16

Latest post of the previous page:

Sternlicht.
Ale to genijalnie proste jest:)
Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. A jak Ci się już znudzi to mała przerwa, a potem cwiczyć...
Mnie niestety brakuje samozaparcia często. W każdym razie brakuje "samo" bo o resztę to chyba łatwiej.
Jeśli wiesz co chcesz napisać i wiesz jak to napisać to problem w pewnym sensie rozwiązuje się sam. Klocki wskakują na swoje miejsce dość łatwo. Odnośnie tego co chcesz napisać to już oczywiście zależy tylko od Ciebie. Ale z "jak" jest sporo łatwiej. Chodzi mi o to, że jeśli wiesz czego oczekuje się po historii jako całości i co ma się znaleźć dajmy na to w akcie pierwszym to musisz "tylko":) wymyśleć jak to opowiedzieć i ułożyć sobie wydarzenia w takiej kolejności, żeby dały Ci odpowiedni rytm.
Jeśli dobrze pamiętam to chyba Dukaj w jakimś wywiadzie mówił, że najpierw wymyśla i pisze koniec, a potem do tego dokłada resztę. Może uprościłem ale jakiś anglojęzyczny pisarz z tych trochę znanych twierdził, że musi wiedziec gdzie jego historia się zaczyna i jak się kończy. Reszta jest jak lot strzały.
Każdy kawałek tekstu ma określoną rolę.
Przykładowo akt pierwszy i Kod DaVinci. W kacie powinno się przedstawić głównych graczy. Mogą się pojawić w opowieściach, a nie osobiście. Można dla niektórych zrobić wyjątek i wprowadzić ich dopiero w akcie drugim ale to jednak tych trochę mniej znaczących. No i jeszcze wypadałoby zainicjować akcję, zakończyc akt przytupem, który nadaje kierunek dalszym działaniom. Podać zasadniczy wybór i dylemat. Wcale tego nie jest mało. A wymieniłem tylko "grubsze" elementy.
No to w kodzie pokazują się kustosz (niby ginie, ale pojawia się we wspomnieniach cały czas), Sylas, profesor, szyfrantka-potomek, inspektor i nauczyciel (nie osobiście). Do tego jest zainicjowanie akcji w postaci zabicia kustosza. Jest zagadka do wyjasnienia. Od razu warto zwrócić uwagę, że odbicie tego jest na końcu. Wyjasnia się kto, kiedy i dlaczego. Jest ucieczka na koniec aktu pierwszego, która wyznacza kierunek. Czyli w punkcie inicjującym pojawił się problem, a na koniec aktu pierwszego ruszamy aby rozwiązać go w konkretny sopsób. Profesor i szyfrantka będą już pewnie do końca albo prawie do końca szukać rozwiązania na własna ręke, ścigani przy okazji przez inspektora, a inspektor prawie do końca będzie przekonany, że to profesor jest winien i będzie ich ścigał. Czyjest podany wybór i dylemat nie pamiętam, ale jest sporo miejsca pomiędzy inicjacją intrygi a zakończeniem aktu pierwszego gdzie jest miejsce na przedstawianie bohaterów. I to całkiem zgrabnie, klimat tajemnicy i zagrożenia sobie powoli pęcznieje.
O pierwszej sekwencji w poszukiwaczach już było ale to wyjątkowy film więc może służyć jako przykład świetnie opowiedzianej historii. Zanim jeszcze zawiązuje się prawdziwa akcja jest podanie konwencji - historia przygodowo-awanturnicza ze szczyptą humoru i wyjątkowych zdloności. Jest przedstawienie głównego bohatera i jego przeciwnika. Jest przedstawienie dwóch opcji czyli pracujemy dla dobra nauki (innych) albo dla swoich własnych brudnych korzyści. Potem zaczyna się zasadnicza część filmu i wydarzenie inicjujące podane w spokojnej rozmowie na uniwersytecie czyli tym razem dla odmiany w nie siedzimy na kupce dynamitu. Niemcy szukają Arki, która wedłóg legendy ma boską moc i pozwala niszczyć wrogów. Żeby nie było - na koniec arka się znajduje i jeszcze wpada w ręce jednej ze stron. Na szczęście nie są to Niemcy. Na koniec aktu pierwszego znów genialna sekwencja w Nepalu. Bardzo płynnie przechodzimy do konkretnej metody rozwiązania problemu. Jones z kobietą rusza tam gdzie kopią niemcy, a przy okazji pojawił się jeszcze jeden przeciwnik. No i mamy tu dylemat. Podczas rozmowy na uniwersytecie pojawia się pytanie czy przy Arce wogóle powinno się manipulować. Na koniec przy oakzji też jest na nie odpowiedź. Ostatnia scena to wileki magazyn ze skrzyniami...
Czyli do zmieszczenia w pierwszym akcie jest całkiem sporo... :) Trzeba to tylko odpowiednio poukładać.
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

17
Z tym poukładaniem zwykle mam najgorszy problem, bo jasno widzę postacie, wiem jaki która ma cel, ale scenki dosyć wyraźnie zarysowane zwykle nie chcą ze sobą grać albo nie wiem, jak je ułożyć, żeby wyglądały logicznie.
Chociaż Twoje posty tutaj już mi pomogły doprowadzić do porządku jedno z opowiadań, dziękuję! :)
"Kein kommen ohne geh'n"

18
Gadania o scenach i tak dalej, to ja nie rozumiem. Ja tam lubię planować, rozpisywać fabułę, czy nawet spontanicznie ją rozwijać, przecież to fajna zabawa. Mogę chyba nawet stwierdzić, że najprzyjemniejsza część "pisania", a raczej ogólnego aktu tworzenia literatury. Według mnie prawda jest taka, że nie powinno się czytać porad o tworzeniu scen, tylko wziąć ołówek do ręki, pomyśleć, pobawić się, tyle.
ZBANOWANY ZA CHAMSTWO.

19
Parę linków jeszcze.

http://destinationhwood.blogspot.com/20 ... sheet.html
http://inkless.danmcminn.net/uploads/20 ... tfolio.pdf

Łopatologia pod scenariusze, ale da się z niej trochę wycisnąć. Chociaż bez trochę szerszego zapoznania się z tematem ciężko będzie się zorientować dlaczego Syd Filed akurat tak to poukładał.
Ten pdf trochę bardziej w wersji hard ale dla masochistów w sam raz;)
No i jest podane darmowe oprogramowanie, które pozwala układać żółte karteczki. Jak ktoś lubi sobie planować to łatwo przesuwał różne kawałki, zamieniać kolejnością i w ogóle.

http://www.theraider.net/9238DA98-A27B- ... erence.pdf

A to już zapis z rozmowy pomiędzy Lucasem, Spielbergiem i Kasdanem w sprawie Poszukiwaczy zaginionej Arki. Włączyli magnetofon, żeby nic im nie umknęło, a potem ktoś to przepisał. Można trochę podejrzeć jak zmyślają zawodowcy:)
Mają plan ogólny, rozkładają go na mniejsze części, starannie planują głównego bohatera. Wyobraźnia wchodzi na obroty, jedne pomysły budzą inne. Jedne się podobają inne są odrzucane. Taka ciekawostka:)
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”