Zemsta Elfa:Przebudzenie [fantasy] (fragment powieści)

1
Kiedyś pisałem powieść, ale jako, że strasznie mi to nie wychodziło i popełniałem strasznie dużo błędów zaniechałem tego. Teraz ponownie wracam do pisania i zacznę może od krótkiego fragmenciku. Zobaczymy, czy udało mi się wyzbyć starych nawyków :)

Drzwi karczmy otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia weszło pięciu mężczyzn uzbrojonych po zęby. Ich głośne zachowanie nikogo nie dziwiło, gdyż często widywało się tu takich „poszukiwaczy przygód”. Zajęli jeden z większych stolików i zaraz zamówili jadło i napitki.
- Cholerna zima. Ziąb niczym w Kernwelln – odezwał się jeden z mężczyzn z krótko przyciętymi czarnymi włosami.
- Co Ci w zimie nie pasuje Born? Ubrać się cieplej trza było – odparł najgrubszy z przybyszów.
- Zamknij się Carl. Wyglądał bym jak Ty, też by mnie ziąb nie doskwierał.
- Panowie, po co te spory – próbował uspokoić towarzyszy młody blondyn z blizną pod lewym okiem. – Wszak nie zapominajcie, że nie przebyliśmy tej drogi bezcelowo.
- Racja Sterem – odezwał się mężczyzna z kuszą u boku. – Widzicie go gdzieś tutaj? Chyba że ten grubas z miasta nas oszukał. Jeśli tak to… - mężczyzna przetarł znacząco po kostkach prawej dłoni.
- Nie sądzę – zaprzeczył człowiek zwany Bornem. – Gdyby ktoś połamał Ci cztery palce jednej ręki i obiecał, że zrobi to samo z drugą, też byś nie kłamał.
Nikt nie zdążył odpowiedzieć mężczyźnie, gdyż akurat nadeszły dwie kelnerki niosące cielęcinę, trzy bochny chleba i pięć kufli piwa. Grubas o imieniu Carl oblizał się na widok jedzenia po czym klepnął jedną kelnerkę w zadek śmiejąc się przy tym co bardziej przypominało charczenie dogorywającego świniaka.
- Dziwię się czasami dlaczego nam towarzyszysz Carl – powiedział zniesmaczony scena Born odkrawając sobie kawałek cielęciny.
- Nie wiem, może dlatego, że najlepiej władam toporem w Północnych Krainach! – odparł Carl z pełnymi ustami jadła opluwając przy okazji część stołu.
- Następnym razem jak żresz, to nie otwieraj łaskawie swej gęby – rzucił Sterem widząc kawałki przeżutego jedzenia na stole.
- Dobra, już nie płacz – odparł Carl podnosząc swój kufel z piwem. – Panowie, proponuję wznieść toast za przyszły nasz dobytek!
- Chcesz świętować przed wykonaniem roboty? – zapytał mężczyzna z kuszą u boku.
- A co w tym złego! Praktycznie jesteśmy na jego tropie, już nie spierdoli.
- Uspokój się, bo zaraz cała gospoda będzie wiedziała po co tu jesteśmy – oburzył się Born.
- Panowie, uprzejmie prosiłbym o zamknięcie swoich nie wyparzonych gęb – odezwał się piąty mężczyzna. Dopiero teraz towarzysze spostrzegli, że nie je on razem z nimi, tylko przygląda się postaci siedzącej w rogu gospody.
- Co Ty, nie gadaj że tu jest – powiedział Sterem zatrzymując rękę z kawałkiem chleba w połowie drogi do swych ust. Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko znacząco przekręcił głową.
- Ani mi się ważcie gapić w jego stronę – ostrzegł towarzyszy Born. – Jeśli tylko zorientuje się, że po niego przyszliśmy, nawieje nam i nici z kasy. On też musi odpoczywać, więc poczekamy, aż uda się do pokoju, a wtedy zaatakujemy.
- Mnie tam się nie spieszy – odpowiedział Carl tak, jakby informacja o odnalezieniu celu nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.
Ostatnio zmieniony pn 24 mar 2014, 23:41 przez Caldur, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Próbujesz pokazać bohaterów, oswoić z nimi czytelnika i bardzo fajnie, że chcesz to zrobić poprzez obraz i akcję. Tylko, że więcej może dynamicznych opisów by się przydało, nie tylko informacyjne. Więcej akcji. Więcej charakteru.

Wchodzą do karczmy, niby są groźnymi wojownikami, a Ty opisujesz jakbyś podawał ich na tacy. Jak się dowiedziałam co zamówili, to czekałam aż napiszesz ile złota mają przy sobie :-)

A Carl to mógłby dostać fangę za plucie na towarzyszy żarłem.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

3
Tak, za gładki ten opis - ale ma zadatki na dobre opowiadanie,
tylko:
Caldur pisze:Do pomieszczenia weszło pięciu mężczyzn uzbrojonych po zęby
To standartowe zdanie "uzbrojonych po zęby" zostaw małolatom, którzy dopiero przymierzają się do pisania
ty w tym miejscu opisz wygląd wchodzących, podkreślając charakterystyczne dla nich róznice
dalej:
Caldur pisze:Cholerna zima. Ziąb niczym w Kernwelln – odezwał się jeden z mężczyzn z krótko przyciętymi czarnymi włosami.
- Co Ci w zimie nie pasuje Born? Ubrać się cieplej trza było – odparł najgrubszy z przybyszów.
- Zamknij się Carl. Wyglądał bym jak Ty, też by mnie ziąb nie doskwierał.
Tak rozmawiaja grzeczne panienki u cioci Kloci na imieninach - nie chodzi mi o styl, tylko o ekspresję wypowiedzi - zbyt gładkie, bez emocji
Ale początek już jest, teraz: pracuj, poprawiaj, pracuj, poprawiaj... i coś się wykluje :)

[ Dodano: Sob 21 Gru, 2013 ]
Ach, jeszcze jedno skojarzenie: dlaczego u licha akcja musi zaczynać sie w karczmie?! Nie ma innych przyjemniejszych miejsc?
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

4
Fragment czytało mi się całkiem przyjemnie, aczkolwiek dialog wydawał się trochę sztuczny i przymuszony - odrobinę inaczej wyobrażam sobie rozmowę wieloletnich zabijaków. Polecam poczytać Sapkowskiego, jak dla mnie naprawdę nieźle opanował sztukę tworzenie realistycznych wypowiedzi. Niemniej przyjemny fragment, choć trochę mało w nim opisów, daje niezłe perspektywy na przyszłość :)
Ach, jeszcze jedno skojarzenie: dlaczego u licha akcja musi zaczynać sie w karczmie?! Nie ma innych przyjemniejszych miejsc?
Może na przykład przytulna hobbicia norka? ;)

5
Nie pamiętam już, czy to w "Galerii Złamanych Piór" czy w "Piszemy Bestsellera" była porada, żeby nie robić scenki dialogowej z więcej niż trzema postaciami na raz, bo czytelnik się pogubi, kto jest kim i o co mu chodzi.
Jak tak czytam powyższy fragment, to dochodzę do wniosku, że była to bardzo dobra rada.

Trochę za dużo postaci na dzień dobry i za dużo imion do spamiętania. Może gdybyś poświęcił każdemu zabijace osobny akapit, nie czułabym się tak zagubiona. Bo to, że ktoś jest gruby albo ma bliznę pod okiem to trochę mało.

Moim zdaniem trochę lepiej wyglądało by to, gdyby zamiast np.
Caldur pisze:- Co Ci w zimie nie pasuje Born? Ubrać się cieplej trza było – odparł najgrubszy z przybyszów.
- Zamknij się Carl. Wyglądał bym jak Ty, też by mnie ziąb nie doskwierał.
...było:
Caldur pisze:- Co Ci w zimie nie pasuje Born? Ubrać się cieplej trza było – odparł Carl, najgrubszy z przybyszów.
- Zamknij się. Wyglądał bym jak Ty, też by mnie ziąb nie doskwierał.
Wtedy imię byłoby tuż obok tej charakterystycznej cechy i od razu łatwiej zapamiętać, że ten najgrubszy to Carl itd.

6
Caldur pisze:Zajęli jeden z większych stolików i zaraz zamówili jadło i napitki.
zrobiłeś wejście smoka do hasioka
najpierw dajesz pięciu uzbrojonych po zęby twardzieli a potem enigmatycznie zamówienie; jak zamawiali? jestem ciekaw czy przekrzykiwali się, czy pogrozili obsłudze czy co? wyobraziłeś sobie tę scenę czy idziesz na skróty? jak kreujesz bohaterów, to nie pomijaj żadnej okazji żeby ich kreować, bo powyższe zdanie nic nie wnosi- dalej mogłeś przecież tylko wspomnieć, że dialog prowadzony był w czasie oczekiwania na zamówienie. poza tym wystarczyłoby zaraz zamienić na choćby głośno i przemeblować poprzednie zdanie tak, by odnosiło się wprost do zamówienia.

dialog jest nieczytelny i przypomina podwieczorek arystokratyzujących podlotków, nie zaś łowców głów- nędza.
dlatego też dobrze byłoby część dialogu wyprowadzić na zewnątrz- choćby niech jeden zamawia (i wtedy dać jego opis, a potem niech siedzi cicho- i już jedna gęba mniej w dialogu)

postacie nie są zróżnicowane, zlewają się a i drewniane kwestie mają, nędza. poza tym trzy bochny chleba, pięć kufli (mało jak na poszukiwaczy przygód, wstyd) a tej cielęciny ile?
informacje o menu też mają czemuś służyć; mają pokazać np standard lokalu, albo status bohatera, wypisywanie ot tak zawartości talerza świadczy o pisaniu co się wie...

bonus track:
Caldur pisze:Gdyby ktoś połamał Ci cztery palce jednej ręki i obiecał, że zrobi to samo z drugą, też byś nie kłamał.
drewno

z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał
tak to się robi, źródła cytatu nie muszę chyba podawać

7
Caldur pisze: Drzwi karczmy otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia weszło pięciu mężczyzn uzbrojonych po zęby. Ich głośne zachowanie nikogo nie dziwiło, gdyż często widywało się tu takich „poszukiwaczy przygód”.
Pompujesz scenę, by zaraz stwierdzić... "a, to tam nic takiego".
Dodaj tym gościom trochę życia, trochę werwy. Ich głośne zachowanie to tylko trzaśnięcie drzwiami? Nie sądzę. Coś mówią? Śmieją się? Co zamawiają albo raczej jak to robią? Tracisz cały klimat tego "wejścia smoków".
Caldur pisze:- Co Ci w zimie nie pasuje Born?
Z jakim szacunkiem... ;)
Zwroty piszemy wielką literą w listach. W dialogach już nie.
Caldur pisze:Wyglądał bym
wyglądałbym
Caldur pisze:mężczyzna przetarł znacząco po kostkach prawej dłoni.
"przetarł po kostkach dłoni"? Nie rozumiem. Co przetarł? Nie widzę tego gestu.
Caldur pisze:- Dziwię się czasami dlaczego nam towarzyszysz Carl – powiedział zniesmaczony scena Born odkrawając sobie kawałek cielęciny.
- Nie wiem, może dlatego, że najlepiej władam toporem w Północnych Krainach! – odparł Carl z pełnymi ustami jadła opluwając przy okazji część stołu.
- Następnym razem jak żresz, to nie otwieraj łaskawie swej gęby – rzucił Sterem widząc kawałki przeżutego jedzenia na stole.
- Dobra, już nie płacz – odparł Carl podnosząc swój kufel z piwem.
Poważnie? Tak się zachowują zabijaki, które przed momentem gadały o wyłamywaniu komuś palców, żeby nie kłamał. Sorry, ale zupełnie tego nie kupuję. Tak ugrzecznieni ci goście u Ciebie, że przypominają raczej przechwalających się i spierających gimnazjalistów.

Dalej nie jest lepiej. Potencjalny cel mógł być tutaj i... JEST! Więc co zrobimy? Omówimy plan jego dorwania tu na miejscu. Bo czemu by i nie? Ja wiem, że oni są mega i im się wywróżyło, że typ ich nie dosłyszy, ale ta "ostrożność" jest komiczna.

Ech, niestety, ale kompletnie nie kupuję tych postaci. Warsztatowo na pewno coś się ruszyło, ale kreacja bohaterów słaba. Mało wiarygodni, zlewają się między sobą i brak jakoś im charakterków, niestety. Ucieka w ten sposób klimat.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

8
A mi się nawet podobało.

Plusem jest fakt, że przeczytałam tekst i od razu zrozumiałam, o co chodzi - to znaczy, nie musiałam zatrzymywać się przy poszczególnych zdaniach i próbować zrozumieć ich sens.

Dialogi też nie są złe. Moim zdaniem brzmią całkiem realistycznie. Tu bohaterowie zastanawiają się, czy ktoś ich okłamał, tam naśmiewają się z jednego, bo za dużo je... Czyli generalnie bardzo fajnie. Człowiek się nie nudzi i przy okazji zdobywa informacje.

Minusy? No... to chyba będą te niuansiki, o których mówili przedmówcy. No wiesz, fakt, że goście gadają o zarżnięciu jakiegoś kolesia, a on, jeśli dobrze zrozumiałam, siedzi w tej samej karczmie i może to usłyszeć. Ciut mało prawdopodobne.

"Uzbrojeni po zęby" - wytłumacz mi proszę, jak rozumiesz to pojęcie. Proszę o dookreślenie. Uzbrojeni w co? Mieli topory, mieczy, noże, łuki, czy co oni tam mieli?

Napisałeś "wracam do pisania"i po tekście to widać. Jest tu zalążek stylu... zalążek, ale to zawsze coś. Moim zdaniem powinieneś jeszcze popracować. Zastanowić się, co chcesz przekazać w powieści i jak to przekazać. Powodzenia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”