Cześć wszystkim,
tak sobie do was wpadłem, wy o pisaniu, ja o pisaniu, to myślę, że co mi szkodzi. Forum mamy literackie, to wszelkie bzdetne rytuały przedstawiania się pominę, i przejdę do literatury właśnie (pokaż mi co czytasz, powiem ci kim jesteś).
Pomimo tego, że byłem chyba wszędzie, to jednak fantastyka wygrała z całą resztą literatury, i mimo tego, że nie obracam się głównie tam (jeszcze czasem dopcham się czymś z historii literatury, filologie zmuszają), to jednak ostatnio jest to jedyna rzecz na którą zębami nie zgrzytam (wyjątki potwierdzają regułę).
Spróbuję was nie zasypać tytułami teraz, tylko tak ogólny rys zakreślę. Pierwsze skrzypce gra twarda s-f, Kwarantanny, Ślepowidzenia, Miasta permutacji, takie tam. Potem w sumie na równi idzie cała reszta (zresztą nie lubię tak segregować, to rasizm jakiś, liczy się książka, nie gatunek, ale jakoś jak już wpadłem w taki tryb, to niech zostanie), z tym że gwiazdkę należy postawić przy fantasy, a obok tej gwiazdki dopisać, że zazwyczaj nie lubię. Zazwyczaj, bo są oczywiście utwory fantasy które lubię bardzo, ale wam raczej mówić nie muszę, jak większość fantasy wygląda, co w moje kryteria się nie mieści nijak.
Poza tym jestem nastawiony głównie na autorów rodzimych, tak jakoś. Polski rynek wygląda jak wygląda, krajobraz jest mocno różnorodny (są gwiazdy, gwiazdeczki, i czarne dziury), ale jestem dobrej myśli.
E, nie, za dużo żeby się rozpisać dalej. To tylko przywitanie przecież. Tak więc witam.
A, i bym zapomniał, sam coś piszę też, czasem. Rzadko, poza tym nieczęsto też tekst się długo broni przed moim wbudowanym krytycznym podejściem, dlatego wątpię, żebym coś pokazał w przyszłości. Kieeedyś może, ale chyba nie, za dużo wymagam od siebie, a wymagań tych nie spełniam. Raczej więc was tu będę czytał, i mówił co myślę.
2
Witaj 
Gust jak widzę trochę odmienny od mojego, ale dobrze mówisz - nie bądźmy książkowymi rasistami.

Gust jak widzę trochę odmienny od mojego, ale dobrze mówisz - nie bądźmy książkowymi rasistami.
3
Dzień dobry.
Jak dla mnie książka musi mieć jakiś cel, tezę bądź przesłanie (czyli te hambitne odpadają).
Słyszałam, że Ślepowidzenie usiłuje przekonać czytelnika, że jego istnienie jest błędem. To brzmi zupełnie jak poronione płody umysłowe Sartre'a (który nieźle by się zdziwił, co z nich wyciągnął Tresmontant w "Problemie istnienia Boga").
Jak dla mnie książka musi mieć jakiś cel, tezę bądź przesłanie (czyli te hambitne odpadają).
Słyszałam, że Ślepowidzenie usiłuje przekonać czytelnika, że jego istnienie jest błędem. To brzmi zupełnie jak poronione płody umysłowe Sartre'a (który nieźle by się zdziwił, co z nich wyciągnął Tresmontant w "Problemie istnienia Boga").
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)
5
Akurat "Ślepowidzenie" ja też znam i lubię, chociaż zwykle wystrzegam się hard sf jak ognia.

Chociaż ja się w zasadzie z tobą zgadzam, Kamiko. Muszę z lektury coś wyciągnąć - inaczej uważam poświęcony jej czas za zmarnowany.
A czytanie dla przyjemności?Kamiko pisze:Jak dla mnie książka musi mieć jakiś cel, tezę bądź przesłanie

Chociaż ja się w zasadzie z tobą zgadzam, Kamiko. Muszę z lektury coś wyciągnąć - inaczej uważam poświęcony jej czas za zmarnowany.
6
Tutaj zgrabny cytacik, pod którym podpisuję się obiema rękamiTheBurningTree pisze:Akurat "Ślepowidzenie" ja też znam i lubię, chociaż zwykle wystrzegam się hard sf jak ognia.
A czytanie dla przyjemności?Kamiko pisze:Jak dla mnie książka musi mieć jakiś cel, tezę bądź przesłanie
Chociaż ja się w zasadzie z tobą zgadzam, Kamiko. Muszę z lektury coś wyciągnąć - inaczej uważam poświęcony jej czas za zmarnowany.

"Próbowałem kiedyś czytać ambitne powieści, lecz niestety, pogubiłem się. (...) Powieść powinna mieć jakiś cel. Nie chodzi mi o tezę ani morał, ale o myśl przewodnią, o taką konstrukcję, która utrzymuje fabułę w określonym kształcie, jak kręgosłup, i mierzy w konkretną stronę jak strzała. Powieść powinna dokądś zmierzać lub chociaż na coś wskazywać; a jej zakończenie powinno przynosić jakiś owoc. Wiele powieści popularnych zachowało tę planową budowę, zatraconą przez wiele powieści ambitnych. Bądź co bądź, autor, który zaczyna od pytania, kto zabił Humphreya Higgleswicka, musi w końcu na to pytanie odpowiedzieć. Ale ambitny pisarz zadaje pytania, na które nie odpowiada; i zresztą słusznie, bo nie ma po temu żadnych kompetencji." - Chesterton
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)
7
Witaj, Phineas.Xavier!
Kamiko, przybij piątkę!
Nareszcie! Ktoś, kto rozumie mój ból podczas lektury hambitnych powieści!Tutaj zgrabny cytacik, pod którym podpisuję się obiema rękami:
"Próbowałem kiedyś czytać ambitne powieści, lecz niestety, pogubiłem się. (...) Powieść powinna mieć jakiś cel. Nie chodzi mi o tezę ani morał, ale o myśl przewodnią, o taką konstrukcję, która utrzymuje fabułę w określonym kształcie, jak kręgosłup, i mierzy w konkretną stronę jak strzała. Powieść powinna dokądś zmierzać lub chociaż na coś wskazywać; a jej zakończenie powinno przynosić jakiś owoc. Wiele powieści popularnych zachowało tę planową budowę, zatraconą przez wiele powieści ambitnych. Bądź co bądź, autor, który zaczyna od pytania, kto zabił Humphreya Higgleswicka, musi w końcu na to pytanie odpowiedzieć. Ale ambitny pisarz zadaje pytania, na które nie odpowiada; i zresztą słusznie, bo nie ma po temu żadnych kompetencji." - Chesterton
Kamiko, przybij piątkę!
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude
B.A. = Bad Attitude
8
Tu widzę jakaś dyskusja o ambitności się urodziła. I to taka trochę pokrętna, bo z tego co widzę, to ambitne są te bez celu, zamysłu i myśli przewodniej? To ja też takich nie lubię. Po prostu wcześniej mi do głowy nie przyszło nazywać ich ambitnymi (nawet przez "h").
Poza tym tutaj też jakiejś wielkiej dyskryminacji nie uprawiam, te mniej ambitne książki (tu w sensie: rozrywkowe czytadła) też lubię, mam swoich autorów, i niektóre książki mnie bardzo wciągają.
Raczej nie, ale wiem skąd się może brać takie przekonanie, mianowicie z Dukajowo-Orbitowsko-Szostakowej dyskusji, gdzie się chłopaki zapędzili nieco i właśnie mówiąc o Ślepowidzeniu zabrnęli daleko w Metzingera. Metzinger jest świetny, genialny i w ogóle, ale bez obaw, na pewno nie mówi o tym, że człowiek jest zbędny. Ślepowidzenie też nie. Co najwyżej, że człowiek nie istnieje.Słyszałam, że Ślepowidzenie usiłuje przekonać czytelnika, że jego istnienie jest błędem. To brzmi zupełnie jak poronione płody umysłowe Sartre'a (który nieźle by się zdziwił, co z nich wyciągnął Tresmontant w "Problemie istnienia Boga").
Poza tym tutaj też jakiejś wielkiej dyskryminacji nie uprawiam, te mniej ambitne książki (tu w sensie: rozrywkowe czytadła) też lubię, mam swoich autorów, i niektóre książki mnie bardzo wciągają.
9
Ot, mój pogląd na literaturę wyrażony mądrymi słowami :pPowieść powinna dokądś zmierzać lub chociaż na coś wskazywać; a jej zakończenie powinno przynosić jakiś owoc.
Mam tak samo XDPhineas.Xavier pisze:I to taka trochę pokrętna, bo z tego co widzę, to ambitne są te bez celu, zamysłu i myśli przewodniej? To ja też takich nie lubię. Po prostu wcześniej mi do głowy nie przyszło nazywać ich ambitnymi (nawet przez "h").