Noce

1
Znów jest tak późno,
Snu szukam
Lecz próżno.

Zegar wybija kolejną po północy godzinę,
Choć tak bardzo chcę
Nie zapadam w sen.

Śny się już pojawiają,
Ale ja wciąź nie śpię.
Wyobraźni oczami
Na jawie ze snami.

Północ to było tak dawno
Zmrok zapadł przed wiekami
Ja z boku na bok
Z otwartymi powiekami.
Ból mięśni całego ciała
Wygina mną jakby szatan
Jakby to była kara.

Przyznaję wszystkie grzechy
Chętnie popełniam
Czy czyścić mą duszę ma
Kolejna noc bezsenna.

Kolejne sekundy kolejnej minuty
Mijają w kolejnej godzinie.
Jestem taki zmęczony
Chce spać
Niech bezsenność przeminie.
Błagam rwąc duszę
Na wiele kawałków
To boli jakbym ciął skórę
Kawałek po kawałku.
To pali me wnętrze
I Cierpię wielce
Ale jednocześnie
Pozwala zauważać
Gro zdarzeń na które w dzien
Nigdy nie zważam.
Pozwala przemyśleć
Otwiera oczy i wiem kim jestem.
To także być bywa niezwykle bolesne.
Pozwala się zbliżyć do samego siebie
Kim jestem w tym świecie
Głębiej patrzę w swe istnienie.
Cóż na siłę otwiera mi oczy
Przez to znów nie śpię
I w głąb siebie
Mam spojrzenie

Kara ta którą cierpię
Za to kim jestem
W kolejnych godzinach uświadamia spojrzenie
Że słusznie należy
Traktować me istnienie
W ten sposób

Bezsenność znam dobrze
Każdej jednej nocy
Organizm do zera pozbawiony mocy
Ale atak siły która mną targa
Nie pozwoli mi zasnać
Wenètrzna latarnia

I krzyczy bym nie zasypiał
I szarpiąc moim ciałem
Pokazuje kim jestem
Jakim jestem wałem
Skaza na ludzkości
Zły człowiek
Niedobry
Gnij w swej maluczkości
Sen dla ludzi dobrych
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron