Pisanie kilku tworów na raz

1
Zastanawiam się, jakie jest dobre podejście do pisania kilku tworów na raz, i na ile jest to rzecz rozpatrywana indywidualnie. Jakie macie podejście do trzaskania słowami w, powiedzmy, trzech opowiadaniach w tym samym czasie? Lepiej pisać jedną powieść i skupiać się tylko na niej, czy dwie w tym samym momencie, dopisując raz tu a raz tam, w zależności w którym kierunku wena uleci?

Nie ukrywam, że jestem w pewnego rodzaju potrzasku (a może i nie). Otóż doszło do tego, że na warsztat wziąłem opowiadanie, powieść i poradnik. Pierwsze to cel ćwiczebny, drugi mocno spełniający a trzeci techniczny, związany z wykonywaną pracą. Rozpatruję podejście do sprawy w sposób kolejkowy.

Jak żyć? :>

Re: Pisanie kilku tworów na raz

2
To się ocenia po efektach, panie kolego :)
Ja dziś umiem pracować nad kilkoma tekstami na raz, aczkolwiek nie na tym samym etapie zaawansowania, tj. okręt flagowy śmiało płynie naprzód, podczas gdy drugi, jakiś krążownik z ariergardy, obmyślam, robię notatki, zdarzy się i scena czy fragment. Ale kiedyś nie umiałem, bo to kwestia wprawy i - w moim przypadku - nauczenia się pracy zdyscyplinowanej, z konspektem w łapie i notatkami :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

3
Piszę dwie powieści i trzy opowiadania na raz. Wszystkie umiejscowione w tym samym uniwersum, przeplatają się w jakiś sposób wzajemnie. Uzupełniając fragmenty na bieżąco likwiduje problem niespójności, choć czasem mam poczucie rozmieniania się na drobne. Zazwyczaj zajmuję się "mocno" jednym tekstem na raz. Zawsze w tle konspekty, własna wiki, mapy i takie tam :)
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

Re: Pisanie kilku tworów na raz

4
Kord pisze:Zastanawiam się, jakie jest dobre podejście do pisania kilku tworów na raz, i na ile jest to rzecz rozpatrywana indywidualnie. Jakie macie podejście do trzaskania słowami w, powiedzmy, trzech opowiadaniach w tym samym czasie? Lepiej pisać jedną powieść i skupiać się tylko na niej, czy dwie w tym samym momencie, dopisując raz tu a raz tam, w zależności w którym kierunku wena uleci?

Nie ukrywam, że jestem w pewnego rodzaju potrzasku (a może i nie). Otóż doszło do tego, że na warsztat wziąłem opowiadanie, powieść i poradnik. Pierwsze to cel ćwiczebny, drugi mocno spełniający a trzeci techniczny, związany z wykonywaną pracą. Rozpatruję podejście do sprawy w sposób kolejkowy.

Jak żyć? :>
Też się nad tym zastanawiałem i do dziś walczę z tym.
To jest tak, że piszę powieść, pracuję nad nią, czasem człowiek ma dość, jest we mnie taka cząstka, która chciałaby zająć się czymś innym (literacko). Wtedy głową krążę po innych pomysłach, staram się je dopracowywać, wymyślam nowe wątki, kształtuję w głowie i na kartce kreację bohaterów. Ale staram się nie siadać do nowej powieści. Już raz tak się sparzyłem. Napisałem trzy strony i wróciłem do 'starego pisania'.
Trzeba mieć nieźle poukładane w głowie. To nie jest oglądanie kilkunastu seriali naraz, więc nie pomylą się wątki. Lecz jednak, moim zdaniem, można się pomylić w szczegółach typu najprostszego: wygląd postaci czy jakieś szczegółowe elementy, mające wpływ na dalszą fabułę. Często stosuję manewr, że wprowadzam bohatera trzecioplanowego, a za sto stron pojawia się w roli głównej w jakiejś scenie/wątku. W pisaniu, które trwało dosyć długo jako proces, można wszystko pomieszać, zapomnieć o istotnych elementach (ale wcześniej detalicznych), a potem podczas ewentualnej korekty... trzeba pisać pewne rzeczy od nowa.
Jeśli chodzi o powieść i pisanie jakichś krótszych form w tym samym czasie to myślę, że spokojnie się da. Taka odskocznia jest czasem dobra. Ale mnie to nie dotyczy, bo nie piszę krótkich form.
Pomysłów kilka, skupienie na jednej :). Istnieje ryzyko na pewno niedokończenia czy typowego 'zawieszenia broni', ale to już odrębny wątek co na to wpływa ;).

5
Czyli póki co wniosek wyciągam taki, że najlepszą praktyką jest skupienie się na jednej treści, a resztę uzupełniać wolniej, w formie odskoczni lub złapania oddechu.

Pytanie tylko, czy w pewnym momencie te rzeczy, za które zabieramy się rzadziej, nie zaczynają się mieszać. Tak jak wspomniał Escort, można pozapominać niektóre fakty z życia tekstu, jego bohaterów i świata.

7
Jak to wygląda u mnie:

Napisałam pierwszy tom mojej trylogii, redagowałam go równocześnie pisząc drugi, wysłałam zredagowany do wydawnictw i wtedy zakończyłam pisanie drugiego gdzieś w 70% docelowej objętości. Oczekując na odpowiedzi z wydawnictw - napisałam powieść (zamknięta całość), którą właśnie zaczynam redagować, a w międzyczasie będę kończyć drugi tom trylogii oczekując na uwagi z wydawnictwa (z którym podpisałam umowę) do pierwszego tomu.

Czyli w jednym czasie będę:
redagować powieść (ewentualnie coś jeszcze dopiszę, ale jakieś drobiazgi)
pisać końcówkę II tomu trylogii
redagować (jeśli będzie potrzeba) I tom

a w głowie:
wymyślam fabułę III :)

8
Ponieważ pisanie powieści jest dla mnie totalną abstrakcją, dlatego napisze bardziej przyziemnie o opowiadaniach: skupiam się na jednym, natomiast rozbabranych mam kilka. Pisze jedno, a gdy wpadnie mi do głowy jakiś pomysł pasujący do innych, po prostu je otwieram, zapisuję i wracam do tego aktualnego. To normalne, że swędzą kolana i człowiek ma ochotę zacząć pisać coś nowego - staram się tak nie robić, jeżeli nie skończę aktualnego tekstu. Są też przelotne romanse z drabblami i konkursami na WM - ale to sama przyjemność i szybko się pisze, więc potem szybciutko wracam do głównego tekstu.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

9
Kord pisze:Pytanie tylko, czy w pewnym momencie te rzeczy, za które zabieramy się rzadziej, nie zaczynają się mieszać. Tak jak wspomniał Escort, można pozapominać niektóre fakty z życia tekstu, jego bohaterów i świata.
NIGDY nie miałem takiego problemu. :>
Zawsze wiem, w której historii siedzę w danej chwili, charaktery postaci mi się nie mylą. Ale raz jeden miałem inny problem: bohater pojawia się w dwóch tekstach i zmienia się z czasem; przypadkiem dałem mu nowe, świeżo wypracowane cechy w chronologicznie pierwszej historii.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

10
Immo pisze:
Kord pisze:Pytanie tylko, czy w pewnym momencie te rzeczy, za które zabieramy się rzadziej, nie zaczynają się mieszać. Tak jak wspomniał Escort, można pozapominać niektóre fakty z życia tekstu, jego bohaterów i świata.
NIGDY nie miałem takiego problemu. :>
Zawsze wiem, w której historii siedzę w danej chwili, charaktery postaci mi się nie mylą. Ale raz jeden miałem inny problem: bohater pojawia się w dwóch tekstach i zmienia się z czasem; przypadkiem dałem mu nowe, świeżo wypracowane cechy w chronologicznie pierwszej historii.
Ja mam z tym problemy, bo wprowadzam dużą liczbę bohaterów. W jednej powieści można by stwierdzić, że mam aż siedmiu głównych bohaterów. Nie gubiłem się, bo ciągle byłem skupiony na tej powieści, ale mogło być gorzej, gdybym zaczął z czymś konkretnie innym. Jestem zwolennikiem wprowadzania też dużej ilości postaci pobocznych, które z czasem mogą się 'przydać' i je lubię wykorzystywać, gdy pojawia się odpowiednio okienko w fabule.
Z natury jestem perfekcjonistą, więc prowadzę wspomniane notatki, mniej więcej plany na przyszłość, które odhaczam, jeśli coś udało mi się zrealizować. Ale w notatkach nie zapisuję szczegółów, które nie wiem czy mi się przydadzą (dopiero potem dochodzę do tego wniosku na podstawie fabuły i rozwoju wydarzeń :P).
Mogę też dodać, że pewnie nie miałbym problemu z napisaniem opowiadania w międzyczasie.
Podobnie, jak Augusta, zajmuję się poprawianiem tekstu z poprzednich powieści, pisząc całkowicie inną.
Tak czy siak - nie ma recepty ani złotego środka. Gdzieś to u każdego się wypośrodkuje, a tak jak Romek Pawlak napisał, to też kwestia wprawy :).

11
Escort pisze:
Immo pisze:
Kord pisze:Pytanie tylko, czy w pewnym momencie te rzeczy, za które zabieramy się rzadziej, nie zaczynają się mieszać. Tak jak wspomniał Escort, można pozapominać niektóre fakty z życia tekstu, jego bohaterów i świata.
NIGDY nie miałem takiego problemu. :>
Zawsze wiem, w której historii siedzę w danej chwili, charaktery postaci mi się nie mylą. Ale raz jeden miałem inny problem: bohater pojawia się w dwóch tekstach i zmienia się z czasem; przypadkiem dałem mu nowe, świeżo wypracowane cechy w chronologicznie pierwszej historii.
Ja mam z tym problemy, bo wprowadzam dużą liczbę bohaterów. W jednej powieści można by stwierdzić, że mam aż siedmiu głównych bohaterów. Nie gubiłem się, bo ciągle byłem skupiony na tej powieści, ale mogło być gorzej, gdybym zaczął z czymś konkretnie innym. Jestem zwolennikiem wprowadzania też dużej ilości postaci pobocznych, które z czasem mogą się 'przydać' i je lubię wykorzystywać, gdy pojawia się odpowiednio okienko w fabule.
Z natury jestem perfekcjonistą...
U mnie może mniej bohaterów głównych, ale pobocznych cała masa. Większe problemy mam czasem ze spójnością intrygi (tak zawiły spisek, że sam go nie ogarniam) :D
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

12
Ja piszę jeden tekst, a do drugiego robię powoli notatki, plany i fabuły.

O tyle ciekawie, że koleżanka pisze tekst w moim uniwersum, co chwila radząc się i pytając o szczegóły, więc prowadzę chronologię i scenografię de facto dwóch powieści naraz (obejmuje okres ok. 20 lat, więc do ogarnięcia). Przy czym ja piszę w pierwszej dekadzie, ona u końca drugiej, ale z dużą ilością retrospekcji. Przy czym oba te teksty muszą być zgodne z jednym wcześniejszym.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron