Bóg nas wszystkich nienawidzi

1
Jakub wyobrażał sobie anioła tak jak większość europejczyków. Jako wielkiego faceta w białej szacie z olbrzymimi skrzydłami i ewentualnie książką lub mieczem w dłoni. Ten wyglądał jak żul spod sklepu. Wojskowa kurtka, poplamiona i bez guzików, za duże spodnie w nie lepszym stanie i pantofle, lakierki te co dziwne wyczyszczone na glanc. Twarz ogorzała, nieogolona z wiecznym uśmieszkiem nadającym aniołowi wyglądu idioty lub pełnosprawnego inaczej.
– A więc jesteś aniołem? – spytał Jakub wstając z łóżka i zapalając lampkę na szafce obok.
– Tak.
– A muszę ci powiedzieć, że nie wyglądasz.
– Wszyscy mówicie to samo – odburknął anioł.
Jakub wyjął z szuflady szafki paczkę papierosów i zapalił. Anioł spojrzał na niego spod oka. Potem na papierosy, przełknął głośno ślinę i spytał:
– Poczęstujesz?
– Jasne. Masz. Pal.
– Dzięki – odpowiedział po chwili anioł zaciągając się. – Już dawno nie paliłem.
– Czy ty aby na pewno jesteś aniołem?
– Jasne.
– Którym? Jak masz na imię?
– Moje imię nic ci nie powie ale skoro chcesz wiedzieć… - anioł wymówił słowa, których żaden człowiek nie zdołałby wymówić. – Czy teraz twoja ciekawość została zaspokojona?
– W zasadzie nie bardzo – zamyślił się Jakub. – Powiedz mi, po co tu przyszedłeś.
Maria przewróciła się na drugi bok chrapiąc donośnie.
– To skomplikowane. W skrócie jednak prezentuje się tak: twój czas wybił. Zgodnie z wielkim planem musisz dzisiaj umrzeć. Niestety jak sam widzisz cieszysz się nadal zdrowiem i życiem. To zdarza się niesłychanie rzadko ale zdarza się.
– Myślisz, że się nie obudzi? – spytał Jakub spoglądając na żonę.
– Nie obudzi.
– No dobrze. Czyli mam rozumieć, że powinienem tu teraz leżeć trupem ale z jakiś bliżej nie znanych przyczyn wciąż żyję.
– Dokładnie tak – przytaknął anioł strzepując popiół z papierosa na dywan.
– I ty przybyłeś – Jakub ponownie się zamyślił. – Właściwie to po co?
– To chyba oczywiste. Zabić cię. Wszystko musi przebiegać zgodnie z planem a usterki należy usuwać.
– Planem? Czyim planem?
– Przecież wiesz. Boskim czy tam istoty najwyższej, kosmity albo jak tam sobie życzysz nazywać demiurga.
– I zgodnie z jego planem ja mam być dzisiaj trupem?
Anioł przytaknął.
– Do każdego przybywa taki anioł? – spytał Jakub zaciągając się mocno, papieros w jego dłoni drżał.
Maria chrapała coraz głośniej.
– Nie. Przecież mówiłem ci, że to sytuacja wyjątkowa.
– Czyli Bóg nie jest doskonały?
– Odbierasz wszystko w ludzkich kategoriach a tu nie mamy z nimi do czynienia. Nie mogę zaprzeczyć tak jak i nie mogę potwierdzić.
– Skoro jednak coś nie poszło zgodnie z planem…
– Przeceniasz siebie i swoje możliwości poznawcze. Wszyscy ludzie się przeceniają. Myśląc, że życie jak wy to nazywacie inteligentne jest ważniejsze, więcej warte od tego bezrozumnego. W planie między wami a mrówką nie ma różnicy. Wszystko ma takie samo znaczenie i tą samą wartość. Ni mniej ni więcej. I wszystko musi się toczyć z góry ustalonym torem.
– To znaczy, że moje decyzje nie miały wpływu na moje życie?
– Nie rozumiesz. Nigdy nie istniały twoje decyzje. One były z góry ustalone i zaplanowane.
Jakub zgasił papierosa w popielniczce i zapalił następnego. Następnie podał paczkę i zapalniczkę aniołowi. Nieogolona twarz uśmiechnęła się szeroko co jeszcze bardziej pogłębiło wrażenie, że Jakub ma do czynienia z idiotą, skończonym kretynem raczej niż aniołem.
– Jak zginę?
– Nie martw się tym. Bezboleśnie. Jakiś zawał, nie wykryty rak, marskość wątroby mamy dużo możliwości.
– Zgodnie z tym co powiedziałeś jest tylko jedna.
– Racja – zaśmiał się anioł – ale ja jej nie znam.
– Nie znasz?
– Nie. Wielki plan zna tylko istota która go stworzyła. Ja jestem tylko pracownikiem w korporacji Wszechświaty Ułomne. Jednym z wielu trybików. Chyba łatwo ci to zrozumieć?
– Jasne. Wiem jak to jest. W końcu też pracowałem w korporacji tylko, że mniejszej.
Obaj się zaśmiali. Szczerze.
– Czyli Bóg nas nie kocha – powiedział po chwili sam do siebie Jakub. – Nie dał nam wolnej woli. Nie dał wyboru. Nie pozostawił żadnej możliwości.
– Masz rację, nie kocha, nie w ludzkim rozumieniu tego słowa.
– Skoro nie kocha to pewnie nienawidzi?
– To bliższe prawdy.
– Co my mu takiego zrobiliśmy.
– My, nic. On po prostu taki jest.
– Nie chcę umierać – wyszeptał Jakub.
– Teraz to dopiero byś pożył, co? – zaśmiał się anioł.
– Tak.
– Niestety nie ma takiej możliwości. Wszystko musi…
– Wiem, wiem być zgodne z planem. A mogę pożegnać się z żoną i dzieciakami?
– Chyba nic nie zrozumiałeś z tego co powiedziałem. Dobrze, możesz.
– Dzięki. Cieszy fakt, że anioły mają jednak ludzkie odruchy.
– Dla mnie to nie ma znaczenia. Wraz z wypełnieniem swojej roli w wielkim planie przestaniesz istnieć.
Jakub zamarł w pół ruchu. Z kącika oka pociekła mu łza.
– Czyli nie ma nic po śmierci?
– Jest tylko plan. Wielki plan.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Zablokowany

Wróć do „Prace konkursowe - Miniatoricum 2009”