2
Wyda, szanuje. Nb. kontakty międzyludzkie są przeceniane w kontekście marketingu i każde wydawnictwo o tym wie. Wielu trzecioligowych autorów wyskakuje z każdej lodówki i nie ma to żadnego przełożenia na ich popularność czy sprzedaż książek. A Internet pozwala mało społecznemu autorowi zastępować osobisty kontakt, kontaktem niebezpośrednim :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
Navajero pisze:Wielu trzecioligowych autorów wyskakuje z każdej lodówki i nie ma to żadnego przełożenia na ich popularność czy sprzedaż książek. A Internet pozwala mało społecznemu autorowi zastępować osobisty kontakt, kontaktem niebezpośrednim :)
Z drugiej strony mamy kradnącego każdy show Jakuba Ć., który połowę marketingu robi sam i podejrzewam, że większość wydawnictw zajmujących się fantastyką chętnie by go podkradło :P
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

5
Natalia Szczepkowska pisze:To jest właśnie ten przykład wyskakujący z lodówki, co jednak przekłada się w tym wypadku na popularność i sprzedaż książek... :roll:
Niestety nie na same książki.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

6
Ale coś w tym złego? (wybaczcie, jeśli źle interpretuję Wasz ton, ale tak to wygląda, jakbyście uważali, że coś tu jest nie tak).

Facet lubi się promować, ma do tego dryg (bo przypuszczam, ze jakby "wyskoczenie z lodówki" przychodziło mu zawsze z trudem i niechętnie, to by nie było tego aż tak dużo i aż tak skutecznie) i coś mu z tego, co robi, przychodzi. Więc w czym problem?

Moim zdaniem autor nie musi być społeczny - sama nie jestem i nie szukam książek na zasadzie sprawdzenia, czy o autorze jest głośno na pudelku i na ilu konwentach wyskakiwał z tortu. Ale jeżeli ktoś chce tak robić i zdobywa sobie tym jakąś grupę ludzi, do których to akurat przemawia, to czemu nie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

7
Każdy produkt, każda usługa i każda osoba może być promowana przy pomocy różnych metod marketingowych.

Osobiste kontakty z czytelnikami podczas spotkań autorskich - to tylko jedna z metod i to - jak wspomina ktoś, kto na pewno wie, o czym pisze
Navajero pisze:Nb. kontakty międzyludzkie są przeceniane w kontekście marketingu i każde wydawnictwo o tym wie.
Ważny jest pomysł i konsekwentna realizacja.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

8
Trudno mi wyobrazić sobie autora, który nie chciałby kontaktu z czytelnikami. Przecież gdyby tego nie pragnął, nie byłby autorem. Warto zatem spróbować rozwinąć umiejętności satysfakcjonujących bezpośrednich spotkań z innymi, podobnie jak pracuje się nad sposobem pisania. Rachni, unikaj nastawienia w stylu: nie nauczę się fizyki (matematyki itp.), bo jest trudna i dlatego nie mogę jej zgłębić.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

9
Marcin Dolecki pisze:Rachni, unikaj nastawienia w stylu: nie nauczę się fizyki (matematyki itp.), bo jest trudna i dlatego nie mogę jej zgłębić.
Wiesz, co... Czasem w kwestiach społecznych to jednak nie takie proste. Tak sobie po prostu rozwinąć umiejętność kontaktu...
Albo nawet nie tyle "umiejętność". Bo bardzo często osoba niezbyt społeczna wcale nie nawaliłaby przy spotkaniu autorskim, czy coś. Tyle że takie kontakty mogą jej sprawiać dyskomfort. I chyba nie ma tutaj obowiązku pakowania się w sytuacje nieprzyjemne, które nie wiążą się bezpośrednio z procesem pisania.

Czasem pewnego poziomu niechęci się nie przeskoczy. Tak jak może każdy jest w stanie pojąć dylatację czasu albo jakieś proste klasy równań różniczkowych, ale już nie każdy ogarnie teorię strun albo dowód wielkiego twierdzenia Fermata, choćby nie wiem, ile pracy w to nie wkładał.
Marcin Dolecki pisze:Przecież gdyby tego nie pragnął, nie byłby autorem.
IMO, to nie jest prawda. Można chcieć coś przekazać czytelnikowi poprzez utwór, nawet mieć odpowiedź zwrotną poprzez recenzje, komentarze, śledzenie dyskusji... Ale niekoniecznie palić się do spotkań face to face z obcymi ludźmi. To jednak różne płaszczyzny komunikacji.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

10
Ćwiekowi życzę generalnie jak najlepiej ale nie wiem na ile jego tłuczenie się po kraju przekłada się na sprzedaż książek.

Moim zdaniem nie do końca tędy droga...

11
Autorzy mogą odczuwać pewne formy kontaktu jako niezbyt wygodne, ale to jest jednak sprawa drugorzędna. Pierwszorzędny jest fakt, że każdy autor chce coś przekazać drugiej osobie lub osobom i jest ciekaw, jak jego słowa są odbierane.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

12
Adrianna pisze: nawet mieć odpowiedź zwrotną poprzez recenzje, komentarze, śledzenie dyskusji... .
śledziłem... Nawet na lesbijskie forum zajrzałem - chwaliły... :roll:
(pewnie nie wiedziały ze jestem tzw. "faszystą" i homofobem).

A w innych miejscach psy wieszali.

albo się wymieniali pirackimi plikami moich ksiązek

albo...

Nawet na demotywatorach się znalazłem.

*

Przekonałem się że idiotów nie brakuje.
Psychofanów też trochę...

Grzebanie w necie to wkurzało to łechtało mile ego - i nic poza tym.

13
Autorzy mogą odczuwać pewne formy kontaktu jako niezbyt wygodne, ale to jest jednak sprawa drugorzędna.
Ok, widać nie do końca zrozumiałam Twoją wypowiedź. Myślałam, ze ciągle poruszamy się w kontekście tych właśnie niewygodnych form (promocja, spotkania), o których wspomniał Rachni.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

14
Moim zdaniem, ta dyskusja odbywa się w zbyt swobodnych ramach, zatem trochę uporządkujmy :)
Po pierwsze, nieśmiało zauważę, że są to często dylematy osób PRZED opublikowaniem. Po opublikowaniu sytuacja, nastawienie psychiczne i co tam jeszcze - potrafią się bardzo zmienić :-)
Po drugie (ważniejsze), to nie jest rozmowa dająca się przeprowadzić na ogólnikach, przynajmniej kiedy od konstrukcji psychicznej delikwenta chcemy przejść do tzw. rzeczywistości wydawniczej :) Bowiem bardzo dużo zależy od konkretnego wydawnictwa. Jedne wręcz wpisują w umowę konieczność wzięcia udziału w kilku co najmniej eventach (targi, spotkania, etc. działania promocyjne), innym na tym zależy mniej, a wielu nie zależy w ogóle, więc problem nie istnieje :)
Po trzecie, dużo też zależy od gatunku, przynajmniej dwa trochę (w Polsce) wymuszają kontakt autora z czytelnikiem. W środowisku fantastycznym autorzy jeżdżą na konwenty i spotykają się ze swoimi czytelnikami, osób trzymających się z daleka, jak Navajero, jest niewiele - zarazem jego przykład potwierdza, że i tu jest pewna swoboda działania. No i rynek książki dla dzieci. Tu też się jeździ, spotyka, etc. Taki urok :)
Ale, po czwarte, nie widzę tu wielkich problemów ze znalezieniem wydawcy, który odpuści autorowi kontakty z czytelnikami. Większe jednak widzę ze znalezieniem wydawcy w ogóle :)

Na koniec... Ja sam chętnie się z czytelnikami spotykam. Ale jednakowoż nie mam w sobie celebryckiej rysy, zatem czasem nie mam ochoty na coś, odmawiam - i nie spotkałem się do tej pory ze strony żadnego z moich wydawców z jakimiś nieprzyjemnościami z tego powodu, ani o takich - realnych, nie wyobrażonych :) - nie słyszałem odnośnie innych autorów.
Myślę więc, że to jednak są lęki nieuzasadnione, Rachni :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

15
Ja podpisuje się pod tym co powiedział Romek. Myslę, że nie masz w ogóle się co martwić wielką promocją i co to będzie po wydaniu, gdyż debiutanci raczej za wielkiej promocji nie mają. Rzadko urządza się im spotkania autorskie, bo i kto ma przyjść na to spotkanie skoro są nieznani, chyba, że wujek z ciocią. Duże wydawnictwo ma swoje gwiazdy, w które inwestuje, a małe przypuszczam nie ma forsy aby organizować jakieś wypasy. Naprawdę więc nie martw się, że po wydaniu zaczną Cię tłumy rozrywać na pół i ustawiać na celebryckich ściankach. Tak nie będzie, to iluzje. Raczej martw się aby ktoś zechciał Cie wydać i zechciał promować :)
"Tożsamość Rodneya Cullacka", książka już w księgarniach.
Więcej o książce: www.facebook.com/tozsamoscrodneyacullacka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron