Hmmm, to już było, więc o tym pisać nie będę. Kolejna powieść o nastoletnich wampirach? To wyświechtane i przejedzone. Lepiej wpaść na coś oryginalnego... Hmmm, czego tu jeszcze nie było???
Może ucieczka szalonych kasztanów ze sklepu z rodzynkami? Albo śmierć mojego chomika podczas turnieju w ping-ponga? Tego jeszcze nie było:-) Nikt się nie będzie czepiał, że zmałpowane:-) Bo to prawdziwym pisarzom nie przystoi.
Jak dobieracie motywy do swojej powieści/opowiadania/wiersza? Czy stawiacie na tworzenie nowych kosmosów, czegoś świeżego i nowego, graniczącego z absurdem, czy może wyciskacie nowe spojrzenie z motywów już oklepanych?
3
Osobiście szukam inspiracji w dawnych legendach, acz nie tych "oklepanych". Wolę wybierać takie, o których istnieje małe prawdopodobieństwo, że czytający opowiadanie miał już z nimi styczność.
Absurd mi się podoba (nie piszę tekstów absurdalnych, wolę takowe czytać), acz trzeba prawdziwego talentu, żeby napisać dobry absurdalny tekst.
Absurd mi się podoba (nie piszę tekstów absurdalnych, wolę takowe czytać), acz trzeba prawdziwego talentu, żeby napisać dobry absurdalny tekst.
"Kein kommen ohne geh'n"
4
Mówi się, że wszystko już było. Wynikałoby z tego, że nie można stworzyć zupełnie nowego kosmosu.
Przecież w każdym bestsellerze krytycy i czytelnicy od razu znajdują znane motywy.
Ja sam najpierw znajduję coś mnie interesuje, co dla mnie jest ważne. Jeśli sam chcę o tym pisać, to dopiero wtedy sprawdzam, czy taki pomysł już był i mogę lekko zmienić, aby nie wejść w wydeptaną ścieżkę. Ale zmieniam tylko tyle, by nadal chciało mi się o tym pisać.
Przecież w każdym bestsellerze krytycy i czytelnicy od razu znajdują znane motywy.
Ja sam najpierw znajduję coś mnie interesuje, co dla mnie jest ważne. Jeśli sam chcę o tym pisać, to dopiero wtedy sprawdzam, czy taki pomysł już był i mogę lekko zmienić, aby nie wejść w wydeptaną ścieżkę. Ale zmieniam tylko tyle, by nadal chciało mi się o tym pisać.
5
Szczerze mówiąc takie podejście do pisania jest zupełnie nie w moim stylu. każda opowieść, która kiedykolwiek stworzyłem, jakoś tam we mnie siedziała, wiedziałem co i o czym napisać, szukałem tylko sposobu, jak to zrobić najlepiej.Lady Kier pisze:Hmmm, czego tu jeszcze nie było???
Nigdy nie przejmowałem się, że "to już było"; tu polecam lekturę Proppa o "właściwościach bajki", wtedy sama dojdziesz do wniosku, że ilość motywów, postaci i kombinacji jest bardzo ograniczona; rolą pisarza jest wydobywać nowe znaczenia ze starych historii ;-)
Zobacz dramaty Głowackiego, choćby "Czwarta siostrę", albo "Antygonę w Nowym Jorku". genialna gra z konwencją, historia praktycznie ta sama (w założeniu), motywy znane od stu lub tysiąca lat - a jak to jest robione!
6
Taki na przykład motyw walki z mocno spersonalizowanym okupantem jest w Walecznym sercu, Bękartach wojny, Gwiezdnych wojnach IV i Uciekających kurczakach. Do tego podrzuciłbym jeszcze tę część Pottera, w któejw w ekranizcji pojawia się ta różowa lala lubiąca kotki i nienawidząca dzieci. Chyba zakon Feniksa?
Jarmush i Tarantino korzystają z powielania bardzo chętnie. Na różne sposoby ale w sumei otwarcie. I obaj są w pewnym sensie awangardą, nowatorami, niemal rewolucjonistami.
Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia;)
A wogóle to poszkodowani są Ci, którzy piszą historie realistyczne. Nie mogą wymyśleć kolejnych mapek, państw i ras. A jednak takie historie też powstają.
Jarmush i Tarantino korzystają z powielania bardzo chętnie. Na różne sposoby ale w sumei otwarcie. I obaj są w pewnym sensie awangardą, nowatorami, niemal rewolucjonistami.
Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia;)
A wogóle to poszkodowani są Ci, którzy piszą historie realistyczne. Nie mogą wymyśleć kolejnych mapek, państw i ras. A jednak takie historie też powstają.
7
Wymyślenie kilku wiarygodnych osób i opisanie ich historii tak, żeby czytelnik się nią przejął, wymaga nie mniejszych umiejętności, niż wymyślanie mapek, państw i ras.A wogóle to poszkodowani są Ci, którzy piszą historie realistyczne. Nie mogą wymyśleć kolejnych mapek, państw i ras. A jednak takie historie też powstają.
Zamiast kosmosu, warto czasem wymyślić człowieka z jego życiem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
10
Ano zdję sobie sprawę. To była mała prowokacja. Miałem nadzieję, że oczywista w kontekście pierwszej części mojej wypowiedzi. Zdażyło mi się zresztą oberwać już na tym forum za podważanie sensu tworzenia kolejnych mapek, systemów, uniwersów i tym podobnych.Wymyślenie kilku wiarygodnych osób i opisanie ich historii tak, żeby czytelnik się nią przejął, wymaga nie mniejszych umiejętności, niż wymyślanie mapek, państw i ras.
Ale wracając do tematu to podobno w życiu (a co za tym idzie w literaturze i filmie) występują 33 typy konfliktów. Udało mi się nawet dotrzeć do materiału, w którym podane były 32. Siłą rzeczy na jakimś poziomie jakiś schemat się powieli. Pisanie kolejny raz o małoletnim czarodzieju, który trafia do szkoły magii pewnie nie ma sensu, ale wykorzystanie samego motywu jako drobnego elementu tła już nie musiałoby być takie tragiczne, jeśli zasadnicza historia byłaby ciekawa. Albo postacie. Albo styl...
Motyw miłości w stylu "kochamy się, ale nie możemy być razem", albo "jedno kocha, a drugie nie" replikuje sie w ilościach astronomicznych. Ale zdaża się mimo wszystko czasem jakaś ciekawa historia na nim oparta. Może to być komedia romantyczna, może być dramat wojenny, różnie może być. Podobnie motyw zemsty. Nie wspominając już o zbrodni i karze czyli ktoś ginie i trzeba poszukać winnego. Co by bez tego robiły te wszystkie Holmesy, Poiroty, Marlowy i Bednarscy.
Ciężko jest nie powielić jakiegoś motywu, który już się gdzieś pojawił. Wydaje mi się, że nie w tym rzecz. Powielenie jakiegoś elementu nie dyskwalifikuje pomysłu tak jak wymyślenie czegoś, czego "jeszcze nikt nigdy nigdzie" nie gwarantuje sukcesu.
11
Tak a propos wytartych pomysłów: piszę sobie teraz takie cuś, co może dokończę za rok, za dwa lata albo na świętego nigdy.
To jest świat fantasy, a miejscowi czarodzieje są mocno sformalizowani i wpisani w strukturę społeczną.
I oni liczą sobie punkty magii. Jak w sto pięćdziesiąt tysięcznym komputerowym erpegu. I teraz, jak się tę kliszę potraktuje poważnie i rozciągnie na wszystkie elementy społeczeństwa, nagle dostajemy gospodarkę, w której jednym z najważniejszych surowców, elementów prestiżu i bogactwa etc. staje się energia magiczna, a pojedynczy czarodziej to taka mała elektrownia.
Skutkiem ubocznym jest regularna głupawka, jakiej dostaje autorka, opisując szczegóły tychże relacji.
Co za tym idzie: nawet wytarty motyw może się zrobić całkiem zabawny, kiedy nie powielamy go bezmyślnie, tylko traktujemy logiką i drążymy aż do absurdu.
To jest świat fantasy, a miejscowi czarodzieje są mocno sformalizowani i wpisani w strukturę społeczną.
I oni liczą sobie punkty magii. Jak w sto pięćdziesiąt tysięcznym komputerowym erpegu. I teraz, jak się tę kliszę potraktuje poważnie i rozciągnie na wszystkie elementy społeczeństwa, nagle dostajemy gospodarkę, w której jednym z najważniejszych surowców, elementów prestiżu i bogactwa etc. staje się energia magiczna, a pojedynczy czarodziej to taka mała elektrownia.
Skutkiem ubocznym jest regularna głupawka, jakiej dostaje autorka, opisując szczegóły tychże relacji.
Co za tym idzie: nawet wytarty motyw może się zrobić całkiem zabawny, kiedy nie powielamy go bezmyślnie, tylko traktujemy logiką i drążymy aż do absurdu.

http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.
12
To ci czarodzieje powinni się wystawiać na giełdzie i pozyskiwać kapitał! A potem dialogi w karczmie: "Myślisz, że Saruman pójdzie w górę w tym tygodniu? Podobno opracował sobie jakiś nowy typ różdżki..."


Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
14
Mam dwa pomysły na dwa cykle - jeden jest typowo babską obyczajówką (z kawałkiem sensacji), a drugi to fantasy od początku do końca.dorapa pisze:To bardzo trudne, o wiele bardziej od stworzenia nowego porządku wszechświata.rubia pisze:warto czasem wymyślić człowieka z jego życiem.
Fabułę w obydwu stworzyłam w mgnieniu oka, bohaterowie wymyślili się sami, ale już ukształtowanie ich tak, by ich życie było ciekawe, to ciężka sprawa. W obydwu przypadkach.
Bez względu na rodzaj opowieści, bez względu na to, czy opisujemy nowy, szalony świat, czy Polskę, w której żyjemy wiele lat, bez względu na to wszystko wymyślenie człowieka z jego życiem to faktycznie trudny kawałek chleba

15
ja zamierzam po eksperymentować z klasycznym fantasy (elfy, krasnoludy i ewentualnie parę własnych ras), ale nie będzie tam ludzi. No widziałam fantasy bez ludzi, ale to były fantasy o zwierzętach, a ja chcę spróbować zrobić coś podobnego tylko z innymi rasami rozumnymi.
Ogólnie to też będzie historia, gdzieś ktoś z naszego świata przeniesie się do tego i mieszkańcy tego świata nie będą wiedzieli, czym jest człowiek
[ Dodano: Sro 31 Paź, 2012 ]
Raczej będę robić z tego powieść, ale na początku dla właściwego ukształtowania świata najpierw napiszę w nim parę opowiadań.
Ogólnie ostatnio szukam nowych ścieżek, bo męczy mnie już świat, który dzielę z kumpelą.], której niestety do tej pory nie dała się przekonać do wstąpienia na Were.
Ogólnie to też będzie historia, gdzieś ktoś z naszego świata przeniesie się do tego i mieszkańcy tego świata nie będą wiedzieli, czym jest człowiek

[ Dodano: Sro 31 Paź, 2012 ]
Raczej będę robić z tego powieść, ale na początku dla właściwego ukształtowania świata najpierw napiszę w nim parę opowiadań.
Ogólnie ostatnio szukam nowych ścieżek, bo męczy mnie już świat, który dzielę z kumpelą.], której niestety do tej pory nie dała się przekonać do wstąpienia na Were.