dzień dobry

1
Na imię mam Maciej, 19 lat :P

Studiuję sinologię na UW, od tego roku. Poza tym chcę jeszcze tak za dwa lata rozpocząć mechatronikę albo AiR na PW.

Idee o literaturze/sztuce mam chyba radykalnie inne, niż większość osób na tym forum, zresztą książek nie czytam za dużo :P ale warto rozmawiać, a że chcę (muszę) napisać i wydać książkę przed końcem 2015 roku, konto tutaj założyłem.

Interesuję się filmem, polityką, ideami, jakie na przestrzeni dziejów wymyślali ludzie na swój temat, ponowoczesnością, ogólnie pojętą estetyką współczesności, historią gospodarczą XX wieku, doświadczeniami państw Azji i Afryki z procesami modernizacyjnymi w XIX oraz XX wieku, historią chińskiej kinematografii i tym podobnymi rzeczami. Właściwie trudno mi powiedzieć, czym dokładnie się interesuję, bo każda próba doprecyzowania, na czym właściwie polega moja fascynacja światem kończy się geometrycznym przyrostem ilości mądrze brzmiących słów użytych w każdym kolejnym zdaniu. Ogółem mam nadzieję zostać inżynierem albo reżyserem filmowym (najlepiej oba naraz), ale mam tyle wolnego czasu, że pomysł napisania książki narzuca się sam.

Pozdrawiam wszystkich pozostałych forumowiczów :)
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

2
Wow, zdecydowanie ciekawe zainteresowania. Mam nadzieje, że też będę miał tyle wolnego czasu na studiach ;-)
Witaj na forum!
"-(...)I dopiero, gdy wydasz śmiertelne tchnienie, pojmiesz, że żywot twój więcej nie znaczył niźli jedna kropla w nieskończonym oceanie!
Lecz czymże jest każdy ocean, jeśli nie morzem kropel?"

4
@Vanoge - no właśnie jeszcze nie zacząłem studiów, jak już zacznę to pewnie skończy się to rozprzężenie xD

@Petro - no zobaczyłem, że jesteś ty, jest nawet Baribal (którego nie widziałem od, nie wiem, 2009) i stwierdziłem, że nie może mnie tu nie być :P no elo.
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

5
Jest jeszcze Sep :-)
Możemy powoli zacząć budować frakcję forumową xD

Wolnego czasu na wakacjach pomaturalnych wiadomo, że chyba najwięcej, ale na studiach w sumie też go nie brakuje :-) (przynajmniej na większości kierunków). No, poza sesjami oczywiście ;P
[img]http://i72.photobucket.com/albums/i182/ThePetro/promobar_zps2b9a5402.png[/img]
(...) Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi. - Zbigniew Nienacki.

6
To znaczy, o nauce chińskiego na UW słyszałem już tyle strasznych rzeczy, że jestem przygotowany na zombie-mode przez pierwszy rok xD ale zobaczymy.
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

7
hej
Idee o literaturze/sztuce mam chyba radykalnie inne, niż większość osób na tym forum,
<niepohamowana ciekawość, która mnie kiedyś zabije> Jaką?
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

8
Znaczy, ogólnie to zgadzam się ze wszystkim, co tutaj: http://hejterzymy.blox.pl/2011/02/spali ... zieci.html

i do tego uważam, że uprzywilejowywanie książek jako jakiegoś wyjątkowego nośnika kultury jest nieuzasadnione, bo ogólnie "prawda o człowieku", jeśli jakaś jest, musi być zawarta w każdym jednym wytworze ludzkości na przestrzeni dziejów, inaczej jest co najwyżej prawdą o jakimś szczególnym podzbiorze ludzi. Zgodnie z tym, tyle samo można się dowiedzieć o świecie i życiu, analizując powieść Dostojewskiego, najnowszy teledysk Nicki Minaj albo modem leżący na moim biurku. A najwięcej dowiemy się, analizując te trzy przedmioty na raz i porównując je ze sobą, bo z pewnej perspektywy nie ma między nimi szczególnej różnicy.

Poza tym w kwestii krytyki literackiej jestem zwolennikiem postmodernizmu w tym sensie, że uważam, że wierne opisanie intencjonalności jakiegoś podmiotu jest dla innego podmiotu zupełnie niemożliwe, więc nie warto próbować. Znaczy, znowu: jeśli ktoś chce, to może sobie zostać (neo)strukturalistą i poszukiwać *prawdziwego* znaczenia tekstu. Od tego mamy przecież kapitalizm, żeby każdy mógł sam zdecydować, czy woli colę, czy pepsi. Mnie taki projekt jednak nie interesuje i wolę się skupić na moim odbieraniu tekstu, tego, co powoduje w mojej głowie i jak wpisuje się w mój obraz świata. (Co nie jest tak egoistyczne, jak brzmi, bo mój obraz świata zawiera w sobie próbę zrozumienia i empatyzowania z każdym człowiekiem w historii, w tym autorem książki, którą przydarzy mi się czytać. Wiem, że męcę, no ale.)

No i im więcej znam się na sztuce w ogóle, tym większego nabieram przekonania, że tekst pisany to w ogóle jakiś beznadziejny, prostacki wynalazek, który z racji swoich ograniczeń i krzywdy, jaką robi ludziom, spłycając ich procesy myślowe, powinien zostać zakazany w ogóle. Dawid Kaufman w latach 20. w ZSRR pisał (hihi), że w technokomunistycznej utopii cała komunikacja kulturowa będzie się odbywała za pomocą filmu, bo w filmie organem rejestrującym rzeczywistość jest obiektywna, mechaniczna kamera, a w literaturze - skrajnie subiektywny umysł ludzki. Moim zdaniem jest w tym coś głęboko prawdziwego, i bardzo mnie smuci, że tyle osób ma umysł tak zacietrzewiony przez książki, że nie potrafi spojrzeć na film jak na obraz, tylko jak na dzieło pseudo-literackie. No ale to już inny temat :P
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

9
Dawid Kaufman w latach 20. w ZSRR pisał (hihi), że w technokomunistycznej utopii cała komunikacja kulturowa będzie się odbywała za pomocą filmu, bo w filmie organem rejestrującym rzeczywistość jest obiektywna, mechaniczna kamera, a w literaturze - skrajnie subiektywny umysł ludzki. Moim zdaniem jest w tym coś głęboko prawdziwego, i bardzo mnie smuci, że tyle osób ma umysł tak zacietrzewiony przez książki, że nie potrafi spojrzeć na film jak na obraz, tylko jak na dzieło pseudo-literackie.
Ja przykładowo stawiam wyżej film niż literaturę, ale właśnie dlatego, że literatura jest niedoskononała, subiektywna, ma nad filmem (na polu miecza, pazura i siły oddziaływania) pewną przewagę- rzadko któremu reżyserowi udaje się wypracować własny język. Ale jeżeli już wypracuje, tworzy coś, od czego nie można oderwać oczu.

Film to dla mnie sztuka nad sztukami, bo 1) łączy fsobie sztuki plastyczne, ze słowem i dźwiękiem, 2) jest najwspółczesna, świeża i jeszcze mnóstwo można w niej odkryć. Teraz mówi się o zastoju, że takich filmów już się nie kręci (Jakich? Wymień sobie jakikolwiek klasyk z lat 60-90), no ale to typowe skamlenie jakich wiele było w historii.

Ciekawostka: Ktoś kiedyś spytał Kieślowskiego dlaczego został reżyserem. On na to, że nie miał wystarczająco talentu by być pisarzem.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

10
Ja nie stawiam filmu wyżej niż literatury, nie poczuwam się na tyle kompetentny, żeby tak autorytatywnie osądzać :X co najwyżej mogę powiedzieć, że film *czuję* lepiej niż literaturę, co jest prawdą. Ale wynika to raczej z tego, że obejrzałem dużo więcej filmów niż przeczytałem książek, i że sam zdecydowałem się rozwijać w tym kierunku. Co z kolei wynika z tego, że bardzo wolno czytam i nie umiem się skupić na długim tekście, a z wyobraźnią literacką też u mnie kiepsko. Filmy prawie zawsze odbiera się w tym samym tempie (24 fps) i tutaj szybkie czytanie nie jest problemem.

No ale przez to, że tak arbitralnie zawędrowałem w stronę filmu wiem, że moje preferencje artystyczne to tylko prywatny fetysz i nie biegam, krzycząc do ludzi, że CZEMU OGLĄDAJĄ SAME WSPÓŁCZESNE AMERYKAŃSKIE FILMY A NIE ZACHWYCAJĄ SIĘ NAD YOSHISHIGE YOSHIDĄ JAK JA???
jest najwspółczesna, świeża
To nie do końca prawda, sam film już raczej nie jest nowoczesny. Całkiem prawdopodobne, że w ciągu najbliższych parudziesięciu lat upowszechni się filmowanie przestrzenne i większość obecnych technik kinematografii pójdzie na śmietnik :P (można o tym poczytać np. tutaj)
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

11
To nie do końca prawda, sam film już raczej nie jest nowoczesny. Całkiem prawdopodobne, że w ciągu najbliższych parudziesięciu lat upowszechni się filmowanie przestrzenne i większość obecnych technik kinematografii pójdzie na śmietnik (można o tym poczytać np. tutaj)
W perspektywie historycznej film jest sztuką świeżą, liczy ok 100 lat, a film fabularny kilkadziesiąt. W porównaniu do literatury, która ma pare tysięcy lat, malarstwie, które ma, kij wie, tylko małpy pamiętają, jest bardzo młodą dziedziną.

Ok techniki się zmienią ale to jak z językiem w literaturze. Odszedł patos i wielkie wyznania miłosne, przyszedł język brutalny, naturalistyczny i ironiczny ponad wszystko. To że zmieni się technika nagrywania, nie znaczy, że będzie to już inna sztuka. Film to film, nieważne jak kręcony.


EDIT:
No ale przez to, że tak arbitralnie zawędrowałem w stronę filmu wiem, że moje preferencje artystyczne to tylko prywatny fetysz i nie biegam, krzycząc do ludzi, że CZEMU OGLĄDAJĄ SAME WSPÓŁCZESNE AMERYKAŃSKIE FILMY A NIE ZACHWYCAJĄ SIĘ NAD YOSHISHIGE YOSHIDĄ JAK JA???
Istnieje coś takiego jak wartość obiektywna i nawet jeśli ktoś powie, że Nietykalni to największy film stulecia, to nie znaczy że tak jest.

Inna kwestia, że dziś rozrywka miesza się ze sztuką i wszystko ma płynne granice. Tarantino klei filmy z popkultorego gówna i kręci arcydzieła. Co nie zmienia faktu, że prawdopodobnie w ciągu paru lat zmieni się trend i sztuka współczesna odrzuci ironię i zacznie robić monumentalne rzeczy.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

12
film jest sztuką świeżą, liczy ok 100 lat, a film fabularny kilkadziesiąt
Jakie kilkadziesiąt, pierwszy film fabularny to jest rok 1898 (i to przyjmując konserwatywną definicję "filmu fabularnego") xD

W przypadku filmowania przestrzennego chodziło mi o to, że oglądając film 360 większość ludzi wymiotuje przy np. cięciu. Dlatego ono (i inne podstawowe, elementarne elementy języka filmowego) odchodzi w niepamięć. Nie sądzę, żeby to była sytuacja porównywalna do romanntyzmu i naturalizmu.
Istnieje coś takiego jak wartość obiektywna i nawet jeśli ktoś powie, że Nietykalni to największy film stulecia, to nie znaczy że tak jest.
No dobra, ale ja generalnie nie jestem religijny i taka argumentacja do mnie średnio trafia.

W ogóle odnoszę wrażenie, że dla ciebie kino współczesne = współczesne amerykańskie kino popularne, co jest, jakby to powiedzieć, no po prostu nie i tyle. Nie mówię, że to źle, ale mógłbyś się jednak powstrzymać od wydawania sądów na temat stanu filmu w ogóle.
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

13
Jakie kilkadziesiąt, pierwszy film fabularny to jest rok 1898 (i to przyjmując konserwatywną definicję "filmu fabularnego") xD
Kurde, fakt, utyrałem sobie w główce, że ok 1910 bracia Lumiere krecili te swoje rzeczy.
W ogóle odnoszę wrażenie, że dla ciebie kino współczesne = współczesne amerykańskie kino popularne, co jest, jakby to powiedzieć, no po prostu nie i tyle. Nie mówię, że to źle, ale mógłbyś się jednak powstrzymać od wydawania sądów na temat stanu filmu w ogóle.
W pierszej części postu "odnosisz wrażenie", w drugiej kategoryzujesz.

Nie.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

14
o zobaczyłem, że jesteś ty, jest nawet Baribal (którego nie widziałem od, nie wiem, 2009) i stwierdziłem, że nie może mnie tu nie być :P no elo.
Chwila, chwila. Bodeq vel Parkstein z Way of War, dawniej EUFI? Już dawno tam nie bywałem.

Witaj na pokładzie!

15
Bodeq vel Parkstein z Way of War, dawniej EUFI?
Nie inny.

Dzięki!
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron