Komenda: człowieczeństwo [post-apo]

1
WULGARYZMY
Z początku miało to być jedno opowiadanie, jedna całość. Ale w praniu wyszło tak, że chyba zanosi się na kontynuację. Także ten. Miłego czytania :)


- Uriel, ile jeszcze będziemy iść?
- Uriel, kiedy będzie zmierzch?
- Uriel, gdzie tu jest coś do jedzenia?
- Uriel, zejdź z konia, nogi mnie bolą.
- Uriel, sprawdź mi poziom glukozy, coś źle się czuję.
- Uriel, gdzie, do cholery jasnej, jest moja butelka?
- Uriel, wiesz... Ja chyba mam już dość tego chodzenia... Ile jeszcze będziemy iść?

_____Niewysoka dziewczyna stała na skraju przepaści, skrywając wzrok przed oślepiającym blaskiem słońca. Jej młoda twarz, nieskazitelna i łagodna, nie wyrażała prawie żadnych emocji. Niesamowicie blada, jednak przez to nie wyglądała na chorą, czy słabą. Było to odzwierciedleniem porcelanowej doskonałości, jednocześnie pospolitej i przeciętnej. Natomiast oczy, jasnobłękitne z białą źrenicą i długimi ciemnymi rzęsami, okazywały uczucia, których żaden człowiek na jej świecie nie znał. Szczupła i delikatna sylwetka odziana była w czarną narzutkę z kapturem. Ciemny materiał kontrastował z długimi siwymi włosami związanymi w luźny warkocz. Pod nim szary strój robotniczy. Stopy dziewczyny były bose.
_____Odwróciła się i ruszyła w kierunku swych towarzyszy. Szła z gracją i dostojnością, jednak naturalną i nieudawaną. Gdy dotarła do dwóch konwersujących zaciekle postaci, zatrzymała się.
_____Wysoka kobieta mogła być przykładem tego, jak wygląda statystyczna samica gatunku ludzkiego. Ciemne oczy, brązowe włosy średniej długości i porowata, lekko opalona skóra twarzy. Usta wąskie i cienkie, nos trochę krzywy, włosy słabe, długie i ciemne. Wiek można było ocenić na około czterdzieści lat, spędzonych na pracy w biurze, samotnych kolacjach przy winie i rzadkich odwiedzinach u rodziny. Mimo wszystko raczej atrakcyjna, z urodą tych, które zawsze pozostają planem B. Miała biały, ciasny kombinezon z czarnymi wstawkami.
_____Głowę nosiła wysoko i dumnie, postura była wyprostowana. Kobieta z odrazą patrzyła na otaczający ją chaos i wszechobecny brud. Ostrożnie stawiała kroki, uważając na to, by nie pobrudzić się, czy skaleczyć.
_____Obok stał mężczyzna, wzrostu mniej więcej takiego samego, postury wątłej i zgarbionej. Drapał się po swojej kruczoczarnej, krótkiej brodzie. Włosy, jednakowego koloru, opadały na słabe ramiona, a wiatr rozwiewając je, odsłaniał jeszcze nie do końca zagojoną szramę na karku. Miał identyczny kombinezon jak jego towarzyszka.
_____Wzrok, smutny i zdesperowany, nieustannie kierował się w dół, ku ziemi. Mężczyzna prawie nigdy go nie podnosił i nie patrzył w oczy rozmówcy. Dłonie drżały ciągle, uspokajając się tylko wtedy, gdy ich właściciel poczuł w ustach smak napoju z metalowej piersiówki, trzymanej w torbie. Nocami wszyscy słyszeli jego krzyki i płacz, lecz przez cały czas wędrówki zdążyli się już przyzwyczaić.
_____W tych czasach nic nie było już dziwne.
_____- Pani Shana, Panie Jodh. Muszę Państwu oznajmić, że moja ocena sytuacji jest negatywna. - odezwała się cicho, cienkim głosem, dziewczyna w czarnej pelerynie.
_____- Dobry Boże, Uriel, chyba nie sądzisz, że zostaniemy na tym wypizdowiu? - kobieta z rozpaczą uniosła głos. - Przecież tu nawet nie ma gdzie się zatrzymać, nie ma wody, nie mówię nawet o czystej, ale no proszę... Tu nie ma, kurwa, niczego! Czy ty rozumiesz?!
_____- Cicho, ciszej... Bardzo cicho... - z boku szeptem odzywał się Jodh, zakrywając dłońmi uszy i głaskając się po ranie.
_____- Tu jest jedno wielkie nic! Promieniowanie wykracza poza jebaną skalę, pewnie jakieś mutanty tylko czekają żeby nas wpierdolić, słońce razi...
_____- Bardzo cicho, nic nie słyszę, ciszej, proszę... Ciszeeeeeeeej. Ci... cho...
_____- ...w cholerę! Uriel, czy ty sama siebie słyszysz? Jezu drogi, trzeba było zostać w tym cholernym piekle...
_____- ... sza. Cicho...
_____- ... i umrzeć! Po co mam żyć, powiedz mi?! Po co...
_____Mężczyzna nadal nie dopuszczając do siebie krzyków kobiety usiadł na ziemi, kuląc się i bujając w przód i w tył. Shana po kilku minutach zamilkła, przykładając sobie dłonie do ust. Próbowała powstrzymać nabiegające do jej oczu łzy i nasuwające się na język słowa. Uriel stała niezmiennie przez cały ten czas z niewzruszoną miną. Starsza kobieta w końcu odwróciła się i ocierając policzki podeszła do Jodha. Pogłaskała go delikatnie po głowie i schyliła się, by go przytulić, jednak on zerwał się i odszedł parę kroków, przyjmując tę samą pozycję co przedtem.
_____- Zdaj raport. - w ciszy rozległ się cichy i już całkowicie spokojny głos Shany.
_____Dziewczyna bez chwili zwłoki zaczęła mówić.
_____- Przepaść rozciąga się kilkanaście kilometrów na północ i kilka kilometrów na południe. Nawet jeśli zaczęlibyśmy iść teraz w kierunku krótszej drogi, moje obliczenia wykazują, że w jednakowym tempie wynoszącym około pięciu kilometrów na godzinę, nie zdążylibyśmy przed całkowitym zachodem słońca i śmiertelnym dla was mrozem. Zalecam pozostanie w tym miejscu aż do poranka, kiedy temperatura jest korzystna. Produktywność oczyszczania powietrza przez Pegaza spada. Obawiam się, że pozostało nam jedynie czterdzieści pięć minut i trzydzieści pięć sekund. Cała noc wystarczy do uzupełnienia zapasów energii w bateriach i zwiększenia efektywności pracy Pegaza. To wszystko, Pani Shana.
_____Kobiety patrzyły sobie prosto w oczy. Gdy raport się skończył, przez chwilę trwały w bezruchu i ciszy, po czym starsza z nich podeszła do konia i zrzuciła z niego wielki plecak. Z bocznej kieszeni wyjęła małe metalowe pudełeczko, następnie ustawiając je na ziemi.
_____- Komenda: rozbudowa. - powiedziała głośno.
_____Nad pojemnikiem pojawił się zielony hologram przedstawiający anioła. Po kilku cichych pstryknięciach figurka odezwała się.
_____- Autoryzacja głosowa zakończona powodzeniem. - ciszę przerwał mechaniczny głos. - Angel Corporation wita Shanę Vittel. Poziom baterii: dziewięćdziesiąt siedem procent. Czas trwania efektywności maksymalnej: dziewięć godzin i czterdzieści dwie minuty. Zadanie: rozbudowa i uaktywnienie procesu oczyszczania powietrza. Rozpoczęte. Zakończenie zadania za: trzy minuty i siedem sekund. Zalecane jest odsunięcie się od mechanizmu na przynajmniej cztery metry. Proszę czekać.
_____Shana, nie czekając na koniec przemowy małego urządzenia, podeszła do nadal siedzącego na ziemi Jodha. Tym razem, gdy dotknęła jego ramienia, nie odsunął się. Uspokojony przez jej dotyk, wstał i skierował się w stronę Pegaza. Uriel ciągle stała w tym samym miejscu, obserwując parę ludzi. Spuściła wzrok na ziemię i czekała w ciszy.
_____Punktualnie, po czasie wyznaczonym przez hologram, w miejscu metalowego pojemnika pojawił się czarny namiot. Był wielkości zwykłego mieszkalnego pokoju. Para weszła do niego, a dziewczyna i koń zostali na zewnątrz.
_____Uriel nie miała wstępu do środka. Obeszła namiot, patrząc na ledwo dostrzegalną kopułę otaczającą ich. Potem stanęła przy wejściu do małej budowli i obserwowała otoczenie. Uniosła dłoń, kierując jej zewnętrzną stronę ku ziemi.
_____- Komenda: ustawienia i personalizacja własna - odezwała się, gdy linie papilarne podświetliły się na biało i ułożyły w postać małego anioła. - Przełączenie w tryb obserwacji. Czas trwania: osiem godzin. Komenda poboczna: ładowanie baterii Uriel i Pegaz z energii promieniowania radiacyjnego poza barierą namiotu. Koniec komendy.
_____Uriel planowała w bezruchu stać tak do rana. Po kilku godzinach z trybu obserwacyjnego wyprowadził ją jednak odgłos otwierania wejścia do namiotu. Wychodziła z niego Shana. Usiadła koło dziewczyny.
_____- Nie mogę zasnąć. - powiedziała, nie podnosząc nawet wzroku. - Dziwię się jemu, że może w takich warunkach w ogóle odpoczywać.
_____- Jeśli pani chce, mogę zastosować łagodne impulsy elektryczne, które pomogą w zasypianiu.
_____Shana uniosła głowę i uśmiechnęła się. Potem pokręciła głową i westchnęła.
_____- Powiedz mi, proszę... Czy jest coś, czego wy nie potraficie? Albo nie... - kobieta szybko zmieniła zdanie, gdy zobaczyła, jak Uriel przygotowuje się do odpowiedzi. Poklepała ziemię obok siebie.
_____- Usiądź tu ze mną, proszę. Porozmawiajmy chwilę.
_____Dziewczyna posłusznie usadowiła się blisko towarzyszki, siadając po turecku i sztywno trzymając dłonie na kolanach.
_____- O czym chciałaby pani porozmawiać, Pani Shana?
_____- O czym? - parsknęła cicho. - Nie wiem. Trudno mi. Ciężko. Po prostu chcę porozmawiać, bo Jodh już dawno stracił tę umiejętność. Myślisz, że jak wiele potrafi znieść ktoś o słabej psychice? Po jakim czasie się załamie i przestanie już żyć? On... Nawet jeśli świat wróciłby do normalności, chyba nie byłby w stanie pokonać tej słabości.
_____Uriel zluźniła trochę spięte ciało. Jej spojrzenie, gdy usłyszała słowa Shany, zmieniło się momentalnie. W tym wzroku znowu pojawił się ten element współczucia i smutku, który można było u niej zaobserwować, gdy oglądała przepaść.
_____- Pani Shana, ludzka psychika jest nieprzewidywalna i skomplikowana. - zaczęła, znowu usztywniając swoją posturę. - Mózg to jeden z najbardziej zaawansowanych tworów natury, nadal nie do końca zbadany przez ludzi, mimo wielu setek lat obserwacji i...
_____- Błagam, zamknij się. - przerwała jej kobieta. - Porozmawiaj ze mną jak człowiek z człowiekiem. Umiecie wszystko, więc dlaczego nie możecie zachowywać się jak ludzie?
_____- Pani Shana, nie stworzono mnie w celu bycia człowiekiem. Nie mogę być człowiekiem. Jestem cyborgiem wyprodukowanym przez Angel Corporation w celu bycia przewodnikiem klienta. Mam zaprowadzić klientkę Shanę Vittel i klienta Jodha Vittel do Ziemi Obiecanej. Tam wszystko wróci do normy. To jedyne miejsce na ziemi wolne od zniszczeń. Pozostało nam jeszcze...
_____Uriel gwałtownie odwróciła głowę w kierunku południa, a jej oczy rozjarzyły się jasnym blaskiem. Zerwała się z ziemi i skierowała w stronę Pegaza.
_____- Uriel, co się dzieje? - przerażona Shana wstała po sekundzie i podbiegła do robota.
_____- Dwa kilometry na południe wykryłam organiczną istotę - odpowiedziała wsiadając na Pegaza - która najprawdopodobniej może być człowiekiem. Lub też mutantem. Jeśli to człowiek, jestem zobowiązana zaoferować mu pomoc. Lecz jeśli to mutant, muszę go zabić, ponieważ zagraża waszemu życiu.
_____- Idę z tobą. - bez namysłu rzuciła przestraszona kobieta.
_____- To zbyt niebezpieczne, Pani Shana. Ryzyko nie jest zalecane w tej sytuacji.
_____- Nie obchodzi mnie to. Idę z tobą.
_____Shana podeszła do dziewczyny na mechanicznym koniu i zrzuciła z niego resztę bagaży. Wtedy wyciągnęła rękę do siwowłosej, by ta pomogła jej usiąść. Po chwili obie ruszyły w kierunku źródła sygnału. W międzyczasie wydała komendę wzmocnienia bariery wokół namiotu i wytworzenia takiej samej wokół konia.
_____- Uriel, czemu dopiero teraz? - zapytała Shana, gdy zbliżały się do celu. - Przecież w tym miejscu jesteśmy już długo. A z tego co wiem, twój radar obejmuje większy obszar... Ten ktoś nie mógł się tak po prostu nagle pojawić.
_____Znów te same spojrzenie w oczach cyborga. Wypełnione odrobiną strachu, którego maszyny znać nie powinny.
_____- Nie wiem, Pani Shana.
_____Kilka minut ciężkiego galopu doprowadziło je do opuszczonego placu zabaw przed wielkim domem. Shana pierwsza zeszła z konia, pocierając z zimna swoje ramiona. Uriel zdjęła z ramion narzutkę i podała swojej właścicielce. Zaczęła rozglądać się po okolicy.
_____- Twój radar coś wykrywa? - Shana drżącym głosem odezwała się po dłuższej chwili oczekiwania. Biała para unosiła się z jej ust.
_____- Powinna pani zostać w namiocie. - odpowiedziała Uriel, nie spuszczając wzroku z drewnianego domku na drzewie w ogrodzie. - Słońce dawno już zaszło, a bariera Pegaza nie jest już efektywna. Zalecany jest powrót do obozu. Pegaz panią tam zabierze.
_____Dziewczyna podeszła do drzewa i skierowała wzrok ku górze, gdzie znajdowało się wejście. Budowla była imponująca jak na miejsce zabaw dzieci, jednak obie kobiety domyślały się, że posiadłość należała do bogatej osoby. Kryjówka w przeszłości musiała być dobrze osłonięta liśćmi drzew, jednak teraz jedyne, co chroniło ją przed wzrokiem innych, to przerażająco powyginane konary usychającego drzewa. Na ścianach domku widniały jeszcze resztki ciemnozielonej farby. Deski były już spróchniałe i czuć było zapach stęchlizny.
_____Uriel dotknęła drabinki zwisającej pod wejściem i wyczuła, że nie utrzyma ona jej ciężaru. Zgięła nogi w kolanach i uniosła ręce. Zgrabnym ruchem wyskoczyła do góry, otwierając przed sobą drewniane drzwiczki. Tak samo naturalnie, płynnie i prawie bezgłośnie wylądowała na podłodze domku. Rozejrzała się. Był pusty. Jedyną rzeczą, jaka się w nim znajdowała to czarne zawiniątko w jednym z rogów. Dziewczyna podeszła bliżej. Zatrzymała się w pół drogi. Jej oczy gwałtownie zmieniły swój wyraz. Wiedziała, co znajduje się w środku.
