Witam,
taki fragment dziś do oceny.
Zależy mi głównie na jakichś radach odnośnie stylu, sprawdzeniu interpunkcji, stylistyki i ewentualnych sugestii nad jakimi elementami warsztatu pracować. Co Wam źle brzmi, nie pasuje itp
Tekst zawiera wulgaryzmy.
***
WWW Jasne, że chodziło o pieniądze, bo o co by innego? Nie jestem jednym z tych, którzy do szczęścia potrzebują adrenaliny i nurkują z rekinami. Potem wracają do domu i myślą, że spojrzeli w oczy śmierci, że zagrali va bank i wygrali, ale nie wiedzą co mówią.
WWW Ostatnio coraz częściej myślę, że chciałbym wrócić. Wtedy wydawało nam się, że od ławki pod blokiem oraz od wieczorów spędzanych na piciu piwa i jałowych rozmowach należy uciekać. Trzeba sie wybić w górę, zostawić cały ten syf za sobą. Pamiętam jak dostaliśmy pierwsze mandaty. Próba spożycia alkoholu w miejscu publicznym - bo jeden z policjantów był w porządku i dał nam najniższą stawkę, chociaż butelki były do połowy opróżnione. Akurat jeśli chodzi o polski wymiar sprawiedliwości to zawsze miałem szczęście. Ławka dalej tam stoi, a Paweł też wspominał o tym, że może już czas podziękować i grzecznie się pożegnać. Tylko czym mielibyśmy się teraz zająć?
WWW Oboje mieliśmy wielkie plany na życie, które najlepiej się omawiało przy piwie właśnie na tamtej ławce albo w ogródku za jego domem. Czas jednak mijał,, a żaden z nas ani trochę nie przybliżał się do ich realizacji. Czekałem z nadzieją, że coś się wydarzy, pojawi się w moim życiu ktoś, kto wskaże drogę. W pewnym sensie tak się później stało.
WWWW młodości, podobno wciąż jestem młody, jednak wcale się tak nie czuję, lubiłem wyobrażać sobie, że jestem innym człowiekiem. Nie boję się sięgać po to na co mam ochotę, realizuję kolejne cele. Ufam własnym wyborom i jestem pewny, że osiągnę cokolwiek postanowię. Potem okazało się, że już jestem takim człowiekiem. Odważnym, bezkompromisowym, gotowym podjąć duże ryzyko. To zadziwiające jaki w jednostce drzemie potencjał, z którego nawet nie zdaje sobie sprawy. Wystarczy znaleźć się w odpowiednim środowisku albo we właściwych okolicznościach. Jestem na to dobrym przykładem.
WWWPrzez większość życia odczuwałem jakiś niedobór. Pewności siebie, kobiet, pieniędzy, uwagi rówieśników. Miałem problemy, wcale nie nadzwyczajne, takie z jakimi zmaga się większość nastolatków. Potwierdziła to pani psycholog. Powiedziała, że to wszystko o czym mówię jest normalne i nie mam się czym przejmować, że przejdzie samo. Czekałem więc, a otuchy dodawała mi myśl, że w koćnu spróbuję tego wszystkiego na co teraz mam ochotę.
***
WWWByło gorące lato, a nam doskwierał ciągły nadmiar wolnego czasu. Kiedy jesteś dzieckiem możesz grać w piłkę, jeździć na rowerze, huśtać się, odpalać petardy albo jak zahipnotyzowany wpatrywać się w filmy sensacyjne. Potem dorastasz i możesz robić wile innych rzeczy, ale na większość po prostu nie masz ochoty. Słońce zaszło, a my siedzieliśmy przy świetle jarzeniówki. Ja na sofie, Paweł w fotelu naprzeciw. Rozmawialiśmy, pijąc piwo, a w tle grał John Coltrane. Nie czy to ważne, zapamiętałem, że z głośników płynął właśnie utwór Blue Train z płyty o tym samym tytule, kiedy zadzwonił Jarek. Kwadrans później witaliśmy go w przedpokoju.
WWW- Więc jednak żyjesz - stwierdził Paweł.
WWWPrzez ostatnie trzy miesiące nie mieliśmy od niego żadnej wiadomości. Zaczęliśmy się martwic, że może miał wypadek, więc któregoś dnia zadzwoniliśmy na domofon. Usłyszałem głos matki Jarka. Powiedziała, że z nim wszystko w porządku, ale ostatnio dużo pracuje i nie ma czasu na balangi. Nigdy nas nie lubiła. To jego milczenie było o tyle dziwne, że nasza trójka zawsze trzymała się razem, widywaliśmy się prawie codziennie, a tu nagle coś takiego.
WWW- Żyję. Nawet całkiem nieźle - odparł i zaczął opowiadać o nowej pracy. Wyszliśmy na górę po schodach, z powrotem do pokoju, w którym Coltrane grał swój jazz.
WWWPo raz pierwszy widziałem taką fascynację na jego twarzy. Była jeszcze większa niż wtedy kiedy kupił pierwszy samochód. Mówił o elastycznych godzinach pracy, fascynującym człowieku jakim jest nowy szef, dużych pieniądzach, wielkich możliwościach i małym wysiłku.
WWW- Ale co ty właściwie robisz? - zapytałem. Wydało mi się dziwne, że przez kwadrans nie powiedział nic konkretnego
WWW- Zlecenia są różne. - Przerwał na chwilę. - To nie taka zwyczajna praca z ogłoszenia. Miałem szczęście, bo ktoś mnie polecił. Teraz wy macie okazję, bo szef nabrał do mnie zaufania. Powiedział, że mogę wziąć do pomocy dwóch chłopaków, ale muszę za nich ręczyć. Poza wami nie znam nikogo takiego.
WWWSpojrzał na Pawła, potem na mnie. To było takie dziwne. Zjawił się w nocy po trzech miesiącach milczenia z propozycją pracy.
WWW- Więc jak? - zapytał.
WWW- Co jak?
WWW- Jesteście zainteresowani?
WWW- Niby czym?
WWWWestchnął, podniósł się z sofy i sięgnął do kieszeni.
WWW- Wiecie jak to się mówi. Nie ważne jaka praca, ważna wypłata - mówiąc to wyjął plik banknotów. - Moja tygodniówka. Nieźle, co?
Zaskoczeni spojrzeliśmy na pieniądze.
WWW- Ile tego jest?
WWW- Jak chcesz to przelicz - powiedział rzucając banknoty Pawłowi na kolana.
WWWZaczął liczyć. Pomylili się przy tym dwa razy, pewnie z podniecenia.
WWW- Kurwa. Dwadzieścia jeden stów.
WWW- Jaja sobie robisz? - zapytałem.
WWW- Żadnych jaj, panowie. Robota jest pewna, a pieniądz łatwy. Decydujcie się, bo okazja przepadnie. A wy resztę życia będziecie żałować stojąc przy taśmie produkcyjnej i ładując śrubki do kartonowych pudełek.
WWWTo była akurat prawda. Paweł miał tylko maturę, ja oblałem pierwszy rok studiów. Na rynku pracy czekały na nas co najwyżej ochłapy, o które i tak będzie trzeba walczyć.
WWW- Powiedz nam wreszcie o co chodzi, bo chyba nie o roznoszenie ulotek.
WWW- Nie - uśmiechnął się z przymusem. - Zdecydowanie inna branża.
WWWWciąż nie chciał zdradzić szczegółów, ale zaproponował, że weźmie nas ze sobą, bo ma do wykonania proste zlecenie, i wtedy opowie więcej. Nie oczekiwał nic ponadto, żebyśmy siedzieli w samochodzie. Zgodzilismy się.
Trzeci zjazd w prawo
1
Ostatnio zmieniony wt 10 cze 2014, 15:04 przez Joem, łącznie zmieniany 1 raz.