W pracy jestem otwarta, radosna i rozmowna – ale to moja jedna strona – taka zewnętrzna

Moją ogromną pasją jest oczywiście czytanie książek: ulubieni autorzy m.in. to Sarah J. Maas, Jacqueline Carey, Cassandra Clare, Trudi Canavan, Licia Troisi i wielu innych.
Piszę od dawna. Fantastykę. Napisałam parę książek do szuflady, których nie pokażę nikomu – oczywiście są nieskończone i o beznadziejnej jakości


Na maturze dostałam 2 z polskiego, ponieważ mój „kochany” nauczyciel stwierdził, że musiałam ściągać od starszej siostry – korepetytorki polskiego(nie wiem – jak? Ale miałam całą pracę podkreśloną linijką na czerwono). Przez moje oceny nie mogłam dostać się na Polonistykę – choć był to mój wymarzony kierunek. Nie udało się w Polsce, to spróbowałam dziwnym trafem we Francji. Ukończyłam Polonistykę na paryskiej Sorbonie z licencjatem. Chciałabym zdobyć mastera, jednak życie mnie spieszyło i zdecydowałam się porzucić studia i zmienić miejsce zamieszkania. Paryż nie wpływał dobrze na moją artystyczną duszę. Potrzebowałam mgły, tajemnicy i magii. I znalazłam to wszystko! Mieszkam teraz w Somerset(niedaleko Terrego Pratchetta, yuppi!), gdzie urodziła się moja córeczka oraz moja powieść. Tak, nie bijcie, powieść, z gatunku high fantasy(ale nie ma w niej elfów, orków, krasnolodów ani wampirów). Marzę o tym, by ją opublikować, bo historia w niej zawarta nie daje mi żyć, w tym sensie, że nawet jeśli o niej zapomnę, za kilka dni budzę się i znów zapisuję telefon, bądź lapka nowymi pomysłami i dalszymi losami bohaterów. To jest tak, jakby oni żyli w mojej głowie, a ja nie wymyślam ich przygód, a jedynie spisuję po kolei, w miarę jak pozwalają mi siebie odkryć. Pragnę się podzielić ich historią ze światem. Jeżeli nie uda mi się w wydawnictwach, puszczę wszystko w internet

Moim słabym punktem(według amatorskiej opinii własnej) są opisy miejsc i wyglądu postaci, mały zasób słów oraz sposób wysławiania się na żywo. Opuściłam Polskę dziesięć lat temu i prócz rozmowy ze znajomymi Polakami i rodziną nie mam kontaktu z mową ojczystą. W takim sensie, że gdybym w pracy i przy załatwianiu spraw nie musiała uczyć się francuskiego, a teraz angielskiego, mój osobisty słownik oraz poziom posługiwania się językiem polskim byłby o niebo lepszy. Nie chcę tu wypaść na jakiegoś głupka, który zapomniał ojczystej mowy – po prostu widzę własne braki, gdy chcę porozmawiać na wyższych lotach, a ułomny umysł ciśnie mi na usta francuskie bądź angielskie słowa, bo nie może odnaleźć polskich – bądź, o zgrozo, ich nie zna!
Zapisałam się na forum, aby ulepszać warsztat oraz z czystej pisarskiej samotności. Jejku, to tyle. Wybaczcie za tak długie przedstawienie się. Czytałam parę innych powitań i zauważyłam, że każdy pisze coś o sobie. To i ja napisałam
