Brandon Sanderson - "Elantris"

1
Z tego co wiem, jest to chyba pierwsza lub jedna z pierwszysch książek tego pisarza, a rozłożyła mnie na całej linii. Z pewnością jedna z najlepszych książek fantasy, jakie kiedykolwiek przeczytałem.



Przede wszystkim zaskakuje fabułą. Okazuje się, że bez elfów, krasnoludów, zrzędliwych starych magów oraz wieśniaków znajdujących magiczne miecze można stworzyć fantasy z najwyższej półki. Pomysł jest świeży, nie skażony nawet najmniejszą ilością plagiatu.





FABUłA
:

Już po prologu widać, że książka jest jedyna w swoim rodzaju. Opowiada o mieście Elantris, wielkim, pięknym i jaśniejącym własnym blaskiem. Zamieszkujący je Elantrianie mieli świetlistą cerę, byli wysocy, pewni siebie. Przez wiele osób byli uważani wręcz za bogów.

Każdy mógł zostać Elantrianinem. Nazywało się to Shaod, czyli przemianą. Najczęściej dotykała we śnie. Normalny człowiek budził się następnego ranka już jako Elantrianin, jechał do Elantris i żył tam w wiecznej chwale.

Pewnego dnia wszystko się skończyło, miasto upadło a zamieszkujący je Elantrianie zostali przeklęci. Dlaczego?



Ano właśnie. Na siedmiuset bitych stronach przedstawiona jest historia Elantris. Więcej zdradzić nie mogę, ponieważ popsułbym zabawę. Powiem tylko tyle, że w książce nie ma "nudnych momentów", a czytelnik nie będzie mógł się od niej oderwać.
"PRZYCHODZI śMIERć DO LEKARZA..."

Obrazek



Z podzękowaniami dla Lolo za piękną sygnaturkę ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron