Cześć,
sus!
Ja się z kolei początków boję. Tak się składa, że mam nawet na ten temat odpowiedni cytat:
VVV- Boję się początków. Podejrzewam, że wielu twórców ma taki problem, kiedy już wpadnie na dobry pomysł. W fazie totalnie teoretycznej, konceptualnej, wszystko jest proste i wygodne. Rozumiesz? To strach przed spieprzeniem sprawy. Lęk przed zniszczeniem tego, co tak pięknie, porozrzucane po kątach umysłu, prezentuje się w głowie.
VVVPrzytakuję, bo wydaje mi się, że rozumiem. Amulety postukują o siebie.
VVV - Tam, w czaszce, wszystko turla się i zderza ze sobą – wizje, fragmenty pomysłów, ułamki wspomnień, których nigdy nie mieliśmy, nieistniejące kawałki i nowonarodzone zdania. Twory nocujące w nas bez żadnych zobowiązań. Ale potem… – prostuje palec, paznokieć wycelowany w pochmurne niebo – …ale potem przychodzi czas, żeby wszystko pozlepiać, poukładać, posprzątać. Żeby nadać temu kształt. Wtedy to przestaje być luźny, kumplowski związek. Już nie dajesz nocować swoim pomysłom w sobie, tylko podpisujesz z nimi umowę o najem. Robi się oficjalnie, składacie podpisy, ściskacie dłonie na znak umowy. To się nazywa początek. I tego się zawsze strasznie, ale to strasznie boję.
Tak mam.
Jestem otwarta nawet na najsurowszą krytykę! Będę robić co w mojej mocy aby napisać coś dobrego i doradzić innym

.
Cudownie! Trafiłaś do dobrego miejsca. Wróżę Ci świetlaną przyszłość.
Rozgość się i baw dobrze!