Bardzo czysty wiersz

1
wiosna. przedświąteczna wariacja na miotłę i szufelkę.
nigdy nie uczestniczyłam w tym koncercie, i to nie,
że nie uważam świąt (uchowaj Boże) tylko nie uznaję wariacji.
więc słonko sobie świeci, bezczelnie wytykając paluchem
kilka milionów linii papilarnych na szybie kuchennej.
odciski duże, wyraźne. małe, zazwyczaj tylko dwupalczaste,
i odciski malutkie zupełnie takie jak w alei gwiazd.

i wszędzie, dosłownie wszędzie ty.

na półce z książkami, śmiejesz się jako świeżo wyglansowany
"traktor tom". za oknem, stoisz już leciwym volkswagenem.
najgorzej jest pod prysznicem. wysączasz się z dziurek.
spływasz, jesteś w pianie, w kroplach, a potem zerkasz
z ręcznika suszącego się na kaloryferze. zrobiłam ci domek
we wnętrzu mojej dłoni. takie małe miejsce. to by tłumaczyło,
dlaczego zasypiam z zaciśniętymi pięściami.

i jak tu sprzątać, zresztą
z brudu się nie umiera.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Proza poetycka”