_____Shana wsiadła na konia i przytuliła się do jego grzbietu, by trochę ogrzać zmarznięte ciało. Źrenice konia z każdą sekundą traciły swój blask. Shana coraz mocniej przywierała do jego skóry, która do złudzenia przypominała prawdziwą. Gdyby nie widoczne metalowe elementy w udach maszyny i jej oczy, kobieta uznałaby ją za prawdziwe zwierzę.
_____Gdy usłyszała hałas obok siebie, gwałtownie odwróciła głowę, czując jak o jej szyję ocierają się zamarznięte włosy. Ujrzała Uriel zmierzającą ku niej. Niosła duży czarny przedmiot, którego Shana zidentyfikować jeszcze nie potrafiła.
_____- Co niesiesz? - odezwała się na tyle głośno, na ile pozwoliły jej siły.
_____Uriel stanęła kilka metrów od niej, wpatrując się w to, co trzymała. Otworzyła usta, jednak słowa nie chciały wydobyć się z jej gardła. Shana wtedy pomyślała, że Angel Corporation wykonało kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o podobieństwo maszyn do żywych istot.
_____- To... - bot uniósł wzrok - ... dziecko.
_____Kobieta siedząca na koniu wyprostowała się, nie zwracając uwagi na dokuczający jej mróz. Szybko zeskoczyła z maszyny i podeszła do Uriel.
_____- Dziecko? - zaskoczona i podekscytowana wyciągnęła dłonie ku czarnemu materiałowi. - Żyje? Tutaj? W tym mrozie i z takim promieniowaniem? To niemożliwe. Może ma jakiś automat przy sobie...
_____Kiedy odkryła tkaninę, z paniką odskoczyła i zakryła usta, by krzyk nie wydostał się z jej ust. Przerażenie w oczach świdrowało małą główkę istoty, którą trzymała Uriel.
_____Dziecko miało co najwyżej kilka miesięcy, nieziemsko uroczy uśmiech oraz uwodzące dołki w policzkach. Wyglądałoby jak normalny człowiek, gdyby nie jego całkowicie czarne oczy i skóra mieniąca się odcieniami fioletu.
_____- To... mutant. - Shana nadal patrzyła się na dziecko. - Zabij go. Teraz. Szybko.
_____- Ale... - Uriel podążyła za wzrokiem właścicielki. - Pani Shana... To wciąż człowiek.
_____- Nie obchodzi mnie. Zabij.
_____- Pani Shana, nie wyczuwam w nim żadnych oznak agresji. Jest zbyt małe na to, by wyrządzić komuś krzywdę.
_____Malec złapał drobną dłonią warkocz dziewczyny i bawiąc się nim, zakwilił z radości. Jego spojrzenie, mimo że przerażające uwiodło Uriel. Uśmiechnęła się do niego.
_____- Jeśli ty tego nie zrobisz, ja zrobię to z wielką chęcią. - kobieta odezwała się nagle, stanowczo i zdecydowanie, po czym skierowała dłoń do mutanta. Robot odsunął się automatycznie.
_____- Co ty robisz, idiotko? - spytała zaskoczona.
_____Uriel nie zdążyła odpowiedzieć. W tej chwili obie usłyszały cieniutki dziewczęcy głos. Odwróciły się w kierunku jego źródła.
_____Mała, dziesięcioletnia dziewczynka, z jasnymi warkoczami spływającymi po jej ramionach, w jasnobłękitnej sukience stała przy wejściu do domu. Uśmiechała się miło.
_____- Komenda: zlikwidować wszystkie organiczne istoty w otoczeniu. Pozostawić przy życiu zmutowanego osobnika gatunku ludzkiego. Rozpoczęcie zadania: w obecnej chwili.
_____Dziewczynka miała białe źrenice.
_____- Angel Corporation wita klientkę Shanę Vittel.
Ostatnio zmieniony pt 22 sie 2014, 19:44 przez Ceallach, łącznie zmieniany 2 razy.
"Natchnienie przychodzi, kiedy człowiek przyklei łokcie do biurka, tyłek do krzesła i zacznie się pocić. Wybierz jakiś temat, jakąś ideę i zacznij wyżymać mózg, aż Cię rozboli. Na tym polega natchnienie."
David Martin

Dr Bąbelek

2
Hej,
Niewysoka dziewczyna stała na skraju przepaści(...)
Nad skrajem przepaści.
(...)skrywając wzrok przed oślepiającym blaskiem słońca.
Raczej oczy.
Niesamowicie blada, jednak przez to nie wyglądała na chorą, czy słabą(...)
Ostatnim podmiotem była twarz, a jeśli tak to wyrażenie "słaba twarz" jest... słabe.
Ciemne oczy, brązowe włosy średniej długości i porowata, lekko opalona skóra twarzy. Usta wąskie i cienkie, nos trochę krzywy, włosy słabe, długie i ciemne.
Włosy rzadkie albo nawet połamane, ok, to da się opisać "z wizualizacji". Natomiast "słabe" to raczej nie do końca cecha, którą można opisać patrząc.
Mimo wszystko raczej atrakcyjna, z urodą tych, które zawsze pozostają planem B.
Fajne.
Głowę nosiła wysoko i dumnie, postura była wyprostowaną.
To nie gra. Sylwetkę miała wyprostowaną - ok.
Włosy, jednakowego koloru(...)
Informacja jest podana ponieważ w Twoim uniwersum naturalne u postaci są włosy wielokolorowe?
(...)jeszcze nie do końca zagojoną szramę na karku.
Nie. Szrama to zagojona rana. Blizna.
- Pani Shana, Panie Jodh. Muszę Państwu oznajmić, że moja ocena sytuacji jest negatywna. - odezwała się cicho, cienkim głosem, dziewczyna w czarnej pelerynie.
Błędny zapis dialogowy. W reszcie tekstu także.
Produktywność oczyszczania powietrza przez Pegaza spada. Obawiam się, że pozostało nam jedynie czterdzieści pięć minut i trzydzieści pięć sekund. Cała noc wystarczy do uzupełnienia zapasów energii w bateriach i zwiększenia efektywności pracy Pegaza. To wszystko, Pani Shana.
Z jakiegoś rytualnego powodu Shana się nie odmienia?
Pani Shano.
Kobiety patrzyły sobie prosto w oczy. Gdy raport się skończył(...)
Sam się nie skończył.
Obeszła namiot, patrząc na ledwo dostrzegalną kopułę otaczającą ich.
Szyk wyrazów.
(...)ledwo dostrzegalną, otaczającą ich kopułę.
(...)przy wejściu do małej budowli(...)
Nie znam występującej w Twoim tekście technologii ale nie nazwałbym namiotu "budowlą".
(...)siadając po turecku(...)
Turcja jako kraj oczywiście istnieje w Twoim uniwersum? Bo jeśli nie to wiesz...
Shana wsiadła na konia i przytuliła się do jego grzbietu, by trochę ogrzać zmarznięte ciało. Źrenice konia z każdą sekundą traciły swój blask. Shana coraz mocniej przywierała do jego skóry, która do złudzenia przypominała prawdziwą.
Koń ma sierść, nie skórę.

Co do tekstu.
Zapis dialogowy w całości do zmiany, o zasadach mówi wiele stron internetowych.
Pierwsza część jest kiepska i nudna. Wybija się jedynie postać Uriel i jej umiejętności (wydawanie komend fajnie zrobione).
Druga część o niebo lepsza fabularnie, ciekawa, no i fajny cliffhanger. Pomimo że językowo tekst do szlifu grubym pilnikiem to uczucie zaciekawienia co będzie dalej trwa. Gratulacje.
Trenuj.

Powodzenia,

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
Informacja jest podana ponieważ w Twoim uniwersum naturalne u postaci są włosy wielokolorowe?
Tu chodziło mi o to, że włosy były jednakowego koloru jak broda. "Drapał się po swojej kruczoczarnej, krótkiej brodzie. Włosy, jednakowego koloru(...)". Ale fakt, średnio to wyszło :D
Z jakiegoś rytualnego powodu Shana się nie odmienia?
Pani Shano.
To było raczej zamierzone. Nie wiem na ile mi to wyszło, ale chciałam, żeby przynależność i całkowite oddanie androida do jego właściciela było w ten sposób właśnie podkreślone. Tak, jak małe dzieci zwracają się do starszych osób. A "Pani Shano" brzmi bardziej dojrzale, poważnie i tak mówią dorośli.
Turcja jako kraj oczywiście istnieje w Twoim uniwersum? Bo jeśli nie to wiesz...
Oczywiście, że istnieje. To nasz świat, tyle tylko że w przyszłości. Ale zapamiętam tę radę przy pisaniu innych tekstów. Jakoś wypadły mi z głowy wszystkie inne określenia, opisujące tę pozę :<

Z resztą uwag się zgodzę w całości, zwykłe niedopatrzenia z mojej strony.
Zapis dialogowy w całości do zmiany, o zasadach mówi wiele stron internetowych.
Tego to ja chyba nigdy się nie nauczę :D Patrzyłam już na takie strony z milion razy, a i tak zawsze wyjdzie źle. Przestudiuję je jeszcze raz.
Druga część o niebo lepsza fabularnie, ciekawa, no i fajny cliffhanger. Pomimo że językowo tekst do szlifu grubym pilnikiem to uczucie zaciekawienia co będzie dalej trwa. Gratulacje.
Trenuj.
Yayyy! Nawet nie wiesz, ile znaczą dla mnie takie słowa :) Bo ja mam to do siebie, że krytyka zamiast mnie mobilizować, to zniechęca. I myślę, że kompletnie się do tego nie nadaję, a jednak chciałabym.

Dziękuję :)
"Natchnienie przychodzi, kiedy człowiek przyklei łokcie do biurka, tyłek do krzesła i zacznie się pocić. Wybierz jakiś temat, jakąś ideę i zacznij wyżymać mózg, aż Cię rozboli. Na tym polega natchnienie."
David Martin

Dr Bąbelek

4
Było to odzwierciedleniem porcelanowej doskonałości, jednocześnie pospolitej i przeciętnej.
Doskonałość z pospolitością i przeciętnością raczej się nie kojarzy.
których żaden człowiek na jej świecie nie znał.
„w jej świecie”
Szczupła i delikatna sylwetka odziana była w czarną narzutkę z kapturem.
Sylwetka jest rozumiana najczęściej jako to, co jest widziane, postrzegane; w przypadku człowieka, jest to forma jaka jawi się obserwatorowi, najczęściej pod postacią dwuwymiarowej wizji, więc buduje ją również narzutka z kapturem – są one ją częścią składową, immanentną i nie jest logicznym stwierdzenie, że sylwetka jest w nie odziana – gdyż one ją tworzą.
Napisałbym po prostu: Była odziana w czarną narzutkę z kapturem.
Ciemny materiał kontrastował z długimi siwymi włosami związanymi w luźny warkocz.
Młoda dziewczyna ma siwe włosy? Siwizna jest oznaką wieku; lepiej powiedzieć „białe”.
Ciemne oczy, brązowe włosy średniej długości i porowata, lekko opalona skóra twarzy. Usta wąskie i cienkie, nos trochę krzywy, włosy słabe, długie i ciemne.
Powtórzone „ciemne”. Znajdź inne określenie.
Muszę Państwu oznajmić, że moja ocena sytuacji jest negatywna. - odezwała się cicho, cienkim głosem, dziewczyna w czarnej pelerynie.
Muszę Państwu oznajmić, że moja ocena sytuacji jest negatywna - dziewczyna w czarnej pelerynie odezwała się cichym, cienkim głosem.
(zwróć uwagę, że wyrzuciłem kropę, gdybym ją zostawił - „dziewczyna” byłaby napisana dużą literą.)
- Dobry Boże, Uriel, chyba nie sądzisz, że zostaniemy na tym wypizdowiu?
Sadzę, że lepiej byłoby „wypizdowie” - kojarzyło by się z „wygwizdowie”
zakrywając dłońmi uszy i głaskając się po ranie.
Raczej „głaszcząc”.
Shana po kilku minutach zamilkła, przykładając sobie dłonie do ust.
Bez „sobie”.
Pogłaskała go delikatnie po głowie i schyliła się, by go przytulić, jednak on zerwał się i odszedł parę kroków, przyjmując tę samą pozycję co przedtem.
Powtórzone „go”. Może tak:
Pogłaskała go delikatnie po głowie i schylając się próbowała przytulić, jednak on zerwał się i odszedł parę kroków,...
Cała noc wystarczy do uzupełnienia zapasów energii w bateriach i zwiększenia efektywności pracy Pegaza.
Usunąłbym „cała”.
Z bocznej kieszeni wyjęła małe metalowe pudełeczko, następnie ustawiając je na ziemi.
Z bocznej kieszeni wyjęła małe metalowe pudełeczko i ustawiła je na ziemi.
(„Następnie ustawiając” nie brzmi dobrze.)
Zakończenie zadania za: trzy minuty i siedem sekund.
Dwukropek niepotrzebny.
Uriel ciągle stała w tym samym miejscu, obserwując parę ludzi.
„parę” brzmi tu nienaturalnie. Opuściłbym to słowo.
Uniosła dłoń, kierując jej zewnętrzną stronę ku ziemi.
Uniosła dłoń, zewnętrzną stronę kierując ku ziemi.
Wiadomo o co chodzi, a zaimków zawsze za dużo.
odezwała się, gdy linie papilarne podświetliły się na biało i ułożyły w postać małego anioła.
Powtórzone „się”. Może tak:
odezwała się, gdy linie papilarne zajaśniały białym światłem i ułożyły w postać małego anioła.
Przełączenie w tryb obserwacji.
Raczej „na tryb obserwacji.”
Uriel zluźniła trochę spięte ciało.
„rozluźniła”

Nieźle napisane, ma swój klimat, pewną tajemniczość i wzbudza zainteresowanie. Zakończenie jest jednak dla mnie niejasne. Skąd wzięła się owa dziesięcioletnia dziewczynka? Uriel jej nie namierzyła? Czy mam rozumieć, że Angel Corporation działała przeciwko ludziom i jej celem była ich likwidacja?
I nie mogę się pogodzić, że imię Uriel nosi kobieta (względnie robot ucharakteryzowany na kobietę). To absolutnie męskie imię. Nosił je jeden z archaniołów (czasem anioł lub cherubin). Końcówka „el” oznacza Boga, względnie Siłę, Moc i w żadnej tradycji czy systemie pojęć,nie kojarzy się z kobiecością.

5
Dziękuję za wytknięcie tych wszystkich błędów i tobie :) Tak to jest, że samemu się tego nie widzi...
No, jesteś nie pierwszym z takimi wątpliwościami. Wszystko miało się zamknąć w jednym opowiadaniu, ale wpadło mi do głowy takie zakończenie tej części i jakoś mi się spodobało.

Dziewczynka: jak zauważyłeś, była robotem, takim samym jak Uriel. A to że nim była, nie znaczy, że nie miała możliwości bardziej zaawansowanych. Tak jak z tym małym mutantem. Uriel wykryła go nagle, a radar skanował większy teren, także było to niemożliwe, że ot tak się pojawił. Idąc dalej tym tropem, można stwierdzić, że mała dziewczynka (a może ktoś inny), ma możliwość manipulowania sygnałami, które odbierał radar Uriel. Nie wiem czy jasno to wytłumaczyłam xD

Kwestię Angel Corporation i ich celów chciałam wyjaśnić w następnej części. O ile ją napiszę. Lenistwo nie boli :) Ale postaram się. Zależało mi na przedstawieniu myśli, dzięki której w ogóle to opowiadanie powstało.

A co do imienia... Wybierając je, dobrze wiedziałam, że nosił je mężczyzna. Z resztą... Który anioł był kobietą? :D Maria też jest imieniem brzmiącym żeńsko, a noszą je czasem mężczyźni. Ja tak mam, że imiona męskie obcojęzyczne często pasują mi do kobiet. I na odwrót. Lubię tak zmieniać płeć (jakkolwiek by to nie brzmiało). Jak dla mnie akurat Uriel nie brzmi aż tak męsko jak Andrzej czy John. Może to takie skrzywienie umysłowe :D Tak samo jak kiedyś wymyśliłam sobie postać do czegoś dłuższego. I wybrałam dla niej imię Hel. Mitologia nordycka głosi, że to bogini zaświatów, a ja chciałam, żeby nosił je mężczyzna.
Wracając do Uriel - chciałam zawrzeć jakąś symbolikę. Sama nie wiem do końca jaką, bo to czysty spontan był, ale jednak coś tam jest.
"Natchnienie przychodzi, kiedy człowiek przyklei łokcie do biurka, tyłek do krzesła i zacznie się pocić. Wybierz jakiś temat, jakąś ideę i zacznij wyżymać mózg, aż Cię rozboli. Na tym polega natchnienie."
David Martin

Dr Bąbelek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron