16

Latest post of the previous page:

Tekst jest niezły bez dwóch zdań.
A to nie było pierdnięcie, a strzał z analnej bombardy niesłychanego wagomiaru.

Pozdrawiam,

Godhand
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

17
Drogi autorze, pralkę już masz, więc kup jeszcze sito i siej, siej... Plewy i brudy do kosza, a mąke do miski i ciasto rób. Smaczne, pachnące, coraz lepsze...

Mnie tekst się podobał. Ma w sobie nerw i specyficzny humor. Z pewnością przyda mu się pranie i prasownie, ale sam wiesz, nie wszystko od razu.
Powodzenia.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

18
Ale pojazd.

" Za napisanie 1 000 znaków (bez spacji) płacimy jakieś 60 groszy. I to jest świetna stawka"
!!!!

Nie mam pytań. Użytkownik Obieżyświat odpowiedział mi już na wszystkie...
Dr Szymon mówi: Ban to styl niebycia. Następny!

19
A co do tej pralki, to ona raczej się kręci, kręci a nie stoi. I stąd dynamizm. Fajne, mi się podobało. Atmosfera wynajmu mieszkania przez młode małżeństwo bardzo realistyczna :-) Z Obieżyświatem zgodze się co do pierwszego dialogu - może nieco zamącić w głowie, ale ma chyba za zadanie wrzucić od razu czytelnika w "wir" życia pary :-)

20
WWWW
Dobry tytuł. W sumie to przyciągnął mnie do opowiadania.

Nie przeczytałem co prawda do końca (tooo looong, didn`t read), ale to jest naprawdę niezłe. Obyczajówki na WM są (jak zresztą inne opowiadania) przeważnie słabe, a to ma mocną stronę. Jest oryginalne przez to właśnie, że napisane z perspektywy konkretnych postaci w konkretnym świecie postawionych przed problemem jakimś, określonym, cała fabuła wydaje mi się przeżyta, a bohaterowie poznani czy coś w tym sensie.

Podsumowując



6.5 (na 10.0)


Edit - ancepa - Pod opowiadaniem powinny znajdować się tylko oceny i komentarze dotyczące weryfikowanego tekstu.

Jeżeli chcesz wypowiadać się na temat ogólnego poziomu forum i tekstów na nim zamieszczonych zapraszam do HP lub do Spraw Organizacyjnych.

Zamieszczona tu ocena może być krzywdząca dla autorów, a polemika pod tym tekstem dotycząca twojej wypowiedzi nie może się odbyć, ponieważ jest to sprzeczne z regulaminem.



OOOOOOOOOOO!
Ostatnio zmieniony wt 12 lut 2013, 18:24 przez polish, łącznie zmieniany 3 razy.

21
polishbritpoper pisze:6.5 (na 10.0)
Przypominam, że w uwagach pod tekstem nie oceniamy na żadnej skali. Takie oceny zarezerwowane są ewentualnie na bitwy literackie.
Pod tekstem można autorowi przekazać własne odczucia, ewentualnie odnieść się do konkretnych partii tekstów, fabuły itd. Koncentrujemy się na ocenie jakościowej.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

23
Nie ma zapisu w regulaminie, ale nie zostały też wprowadzone gwiazdki ani inne formy punktacji. Nie wystawiamy tu ocen w żadnej skali, ani tej szkolnej, ani 10- czy 20-punktowej. Ocena w punktach, jeśli pozbawiona jest komentarza, nie ma większej wartości dla autora, który nie wie, za co te punkty otrzymał. Jeśli natomiast czytelnik napisał komentarz, punktacja jest zbędna. Żeby wystawianie punktów miało sens, powinno być uzasadnione tak, jak w Bitwach, ale wtedy wymaga to od autora komentarza znacznie większego wysiłku, niż wstukanie 5/10.

Gdyby ktoś z PT użytkowników forum miał ochotę na dyskusję o sensie bądź bezsensie oceniania na punkty, uprzejmie proszę o założenie odpowiedniego wątku w sprawach Organizacyjnych. Wtedy i te posty zostaną tam przeniesione.

A do samego opowiadania wrócę, jednak nie dziś.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

24
Przeczytałem i po zastanowieniu: nie podobał mi się ten tekst.
Motyw małżeństwa i prania brudów jest super, relacje tej pary też są ok, dialogi również.
Drażni mnie natomiast ta pralka - nie kupuję tego. Wyolbrzymianie jej znaczenia irytuje, zachowania bohaterów są groteskowe, a w połączeniu ze sztampową fabułą, całość staje się żenująco płaska. Szkoda, bo ciągłe podkreślanie znaczenia tej nieszczęsnej pralki kładzie ten tekst - przedmiot dominuje nad historią bohaterów.

Spróbujmy podsumować ten kawałek jednym zdaniem: Tekst o pralce i jej zgubnym wpływie na życie? Historia zdrady z pięknym hydraulikiem w tle? Słabo.
Autor oszukuje - demoniczna pralka i cudny hydraulik jako jedyna przyczyna rozpadu małżeństwa to kłamstwo, spłaszczanie problemu. Jasne, decyduje suma złych zdarzeń (również niezakręcona tubka z pastą lub krzywo postawiony czajnik), ale do tego dochodzi się latami i na końcu zawsze decydują wzajemne relacje/uczucia. Ech, szkoda, bo motyw spranych uczuć był dosłownie na wyciągnięcie ręki.

W tym tekście (pomyśle) jest potencjał, który pozostał prawie niewykorzystany - para młodych ludzi zamknięta w mieszkaniu ze stertą brudnych rzeczy, powolny rozpad małżeństwa i pranie brudów (dosłowne). Dla mnie jest to pomysł znakomity, warto nad nim popracować (skupić się na ludziach, pokazać ich relacje, wzajemne pozycjonowanie w zamkniętym świecie).
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

25
Skoro obiecałam, to zaczynam. Najpierw przegląd tekstu, sprawy językowe razem z innymi, gdyż uwag nie mam wiele.
Zresztą byliśmy młodzi, nie takie niedogodności musieliśmy znieść
Zbędne, z tekstu jasno wynika, że chodzi o młode małżeństwo.
bez współlokatorów mieszkających w drugim pokoju.
Zbędne.
Dzień przeprowadzki z ciasnego kilkumetrowego pokoju do prawie pięćdziesięciometrowego, niezależnego mieszkania bez właściciela, był naprawdę zimowy. Mroźny i śnieżny.
Dwa zdania wcześniej napisałeś, że w dniu przeprowadzki śnieg sypał bezlitośnie. To wystarczy, gdyż pogoda nie ma w Twoim opowiadaniu właściwie żadnego znaczenia.
do lokalu numer cztery, mieszczącego się na pierwszym piętrze.
Zbędne.
- Zostań na herbatę – zwróciłem się do przyjaciółki.
Trochę to sztucznie brzmi. Poprosiłem Aśkę, zaproponowałem Aśce - bardziej potocznie, ale też w tym kontekście bardziej naturalnie.
Wziąłem ukochaną na ręce i nonszalancko odstawiłem na łóżko.
Posadziłem na łóżku. Odstawia się filiżankę na stolik albo dziecko od piersi.
Położyłem marynarkę w kolorze dojrzałej wiśni obok żony.
Położyłem obok żony...
- Dobrze leży? – Zająłem jej miejsce w małżeńskim łożu.
- Doskonale.
- To wracaj szybko. – Żona przybiegła do pokoju.
- Kochany jesteś. – Pocałowała mnie w usta. - Ale muszę ją zdjąć.
Niepoprawny zapis dialogu. Wynika z niego, że To wracaj szybko mówi żona,która przybiegła z pokoju.
- To wracaj szybko.
Żona przybiegła z pokoju.
- Kochany jesteś. - Pocałowała mnie w usta.
dzień przed przeprowadzką zrobiliśmy pranie wszystkich brudnych ubrań.
Wiadomo,że czystych ubrań się nie pierze, więc to jest takie trochę łopatologiczne. Lepiej brzmiałoby zrobiliśmy generalne pranie albo po prostu wielkie pranie.
Dzięki temu przez miesiąc, w ogóle nie musieliśmy uzupełniać bielizny, ani tym bardziej innych elementów odzieży.
Uzupełniać bielizny? Czyli kupować? Napisałabym bardziej ogólnie: nie musieliśmy troszczyć się o ... Poza tym, nie bardzo mogę sobie wyobrazić, jak ten minimalista, który ma dwie torby całego dobytku, nie musi przez cały miesiąc prać gaci, koszul, że o skarpetach już nie wspomnę, lecz higiena bohaterów opowiadania to zasadniczo nie moja sprawa.
- Jak tam u ciebie z bielizną? – Spytałem
spytałem
Teściowa, jeszcze przed ślubem powiedziała mi jednak jasno – Bierzesz sobie siostrę gotującą Ryśku.
Teściowa jeszcze przed ślubem powiedziała mi jednak jasno: bierzesz sobie siostrę gotującą, Ryśku.
- Ej, super, po stówę, okazja.
Za stówę. Może być po stówie, jeśli chodzi o większą ilość, ale pralka była tylko jedna.
- Szukałeś pralki? – Marzena jak co dzień pytała już w progu, wracając z pracy.
Zbędne. Jak co dzień, to wiadomo, że wraca z pracy.
Marzena przyłożyła ucho do ściennych kafelek.
kafelków
- Cześć – odrzekłem. Kobieta była dość młoda. Zaryzykowałem, że – cześć, będzie odpowiednie.
- Cześć – odparła.
Nie ma komu odrzec, gdyż nie padło jeszcze ani jedno słowo. Zwyczajnie: - Cześć - powiedziałem.
Pomysł żony, żeby zapoznać się z sąsiadką okazała się trafiony.
Pomysł, żeby zawrzeć znajomość z sąsiadką, okazał się trafiony.
Zielona to nie Warszawa, więc nie mogliśmy liczyć na samoobsługową pralnię w mieście.
Przepraszam, że ja o prozie życia, lecz opowiadanie jest obyczajowe, więc spory związek z realiami ma: a co z praniem choćby ręczników i bielizny pościelowej? Przez trzy miesiące jej nie zmieniają? Majtki i skarpety to zwykła przepierka, którą można robić w ręku nawet jeśli ma się pralkę, ale wizja prania prześcieradeł i poszew w wannie to naprawdę murowany kryzys małżeński.
wyciągnął ze środka brązowe pudło. Przerzucił je przez ramię jedną ręką
Sorry, ale nie uwierzę. Nawet facet o posturze Herkulesa tego nie dokona, nie tylko ze względu na ciężar, lecz na gabaryty. Wiem, że teraz na scenę wkracza Prawdziwy Mężczyzna, ale jak realizm, to realizm.
Miło z twojej strony – zwróciłem się do nowo poznanego mężczyzny.
Nie dopowiadaj. To wynika z kontekstu.
- Popatrz jaki jestem zdolny?
Popatrz, jaki jestem zdolny! Zdanie rozkazujące nie może kończyć się znakiem zapytania. Przecinek też jest potrzebny.
W ogóle, przydałaby się w całym tekście poprawa interpunkcji,ale to już trochę zadużo, jak na moje możliwości.
Prawie nowy automat Bosch
Z hurtowni i prawie nowy? Kantują w tym kraju na każdym kroku...
Wyciągnął jakiś klucz i przykucnął przy pralce. Zaczął energicznie przy niej dłubać.

- I co? Jaki feler? – Spytałem.
- Wygląda, że wszystko w porządku z mechanizmem. Tylko, że źle podłączone.
Trochę to przekombinowane. Jeśli pralka jest sprawna, a wodę wylewa po iluś tam praniach, to znaczy, że wąż odprowadzający wodę był źle przykręcony. To sprawdza się na samym początku; widać gołym okiem, że wąż leży na podłodze i nie potrzeba "energicznego dłubania" przy pralce.
Marynarka bladła, a elegancka koszula, którą żona zakładała do pracy, stopniowo pokrywała się ciemnym osadem.
Nie. Stopniowo barwiła się na różowo. Z takiej kombinacji wyjdzie jasny róż. Swoją drogą, marnej jakości ta marynarka.

Opowiadanie całkiem zgrabne, poprawek językowych niewiele, parę zmian przydałoby się w realiach. W samej konstrukcji tekstu zbędne wydaje mi się dosłowne przytaczanie całej rozmowy, jaką bohater przeprowadził z właścicielem jakiegoś mieszkania, parę miesięcy wcześniej. Tam aż się prosi, żeby zamiast dialogu wprowadzić fragment w mowie pozornie zależnej.
Natomiast jako całość - cóż, od momentu, kiedy pojawia się Bartosz, rozwój akcji staje się bardzo przewidywalny. Samiec alfa przyszedł i kobieta będzie jego. Rysiek polonista, siedzący w domu, przeciągający w nieskończoność załatwienie dość prostej sprawy... Jakie on ma szanse? Bohater został tak wymodelowany, że samo się narzuca, kto tu będzie ofiarą, nawet bez żadnego poważnego konfliktu.
Zgadzam się tu z Pilifem - w samej sytuacji jest potencjał. Przydałoby się natomiast takie opracowanie postaci głównego bohatera (czy on naprawdę musi siedzieć w domu?), żeby czytelnikowi nie nasuwał się wniosek tyleż oczywisty, co banalny: poczciwy fajtłapa zawsze ma przechlapane...
Ostatnio zmieniony śr 13 lut 2013, 12:16 przez Rubia, łącznie zmieniany 2 razy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

26
Pilif i rubia, muszę się z wami zgodzić, widocznie coś zawiodło.

Chciałem pokazać, że wina leży po dwóch stronach i "poczciwej fajtłapy" i ofiary "samca Alfa", że bierność też jest winą, że głównych bohaterów łączy współodpowiedzialność za rozpad.
Ostatnie zdanie - "Byłem czysty" Chodzi o to, że wcale nie był, że nie powinien umywać rąk od tego co się stało.

No, ale widocznie macie rację, że rozwiązanie jest banalne. Kurdę, szkoda, że nie wyszło. Dzięki za poświęcony czas.
Dr Szymon mówi: Ban to styl niebycia. Następny!

27
Wcale nie uważam, że "nie wyszło" Przewidywalność rozwoju akcji wcale nie jest największym grzechem początkujących autorów :D Nawet podobała mi się ta zemsta w postaci zniszczenia małżonce ulubionych ciuchów. Uważam tylko, że lepiej byłoby, gdybyś nie dał Ryśkowi tylu cech, które predestynują go do roli przegranego.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron