wulgaryzmy
Głupi kawałek plastiku, niegdyś książeczka. Bez niego jestem niepełnowartościowy, jak zbłąkany na salonach chudopachołek.
Żula wyrzucą z tramwaju, ale wsiądzie do następnego, a ja? Ja śmierdzę nieobywatelstwem więc kupią mi bilet w jedną stronę.
Kapitan Straży Granicznej uściśnie mi dłoń i po żołniersku wycedzi: powodzenia. Na jego twarzy widać będzie poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Wolałbym gdyby krzyczał: wypierdalaj.
Inny kapitan powita mnie drwiącym spojrzeniem: wyrzucili. Naleje mi jednak wódki, bo będę swój.
Tygodniami będę opowiadał. Wieczorami będę płakał.
2
niepełnowartościowy - ojej, ale długi wyraz, skąd ty takie bierzesz?
wybrakowany? widzisz, jaka oszczędnośc miejsca? :-D
jakoś coś... no nie wiem. nie lezy mi to.
swoją droga pospiesz się, bo usc to minimum 30 dni.
a zegar tyka.
ach, i... CO MIAŁEŚ PISAĆ?? NOOOO??
wybrakowany? widzisz, jaka oszczędnośc miejsca? :-D
"widac bedzie"Na jego twarzy widać będzie
jakoś coś... no nie wiem. nie lezy mi to.
swoją droga pospiesz się, bo usc to minimum 30 dni.
a zegar tyka.
ach, i... CO MIAŁEŚ PISAĆ?? NOOOO??

Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
3
No i znów się nie mogę powstrzymać, żeby Mistrza nie przytoczyć. 
Julio Cortázar "Wielbłąd uznany za niepożądanego" (tłum. Zofia Chądzyńska)
Wszystkie podania o przejście granicy załatwione, tylko Guka, wielbłąda, uznano za
niepożądanego. Guk zgłasza się na komendę policji, gdzie mu mówią, że nie można
nic zrobić, wracaj do oazy, załatwione odmownie, nie warto pisać odwołania.
Smutek Guka, powrót do ziemi dzieciństwa. Wielbłądy z rodziny i przyjaciele
otaczają go, co się z tobą dzieje, i że to niemożliwe, dlaczego akurat ty. Więc
delegacja do Ministerstwa Komunikacji, żeby wstawić się za Gukiem, ale urzędnicy
się gorszą: tego jeszcze nie bywało, wracać do oazy, ale to już, zostanie
sporządzony protokół.
Guk w oazie szczypie trawę jednego dnia, szczypie trawę drugiego dnia. Tak mija
lato, jesień. Po czym Guk znowu w mieście na pustym placu. Bez przerwy
fotografowany przez turystów, udzielający wywiadów. Osiągnięcie na placu
niejakiego prestiżu. Korzystając z niego znów postanawia wyjechać, przy bramie
wszystko się zmienia: uznany za niepożądanego. Guk opuszcza łeb, szuka
nielicznych trawek rosnących na placu. Pewnego dnia zostaje wezwany przez
megafony i uszczęśliwiony zjawia się w Komendzie. Tam uznany za niepożądanego.
Guk wraca do oazy i kładzie się. Skubie trochę trawy, a potem opiera pysk o
piasek. Podczas gdy słońce zachodzi, zamyka oczy. Z jego nozdrzy wydobywa się
banieczka, trwająca o sekundę dłużej niż on sam.

Julio Cortázar "Wielbłąd uznany za niepożądanego" (tłum. Zofia Chądzyńska)
Wszystkie podania o przejście granicy załatwione, tylko Guka, wielbłąda, uznano za
niepożądanego. Guk zgłasza się na komendę policji, gdzie mu mówią, że nie można
nic zrobić, wracaj do oazy, załatwione odmownie, nie warto pisać odwołania.
Smutek Guka, powrót do ziemi dzieciństwa. Wielbłądy z rodziny i przyjaciele
otaczają go, co się z tobą dzieje, i że to niemożliwe, dlaczego akurat ty. Więc
delegacja do Ministerstwa Komunikacji, żeby wstawić się za Gukiem, ale urzędnicy
się gorszą: tego jeszcze nie bywało, wracać do oazy, ale to już, zostanie
sporządzony protokół.
Guk w oazie szczypie trawę jednego dnia, szczypie trawę drugiego dnia. Tak mija
lato, jesień. Po czym Guk znowu w mieście na pustym placu. Bez przerwy
fotografowany przez turystów, udzielający wywiadów. Osiągnięcie na placu
niejakiego prestiżu. Korzystając z niego znów postanawia wyjechać, przy bramie
wszystko się zmienia: uznany za niepożądanego. Guk opuszcza łeb, szuka
nielicznych trawek rosnących na placu. Pewnego dnia zostaje wezwany przez
megafony i uszczęśliwiony zjawia się w Komendzie. Tam uznany za niepożądanego.
Guk wraca do oazy i kładzie się. Skubie trochę trawy, a potem opiera pysk o
piasek. Podczas gdy słońce zachodzi, zamyka oczy. Z jego nozdrzy wydobywa się
banieczka, trwająca o sekundę dłużej niż on sam.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
5
Chciałbyś!
Ale jeszcze troszkę musisz się postarać! Odrobinkę! 


Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka