Widzieć to czasownik niedokonany, jeśli zapiszemy go w czasie przeszłym, a contrario wniosek że teraz już nie. A jeśli zapiszemy w czasie przeszłym: ujrzał, zobaczył - to mamy czasownik dokonane odnoszące się tylko do początku czynności, ale nie wykluczające, że bohater widzi to nadal.
Oddał na ślepo kilka strzałów i ruszył w stronę najbliższego obrońcy strzelca.
To dotyczy dwóch osób? Jeśli tak, to niezręcznie napisane. Natomiast jeśli jednej osoby, to po co dwa określenia?
W końcu ciszę przerywały jedynie nawoływania ludzi.
Przed chwilą huczało, strzały itp. Jaką ciszę przerywają te nawoływania?
Zapewne chodzi o tak bardziej ogólnie, ciszę lasu. Ale to jest błąd, cisza lasu została przerwana przez rozpoczęcie strzelaniny. A teraz można by nawyżej napisać, że w ciszy lasu słychać już było tylko nawoływania.

A tak ogólnie. Wszystko jak napisali przede mną, jest nieźle językowo, tylko...
Dziury fabularne są. Czym jest pisana w cydzysłowiu chata? Skoro cydzysłów, to czymś szczególnym, ale czym? Po co te codzienne wyprawy do chaty, nie mogą wszyscy mieszkać w osadzie?
Można zostawić pewną ilość niedopowiedzeń. Za mgłą milczenia - co to za świat, szersza geografia, skąd ludożercy. Natomiast kwestie osady, chaty i wypraw są zbyt istotne by je przemulczać. Sam autor to sygnalizje (cydzysłów, wtręty o myślać bohatera o tych wyprawach), ale nie wyjaśnia.

8
"skinął głową w stronę Chaty" jest wtrąceniem w zdanie. Dlatego zapisujemy małą literą i nie kończymy kropką.
Twój zapis sugeruje, że:
1. Zaprasza go do Chaty.
2. Kiwa głową.
3. Oznajmia, że sprawdzi, co z chłopakami.
A przecież wszystko działo się jednocześnie.

9
To logiczne. Ale logika nie zawsze przejawia sie regułą językową :)
Muszę przyznać, że brakuje mi tutaj konkretnego źródła i co za tym idzie - wiedzy.
Na ten moment wiedzę mam taką:
Poradna PWN, SJP:
Adam Wolański pisze:Gdy narracja nie zawiera – ujmując to w pewnym uproszczeniu – czasownika oznaczającego mówienie (typu: powiedzieć, rzec, zapytać), dialog zamyka się kropką (lub innym znakiem kończącym wypowiedzenie), a tekst odautorski rozpoczyna po myślniku wielką literą. (...)
To potwierdza przytaczaną przeze mnie regułę paszczową. Acz, zwracam uwagę, że Pan Wolański napisał o uproszczeniu, więc mogą tu być pewne wyjątki, sytuacje odmienne, coś na temat - wtrąceń, o których piszesz, Ebru.

Natomiast w Słowniku interpunkcyjnym na temat interpunkcji w dialogach i wtrąceniach odnarratorskich nie znalazłem nic na powyższy temat, za to znalazłem coś takiego:
Jeśli przecinek powinien wystąpi w miejscu, gdzie wstawiono myślnik wprowadzający komentarz odautorski, pomijamy go.
przykład
- Czy wiesz, Janie - pytali - że grozi ci śmierć?
To samo potwierdza w Poradni PWN Pan Wolański przy innym pytaniu.
Pytanie
Dzień dobry. Spotkałam się z następującymi postaciami zapisu dialogu w opowiadaniach:
A – Stało się coś strasznego – powiedział Jan – mój szef miał wypadek.
B – Stało się coś strasznego – powiedział Jan. – Mój szef miał wypadek.
Która wersja będzie poprawna – i dlaczego? Będę wdzięczna za rozwianie moich wątpliwości.
Z wyrazami szacunku,

Obie wersje są poprawne. W obu przypadkach tekst narratora został wpleciony w wypowiedź dialogową bohatera. Gdyby jednak w celach analitycznych usunąć na moment tekst narratora i pozostawić sam dialog, w obu wersjach wyglądałby on odmiennie:
A – Stało się coś strasznego, mój szef miał wypadek.
B – Stało się coś strasznego. Mój szef miał wypadek.
W pierwszym przypadku, po wpleceniu narracji, dochodzi do zbiegu pauzy dialogowej z przecinkiem i wówczas zmuszeni jesteśmy przecinek ów pominąć. W drugim przypadku także pomijamy kropkę stojącą bezpośrednio po pierwszej części dialogu i niejako przenosimy ją na koniec tekstu narratora. Wówczas dalszą część dialogu rozpoczyna się wielką literą.
I wszystko byłoby w porządku, tylko w obu, przykładzie ze słownika i sytuacji powyższej - występuje czasownik "paszczowy". A gdyby nie był? Czy to nas zmusi do zamknięcia pierwszej kwestii dialogowej kropką i rozpoczęcia tegoż wtrącenia z wielkiej litery?
Jako że jest spór a i sam temat bardzo mnie interesuje, postaram się pokopać :)

A w ogóle to przepraszam, Ebru, bo sam polonistą nie jestem i jeśli Ty jesteś i wjeżdżam na Twą działkę, to nieładnie z mojej strony. Tylko w takim przypadku podpowiedz, gdzie takowej reguły szukać.

10
Ebru pisze:Ebru to ONA ;)
Obrazek

ad topic
- Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty" - ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał. - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie, [przerwał na chwilę gadanie i pokazał łbem miejsce, gdzie są kobiety wraz z możliwym przebraniem, po czym dodał:] ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj, [do - rzucił, kiedy Lynn już był na nogach, dlatego po chłopakami -kropka, ale teraz przecinek :P ] nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.

Trudność w interpretacji, IMO wynika nieco z konstrukcji i kolejności zdań... Ja bym napisał:

- Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - wskazał głową "Chatę" - ja sprawdzę, co z chłopakami. - Po chwili, gdy Lynn wstał, rzucił - tylko uważaj i nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.

btw. Nie jestem polonistą, zatem mylić się mogę :P
Tacitisque senescimus annis
Najmądrzejsza rzecz, to wiedzieć co jest nieosiągalne, a nie w głupocie swojej, dążyć ku temu za wszelką cenę
- Zero Tolerancji -

11
Ebru pisze:-Wejdź do środka. Kobiety znajdą ci coś na przebranie - skinął głową w stronę "Chaty" - ja sprawdzę, co z chłopakami. Tylko uważaj - rzucił, kiedy Lynn wstał. - Nie wychylaj się. Oni mogą się czaić gdzieś w krzakach.
Oczywiście, to jest poprawny zapis. Skinięcie jest wtrąceniem narracyjnym, które spełnia funkcję przecinka (przerywnika...). Sugerowana poprawka Ebru jest poprawna. Mnie osobiście brakuje tam: a ja sprawdzę...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

12
Ok, ok, uznaję, że ta zasada może kasować zasadę paszczowości.
Ale jeszcze:
Ebru pisze:"skinął głową w stronę Chaty" jest wtrąceniem w zdanie. Dlatego zapisujemy małą literą i nie kończymy kropką.
Twój zapis sugeruje, że:
1. Zaprasza go do Chaty.
2. Kiwa głową.
3. Oznajmia, że sprawdzi, co z chłopakami.
A przecież wszystko działo się jednocześnie.
No właśnie ta jednoczesność mi pachnie złym obrazowaniem. Skinięcie głową winno chyba wystąpić przy słowach: Wejdź do środka.
Skinięcie głową między kobietami a dalszymi planami mówiącego jest nieprzekonujące. W dodatku nformacja zawarta we wtrąceniu narratora nie odnosi się tak naprawdę do tych dwóch zdań cząstkowych tylko właśnie do zdania dialogowego pierwszego, które już wcześniej zostało zamknięte. A to odniesienie powinno mieć logiczne uzasadnienie, jak wyczytałem w linkach, któe mi podesłała Ebru.
Reasumując, kłócić się nie będę, że to błąd nad błędami, ale można to IMHO zrobić lepiej.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”