Mam pytanie do osób, które już czytały - bo mimo szczerych chęci chyba nie do końca radzę sobie z interpretacją tego dzieła. Zapowiadało się klasycznie: mroczna przyszłość ludzkości zdominowana przez technologię, sieć i chaos, w środku bohater mający problem z tożsamością i opętany misją uratowania swoich dzieci. Podobało mi się to wszystko aż do mniej więcej 90% objętości książki. Mistyczny finał wędrówki z kobietą-światłem na plecach już wzbudził moje podejrzenia, że autor mógł mieć problem ze stworzeniem zakończenia trzymającego poziom całej reszty. Ale ten przeskok do naszej współczesności/teraźniejszości, do Polski, do normalnego życia... całkowicie zbił mnie z tropu

O co w tym chodziło, czy w tym szaleństwie była metoda?