61

Latest post of the previous page:

Po pierwsze, w kategorię "utrzymywać się z pisania", powinny być zwyczajowo wpisywane dochody z zajęć, których by bez tego pisania nie było, czyli właśnie ze spotkań autorskich oraz tekstów, które zostały sprzedane jako dzieła konkretnego pisarza.
Po drugie, pozwolę sobie nieśmiało zauważyć, że jest różnica, czy się zarobi tę średnią krajową pisząc, jeżdżąc na spotkania i robiąc wszystko to, co dla pisarza jest naturalne - czy (umownie) kopiąc rowy. Załóżmy, że i tu, i tu średnia krajowa, czyli tyle samo. Ale czy satysfakcja taka sama? :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

62
Romek Pawlak pisze:Ale czy satysfakcja taka sama? :)
Zabrzmiało z deka jakby zawód (nie lubię tego słowa w kontekście pisarza) pisarza był lepszy od kopacza rowów. Dla mnie, niezależnie od tego czym zajmuję się w danym momencie, satysfakcja jest wtedy, kiedy jestem zadowolony z ostatecznego rezultatu.

63
Nie sprowadzajmy wszystkiego z jednej strony do absurdu, z drugiej do politycznej poprawności, zgoda? :)
Zgódźmy się, że jeśli ktoś chciałby przede wszystkim być pisarzem i z tego się utrzymywać, to dla niego będzie istotne, czy zarabia spełniając swoje marzenie, czy realizuje je po godzinach. Takich przypadków jest mnóstwo - wszelkie fora pełne są wyznań w rodzaju: "pracuję w x, ale chętnie bym to rzucił, gdybym tylko mógł się utrzymać z pisania". I do tego się odniosłem.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

64
Romek Pawlak pisze:Zgódźmy się, że jeśli ktoś chciałby przede wszystkim być pisarzem i z tego się utrzymywać, to dla niego będzie istotne, czy zarabia spełniając swoje marzenie, czy realizuje je po godzinach.
Zgódźmy się też, że kopanie rowów w dzień i pisanie w nocy nie przeszkadza zostać Zajdlem ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

65
Czasem nawet pomaga :)
Nieśmiało jednak powtórzę, że odnosiłem się do kwestii utrzymywania się z pisania. I marzenia, aby to móc robić. Wtedy jednak nie są to zajęcia równoprawne - przynajmniej zdaniem osoby, która chciałaby się z pisania utrzymywać. Mogę to powtarzać do znudzenia, ale czy warto? :P
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

66
widzę to tak: człowiek ma w miarę sporo wolnego czasu w liceum i na studiach. Na tym etapie powinien

a) nauczyć się pisać uzyskując jakość tekstu pozwalającą na jego publikację

b) napisać i nawymyślać dużo dobrych tekstów na zapas.

c) debiutować i prowadzić stały ostrzał czasopism

d) przeprowadzić pierwszy atak książką i mić co najmniej kilka następnych w zapasie.

Dorosłe życie, praca, założenie rodziny to niestety chroniczny brak czasu.
Mam dwie gazety kupione na pocz. tygodnia które zdążyłem przekartkować w klopie.
może jutro zacznę czytać pierwszą...

67
Endrju, jak zwykle, masz racje.
Z gazetami mam podobnie.
Dobrze, ze metrem do fabryki jeżdżę, mam ok 40 min na czytanie, bo pisać sie tam nie da.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

68
Andrzej Pilipiuk pisze:widzę to tak: człowiek ma w miarę sporo wolnego czasu w liceum i na studiach. Na tym etapie powinien

a) nauczyć się pisać uzyskując jakość tekstu pozwalającą na jego publikację

b) napisać i nawymyślać dużo dobrych tekstów na zapas.

c) debiutować i prowadzić stały ostrzał czasopism

d) przeprowadzić pierwszy atak książką i mić co najmniej kilka następnych w zapasie.
Zależy to pewnie od rodzaju studiów, ale z przykrością stwierdzam, że kompletnie nie ma czasu na cokolwiek w trakcie studiowania. Na uczelniach wymaga się od studenta bardzo dużej ilości czasu poświęconego na przygotowanie się do zajęć. Z jednej strony jest to dobre, z drugiej... ja na swojej gitarze pograłem przez 10min w ciągu ostatniego miesiąca, o pisaniu nie będę nawet wspominał.
Chyba, że miał Pan na myśli studia bardziej związane z literaturą. Tutaj pewnie jest inaczej.

Niestety jeśli chce się studiować i pisać na poważnie, to trzeba nieźle sobie zorganizować czas. Z doświadczenia wiem, że nie jest to prosta sprawa, bo czasami trzeba rzucić wszystko i pisać sprawozdanie z zajęć...

69
Kamil D. pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:widzę to tak: człowiek ma w miarę sporo wolnego czasu w liceum i na studiach. Na tym etapie powinien

a) nauczyć się pisać uzyskując jakość tekstu pozwalającą na jego publikację

b) napisać i nawymyślać dużo dobrych tekstów na zapas.

c) debiutować i prowadzić stały ostrzał czasopism

d) przeprowadzić pierwszy atak książką i mić co najmniej kilka następnych w zapasie.
Zależy to pewnie od rodzaju studiów, ale z przykrością stwierdzam, że kompletnie nie ma czasu na cokolwiek w trakcie studiowania. Na uczelniach wymaga się od studenta bardzo dużej ilości czasu poświęconego na przygotowanie się do zajęć. Z jednej strony jest to dobre, z drugiej... ja na swojej gitarze pograłem przez 10min w ciągu ostatniego miesiąca, o pisaniu nie będę nawet wspominał.
Chyba, że miał Pan na myśli studia bardziej związane z literaturą. Tutaj pewnie jest inaczej.

Niestety jeśli chce się studiować i pisać na poważnie, to trzeba nieźle sobie zorganizować czas. Z doświadczenia wiem, że nie jest to prosta sprawa, bo czasami trzeba rzucić wszystko i pisać sprawozdanie z zajęć...
Pan Andrzej ma całkowitą rację. Wydaje mi się, że ważniejsze od rodzaju studiów jest Twoje nastawienie do pisania. Każde studia mają kilka zajęć typowo "zapychających", które nie są Ci do niczego potrzebne na danym kierunku, a możesz spożytkować je np. na 1,5 godzinne pisanie. Sam tak robię i polecam - wracasz do domu z kilko(nasto)ma stronami napisanej powieści, a w swoim zaciszu masz sporo dodatkowego czasu na naukę. Połączenie jednego z drugim.

No, chyba że ktoś jest jednocześnie na prawie i medycynie. Wtedy już nic Ci nie pomoże.

I znowu, kwestia priorytetów. Albo kończysz studia z kilkoma książkami na koncie i masz porządny, pisarski start, albo traktujesz to jako hobby i publikujesz sobie spokojnie na blogach.

70
Im więcej obowiązków tym łatwiej zorganizować czas i mniej go tracić. U mnie często nie ma możliwości pisać na zajęciach. Mamy bardzo małe specjalizacje po 5,6 osób na wykładzie. Z doświadczenia wiem, że moje studia i brak czasu są dla mnie po prostu często wymówką. Wydawało mi się, że nie mam czasu na nic, a jednak zawsze znajdzie się na korepetycje, inną pracę, spotkanie czy nagminne czytanie książek. Studia jakoś mnie odsunęły od pisania paskudnie, ale to raczej wina mojego pisarskiego braku konsekwencji i ich tematu niż samego czasu.
Życzę Kamilu zorganizowania czasu! Na pewno się da :)

71
Ja mam 9 osób na roku. Na wykłady chodzi ok połowa, to trochę utrudnia. Wiem, że zapchajdziury są zwykle olewane, problem w tym, że nie każdy taki przedmiot da się zaliczyć samą obecnością...

Jeśli mówimy o pisaniu na wykładach... cóż.. oczywiście, że tak się robi! Ale jakbym od razu napisał, to pewnie by się posypało o braku szacunku etc.

Ja tylko chciałem zaznaczyć, że tak na prawdę na studiach nie ma zbyt wiele czasu na robienie czegokolwiek innego. Oczywiście, że można poświęcić taką zapchajdziurę... ale to ok 3h tygodniowo (wiem, zawsze coś!)

Ale i tak zgadzam się z Wami. Pisać dużo i kiedy można, zawsze się coś uda zrobić.

72
Ja - powiem szczerze - też jakoś tej masy wolnego czasu, którą mi obiecywali w czasie studiowania, zwyczajnie nie widzę. No, chyba że uznamy za rozwój twórczy pisanie raportów na pięć laboratoriów tygodniowo ;)
Prawdą jest, że czas się znajdzie zawsze, ale mam go znacznie mniej w liceum. Nie ma mowy o trzaskaniu 40k dziennie, jak to drzewiej bywało.
jestem zabawna i mam pieski

73
Też miałam masę roboty na studiach, więc Was jak najbardziej rozumiem. A na piątym roku, kiedy równolegle pracowałam (w zawodzie), to już w ogóle miałam grafik dopięty na agrafkę ;) Ale tak - coś jest w tym, że im mniej ma człowiek czasu, tym lepiej się organizuje.

Z drugiej strony, nic na siłę. Ja na przykład dopiero mocno po studiach (mając pełnoetatową pracę i małe dzieci czyli nie mając W OGÓLE czasu na nic - na studiach ma się TRZY MIESIĄCE WAKACJI o czym tak łatwo zapomnieć, dopóki nie ma się W OGÓLE wakacji) stwierdziłam, że mam cokolwiek do opowiadania tym pisaniem. Nie, nie uważam, że jest to jakieś wzniosłe przesłanie, ale po prostu dopiero mam o czym pisać. I nie była to autobiografia :D, tylko najpierw space opera, a teraz science fiction bliskiego zasięgu.

Więc różnie bywa.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

archiwizowanie plików

74
Co do archiwizowania urobku, zamiast wszelkiego rodzaju nośników, mam jedną sprawdzoną metodę: po skończeniu KAŻDEGO etapu pisania/dopisywania/poprawiania tekstu wysyłam go sobie na maila. Po prostu nie zamknę go, póki nie wyślę. Na bieżąco usuwam wiadomości z załącznikiem z tekstem, pozostawiając 2-3 ostatnie. No nie ma bata, żeby to utracić!

75
smtk69 pisze: Zgódźmy się też, że kopanie rowów w dzień i pisanie w nocy nie przeszkadza zostać Zajdlem ;)
myślę że przeszkadza bo J.A.Zajdel zajmował się ochroną radiologiczną ;)

*

idealne zajęcie dla pisarza? Praca dróżnika przy rzadko uczęszczanej linii kolejowej. Trzeba siedzieć na dyżurze, raz na godzinę spuścić szlaban bo jedzie pociąg. Wyjść nie można bo może w każdej chwili zadzwonić telefon żeby spuścić szlaban bo jedzie coś pozarozkładowego...

ciepło, sucho, prąd jest, czas jest, herbata jest, kanapki są... ;)

a do tego raz na miesiąc wpada te 1300 netto! ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”