Konsultanci tajemniczy czy jawni?

1
Witajcie

Staram się konsultować niektóre techniczne kwestie z osobami, które są zaznajomione z daną dziedziną. Dla przykładu, aktualnie pisząc debiut (oby!) fantastyczny kwestie hippiczne konsultowałem z trzema niezależnymi "specjalistami". Wcześniej oczywiście starałem się poszerzyć swoją wiedzę we własnym zakresie, ale teoria z praktyką... zresztą co ja Wam będę pisał.

Spytać chciałbym o to, jak Wy podchodzicie do tego tematu?
Czy w jakiś sposób honorujecie osoby, które - jak by na to nie patrzeć - pomogły wzbogacić fabułę, np poprzez wzmiankę lub podziękowanie, czy też nie? Czy "debiutantowi" wypada jeśli ktokolwiek zechce wydać to, co napisał?

Pozdrawiam

2
Moim zdaniem - wypada. Nawet pisząc całe lata temu fan fiction zawsze dziękowałem osobom, które pomogły mi wyjaśnić pewne aspekty czy rozwiać wątpliwości. Jeśli uzbiera się ich dużo, można im podziękować zbiorowo.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

3
Immo pisze:Moim zdaniem - wypada. Nawet pisząc całe lata temu fan fiction zawsze dziękowałem osobom, które pomogły mi wyjaśnić pewne aspekty czy rozwiać wątpliwości. Jeśli uzbiera się ich dużo, można im podziękować zbiorowo.
To co napisałeś jest zgodne z moimi odczuciami. Dziękuję.

4
Ja imiennie dziękowałem tym, którzy najbardziej się zasłużyli przy pisaniu. A człowieka, który mi podpowiadał, jak wyglądają polskie granatniki wrzuciłem do tekstu jako żołnierza z granatnikiem ;)

5
godai pisze:Ja imiennie dziękowałem tym, którzy najbardziej się zasłużyli przy pisaniu. A człowieka, który mi podpowiadał, jak wyglądają polskie granatniki wrzuciłem do tekstu jako żołnierza z granatnikiem ;)
O, to jest kolejna rzecz - niektórzy inspirują nas aż tak bardzo. U mnie też pojawia się kilka postaci, które mają w sobie coś z "pomocników" :)
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

6
Wypada. Zapytać. Wypada zapytać, czy konsultant sobie życzy, aby jego dane znalazly się w publikacji. Nic na siłę. Imho nie wolno w takim przypadku uprawiać samowolki.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

7
Myślę, że jak najbardziej wypada. Nawet jeżeli nie wymienić z nazwiska to chociaż wspomnieć o tych osobach w podziękowaniach. Jakby nie patrzeć one również miały swój udział w tworzeniu powieści, prawda?
To co jedni nazywają koszmarnym snem, dla innych jest po prostu kluczem do bram ich wyobraźni

8
Baśka Sęk pisze:Wypada. Zapytać. Wypada zapytać, czy konsultant sobie życzy, aby jego dane znalazly się w publikacji. Nic na siłę. Imho nie wolno w takim przypadku uprawiać samowolki.
Przecież nie piszmy w podziękowaniach "Dziękuję też Tomkowi Nowakowi zamieszkałemu na ulicy 3 Maja 15/2 za to, że zawsze trzyma klucz pod wycieraczką i można do niego wpaść pograć na konsoli na 62" ekranie." :P
Nie wiem, czy ktoś naprawdę czuć urażony tym, że został wspomniany z imienia i nazwiska w podziękowaniach. Jeśli ma z tym problem, to znaczy, że jest z nim coś nie tak. No, dobra, nie wliczam w to celebrytów znanych nam osobiście albo osób, które robią nam konsultację na temat seksu sado-maso albo tajnych operacji wojska.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

10
Immo, bardzo się mylisz. Czym innym są podziękowania dla przyjaciół, którzy Cię wspierali podczas pisania, a czym innym podziękowania profesjonalnemu konsultantowi. Wtedy taka osoba nie przyjmuje na klatę wyłącznie wdzięczności, ale odpowiedzialność za tę publikację i potem może świecić oczami przed swoimi współpracowanikami, że sprzedał Ci branżową wiedzę lub czegoś nie dopilnował i pojawił się w książce metytoryczny błąd. Przykład z życia: miałam konsultację medyczną przy książce, zaproponowałam, że jeśli lekarz zechce, jego imię i nazwisko pojawi się nastronie redkacyjnej, zamieszczę również podziękowania. Na początku był na tak. Zrezygnował, gdy weszliśmy w bardzo szczegółowe i obrzydliwe procedury działania, jakie mają miejsce w jego branży. Powiedział, że zawodowo mógłby sobie zaszkodzić. Stwierdził: pisz, bo to ważne, niech się ludzie dowiedzą, ale niech nie wiedzą, że ta wiedza pochodzi bezpośrednio ode mnie. Bo obalił przede mną pewne mity związane z leczeniem niepłodności, które są kokosowym interesem.

[ Dodano: Śro 20 Maj, 2015 ]
Zapytaj fioletowych, czy gdyby mieli być konsultantami przy książce o praktykach na rynku wydawniczym i księgarskim, to czy byliby zadowoleni, gdybyś ich wcisnał do podziękowań bez pytania. :P
Niedżwiedzia przysługa.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

11
Baśka Sęk pisze:(...) profesjonalnemu konsultantowi. Wtedy taka osoba nie przyjmuje na klatę wyłącznie wdzięczności, ale odpowiedzialność za tę publikację i potem może świecić oczami przed swoimi współpracowanikami, że sprzedał Ci branżową wiedzę (...)
jeśli lekarz zechce, jego imię i nazwisko pojawi się nastronie redkacyjnej, zamieszczę również podziękowania. Na początku był na tak. Zrezygnował, gdy weszliśmy w bardzo szczegółowe i obrzydliwe procedury działania, jakie mają miejsce w jego branży
Baśka Sęk pisze:Zapytaj fioletowych, czy gdyby mieli być konsultantami przy książce o praktykach na rynku wydawniczym i księgarskim, to czy byliby zadowoleni, gdybyś ich wcisnął do podziękowań bez pytania.
Dobra, fakt, ale to prawie to samo, co "tajne operacje" :wink:
Baśka Sęk pisze:czegoś nie dopilnował i pojawił się w książce metytoryczny błąd
Tu pokornie biję się w pierś, akurat w tamtej chwili nie przyszło mi to do głowy.
Może dlatego, że jestem na to znieczulony po tysiącach błędów w takich choćby książkach z uniwersum SW... :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

12
Immo pisze:Nie wiem, czy ktoś naprawdę czuć urażony tym, że został wspomniany z imienia i nazwiska w podziękowaniach. Jeśli ma z tym problem, to znaczy, że jest z nim coś nie tak. No, dobra, nie wliczam w to celebrytów znanych nam osobiście albo osób, które robią nam konsultację na temat seksu sado-maso albo tajnych operacji wojska.
Dobrze gada, ja się zgadzam :)
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

14
Podnoszę temat, bo rozważałam niedawno kwestię podziękowań. Koleżanka powiedziała mi, że życzy sobie, żebym w przypadku ewentualnego wydania tekstu, przy którym mi pomaga, zamieściła jej nazwisko w jakichś podziękowaniach. Na tak bezpośrednie życzenie ciężko odpowiedzieć odmownie ;) jednak w związku z tym musiałabym uhonorować więcej osób, żeby było sprawiedliwie. Czytając cudze książki, rzadko spotykam się z wyliczeniem, komu i za co autor dziękuje. Zazwyczaj jest to w formie krótkiej dedykacji, ewentualnie notki gdzieś tam z tyłu. Spotkałam się u Trudi Canavan z wyliczeniami na 2 strony, ale to jest inna kultura jednak, w Polsce, mam wrażenie, podziękowania rodem z pracy naukowej w książce fantasy wyglądają dziwnie.
Zatem - jak z tego wybrnąć?
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron