W końcu doszedłem do wniosku, że wrzucę jeden wiersz ze złożonego z 10 utworów cyklu "Studium Księżnej, która nie istniała" (rozwiązuje się zagadka enigmatycznego tytułu). Uznaję, że to tak, jakbym udostępnił 50 stron powieści.

*
Księżna, która nie istniaładrżąc z zimna szkarłaci się pod pędzlem
lubieżnie anektującym jej żar.
Rozsypana złotem w jedwabnej pościeli,
rozpięta między linią a kształtem
gryzie paznokieć, wygina się niespokojnie,
niepewna piękna, prostoty i portretu.
Jej okrycie - szafir majestatu - majestat sukni -
faluje, bezdźwięcznie osnuwając krzywizny,
sypiąc nimi na prześcieradło.
Pukle wydłużają się.
WWWŚwiatło rozlane łamie komnatę
WWWz miękkim sykiem promienia, który strzelił
WWWWWWz oczu Księżnej, gdy spłynęła z puchów
WWWWWWpodziwiać nowe odbicie, polerowane akwarelą.