61

Latest post of the previous page:

ONDJAKI " Ile światów ma noc"

"Literatura na świecie" nr 5-6/2012 s. 13-35
Przykład narracji pierwszoosobowej gadanej. Narrator - bohater nawija o wszystkim i o niczym, ale jednak z sensem.
Cytacik, który właściwie mógłby posłużyć za motto niejednego autora. :D
"... Co, że cię z browaru obsępiam? Nie o to biega, misiu, wyluzuj. To, co usłyszysz, to najczystsza historia, zobaczysz, jeszcze będziesz mi na końcu płacił, żebym ci ją powtórzył, albo żebym znalazł jakąś inną, podobną, ale się nie da, bo takiej jak ta... takiej drugiej, jak ta, brada, po prostu nie ma!
No, kopsnij browarek."

przełożył: Michał Lipszyc - Dzięki, kamba, za ten tekst. Podniósł mnie na duchu swoją formą, bo oznacza ona, że tak można pisać i świetnie się czyta.

Polecam zainteresowanym narracją pierwszoosobową.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

63
I swoją i cudzą, byle ględzić i napić się piwa. :)
Niekończący się potok słów i opowieści, splatających się w całość.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

64
To tzw. skaz (według Sierotwińskiego bodaj), tym narracji często w silnym nacechowaniu kolokwialnym.
Solilokwium - czyli gadanie do kogoś (obecność interlokutora najczęściej ledwie zarysowana)

Technika dość stara, dość częsta.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

65
czas odświeżyć temat.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

66
Natasza pisze:Solilokwium - czyli gadanie do kogoś
To słowo narzuca mi tylko jedno skojarzenie:

"Bohaterowie Umierają" Matthew Stover.

Można sobie poczytać dla frajdy (cudna dynamika, napięcie) a przy okazji zobaczyć jak Stover bawi się narracją.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

67
dorapa pisze:"... Co, że cię z browaru obsępiam? Nie o to biega, misiu, wyluzuj. To, co usłyszysz, to najczystsza historia, zobaczysz, jeszcze będziesz mi na końcu płacił, żebym ci ją powtórzył, albo żebym znalazł jakąś inną, podobną, ale się nie da, bo takiej jak ta... takiej drugiej, jak ta, brada, po prostu nie ma!
No, kopsnij browarek."

przełożył: Michał Lipszyc
Abstrahując od narracji pierwszoosobowej, język w tym fragmencie jest prawie tak naturalny, jak w tej reklamie:

68
Nie lubię, znieść nie mogę i strawić, gdy narrator pierwszoosobowy jest płaski jak klata (zaznaczmy przy tym, że nie amerykańskiego) trzynastolatka. Czytać się nie da pierwszosobówki przypominającej monolog nudnawego urzędnika, którego język przesiąknięty jest zwrotami rodem ze świstków i pisemek, które przez 8 godzin/dzień od 30 lat wypełnia.


Jeśli narrator nie ma charakteru, lepiej walnąć trzecioosobówkę, która trudniejsza jest jedynie w kwestii powtórzeń, zaimków.


Nie ten temat, ale podoba mi się gdy narrator wszechwiedzący ma charakter, komentuje, jest jakby osobną postacią, ale nie bierze udziału w wydarzeniach. Chwyt znany z powieści XIX wiecznej, ale potencjał raczej wykorzystany w pełni nie został - ów narrator umoralniał, próbował zgrywać autorytet, nie był zbyt zindywidualizowany.

Takie coś znakomicie sprawowało się w Morfinie.
Cały ten dżez.

69
tapy pisze:Nie lubię, znieść nie mogę i strawić, gdy narrator pierwszoosobowy jest płaski jak klata (zaznaczmy przy tym, że nie amerykańskiego) trzynastolatka. Czytać się nie da pierwszosobówki przypominającej monolog nudnawego urzędnika, którego język przesiąknięty jest zwrotami rodem ze świstków i pisemek, które przez 8 godzin/dzień od 30 lat wypełnia.
Narrator pierwszoosobowy jest zarazem głównym bohaterem (albo jednym z ważniejszych bohaterów), tak więc wszystkie niedostatki języka bardzo obciążają wówczas odbiór samej postaci. Język narracji musi być dobrze dopasowany właśnie do narratora, jego wieku, pochodzenia, wykształcenia, przynależności do jakiejś grupy społecznej, żeby czytelnik nie stwierdził, że bohater jest mało wiarygodny (w narracji trzecioosobowej dotyczy to przede wszystkim dialogów i innych wypowiedzi bohaterów, sam narrator może być "przezroczysty").
Ale język urzędniczy jest zgrzytem także wówczas, kiedy autor prowadzi narrację w trzeciej osobie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

70
tapy pisze:Nie lubię, znieść nie mogę i strawić, gdy narrator pierwszoosobowy jest płaski jak klata (zaznaczmy przy tym, że nie amerykańskiego) trzynastolatka. Czytać się nie da pierwszosobówki przypominającej monolog nudnawego urzędnika, którego język przesiąknięty jest zwrotami rodem ze świstków i pisemek, które przez 8 godzin/dzień od 30 lat wypełnia.
Nie mogę się powstrzymać i nie polecić Ci opowiadania Iwony S. Nowak "Każdy ma swoje Niebo".

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

71
tapy pisze:Nie ten temat, ale podoba mi się gdy narrator wszechwiedzący ma charakter, komentuje, jest jakby osobną postacią, ale nie bierze udziału w wydarzeniach. Chwyt znany z powieści XIX wiecznej, ale potencjał raczej wykorzystany w pełni nie został - ów narrator umoralniał, próbował zgrywać autorytet, nie był zbyt zindywidualizowany.

Takie coś znakomicie sprawowało się w Morfinie.
No chyba jednak nie do końca, jeśli mówisz o tym quasi-ontologicznym bycie narracyjnym płci damskiej ;)
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”