Chwila...

1
Chowa swój uśmiech, zasłania się milczeniem, ale nie zamyka oczu...
Robi to perfidnie...
Chce żebym widział jak szczęście ścieka po jej rzęsach...
Robi to dla mnie...
Zbliża się, pozwala poczuć zapach i z powrotem ucieka...
Drażni się...
Wie jak lubię jej smak...
A ja jej na to pozwalam...
Patrze jak szczęście wpada jej do oka...
Lekko je mruży...
Otwiera...
Otwiera się wszystko...
Światło muska jej twarz, tak delikatnie...
Powietrze wydaję się wydobywać z niej...
Jakby to powietrze oddychało nią...
Przewraca oczami...
Przeciąga wyrazy...
A ja się uśmiecham....
...
Galaktyki w jej oczach...
Wpadam w nie...
Krztuszę się słowami...
Słowami, które nie istnieją...
A które tak bardzo chcę wypowiedzieć...
Ona wie...
Ale ja chcę by wiedziała bardziej...
Pozwala się dotknąć, uchwycić twarz w dłonie...
Robię to delikatnie...
Tak subtelnie jak tylko mogę...
Jakby to była modlitwa...
Wie, że jest mym sacrum...
Wie, że w nią wierzę...
Wyznaję ją...
Zażywam...
Uzależniam się...
...
Zamyka oczy...
Tylko na parę setnych sekundy...
Na chwilę tak krótką, jak to co było...
Wszystko gaśnie...
Wszystko milknie...
Świat potrzebuje światła...
A ja patrzę na nią i dostrzegam, że światło wycieka z niej...
Wybucha na mnie...
Wybucha dla mnie...
Czuję się tak dobrze...
Rozerwany na części pierwsze...
Na wspomnienia...
Pragnienia...
Tęsknoty...
Smutki...
Uśmiechy...
Chwile...
Popijam to jej spojrzeniem...
Smaruję oczy jej uśmiechem...
Tylko dlatego mogę je otworzyć...
Tylko dlatego chcę to robić...
...
Znów znikam...
Ale już nie w sobie, już nie w niczym...
Znikam w niej...
Czuję zapach...
Rozrywa mnie, burzy wszystko, krwawię szczęściem, ginę w jej obłokach...
I znów otwieram oczy...
I znów widzę jej oczy...
I znów jestem jednym elementem...
Żyjącym dla drugiego elementu...
Który żyje dla mnie...
Jesteśmy elementem...
Ale nie można żyć długo nie zaczerpnąwszy powietrza...
Oddycham jej powietrzem...
A zapach znów mnie rozrywa...
Unoszę się...
ale nie w górę...
Tylko w głąb...
Coraz głębiej...
Zapadam się...
Tonę...
Widzę części swojego ciała...
Wszystkie pachną nią...
Wszystkie parują jej dotykiem...
Gdzie ja jestem...?

2
Ocena tego wiersza i rozbiór nie pomoże ci wcale. Od początku do końca jest to złe i nierytmiczne. Katastrofalny brak wyobraźni pociągnięty grubą warstwą jakiegoś abstrakcyjnego gipsu.

Dostajesz zadanie:

Przeczytaj pięć wierszy:

1. Bardzo dobry z II połowy XIX wieku.
2. Bardzo dobry z I połowy XX wieku.
3 Bardzo dobry z II połowy XX wieku.
4 i 5 Bardzo dobre z XXI wieku.

A później zapytaj się, w którym jesteś miejscu.

3
Cóż, nie do końca rozumiem, co masz na myśli pisząc, że jest to "złe i nierytmiczne", bo nie wiem jakie zasady każą mi się tego trzymać. To miał być wiersz wolny (chyba, że mam jakieś braki odnośnie wiedzy o wierszach białych - wolnych)... Napisałem to w około 10 minut, wylewając z siebie każdą myśl jaka nasuwała mi się kiedy widziałem tę "chwilę...". A i zahacza to poniekąd o surrealizm...
Jeśli chodzi o wyobraźnie... Sam nie wiem. Powiedziałbym raczej, że mam problemy z przekazaniem tego co widzę, ale mogę się mylić.
Tak, czy inaczej dziękuję, że się zainteresowałeś.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

4
polishbritpoper pisze:Od początku do końca jest to złe i nierytmiczne. Katastrofalny brak wyobraźni pociągnięty grubą warstwą jakiegoś abstrakcyjnego gipsu.
nie zgadzam się z takim potępieniem w czambuł, a zwłaszcza z formą takiej protekcjonalnie zarozumiałej krytyki.

Zgadzam się, że są w wierszu fragmenty nierytmiczne (takie z czkawką) czy jakościowo kiepskie, chropawe poetyzmy
K.R. pisze:Widzę części swojego ciała...
A tu mam, jakby ktoś mi kij w szprychy wyobraźni wsadzał
K.R. pisze:I znów jestem jednym elementem...
Żyjącym dla drugiego elementu...
Który żyje dla mnie...
Jesteśmy elementem...
Ale ja świetnie wyczuwam sytuację liryczną, emocje podmiotu...
K.R. pisze:Chwile...
Popijam to jej spojrzeniem...
Smaruję oczy jej uśmiechem...


popatrz tu: ładne "popijam to jej spojrzeniem"
a potem rozsmarowujesz to wyobrażeniem, które niesie słowo "smaruję" - widzę to z dobrodziejstwem inwentarza : jak smaruje tłustym smarem, rozgniata nożem... brrr.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
W pełni rozumiem uwagę odnośnie "smaruje" :D Nie skupiłem się nad tym, aczkolwiek sam czuję pewien niesmak na myśl o "smarowaniu"...
Poniekąd niech moim usprawiedliwieniem będzie to dziesięć minut, choć wiem, że to kiepska wymówka, bo w końcu nikt czasu mi nie ograniczał.
Chcę tylko jeszcze raz zaznaczyć, że jest to wiersz wolny, nie ograniczany przez żadne schematy, ani zasady, w tym rytmikę...
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

6
że jest to "złe i nierytmiczne", bo nie wiem jakie zasady każą mi się tego trzymać
Wiersz zły to wiersz kiepsko napisany. Nierytmiczny to taki, który nie posiada rytmu. Ani wiersz biały, ani wiersz wolny, nie jest geometrycznie rytmiczny, ale rytm w nim jest.

A jaka zasada każe ci się trzymać tego?

Zasada dobrego smaku, to chyba najprostsza odpowiedź.
w około 10 minut, wylewając z siebie każdą myśl jaka nasuwała mi się kiedy widziałem tę "chwilę...".


Trzeba było to rozpisać.

I mała analiza:
Popijam to jej spojrzeniem...
Nie ma żadnego połączenia, żadnego skojarzenia, między piciem a patrzeniem. Brak wspólnej przestrzeni.

Słuchać dotyku

dotykać wzroku

wąchać spojrzenia

ogłuszać smaki

To są skojarzenia które nie mają ani sensu, ani nie przedstawiają obrazów. Nie są wyrazem żadnych odczuć. To tani trick, który jest w zasięgu każdego kto chciałby napisać wiersz.

Nie wolno też stawiać trzy (wielo) kropka. To jest dopuszczalne w smsie nastolatki z gimnazjalnej dyskoteki, która chce żeby koleżanka kupiła jej dwa desperadosy i lufkę.


To co najlepiej ci zrobi to czytanie. To nie jest tak, że można pisać i nic nie czytać. Każdy poeta czyta innych. I nie ma w tym nic z naśladownictwa. Jeśli nic nie czytasz na 95 % twoje wiersze będą bardzo słabe.

[ Dodano: Pią 11 Sty, 2013 ]
nie ograniczany przez żadne schematy, ani zasady, w tym rytmikę...
takie złudzenia mogą ci tylko zaszkodzić. serio.

7
"Zasada dobrego smaku" wydaje się dość przekonywująca. Co do "popijam to jej spojrzeniem", rozumiem doskonale, co miałeś na myśli pisząc "tani trik", ale tu się mylisz, to żaden trik.
K.R. pisze:Rozerwany na części pierwsze...
Na wspomnienia...
Pragnienia...
Tęsknoty...
Smutki...
Uśmiechy...
Chwile...
Popijam to jej spojrzeniem...
Wymieniam wszystko to, na co podmiot jest "rozrywany", a później "popija to jej spojrzeniem". Moim zdaniem nie jest trudno domyślić się, że to spojrzenie jest jak deser, zwieńczenie wszystkiego czego doświadcza podmiot. Samo w sobie mogło by niewiele znaczyć, ale trzeba się skupić, że popija "to", a nie po prostu "piję jej uśmiech", tu zgodziłbym się z taniością.
Co do wielokropka; ma to wyrażać to jak pisałem, to, że każda myśl jest wręcz niedokończona, spontaniczna. Za każdym zdaniem kryje się tysiące innych słów.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

8
Za każdym zdaniem kryje się tysiące innych słów
pokaż chociaż trzy, serio, może ten wiersz ukryty pod wierszem (właściwym) jest dobry.
Wymieniam wszystko to, na co podmiot jest "rozrywany"
Podmiot można rozerwać tylko na strzępy. Jak wyobrażasz sobie kogoś rozerwanego na tęsknoty? Tęsknota jest to uczucie głębokie, albo przeszywające np.

"przeszyty strzałą tęsknoty"

wskazuje na to, że to intensywne krótkotrwałe ukłucie w sercu.

a jak starsza pani pisze w liście do swojej siostry

"zatapiam się w oceanie tęsknoty"

to znaczy, że to jest głębokie uczucie, które trwa od bardzo dawna.
spojrzenie jest jak deser, zwieńczenie wszystkiego czego doświadcza podmiot
Ale desery w 80 % nie są napojami albo drinkami, które można popijać. I jest bardzo daleko od "popijania" do "deseru".

Przychodzi raczej na myśl popijanie xsanaxu (to jest chyba w tablektach), popijanie lekarstw.

9
Cóż kolego, pomału zaczynam myśleć, że jesteś trochę ograniczony w swojej twórczości.
polishbritpoper pisze:"przeszyty strzałą tęsknoty"
polishbritpoper pisze:"zatapiam się w oceanie tęsknoty"
Pragnę zaznaczyć, że kiedyś ktoś to wypowiedział i nabrało takiego sensu jaki ma teraz. Ale, ale... podmiot nie jest "rozrywany na tęsknoty" tylko na "części pierwsze" w skład, których wchodzą tęsknoty, smutki, uśmiechy itd. To zasadnicza różnica.
polishbritpoper pisze:Ale desery w 80 % nie są napojami albo drinkami, które można popijać. I jest bardzo daleko od "popijania" do "deseru".
Proszę... nie bądźmy małostkowi, tak mi się napisało. Wydaję mi się, że kolega doskonale zrozumiał sens mojej wypowiedzi, więc ta uwaga była nie potrzebna.
Chyba wpadałoby zaznaczyć, że jest to mój drugi "wiersz", pierwszy napisałem 24 godziny temu, i bynajmniej nie są one moim konikiem. To, że zamieściłem jako pierwszy ten wiersz wynika z chwili... Ot tak postanowiłem się przekonać, czy można nazwać to "wierszem". Więc proszę mi wybaczyć wszelkie niedomówienia i pomyłki w wypowiedziach. Nie mam ochoty ani się obrażać, ani wymądrzać, ponieważ moja wiedza na to nie pozwala. I jeszcze raz dziękuję za wszelkie uwagi.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

11
K.R. pisze:Ale, ale... podmiot nie jest "rozrywany na tęsknoty" tylko na "części pierwsze" w skład, których wchodzą tęsknoty, smutki, uśmiechy itd.
Mam wrażenie, że kolega nie czyta ze zrozumieniem. Podmiot (chyba jak każdy człowiek) to jedne wielkie puzzle, a każdy puzzel przedstawia coś innego (uśmiechy, tęsknoty itd...). Więc ów puzzle, cały porządek jest burzony. Ojej... Zaczynam się obawiać, że przez zmęczenie oczy zaszły mi mgłą i to ja czegoś nie rozumiem, ale jeszcze wierzę we własne słowa (:

Więc... żadne tęsknoty nie są rozrywane, one są częścią tego co zostało rozerwane.
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

12
polishbritpoper pisze:Słuchać dotyku

dotykać wzroku

wąchać spojrzenia

ogłuszać smaki
w poetyce to się nazywa synestezja.... chyba... ale to ma sens - ukazać wrażenie zmysłowe poprzez odwołanie się do innego zmysłu, nawet na granicy logiki. Taki środek stylistyczny. I sądzę, że to wiesz, Polish. Że w poezji "słowa dziwią się sobie".
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

13
W takim razie jeżeli coś rozrywasz to znaczy że to tworzy całość i jest organicznie połączone.

Puzzle nie są organicznie połączone, ponadto puzzli się nie rozrywa bo one są ułożone a nie zrośnięte.

Jeśli podmiot liryczny jest jak chcesz czymś w rodzaju puzzli albo całości złożonej z jakiś mniej lub bardziej (w przypadku tego wiersza bardziej) abstrakcyjnych elementów, to trudno mówić o rozrywaniu kiedy nie mamy pojęcia na jakiej zasadzie to się wszystko łączy. Tęsknoty (czym są w przypadku tego wiersza tęsknoty? za czym, za kim? to jest puste słowo), uśmiechy (jak blisko są tęsknot, co je łączy? jak blisko są związane? przez jakie sytuacje?)


nie pokazuje ten wiersz absolutnie n i c .

ani tej dziewczyny, ani tego gościa, ani ich życia, tylko jakieś leniwe spływanie słów, które są pustymi formami (foremkami). O to mi chodzi.

14
Nie wiem, czy w poetyce, ale synestezja to po prostu choroba, bardzo ciekawa. Swoją drogą polecam "poniedziałki są czerwone", dobra książka w ciekawy sposób opowiadająca o tym "schorzeniu".
„Prawdziwa mądrość zaczyna się, kiedy przestajesz cytować innych ludzi...”

15
Nie jest to prawda z synestazją.

W synestazjii chodzi o to, że barwy można słyszeć, albo smaki można odczuwać.

A nie "wąchać spojrzenia" albo "spijać spojrzenia".

Czyli odbiornik wrażenia (x) -> wrażenie (y)

odbiornik wrażenia (y) - > wrażenie (x)

a nie odbiornik wrażenia (y) - > odbiornik wrażenia (x)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”