Była wigilia; twarze rozjaśniał błysk świateł sztucznej choinki. Był barszcz w ceramicznych kubkach, lecz żadnych prezentów, bo niewiele można było już dać lub ze sobą zabrać. Materia stała się przejrzysta, jak skóra pokłutych rąk.
Tamten miał koło łóżka worek z ekskrementami, a w ręce trzymał księgi Liwiusza w przekładzie. Czytał uważnie, w milczeniu. Raz tylko zapytany, dlaczego akurat Liwiusz, odpowiedział uprzejmie – czymś trzeba się przecież zająć.
I może dlatego przeżył, w pamięci stojącego przy innym łóżku dziecka. To były dziwne święta: barszcz, dotyk chłodnej dłoni i wyblakła choinka, a poza kręgiem rodziny samotny pan, czytający Liwiusza trzy dni przed śmiercią.
2
Wszystko bardzo pięknie; jasna, zwarta i bezbłędna kompozycja, wyraziście i przenikliwie oddająca pewien obraz, a w szczególności perfekcyjny pierwszy fragment. Nie rozumiem tylko, czemu dziecko stało przy innym łóżku; może winno przechodzić koło jego (bo stać to nie miałoby chęci ani cierpliwości), choć wiem, że ruch do pomnika raczej nie pasuje.
Re: Exegi monumentum
3Świetna miniatura. Do rozczytania powrócę, bo piękne ujęcia.Galla pisze:Była wigilia; twarze rozjaśniał błysk świateł sztucznej choinki. Był barszcz w ceramicznych kubkach, lecz żadnych prezentów, bo niewiele można było już dać lub ze sobą zabrać. Materia stała się przejrzysta, jak skóra pokłutych rąk.
Tamten miał koło łóżka worek z ekskrementami, a w ręce trzymał księgi Liwiusza w przekładzie. Czytał uważnie, w milczeniu. Raz tylko zapytany, dlaczego akurat Liwiusz, odpowiedział uprzejmie – czymś trzeba się przecież zająć.
I może dlatego przeżył, (bez przecinka) w pamięci stojącego przy innym łóżku dziecka. To były dziwne święta: barszcz, dotyk chłodnej dłoni i wyblakła choinka, a poza kręgiem rodziny samotny pan, czytający Liwiusza trzy dni przed śmiercią.
Językowo:
bold: przegląd form osobowych "być"

kursywa: tu mi brzmiało "łatwizną" i nie najlepsze rozwiązanie imiesłowowe (IMO)
pokreślone: jakoś tautologią semantycznie poszło - i znowu "łatwizna" obrazu emocjonalnego.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
4
W stu słowach każde jest ważne. Ciekawe zadanie z tymi drabblami.
Gorgiaszu, bardzo dziękuję. W pewien sposób centrum akcji jest przy innym łóżku – to druga śmierć, poza opowieścią. Dlatego tam stoi dziecko. Tego czytającego dostrzega jakby kątem świadomości.
Nataszo, cenne uwagi! Wypuntowałaś mi dokładnie to, co zmieniłam bez przekonania, żeby się zmieścić w stu słowach.
A co do mnogości bytów w pierwszym akapicie – dwa są zamierzone, trzeci mi umknął, a powoduje zbyt duży tłok.
Muszę przemyśleć wszystkie uwagi i spróbuję zmienić tak, by wyrazić więcej.
Gorgiaszu, bardzo dziękuję. W pewien sposób centrum akcji jest przy innym łóżku – to druga śmierć, poza opowieścią. Dlatego tam stoi dziecko. Tego czytającego dostrzega jakby kątem świadomości.
Nataszo, cenne uwagi! Wypuntowałaś mi dokładnie to, co zmieniłam bez przekonania, żeby się zmieścić w stu słowach.

Muszę przemyśleć wszystkie uwagi i spróbuję zmienić tak, by wyrazić więcej.
5
ciekaweGalla pisze:Ciekawe zadanie z tymi drabblami.

__________
tak mi się:
fajnie mi zagrało: konotacje rozjaśnione (twarze) i sztuczna choinka.Galla pisze:rozjaśniał(y)błysk ?? świateł(ka) sztucznej choinki
Ale rozjaśniał błysk - to jest nietentego z czasownikiem niedokonanym, wielokrotnym.
rozjaśniały błyski ? (rozjaśnił - rozjaśniał)
Twarze rozjaśniały lampki (żaróweczki?)sztucznej choinki.
ale teraz brakuje "silnego" rytmu (błysku) zdania. :(
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
6
Ja bym zamienił "błysk" na "blask", bo też mi coś tutaj zgrzytnęło, podobnie jak Nataszy.
A jeśli mowa o całości - piękna (choć smutna) historia zamknięta w stu słowach aż dziw, że się zmieściło.
Jestem pod wrażeniem.
A jeśli mowa o całości - piękna (choć smutna) historia zamknięta w stu słowach aż dziw, że się zmieściło.

Strona autorska: http://mateuszskrzynski.wordpress.com
7
Chiliopouder, dzięki za opinię
Macie rację z tym błyskiem. Spróbowałam poprawić i trochę zmieniłam ramy:
Pamiętała, że w wigilię twarze rozjaśniał błysk świateł sztucznej choinki. Był barszcz w ceramicznych kubkach, lecz żadnych prezentów, bo niewiele dało się już ofiarować lub zatrzymać. Materia stała się przejrzysta, jak skóra pokłutych igłami dłoni.
Tamten miał koło łóżka worek z ekskrementami; w ręce trzymał przekład Liwiusza. Czytał uważnie, w milczeniu. Raz tylko spytany, dlaczego akurat Liwiusz, odpowiedział uprzejmie – czymś trzeba się przecież zająć.
Nie wiedziała wtedy jeszcze, że jest tam, by nigdy nie zapomnieć. Stała obok rodziców, przy sąsiednim łóżku. Miała dwanaście lat, światła gasły i rozbłyskały, a za jej plecami pewien pan czytał Liwiusza, trzy dni przed śmiercią.

Pamiętała, że w wigilię twarze rozjaśniał błysk świateł sztucznej choinki. Był barszcz w ceramicznych kubkach, lecz żadnych prezentów, bo niewiele dało się już ofiarować lub zatrzymać. Materia stała się przejrzysta, jak skóra pokłutych igłami dłoni.
Tamten miał koło łóżka worek z ekskrementami; w ręce trzymał przekład Liwiusza. Czytał uważnie, w milczeniu. Raz tylko spytany, dlaczego akurat Liwiusz, odpowiedział uprzejmie – czymś trzeba się przecież zająć.
Nie wiedziała wtedy jeszcze, że jest tam, by nigdy nie zapomnieć. Stała obok rodziców, przy sąsiednim łóżku. Miała dwanaście lat, światła gasły i rozbłyskały, a za jej plecami pewien pan czytał Liwiusza, trzy dni przed śmiercią.
8
Piękny tekst, bardzo mi się podoba. I tylko taka wątpliwość mnie naszła:
Galla pisze:w ręce trzymał księgi Liwiusza w przekładzie.
No właśnie, dziecko. Nie wiem, czy dziecku autor książki utkwiłby w pamięci. Może raczej taka ogólna sytuacja, że mężczyzna nie rozmawia z nikim, nie ogląda telewizji, tylko czyta. A czy to Liwiusz, czy Łysiak albo Feynmanna wykłady z fizyki? Dzieci zwykle interesują się, o czym jest książka, a nie kto ją napisał. Jeżeli kładziesz nacisk właśnie na Liwiusza, to bardziej by mi tu pasował ktoś nieco bardziej zaawansowany wiekiem. Chłopak? Dziewczyna? Ktoś, kto o Liwiuszu może mieć mgliste pojęcie, lecz jednak samodzielnie go kojarzy.Galla pisze:I może dlatego przeżył, w pamięci stojącego przy innym łóżku dziecka.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
9
Ano, masz rację.
Pewnie można wyczuć, że tekst jest oparty na prawdziwym wspomnieniu. Tylko że u mnie w domu Liwiusz był "od zawsze". Kolekcjonowałam nazwiska z grzbietów książek i z rozmów (tak, Łysiaka też
), nawet gdy do treści zaglądałam parę lat później. Ale czytelnika to nie obchodzi. Być może wersja druga, z zaznaczonym wiekiem (mogę postarzyć) jest lepsza.
Dziękuję za opinię!
Pewnie można wyczuć, że tekst jest oparty na prawdziwym wspomnieniu. Tylko że u mnie w domu Liwiusz był "od zawsze". Kolekcjonowałam nazwiska z grzbietów książek i z rozmów (tak, Łysiaka też

Dziękuję za opinię!

10
Brałam pod uwagę, że dziecko może mieć świadomość wyższą, niż przeciętna
(z dzieciństwa też pamiętam napisy na grzbietach książek, sylabizowane w nabożnym skupieniu: Zarys teorii literatury - jedynie pierwsze słowo mi się kojarzyło, z rysunkiem, oczywiście). W Twojej miniaturce dziecko nie ma jednak cech indywidualnych, więc jako czytelnik zakładam, że jest to takie sobie, zwykłe dziecko 


Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
11
Też bym wyrzuciła stąd dziecko, ale z zupełnie innych powodów. Zestawienie: Wigilia (BTW: w znaczeniu dzień poprzedzający Boże Narodzenie powinna być wielką literą) plus samotność umierającego człowieka plus dziecko - to już się robi niebezpiecznie bliskie kiczu. Jako odbiorca mam poczucie, że mnie ktoś próbuje tanio wzruszyć i natychmiast nabieram dystansu. Może lepiej by było z premedytacją zamienić Wigilię na Wielkanoc? Wiosna, zieleń, powrót życia, Zmartwychwstanie, a tu umierający człowiek z Liwiuszem. Sam Liwiusz mnie akurat w ogóle nie gryzie, nawet w kontekście dziecka. Ale wszystko naraz - w takim akurat zestawieniu - budzi we mnie nieufność.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
12
Hmm, tak na to nie spojrzałam. Znam moje "ciągoty patetyczne", ale tutaj to zbieg okoliczności.
Akurat tej Wigilii (masz rację, dużą literą) nie zmienię. Miniaturowe formy, wydaje mi się, mogłyby ukazywać w ciekawy sposób wspomnienie, radę, jakąś prawdę (podziwiam zbiory myśli Sandora Maraiego!). I dowolność utworu jest ograniczona, jeśli czerpią z prawdy.
Najmniej ważne jest tu dziecko i mogę z niego spokojnie zrezygnować. Dzięki za uwagi

Najmniej ważne jest tu dziecko i mogę z niego spokojnie zrezygnować. Dzięki za uwagi

13
Wyłamię się z trendu: ta miniatura mi się bardzo podoba, ale ona mi się podoba też właśnie z powodu dziecka, tej swoistej sztafety pamięci. Nawiasem, to dzieci rejestrują takie drobiazgi lepiej od dorosłych, są bardziej otwarte, a przy tym chciwe wiedzy, doświadczeń... i niechby to było i kiczowate, ale to prawda, że czasem tak właśnie można przetrwać. "Póki nas będą pamiętać", mówią niektórzy - słusznie.
Nad słowami można się zastanawiać, ale to jedna z lepszych miniatur zasiedlających ten dział
Nad słowami można się zastanawiać, ale to jedna z lepszych miniatur zasiedlających ten dział

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
14
Te zakończenie, te słowa sprawiają, że cały tekst nabiera szczególnej melodii. I musi być Liwiusz.czytający Liwiusza trzy dni przed śmiercią
I jeszcze to:
Takie... wprost. Doskonałe.lecz żadnych prezentów, bo niewiele można było już dać lub ze sobą zabrać