Przeglądając podręcznik "Historia dla klasy szóstej", autorstwA: R. Lolo i A. Pieńkowska, zwróciłam uwagę na temat: Podbój Ameryki. Tak, więc znajduję wzmiankę o odkryciu Ameryki przez Kolumba w 1492 r, następnie dowiaduję się, jak wspaniale rozwiniętym ludem byli Aztekowie, zamieszkujący tereny dzisiejszego Meksyku. Po obszernym opisie wspaniałości starożytnej cywilizacji, obok obrazka z przemiłym „azteckim bożkiem miłości”, znajduje się krótka informacja, że Hiszpanie zabrali Aztekom ziemię, zniszczyli bogatą kulturę, a podbite ludy nawracali na chrześcijaństwo.
A co z Ameryką Płn.? W podręczniku, kolonizacja Ameryki Płn. zwyczajnie nie miała miejsca - może Stany Zjednoczone od zawsze były, takie, jak dziś? Z drapaczami, Hollywoodem, McDonaldem? Niestety to wybiórcze omówienie tematu nie jest raczej niedopatrzeniem, a wpisuje się w obowiązujący trend politycznej poprawności i razi z wielu powodów:
Przede wszystkim należy odróżnić sytuację Indian z Ameryki Północnej, od zamieszkujących Amerykę Południową. Ta pierwsza, była w XV w. kolonizowana głównie przez państwa anglosaskie, a więc przez protestantów. Niestety ten „podręcznikowy zabieg” jest często stosowany w publicystyce – mówi się tylko o kolonizacji Ameryki Południowej lub co gorsza, wrzuca do jednego worka kolonizację obu Ameryk, po to, by obarczyć odpowiedzialnością katolików, za zło, jakie spotkało Indian na obu kontynentach.
A różnice są istotne:
1. Obecnie w Ameryce Północnej ludność „tubylcza” w zasadzie nie istnieje. Amerykanie dokonali tego, co nie udało się Niemcom w czasie II wojny światowej - zamordowali naród. Z dobrych kilkunastu milionów zostało dzisiaj kilkaset tysięcy Indian, bez jakiejkolwiek możliwości rozwoju, zepchniętych do rezerwatów. Kultura Stanów Zjednoczonych nie zaczerpnęła od Indiańskiej nic prócz kilku słów. Stało się tak dlatego, że oparła się na gruncie europejskim, praktycznie bez jakiejkolwiek wymiany z ludnością tubylczą.
2. Natomiast w Ameryce Południowej większość stanowią Indianie, albo ich potomkowie ze związków z Europejczykami. Przykładowo Indianie są większością w Boliwii, a w Peru, język Keczua - język narodowy antycznych Inków - funkcjonuje jako oficjalny. W Ameryce Łacińskiej wymiana dała początek nowym kulturom i społeczeństwom, a potomkowie Indian mają decydujący wpływ na decyzje państwowe.
Różnica wynika głównie z odmiennych założeń religijnych protestantów – kolonizujących Amerykę Północną i katolików - którzy zajęli Amerykę Południową, co tłumaczy w książce „Czarne karty Kościoła” Vittorio Messori:
W odróżnieniu od katolików hiszpańskich i portugalskich, którzy żenili się z Indiankami, uznając je za takie same stworzenia ludzkie jak oni sami, protestanci (zgodnie z logiką, którą wywodzono ze Starego Testamentu) mieli o sobie wyższe mniemanie, uważając się za „szczep wybrany”, pochodzący od Izraela. To w połączeniu z teologią o predestynacji (Indianin jest czymś gorszym, ponieważ przeznaczony jest na potępienie, podczas gdy wyższość białego jest znakiem wybraństwa Bożego) sprawiło, że mieszanka etniczna, a nawet kulturalna, uważana była za pogwałcenie opatrznościowego planu Bożego. (…) Związków mieszanych między białymi, a Indianami w Ameryce Płn. po prostu nie było.
Hiszpanie nie uważali ludności ze swoich terytoriów za gorszą, którą należy usunąć, aby móc się tam osiedlić jako właściciele i władcy. Nigdy też król Hiszpanii nie koronował się jako imperator Indian, w przeciwieństwie do króla Anglii, i to jeszcze w początkach XX wieku. Niezmiennie od samego początku kolonizatorzy protestanccy uważali, iż mają oczywiste prawo, płynące z samej Biblii, do posiadania bez ograniczeń całej ziemi, jaką tylko zdołają zdobyć, wyrzucając lub eksterminując jej mieszkańców.(…)
Mało kto wie, że praktyka skalpowania znana była zarówno u Indian z Północy, jak i z Południa. Jednakże wśród tych ostatnich szybko zanikła, ponieważ została zakazana przez Hiszpanów. Na Północy stało się inaczej. Przytoczmy obiektywną wypowiedź na ten temat z Encyklopedii Larousse’a: „Praktyka skalpowania rozprzestrzeniła się na terytorium dzisiejszych Stanów Zjednoczonych począwszy od wieku XVII, kiedy biali kolonizatorzy płacili znaczne sumy tym, którzy przynosili im skalp Indianina, niezależnie od tego, czy pochodził od mężczyzny, kobiety lub dziecka”. W roku 1703 rząd Massachusetts płacił dwanaście funtów za skalp, czyli cenę tak atrakcyjną, że polowanie na Indian, organizowane konno i ze sforą psów, zamieniało się w coś w rodzaju dochodowego sportu narodowego. Powiedzenie „dobry Indianin to martwy Indianin”, używane w Stanach Zjednoczonych, powstało nie tylko dlatego, że każdy wyeliminowany Indianin umniejszał kłopoty nowych właścicieli, ale także i dlatego, że władze dobrze płaciły za jego skalp. Była to praktyka, która w Ameryce hiszpańskoportugalskiej nie była znana, a jeśli kogoś potraktowano w sposób bezprawny, oburzało się nie tylko duchowieństwo, które zawsze towarzyszyło kolonizatorom, ale pociągało to za sobą surowe kary ustanowione przez królów w celu obrony życia Indian.
Mówi się jednak, że za przyczyną katolików miliony Indian umarło, także w Ameryce Południowej (poglądy takie rozpowszechniają niestety również katoliccy duchowni nap. Jan Kracik, który pisze o 60 milionach Indian zamordowanych przez katolików). Istotnie, wielu Indian wyginęło, ale nie aż tylu, aby stanąć na krawędzi całkowitej zagłady, jak to miało miejsce na Północy i nie z rąk katolików.
Przyczyny upadku cywilizacji były w zasadzie trzy:
1.Niewolniczy ustrój Państwa Azteków połączony z barbarzyńskimi, okrutnymi wierzeniami, które spowodowały, że lud potraktował Hiszpanów, jak wybawców i przeszedł na jego stronę.
W XVI w., gdy pierwszy konkwistador Cortez dotarł do Ameryki południowej, najpotężniejszym państwem tego kontynentu władali Aztekowie. Ustrój panujący wśród nich był rodzajem komunizmu. Ludzie byli tak uciemiężeni, że chętnie współpracowali z garstką Hiszpanów, przybyłych na ich tereny. Aztecy potraktowali Hiszpanów, jak wybawców, (inaczej było z jego władcami). Vittori Messori w książce Czarne karty Kościoła, pisze: „W XVI w. w Andach, zabronione było posiadanie własności prywatnej, nie istniał prawdziwy pieniądz ani handel, a życie prywatne podporządkowane było regulaminowi ustanowionemu przez państwo. W sensie ideologicznym wyprzedzono nie tylko marksizm, ale także faszyzm. Małżeństwo było dozwolone tylko wówczas, gdy było zgodne z prawami genetycznymi, ustanowionymi przez państwo, aby zapobiec „skażeniom rasowym” i zapewnić rasową „hodowlę ludzi”.
2. Drugą przyczyną wymarcia Azteków były ich własne wierzenia, w imię których podczas wojny z Hiszpanami mordowali na świątynnych ołtarzach tysiące ludzi (także swoich), by przebłagać bogów i zyskać ich pomoc w walce. .http://archeowiesci.pl/2006/08/26/mordo ... ch-jencow/)
Wśród Azteków istniała kasta kapłanów zawodowo praktykujących magię. To właśnie oni stworzyli jedną z najbardziej przerażających religii, (choć właściwiej byłoby mówić o satanizmie, aniżeli religii). Aztekowie starali się zjednać przychylność wielu bogów i bogiń, którymi dla nich były siły natury: słońce, księżyc, deszcz, wiatr, ogień itd. Wybudowali setki komleksów świątynnych - piramid, gdzie nieustannie składali ofiary z ludzi. Wierzyli, że tylko w ten sposób zapewnią sobie deszcz, unikną zarazy, głodu oraz innych nieszczęść. Aztekowie uważali siebie za „ludzi słońca”, czyli naród wybrany przez nienasyconego boga (pierzastego węża). Czuli się zmuszeni składać bogom pokarm z ludzkiej krwi. Ofiarami byli najczęściej niewolnicy albo jeńcy wojenni. W Tenochtitlan (obecnei stolica Melsyku) w 1487r. skończono budowę głównej świątyni, w czasie jej otwarcia, w ciągu kilku dni zamordowano w rytualnej ofierze około 20 tysięcy jeńców. Hiszpanie, po zdobyciu Tenochtitlanu odnaleźli w tym miejscu 130 tysięcy ludzkich czaszek.
Długowłosi kapłani przy pomocy kamiennego noża rozcinali pierś żyjącej ofierze i wyrywali bijące serce, aby wznieść je ku słońcu w geście ofiary i przebłagania. Przed zamordowaniem prowadzono ofiarę w długiej procesji. Po dokonanej ofierze, ciało zrzucano ze stopni świątyni po to, by obecni mogli je... spożyć. Tak więc Aztekowie byli kanibalami.
Zachowała się aztecka ikonografia przedstawiająca ten makabryczny rytuał. Ponieważ azteckie bóstwa domagały się tysięcy ofiar, wynaleziono tak zwane wojny kwietne, czyli łapanie ludzi z innych plemion, aby można było każdego miesiąca składać ich w ofierze dla „pierzastego węża” – makabryczne obrzędy odprawiano niemal nieustannie.
W rzadkich okresach, gdy nie prowadzono wojen, znajdowano ofiary spośród swoich. Wystawiano dwie wewnętrzne armie, które przeprowadzały między sobą rodzaj gry. Przegrana oznaczała, oczywiście, śmierć.
Ludzi poświęcano u Azteków nie tylko po to, by przebłagać Słońce. Bóg deszczu potrzebował... dziecięcych łez. Niemowlętom w czasie suszy podrzynano gardła. Przed uśmierceniem wyrywano im paznokcie, aby wylały jak najwięcej łez, dzięki którym bożek mógł zesłać upragniony deszcz. Rzadziej, ale również, do roli tej przeznaczone były kobiety. Wszystko to w oparach halucynogenów. Próżno więc szukać u tego ludu łaskawości, wobec czego „bożek miłości” prezentowany uczniom klas szóstych jest po prostu zmyśleniem. O obrzędach Azteków m.in. Der Spiegiel: http://niniwa2.cba.pl/aztekowie_lowcy_serc.htm
W książce M. Meyera i W. Shermana The Course of Mexican History czytamy, że na początku XIV w. Aztekowie walczyli jako najemnicy Coxcoxa, władcy miasta Culhuacanu. Kiedy zdobyli pobliskie miasto Xochimilco, przesłali Coxcoxowi jako dowód zwycięstwa 8 tysięcy ludzkich uszu. Coxcox zgodził się na to, aby z jego córki uczynili aztecką boginię. Bez wiedzy ojca księżniczkę żywcem obdarto ze skóry i złożono w ofierze. Później Aztekowie zaprosili Coxcoxa na ucztę wydaną ku jego czci. Ku swojemu przerażeniu zauważył, że jeden z tancerzy, który miał go zabawiać, jest „ubrany” w skórę jego córki. Coxcox wpadł w gniew, zebrał armię i rozproszył barbarzyńców. Aztekowie bardzo często stosowali praktykę zdzierania żywcem skóry w czasie składania ofiar z ludzi bożkowi Xipe Totek. Szczytem rytualnego barbarzyństwa Azteków był kanibalizm. Spożywali ciała ofiar i uważali to za boski rytuał i największe, prawdziwie królewskie wyróżnienie. W 1519 r. król Azteków Montezuma w geście szczególnej gościnności wobec Corteza i Hiszpanów poczęstował ich podczas przyjęcia daniem z ludzkich serc.(*)
Aztekowie nie znali koła, żelaza, ani koni - cały transport na tamtych górskich terenach, a także to wszystko, co było konieczne do budowy olbrzymich świątyń i pałaców władców – które obecnie budzą zachwyt turystów, musiał spaść na barki niezliczonej liczby niewolników. W tym kontekście mówienie o wysoko rozwiniętej cywilizacji wydaje się mocno przesadzone.
Tak więc 20 milionowe państwo Azteków zostało zdobyte w latach 1519-1520 przez garstkę Hiszpanów - 550 ludzi i 16 koni, którymi dowodził Cortez. Plemiona indiańskie, które miały już dosyć krwawego terroru i panowania Azteków, dołączały do Corteza. Po jego stronie stanęło około 100 tysięcy sprzymierzonych Indian. Oczywiście nie odbyło się bez krwawych walk. Jedną z pierwszych decyzji konkwistadorów było zniszczenie makabrycznych świątyń azteckich bóstw. Na miejscu największej świątyni „pierzastego węża” powstał kościół Santiago de Tlaltelolco. Misjonarze katoliccy wyruszyli w teren, otwierając katolickie kościoły, szkoły, sierocińce, szpitale. Jednak mocno zakorzenione zwyczaje pogańskie sprawiały, że kandydatów do przyjęcia religii katolickiej było relatywnie mało. Sytuacja uległa radykalnej zmianie dopiero po objawieniach Matki Bożej w 1531 r. na wzgórzu Tepeyac.
Tam zaledwie dziesięć lat po konkwiście, na biednemu Indianinowi Juanowi Diego objawiła się ciemnoskóra Madonna. Przemówiła do niego w języku náhuatl i pozostawiła na szacie odbicie swojej sylwetki.
Do dziś biedni, skrzywdzeni przez los modlą się do niej, wierząc w jej opiekę i pomoc. Właściwie trudno jest wyobrazić sobie współczesny Meksyk bez ciemnoskórej Madonny – jej wizerunki są obecne wszędzie: na domowych ołtarzykach, w autobusach, sklepach oraz na ołtarzach w kaplicach i kościołach. Sanktuarium Madonny z Guadalaupe jest odwiedzane każdego roku przez miliony pielgrzymów z całego świata (**)
3. Wirus, który w ciągu kilku lat spowodował śmierć połowy Iberoamerykanów
(niektórzy mówią o 80%). Był on badany przez zespół ekspertów z uniwersytetu w Berkeley. Choroby zawiezione przez Europejczyków do Ameryki, takie jak gruźlica, zapalenie płuc, grypa, odra lub ospa, nie były znane w odseparowanej niszy ekologicznej Indian, którym brakowało obrony immunologicznej do walki z nimi, co znacznie przyczyniło się do wysokiej śmiertelności Indian.
Konkwistadorom zdobywającym Amerykę Płd. przyświecały niewątpliwie głównie cele materialne, a okrucieństwo niestety nie było im obce. Kierowali się pospolitą chęcią zarobku, dla której nawracanie na chrześcijaństwo stanowiło jedynie przykrywkę. Przykładem może tu być Pizzaro – zdobywca imperium Inków, w którym panowały stosunki społeczne podobne do Azteckich (obecnie Chile oraz Peru). Pizzaro podstępem zabił władcę Inków wraz z 5 tys. szlachty indiańskiej. Podobnych zdobywców było niestety wielu.
Jednak należy w tym miejscu zaznaczyć, że zapędy poszczególnych śmiałków były skutecznie hamowane przez Koronę, która zachowała protektorat nad całością ziem, a tym samym przez Kościół. (Mocą papieskiej decyzji hiszpańscy królowie byli jednocześnie zwierzchnikami Kościoła w podległych sobie dominiach.) Inaczej niż w Ameryce Płn., gdzie panowała w tym zakresie „wolna amerykanka”i każdy Anglosas mógł po prostu kupić ziemię razem z Indianami, (następnie mógł ich bezkarnie zabijać).
Uznany historyk Jean Dumont przybliża stosunki panujące między Koroną, a konkwistadorami : „Niewolnictwo Indian istniało z osobistej inicjatywy Kolumba, kiedy ten był wicekrólem odkrytych ziem. Izabela Katolicka zareagowała na to, nakazując gospodarzom Wysp Kanaryjskich przywrócić wolność tym wszystkim, którzy utracili ją po roku 1478. Rozkazała wysłać Indian z powrotem na Antyle, a swojemu specjalnemu wysłannikowi, Francisco de Bobadilli, poleciła, aby zdjął z nich kajdany niewoli. Tenże zajął miejsce Kolumba, a samego odkrywcę uwięził za nadużycia i odesłał do Hiszpanii. Od tego momentu przyjęta linia polityki była bardzo jasna: Indianie są ludźmi wolnymi, jak wszyscy inni poddani koronie i tak też powinni być traktowani zarówno w tym, co dotyczy ich osoby, jak i ich dóbr”.
Kto by zaś uważał te słowa za zbyt idylliczne, niech przeczyta kodycyl Izabeli, który na trzy dni przed swoją śmiercią, w listopadzie 1504 roku, dodaje do testamentu: „Naszą główną intencją było, aby na przyznanych nam wyspach i lądach zamorskich, zarówno tych już odkrytych, jak i tych, które dopiero zostaną odkryte, wprowadzić naszą wiarę katolicką, wysyłając na te ziemie duchownych oraz inne mądre i bogobojne osoby, by gorliwie uczyli ich mieszkańców wiary i dobrych obyczajów; dlatego bardzo serdecznie proszę mojego Króla i Pana oraz nakazuję to mojej córce, księżniczce i jej mężowi, księciu, żeby ze wszystkich sił postępowali tak, aby nie dopuścić, by mieszkańcom wymienionych ziem oraz ziem, które w przyszłości zostaną zdobyte, działa się jakakolwiek krzywda osobista lub materialna. Czyńcie to, co konieczne, aby byli traktowani sprawiedliwie i humanitarnie, a jeśliby zostali w czymś skrzywdzeni, niech to zostanie naprawione”.
Król i królowa wzięli pod protekcję korony hiszpańskiej wszystkich Indian z zajętych terenów, tereny te otrzymały status równy ziemiom Hiszpańskim, zaś Indianie stali się pełnoprawnymi obywatelami hiszpańskimi.
W roku 1516 dominikanin Ojciec Bartolome został mianowany przez Karola V „Oficjalnym Protektorem Wszystkich Indian” i otrzymał od korony zadanie zakończenia ucisku Indian.
Ojciec Bartolome opracował formułę „Nowych Praw” które łączyły prawa korony hiszpańskiej i prawa regionalne. Od drugiej połowy XVI wieku prześladowania Indian w hiszpańskiej części Ameryki Płd. znacząco zostały obniżone, aż w początku XVII w. praktycznie już przestały mieć miejsce.
Warto też wspomnieć, że w początkach konkwisty, po doniesieniach o okrucieństwie kolonizatorów papiestwo uznało Indian za ludzi. Traktowanie Indian jako gorszy gatunek, nieuzasadniona przemoc i inne tego typu czynności groziły ekskomuniką, a w początku XVI w. kilkuset hiszpańskich kolonistów zostało obłożonych ekskomuniką wygnanych z kolonii hiszpańskich.
Także wyłącznie dzięki zabiegom Korony hiszpańskiej i Stolicy Apostolskiej nie doszło do wyniszczenia języków i kultur ludów ameryki przedkolumbijskiej.
Historyk A. Toynbee (niekatolik) zajął się tym tematem i dotarł do źródeł, z których jasno wynika, że misjonarze nie zmuszali tubylców do nauki hiszpańskiego lub wyrzekania się swych tradycji, za to sami uczyli się rdzennych języków i tradycji. Misjonarze stworzyli gramatykę, składnię i transkrypcję języków quechua, nahuatl, guarani, tarasque i wiele innych. W roku 1596 w uniwersytecie w Limie powołano katedrę języka quechua. W tym samym roku Rada do spraw Indian poprosiła Filipa II o pozwolenie na przymus nauki hiszpańskiego. Król powiedział „Nie wydaje się odpowiednie zmuszanie ich do porzucenia swego języka: można natomiast wyznaczyć nauczycieli dla tych, którzy dobrowolnie chcieliby nauczyć się naszego języka". . Protekcja tubylczych języków trwała do ustanowienia nowych republik w tej części świata w XIX wieku, kiedy to władze kreolskie wprowadziły przymus nauki hiszpańskiego, zlikwidowały katedry z nauczaniem rdzennych języków i wygnały misjonarzy katolickich.
Podsumowując, należy pamiętać, że obok pazernych konkwistadorów do Ameryki południowej z Europy przybyło wiele świetlanych postaci, głównie misjonarzy. Dzięki królowej Izabeli Katolickiej i Kościołowi z Indianami Ameryki Południowej nie stało się to, co na północy. Niestety mit o nawracaniu ogniem i mieczem Ameryki jest powszechnie obowiązujący, a tylko osoby interesujące się historią słyszały np. o tzw. redukcjach: prowadzonych przez jezuitów w Ameryce Południowej misjach, w których Indianie żyli bezpiecznie i dostatnio, byli chronieni przed wyzyskiem ze strony świeckich magnatów, mogli pielęgnować swą kulturę i języki. Najprężniejsze redukcje istniały w Paragwaju. I właśnie tam dziś większość społeczeństwa to Indianie, a język guarani jest – obok hiszpańskiego – językiem urzędowym.
Owszem Indianom w Ameryce południowej wyrządzono wiele zła. Torowanie mieczem drogi dla krzyża i krew rozlewana w imię Chrystusa, a właściwie pod jego pozorem jest najbrutalniejszym szyderstwem z Ukrzyżowanego. Jednak należy wziąć pod uwagę, że spotkanie dwóch tak odmiennych kultur było wielkim szokiem cywilizacyjnym, a patrząc na to, co wydarzyło się w Ameryce Północnej nietrudno wyobrazić sobie scenariusz jaki miałby miejsce, gdyby Korona hiszpańska i współpracujący z nią Kościół pozwoliła konkwistadorom na „wolną amerykankę”.
Jan Paweł II uwzględnił zapewne, wszystkie okoliczności towarzyszące kolonizacji, kiedy w 1992 roku w Santo Domingo (Dominikana) odprawił Mszę z okazji "pięćsetlecia ewangelizacji Nowego Świata", podczas której, wbrew wielu oczekiwaniom nie przeprosił za udział katolików w kolonizacji Ameryki.W jego przemówieniu dominowała nuta dziękczynienia, podziw dla świętych Ameryki Łacińskiej, uznanie dla jej Kościoła. Choć nie zabrakło i drobnej wzmianki o dramatach historii, a to przez przytoczenie słów świętego biskupa Turybiusza, który na synodzie prowincjalnym w Limie w 1582 roku ubolewał, że "nie tylko w przeszłości wyrządzono nieszczęsnym Indianom wiele dotkliwych krzywd, ale i dzisiaj wielu nadal czyni to samo".(***)
Jan Paweł II w Ameryce łacińskiej jest i był kochany w sposób szczególny ale to już inny temat...
(*)Brutalność jaka cechowała cywilizacje Am. Płd. okresu przedkolumbijskiego ukazał Mell Gibson w filmie „Apocalypto”. Wprawdzie film jest o praktykach Majów, którzy to upadli przed odkryciem Ameryki przez Kolumba nie Azteków, to ci drudzy stosowali jeszcze bardziej makabryczne sposoby składania ofiar z ludzi. Film, jakby „Antypasją”. Wizja schyłku cywilizacji Majów prezentowana w filmie jest bliska ustaleniom archeologów i antropologów.
(**)władcy Montezumy pokonuje Azteków, równając przy tym ich stolicę z ziemią. Następny okres to ujarzmienie Zapoteków i Huasteków oraz pacyfikacja reszty kraju. Odbudowano Tenochtitlan nazywając go Meksykiem, a Cortés stał się gubernatorem i kapitanem generalnym prowincji włączonej do Nowej Hiszpanii. W 1532 r. H. de Mendoza bada Zatokę Kalifornijską. W następnym roku odkryta zostaje Kalifornia kiedy to dwa okręty dotarły w okolice La Paz. W 1524 r. Pedro de Alvarado dociera do obecnej Wyżyny Gwatemalskiej i podbija tamtejsze tereny wraz głównym miastem Quetezaltengo dalej jego łupem padają tereny dzisiejszego Salwadoru. W 1547 r. podbity zostaje półwysep Jukatan a wraz z nim kończy swój żywot stara cywilizacja Majów. W 1524 r. zagarnięta zostaje Nikaragua przez Hernandeza de Cordobę
(***) Przemówienia i homilie Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 1997, s. 197
Re: CZARNA LEGENDA - KOLONIZACJA AMERYKI
2Pfff, naprawdę przez dłuższą chwilę próbowałem nie zabierać głosu w sprawie Twego artykułu, pomny doświadczeń z poprzedniej dyskusji, jednak będziesz mi musiała wybaczyć - nie dałem rady. Napisałem kiedyś książkę o Inkach podbijanych przez Hiszpanów, cóż, nie jest to dla mnie temat obojętny.
Nie zamierzam prostować dziesiątek błędów, uproszczeń etc, ale przynajmniej co do dwóch nie wytrzymam.
Albowiem to:
Po drugie, satanizm u Azteków??? Majko droga, jakże satanizm u ludów nieznających Chrystusa i uznających całkiem odmienny porządek rzeczy???
Podziwiam, że się napracowałaś. Szkoda, że nawet dobry gimnazjalista byłby w stanie zmasakrować ten tekst merytorycznie :(
Nie zamierzam prostować dziesiątek błędów, uproszczeń etc, ale przynajmniej co do dwóch nie wytrzymam.
Albowiem to:
jest czymś wprost kosmicznie dziwnym, delikatnie mówiąc. Sprawdź sobie, kiedy oficjalnie przyznano Indianom dusze. A potem, kim był Bartolome de Las Casas. Powinno Ci to wyjaśnić różnicę między indiańską nałożnicą a oficjalną żoną.
W odróżnieniu od katolików hiszpańskich i portugalskich, którzy żenili się z Indiankami, uznając je za takie same stworzenia ludzkie jak oni sami
Po drugie, satanizm u Azteków??? Majko droga, jakże satanizm u ludów nieznających Chrystusa i uznających całkiem odmienny porządek rzeczy???
Podziwiam, że się napracowałaś. Szkoda, że nawet dobry gimnazjalista byłby w stanie zmasakrować ten tekst merytorycznie :(
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
3
Hehe, byłem pewny że pękniesz, Romku, wspominając Inne okręty...
Swoją drogą, wniosek, jaki wypływa z tego artykułu - cieszcie się Indianie, że tępili was katolicy a nie protestanci - wydaje mi się moralnie co najmniej dwuznaczny...
Swoją drogą, wniosek, jaki wypływa z tego artykułu - cieszcie się Indianie, że tępili was katolicy a nie protestanci - wydaje mi się moralnie co najmniej dwuznaczny...
4
Ja naprawdę sugerowałabym Autorce, żeby przeczytała Bartolome de Las Casas Krótką relację o wyniszczeniu Indian. Po polsku została wydana w roku 1988 przez dominikańskie wydawnictwo W drodze, z przedmową Wojciecha Giertycha OP. Ojca dominikanina chyba nie można posądzać o niechęć do Kościoła katolickiego? Podobnie jak samego Las Casasa, który również należał do tego zakonu.
Bo nie będę tutaj cytować, za dużo by tego było. Chyba, że dyskusja tak się rozwinie, że będzie trzeba sięgnąć do źródeł.
A, i jeszcze w sprawie kolonizacji Ameryki Północnej: a Luizjana? A Quebec i znaczna część Kanady? Francuzów katolików tam przypadkiem nie było?
Bo nie będę tutaj cytować, za dużo by tego było. Chyba, że dyskusja tak się rozwinie, że będzie trzeba sięgnąć do źródeł.
A, i jeszcze w sprawie kolonizacji Ameryki Północnej: a Luizjana? A Quebec i znaczna część Kanady? Francuzów katolików tam przypadkiem nie było?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
5
ja radze przeczytać mój artykuł najpierw dokładnie jeśli ktoś chce się wypowiadać bez uprzedzeń i nie traktować mnie z góry jak niedouczonego smarkacza bo nim nie jestem. W tekście jest podany link to artykułu z Der Spiegiel - tam autorka pisze o Bartolome i o tym, że jego doniesienia jednak nie do końca okazały się wiearygodne. Od 1988 r minęło trochę czasu cały czas trwają badania archeologiczne i to bardzo intensywne, Meksyk jest wręcz rozkopany - które obaliły wiele wcześniejszych mitów m.in. to co pisał Bartolome ( pisze o nim też Vittorio Mesori w Czarnych Kartach Koscioła, a bardziej o jego niewiarygodności). A dominikanie haha. wydawnictwo W Drodze hehehe. opinię zostawię dla siebie.rubia pisze:Ja naprawdę sugerowałabym Autorce, żeby przeczytała Bartolome de Las Casas Krótką relację o wyniszczeniu Indian. Po polsku została wydana w roku 1988 przez dominikańskie wydawnictwo W drodze, z przedmową Wojciecha Giertycha OP. Ojca dominikanina chyba nie można posądzać o niechęć do Kościoła katolickiego? Podobnie jak samego Las Casasa, który również należał do tego zakonu.
Bo nie będę tutaj cytować, za dużo by tego było. Chyba, że dyskusja tak się rozwinie, że będzie trzeba sięgnąć do źródeł.
A, i jeszcze w sprawie kolonizacji Ameryki Północnej: a Luizjana? A Quebec i znaczna część Kanady? Francuzów katolików tam przypadkiem nie było?
a co do Canady - to całkiem inna historia.ciężki klimat, znajdź sama...
[ Dodano: Pon 01 Paź, 2012 ]
sens tego zdania jest mnie więcej taki:
Po drugie, satanizm u Azteków??? Majko droga, jakże satanizm u ludów nieznających Chrystusa i uznających całkiem odmienny porządek rzeczy???
(
Zgniłe jabłka??? Przecież one rosły obok tamtej zdrowej gruszki???
Nie masz pojęcia niestety kompletnie co to satanizm a chcesz mnie pouczać.
[ Dodano: Pon 01 Paź, 2012 ]
Druga część odnosi się do wypowiedzi Romka Pawlaka
6
Dyskusja znowu schodzi na boczne tory oddalające się od tematu i przechodzi na personalne ataki. Nie rozumiem celu zamieszczania tekstu jeżeli nie ma się ochoty o nim dyskutować. Czyli wymieniać argumenty i poglądy bez ataków personalnych. Jeżeli nadal w temacie takie uwagi będą padać temat zostanie zamknięty i powstawiam upomnienia.
7
A jeśli chodzi o Pana panie Ryszardzie no cóż staram się pisać na poziomie gimnazjalistów (no może tym razem licealistów) ale niestety i tak za wysoko.smtk69 pisze:Hehe, byłem pewny że pękniesz, Romku, wspominając Inne okręty...
Swoją drogą, wniosek, jaki wypływa z tego artykułu - cieszcie się Indianie, że tępili was katolicy a nie protestanci - wydaje mi się moralnie co najmniej dwuznaczny...
Chodzi o to, że Kościół Kolumba do Ameryki nie posyłał. Sam popłynął a potem już się zadziało samo. Konkwistadorów też papież nie wysyłał ale taka już w ludziach natura. Podboju
itd. W Ameryce płd istniała tak prymitywna cywilizacja, że 500 osób zdołało podbić 20 milionowy kraj - czyja to wina? katolików też? Ale niektórzy wolą wierzyć że to wspaniała cywilizacja była i uważają się za światłych przy tym, (żeby nie rzec oświeconych). Na normalnych zasadach - czyli silniejszy wchłania słabszego jak to było w Ameryce Pn. zostałaby zmieciona z powierzchni ziemi ale dzięki temu że Kościół z Korona jako takie zasady tam wprowadzili - przetrwali do naszych czasów. Oczywiście nie było w tym wszystkim "wersalu" i szczytu uprzejmości ale bądźmy kochani realistami i starajmy się oceniać rzeczywistość jaką jest jaka była a nie wymyślać sobie jakieś utopijne ideały i do nich równać historie bo to bez sensu jest.
8
Czy jest to gdzieś dostępne do kupienie w formie elektronicznej?Ja naprawdę sugerowałabym Autorce, żeby przeczytała Bartolome de Las Casas Krótką relację o wyniszczeniu Indian. Po polsku została wydana w roku 1988 przez dominikańskie wydawnictwo W drodze, z przedmową Wojciecha Giertycha OP. Ojca dominikanina chyba nie można posądzać o niechęć do Kościoła katolickiego? Podobnie jak samego Las Casasa, który również należał do tego zakonu.
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//
9
W formie elektronicznej nie ma do kupienia.( na chomiku pewnie znajdziesz) Za to jest przedmowa dostępna w internecie Wojciecha Giertycha http://www.ocm.republika.pl/1/11.htmlDonnie pisze:Czy jest to gdzieś dostępne do kupienie w formie elektronicznej?Ja naprawdę sugerowałabym Autorce, żeby przeczytała Bartolome de Las Casas Krótką relację o wyniszczeniu Indian. Po polsku została wydana w roku 1988 przez dominikańskie wydawnictwo W drodze, z przedmową Wojciecha Giertycha OP. Ojca dominikanina chyba nie można posądzać o niechęć do Kościoła katolickiego? Podobnie jak samego Las Casasa, który również należał do tego zakonu.
ale tak jak pisałam Bartolome nie do końca jest wiarygodny - twierdzi się (pomimo że zrobił wiele dobrego), że przeżywał tak silne stany mistyczne ( sam był dominikaninem), że graniczące z psychozą - nieraz tak się dzieje u neofitów. Ponadto wiele rzeczy wyolbrzymiał chcąc zwrócić uwagę na problem Indian w Ameryce. (Pisze o tym m.in. wittori Messori autor ksiązki Czarne Karty Kosioła) Co mu się ostatecznie udało, choć jednocześnie przyczynił się do powstania czarnej legendy. Badania archeologiczne wielu z ego doniesień zawartych w jego książce nie potwierdziły - o czym pisze Der Spiegiel link podałam w tekście.Podobnych źródeł jest mase ale celowo powaołałam się na Der Spiegiel bo niekatolicki. !
10
Sama sobie przeczysz: czyli nie zamordowali narodu. Kilkaset tysięcy to bardzo dużo.zamordowali naród. Z dobrych kilkunastu milionów zostało dzisiaj kilkaset tysięcy Indian, bez jakiejkolwiek możliwości rozwoju, zepchniętych do rezerwatów
Wyginęło a zostało zamordowanych to dwie zupełnie inne bajki.który pisze o 60 milionach Indian zamordowanych przez katolików). Istotnie, wielu Indian wyginęło
Obecna stolica Meksyku to Meksyk.W Tenochtitlan (obecnei stolica Melsyku)
Nie wiem co wnosi do tekstu długość włosów kapłanów.Długowłosi kapłani
O ile pierwsze i drugie jeszcze jakoś się trzyma wraz z ich "barbarzyńską" naturą, to konie nie wiem dlaczego są w tym zestawieniu. Nie było ich na tym kontynencie przed kolonizatorami(dlatego też wg niektórych podań rdzenni amerykanie potraktowali kolonizatorów jak bogów - połączenie zwierzęcia i człowieka - gdy zobaczyli ich dosiadających koni)Aztekowie nie znali koła, żelaza, ani koni
W takim razie cywilizacja Egipska też była barbarzyńska i nierozwinięta.cały transport na tamtych górskich terenach, a także to wszystko, co było konieczne do budowy olbrzymich świątyń i pałaców władców – które obecnie budzą zachwyt turystów, musiał spaść na barki niezliczonej liczby niewolników. W tym kontekście mówienie o wysoko rozwiniętej cywilizacji wydaje się mocno przesadzone.
w Limie powołano katedrę języka quechua
Zdecyduj się co do formy zapisu.język Keczua - język narodowy antycznych Inków
Po przeczytaniu kilka spraw: jeśli kogoś cytujesz to stosuj kursywę, to na prawdę ułatwia czytanie i orientację w tekście(albo możesz wyróżnić cytat w jakiś inny sposób - ważne, żeby wyróżnić)
Tekst bardzo dużo traci też na niestarannie zbudowanych zdaniach
Takich jak te.Hiszpanie nie uważali ludności ze swoich terytoriów za gorszą, którą należy usunąć, aby móc się tam osiedlić jako właściciele i władcy. Nigdy też król Hiszpanii nie koronował się jako imperator Indian, w przeciwieństwie do króla Anglii, i to jeszcze w początkach XX wieku
Jak dla mnie jest to napisane zbyt chaotycznie, przez co wiele informacji wisi w próżni. Co do części merytorycznej nie będę się wypowiadał, bo nie "siedzę" w historii Ameryk.
To wynikało z różnicy uzbrojenia - broń rdzennych mieszkańców nie była w stanie przebić pancerzy konkwistadorów.tak prymitywna cywilizacja, że 500 osób zdołało podbić 20 milionowy kraj
Nie rzucałbym tak twierdzeniem, że była to prymitywna cywilizacja: pod względem znajomości anatomii człowieka(nomen omen skutkiem praktyk religijnych) przewyższali cywilizowaną Europę.[/quote]
11
[/quote]zaqr pisze:Sama sobie przeczysz: czyli nie zamordowali narodu. Kilkaset tysięcy to bardzo dużo.zamordowali naród. Z dobrych kilkunastu milionów zostało dzisiaj kilkaset tysięcy Indian, bez jakiejkolwiek możliwości rozwoju, zepchniętych do rezerwatówWyginęło a zostało zamordowanych to dwie zupełnie inne bajki.który pisze o 60 milionach Indian zamordowanych przez katolików). Istotnie, wielu Indian wyginęłoObecna stolica Meksyku to Meksyk.W Tenochtitlan (obecnei stolica Melsyku)Nie wiem co wnosi do tekstu długość włosów kapłanów.Długowłosi kapłaniO ile pierwsze i drugie jeszcze jakoś się trzyma wraz z ich "barbarzyńską" naturą, to konie nie wiem dlaczego są w tym zestawieniu. Nie było ich na tym kontynencie przed kolonizatorami(dlatego też wg niektórych podań rdzenni amerykanie potraktowali kolonizatorów jak bogów - połączenie zwierzęcia i człowieka - gdy zobaczyli ich dosiadających koni)Aztekowie nie znali koła, żelaza, ani koniW takim razie cywilizacja Egipska też była barbarzyńska i nierozwinięta.cały transport na tamtych górskich terenach, a także to wszystko, co było konieczne do budowy olbrzymich świątyń i pałaców władców – które obecnie budzą zachwyt turystów, musiał spaść na barki niezliczonej liczby niewolników. W tym kontekście mówienie o wysoko rozwiniętej cywilizacji wydaje się mocno przesadzone.w Limie powołano katedrę języka quechuaZdecyduj się co do formy zapisu.język Keczua - język narodowy antycznych Inków
Po przeczytaniu kilka spraw: jeśli kogoś cytujesz to stosuj kursywę, to na prawdę ułatwia czytanie i orientację w tekście(albo możesz wyróżnić cytat w jakiś inny sposób - ważne, żeby wyróżnić)
Tekst bardzo dużo traci też na niestarannie zbudowanych zdaniachTakich jak te.Hiszpanie nie uważali ludności ze swoich terytoriów za gorszą, którą należy usunąć, aby móc się tam osiedlić jako właściciele i władcy. Nigdy też król Hiszpanii nie koronował się jako imperator Indian, w przeciwieństwie do króla Anglii, i to jeszcze w początkach XX wieku
Jak dla mnie jest to napisane zbyt chaotycznie, przez co wiele informacji wisi w próżni. Co do części merytorycznej nie będę się wypowiadał, bo nie "siedzę" w historii Ameryk.
To wynikało z różnicy uzbrojenia - broń rdzennych mieszkańców nie była w stanie przebić pancerzy konkwistadorów.tak prymitywna cywilizacja, że 500 osób zdołało podbić 20 milionowy kraj
Nie rzucałbym tak twierdzeniem, że była to prymitywna cywilizacja: pod względem znajomości anatomii człowieka(nomen omen skutkiem praktyk religijnych) przewyższali cywilizowaną Europę.
Za merytoryczne uwagi dziekuję - szczególnie "że chaotyczne i zawieszone w próżni" i co do tych zdań. bo takich oczkuję.
Ale to co napisałeś na początku - że kilkaset tysięcy to dużo ------ strasznie naciągane jest--------------to zaledwie 0,5 % to była eksterminacja narodu gorsza niż Holokaust
Następny akapit z wyginięciem a zamordowaniem mam wrażenie że się zamotałeś trochę
Długowłosi to takie oczko puszczone - bo pisałam to do długowłosych - ale nie musisz wiedzieć uwagę ze stolica Meksyku tez nie bardzo obczajam
Uważam że cywilizacja była prymitywna. NAwet konia nie potrafili oswoić - a anatomię znali może z tego powodu, że byli kanibaliami

ale dzięki za ostatni pierwszy na tym forum merytoryczny i sensowny zwrot w moim kierunku

12
Obecną stolicą państwa Meksyk jest miasto o nazwie Meksyk, a nie Tenochtitlan - niekoniecznie pasuje mi tu stosowanie tej nazwy, bo miasto zostało (jako Meksyk) zbudowane od podstaw na ruinach tamtego.uwagę ze stolica Meksyku tez nie bardzo obczajam
Konie do Ameryki sprowadzili konkwistadorzy - wcześniej ich tam nie było i tylko dlatego ich nie oswoili.Nawet konia nie potrafili oswoić
13
Majka? Ile jest w cyklu w liceum godzin geografii? Słowo, że nie wiem. Ale za syna pamiętam to jakoś strasznie skąpo było. Dasz radę to omówić w liceum? Czy na religii (bo jej więcej)?
Ostatnio zmieniony pn 01 paź 2012, 22:09 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
14
A ja jednak nadal twierdzę, że lepiej byłoby, gdybyś przeczytała tekst Las Casasa, a nie tylko to, co napisano o jego autorze. Jeżeli mamy możliwość sięgnięcia do źródeł z epoki, to należy to zrobić, 134 strony łącznie ze wstępem to nie żaden wysiłek. Jeżeli tak bardzo cenisz wyniki najnowszych badań archeologicznych, to polecam książkę Justyny Olko Meksyk przed konkwistą., Warszawa 2010. Może wtedy się przekonasz, że cywilizacje Mezoameryki to nie prymityw. I znajomość koła nie ma tu nic do rzeczy.
Jest też bardzo dobra praca antropologa Tzvetana Todorova Podbój Ameryki. Problem innego, Warszawa 1996. W całości poświęcona zagadnieniu, w jaki sposób konkwistadorzy postrzegali tubylców. Podzielona na 4 części o tytułach: Odkrywać, Podbijać, Kochać, Poznać. To nie jest książka stronnicza. Prezentuje, bazując na tekstach źródłowych, pełen wachlarz postaw. Pokazuje jednak również rażącą dysproporcję pomiędzy postawą typu poznawać a podbijać, że o kochać już nie wspomnę.
W artykule, a jeszcze bardziej w swoich postach, popadasz w ton: byli prymitywni, więc dostali, na co zasłużyli.
Jest też bardzo dobra praca antropologa Tzvetana Todorova Podbój Ameryki. Problem innego, Warszawa 1996. W całości poświęcona zagadnieniu, w jaki sposób konkwistadorzy postrzegali tubylców. Podzielona na 4 części o tytułach: Odkrywać, Podbijać, Kochać, Poznać. To nie jest książka stronnicza. Prezentuje, bazując na tekstach źródłowych, pełen wachlarz postaw. Pokazuje jednak również rażącą dysproporcję pomiędzy postawą typu poznawać a podbijać, że o kochać już nie wspomnę.
W artykule, a jeszcze bardziej w swoich postach, popadasz w ton: byli prymitywni, więc dostali, na co zasłużyli.
A i owszem, to ja. Uważam się za światłą przy tym.Majka Skowron pisze:Ale niektórzy wolą wierzyć że to wspaniała cywilizacja była i uważają się za światłych przy tym
Wiesz, dominikanie mają jednak zaletę niepodważalną: edukowani byli. I są nadal. Canes Domini...Majka Skowron pisze:A dominikanie haha. wydawnictwo W Drodze hehehe. opinię zostawię dla siebie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
15
Dokładnie. Z tego co wiem, najwcześniejszą rasą jaka pojawiła się w Ameryce były konie rasy Morgan. Te jednak zamieszkiwały Amerykę Północną. Jeśli się mylę proszę mnie poprawić, studiuję biologię, nie hipologię.Konie do Ameryki sprowadzili konkwistadorzy - wcześniej ich tam nie było i tylko dlatego ich nie oswoili.
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//